Czy Najwyższy prowadzi grę pozorów?…

Wbrew oficjalnemu stanowisku zwierzchności adwentystów i nasilającej się ofensywy pastorów, przekonujących wiernych do uznania <Trójcy Świętej> – a także wielu (często grupowych) wykluczeń ze społeczności kościelnej wyznawców, którzy dogmat ten już odrzucili – poszczególne osoby i grupy adwentystów wciąż wierzą w „Jedynego Prawdziwego Boga” (Jan 17,3; 1 Kor 8,6), odpierając stanowczo zarzut, jakoby w ten sposób występowali przeciwko Jezusowi Chrystusowi:

    • […] Zarzuca się nam, że wierząc w dosłowność relacji OJCIEC – SYN, negujemy Bóstwo Jezusa Chrystusa. Często mamy wrażenie, że wielu ludzi, którzy nam to zarzucają, nie tyle nie rozumieją naszego stanowiska, co z jakichś powodów zrozumieć go po prostu nie chcą. Smuci nas to niezmiernie, jeśli ktoś chce zdyskredytować nas jako chrześcijan, a sam upiera się, że prawdziwa i najwyższa godność musi być nadana Panu Jezusowi tylko i wyłącznie w doktrynie Trójcy, która jest dziś centralną nauką łączącą ruch ekumeniczny, a jej korzenie historyczne są równie <biblijne>, jak niedzielny wypoczynek (podkr. SK)…” 1)

Prawda, że Najwyższy jest rzeczywistym Ojcem Swego jednorodzonego Syna,

Jezusa Chrystusa oraz wszystkich omytych w krwi Zbawiciela ludzi, jest jedną z podstawowych prawd, których naucza Pismo, a ci, którzy prawdę tę kwestionują i odrzucają, albo „nie wiedzą, co czynią”, albo – jeśli czynią to w pełni świadomie i dla określonego celu – dopuszczają się ciężkiego grzechu wobec Boga Ojca, a także wobec Syna, którego Ojciec zrodził!

Czasami mam wrażenie, że osoby takie jakby nie do końca zdawały sobie sprawę z tego, że w ten sposób zarzucają Bogu manipulację i sugerują, jakoby Pismo Święte na wielu miejscach poświadczało oczywistą nieprawdę…?! Jakkolwiek jest (bo któż prócz Najwyższego zna ludzkie sumienie…), ich słowa oznaczają, że Plan Zbawienia opiera się na grze pozorów! Bo Najwyższy jedynie UDAJE, iż jest rzeczywistym Ojcem Jezusa Chrystusa; A Jezus Chrystus UDAJE, że jest Synem Bożym – choć w rzeczywistości wcale Nim nie jest!

Ale to trzeba przemyśleć:

    • Czy ludzie, którzy imputują Najwyższemu i Jezusowi Chrystusowi, że (<jako trójjedyne Bóstwo>) wymyśla, tworzy i prowadzi grę pozorów – przyczyniają Bogu chwały, albo raczej Go zniesławiają…?! W tym kontekście warto pamiętać, że jedno z imion zarówno Jedynego Boga, jak i Jego jednorodzonego Syna brzmi: „Wierny i Prawdziwy” (por. Jan 17,3; Obj 19,11).

    • Jeśli ap. Paweł napisał: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię…” (Ef 3,14.15), to czy w ten sposób podkreślił wartość rzeczywistego ojcostwa Boga oraz wartość – wzorowanego na Jego ojcostwie – naszego ziemskiego rzeczywistego ojcostwa? Albo może zaprzeczył wszelkiemu ojcostwu i zdeprecjonował je?! – Bo skoro Najwyższy nie jest rzeczywistym Ojcem Jezusa Chrystusa, a Jego <pozorne ojcostwo> jest odbiciem i wzorem dla „wszelkiego ojcostwa na niebie i na ziemi”, znaczy to, iż wszelkie relacje typu RODZIC-DZIECKO, same w sobie – jako że są <pozorne i nierzeczywiste> – niewiele są warte!…

Nie mamy innego wyjścia!…”

W poprzednim rozdziale podałem powód, dla którego adwentyści zaprzeczają rzeczywistej, Ojcowsko-Synowskiej relacji Boga i Pana Jezusa Chrystusa.

Przypomnę, że przyczyna tego tkwi w samym dogmacie „Trójcy”, którego rdzeniem jest twierdzenie, że wszystkie trzy Osoby Bóstwa: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, są sobie całkowicie równe w atrybutach, godności i chwale – czyli, że każda z tych Osób jest samoistna, nieśmiertelna, wszechwiedząca i wszechmogąca…

Co prawda, katoliccy obrońcy <Trójcy> nie przejęli się tym, iż dogmat ten popada w całkowitą sprzeczność z nauką Pisma o jednorodzonym Synu Bożym – bo jakże o Synu Bożym, zrodzonym przez Ojca, można twierdzić, że – tak jak Ojciec – jest samoistny?!

Natomiast adwentyści zwrócili uwagę na tę kwestię i doszli do wniosku, że jedynym wyjściem z sytuacji jest zaprzeczanie, jakoby Jezus Chrystus został zrodzony przez Ojca (stąd, cytowana wcześniej, opinia adwentystycznego pastora, Maxa Hattona: „NIE MAMY INNEGO WYJŚCIA niż zaakceptować, że Jezus Chrystus nie mógł być prawdziwym Synem Bożym w wieczności. On nie mógł być swoim własnym Synem. Jezus zaakceptował TĘ ROLĘ dla celów Planu Zbawienia”).

Jak rzekli – zrobili; lecz ciężko zbłądzili…”

Słowa ballady, którą w dzieciństwie śpiewała nam nasza mama, dokładnie opisują omawianą tu sytuację i fatalną decyzję zwierzchności adwentystycznej. Bo w okresie, gdy jeszcze toczyli w tej sprawie dyskusje, mogli się wycofać i odrzucić <Trójcę> – niestety, tak się nie stało.

A skoro poszli inną drogą, musieli coś zrobić z nauką Pisma, że Jezus Chrystus jest jednorodzonym Synem Bożym:

    • A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1,14);

    • Boga nikt nigdy nie widział; on jednorodzony Syn, który jest w łonie ojcowskim ten nam opowiedział” (Jan 1,18 BG);

    • W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli” (1 Jana 3,9);

Musieli także jakoś wyjaśnić, dlaczego Jezus Chrystus ustawicznie podkreślał, że jest Synem Bożym, zaś Najwyższy jest Jego Ojcem!

Szukając wyjścia, <odkryli> UKŁAD!

I zaczęli twierdzić, że biblijne określenie „jednorodzony Syn Boży” nie musi wcale oznaczać, iż Jezus Chrystus został zrodzony przez Boga Ojca, jako że termin „jednorodzony”(gr. monogenes), który zasadniczo oznacza „jedynaka”, według definicji słownikowych może też znaczyć – „jedyny w swoim rodzaju”. Na dowód przytoczyli fragment Hbr 11,17 w którym Izaak – mimo iż miał starszego brata Ismaela – też został nazwany „jednorodzonym”.

Podjęta na tym polu dewaluacja biblijnych określeń każe im też utrzymywać, że tytuł „Syn jest umownym określeniem i wcale nie określa rzeczywistej relacji, jaka zachodzi pomiędzy Bogiem Ojcem, a Jezusem Chrystusem.

Tym bardziej, że – kontynuują – określenia te zaistniały w związku z tajnym UKŁADEM, jaki dla potrzeb Planu Zbawienia zawarły między sobą Osoby <Trójcy>, równocześnie ROZPISUJĄC ROLE dla każdej z nich. Oto, co w związku z tym słyszą internauci, słuchając wykładu adwentystycznego pastora:

    • […]O Jezusie, gdy jest mowa, że był jednorodzonym Synem, nie oznacza to, że był <jedynakiem> – to był <jedyny w swoim rodzaju Syn>. W Biblii czytamy, o <synach Bożych> już przed Potopem; czytamy o Adamie, że był <synem Bożym> (Łk r. 3); my, gdy się nawracamy, jesteśmy nazwani <synami Bożymi>. Ale Jezus Chrystus jest nazwany monogenes hios – jedyny w swoim rodzaju. Dlaczego? […] Skąd się wzięło to pojęcie Mesjasza jako Syna Bożego? To jest UKŁAD, który był już w drugim Psalmie zanotowany […] UKŁAD: Ojciec-Syn, nie jest układem odwiecznym. Odwiecznie istniał w planach, ale UKŁAD zaistniał znacznie później.…”

A zatem, według pastora, biblijna informacja, iż Jezus Chrystus jest jednorodzonym Synem Bożym, nie oznacza, że był Bożym <jedynakiem>”, lecz że „to był <jedyny w swoim rodzaju Syn>” – bo takie jest podobno (główne?) znaczenie użytego w tekście biblijnym greckiego słowa monogenes. A potem pastor zrównał synostwo Jezusa Chrystusa z naszym, mówiąc: „w Biblii czytamy, o <synach Bożych> już przed Potopem; czytamy o Adamie, że był <synem Bożym> (Łk r. 3); my, gdy się nawracamy, jesteśmy nazwani <synami Bożymi>.

No cóż, słowa te odbieram jako poważne nadużycie!

Przede wszystkim dlatego, iż grecki termin monogenes, jest w Biblii prawie zawsze używany w znaczeniu „jednorodzony”, czyli „jedynak”, por.:

    • A gdy się przybliżał do miasta, oto wynoszono zmarłego, jedynego syna (monogenes) matki, która była wdową, a wielu ludzi z tego miasta było z nią” (Łk 7,12);

    • Gdyż miał córkę, jedynaczkę (monogenes), w wieku około dwunastu lat, a ta umierała. A gdy On szedł, tłumy cisnęły się do niego” (Łk 8,42);

    • A oto mąż z tłumu krzyknął: Nauczycielu, błagam cię, wejrzyj na syna mojego, na mojego jedynaka (monogenes)” (ŁK 9,38).

Natomiast wskazany przypadek Izaaka, który w intencji teologów adwentystycznych miałby eliminować podstawowe znaczenie terminu monogenes („jednorodzony”), znajduje proste wyjaśnienie w fakcie, iż pierwszy syn patriarchy, Ismael, od zawsze znajdował się poza rodem, któremu Pan Bóg złożył obietnicę (por. Gal 4,22-31). I w chwili, gdy patriarcha składał ofiarę na górze Moria, Izaak był naprawdę jedynym, zrodzonym z prawowitej żony synem Abrahama i dziedzicem Bożej obietnicy (Hbr 11,17). – Natomiast dzieci Ketury miały się dopiero narodzić!

A więc nie to, że Bóg miał kiedyś Syna,

jak niektórzy mówią, albo Go zrodził, albo… no nie wiadomo jak… To rodzi kolejne pytanie: Jeśli Bóg zrodził Swego Syna, to… GDZIE JEST MATKA?!” – argumentował w wykładzie pastor.

Patrzę na pierwsze zdanie cytatu i chcę powiedzieć, że nie podoba mi się ten sposób argumentacji!

Pastor wyraźnie manipuluje słuchaczami, sugerując, że pogląd, iż Pan Bóg ma Swego własnego Syna, jest poglądem zaledwie „niektórych” – czyli w domyśle: <jakiejś nielicznej i niezbyt zorientowanej grupy, która tak naprawdę chyba nie wie o czym mówi> – i dodaje, że „niektórzy” mówią też, jakoby „tego Syna Bóg zrodził, albo… no nie wiadomo jak”…!!!

Drogi Pastorze, rzeczywistość jest taka, że o relacji Bóg Ojciec – Syn Boży na kilku miejscach zaświadcza już Stary Testament, a potem relację tę potwierdzają i opisują księgi Nowego Testamentu, począwszy od Ewangelii wg Mateusza, aż po Apokalipsę św. Jana! A biblijni chrześcijanie naprawdę w to wierzą!

I tylko NIEKTÓRE, na szczęście nieliczne osoby i grupy – wśród nich przeciwnicy Boskiej natury i preegzystencji Jezusa Chrystusa oraz niektórzy (bo nie wszyscy!) czciciele <Trójcy Świętej>, na przykład adwentyści – usiłują zaprzeczać, że Jezus Chrystus jest naprawdę jednorodzonym Synem Boga!

Pismo nie pozostawia najmniejszej wątpliwości co do tego, że Najwyższy ma Swego własnego jednorodzonego Syna, którego wydał za nasze grzechy, co jest najwyższym dowodem Jego wielkiej miłości, miłosierdzia i troski o nas:

    • Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął ale miał żywot wieczny” (Jan 3,16);

    • Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? On, który NAWET WŁASNEGO SYNA nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?” (Rz 8,31.32)!

Tak, świadectwo Pisma jest jednoznaczne.

Niestety, odnoszę przemożne wrażenie, że obrona dogmatu <Trójcy Świętej> do tego stopnia przesłoniła pastorowi duchowy horyzont, iż wręcz nie jest w stanie dostrzec tych jednoznacznych wypowiedzi, ani stanowczych akcentów, jakie są zawarte w powyższych tekstach biblijnych!…

Chcąc wytłumaczyć, dlaczego – mimo iż relacja OJCIEC-SYN jest nieprawdziwa – w Piśmie Świętym Najwyższy konsekwentnie nazywany jest BOGIEM OJCEM, a Jezus Chrystus konsekwentnie nazywany jest SYNEM BOGA, pastor powiedział:

    • […]Jeszcze raz wracam do tej myśli: Bóg zawsze przemawia do człowieka językiem zrozumiałym dla tego, do kogo mówi. Bóg wiedział, że rodzice są gotowi sami ponieść wszelkie ofiary, aby chronić swoje dzieci. Oddać swoje dziecko?!… Dlatego, mówiąc o Swojej miłości – miłości Bożej do człowieka – mówi tak: <Przyjmijcie to, jako ten UKŁAD; pomyślcie, co czuje rodzic, którego syn idzie i oddaje życie za zbrodniarza, sam będąc niewinnym>…”

Niestety, podane wyjaśnienie, niczego nie wyjaśnia.

Tym bardziej, że zdanie, które ma być kluczem do zrozumienia tej przedziwnej sytuacji (<Przyjmijcie to, jako ten UKŁAD; pomyślcie, co czuje rodzic, którego syn idzie i oddaje życie za zbrodniarza, sam będąc niewinnym>), nie ma żadnego umocowania w Piśmie, i wygląda raczej jak… wytrych!

Ponadto wyjaśnienie jest nienaturalne i absolutnie nie do przyjęcia, przede wszystkim dlatego, że stoi w rażącej sprzeczności z Pismem! A także dlatego, że sugeruje jakoby Bóg i Jego jednorodzony Syn wykreowali fikcyjne relacje i – celowo wprowadzając ludzi w błąd – jedynie <grali role> Ojca i Syna. Spójrzmy na to, co się nam w ten sposób proponuje:

    • Najwyższy, który nie jest Ojcem, każe się „Ojcem” nazywać.

    • Istotę, która nie jest Synem, nazywa wciąż Swym „jednorodzonym Synem”!

    • Nam, ludziom, poleca, abyśmy także do Istoty, która nie jest Ojcem, zwracali się „Ojcze”, a do Istoty, która nie jest Synem, mówili „Synu Boży”!

    • A do tego zapewnia nas, iż chociaż On sam jest tylko fikcyjnym Ojcem, to nasze rzeczywiste ziemskie ojcostwo ma swe źródło i pierwowzór w Jego Boskim Ojcostwie (Ef 3,13.14)!

Przepraszam, ale to do mnie zupełnie nie trafia.

Nie jestem też w stanie przyjąć, że chcąc mnie przekonać o Swojej miłości, Pan Bóg posługuje się mistyfikacją i udaje kogoś, kim nie jest! A także, że dzieje się to nie tylko za wiedzą, ale i z udziałem Jezusa Chrystusa!

Niewątpliwie, relacja Bóg Ojciec – jednorodzony Syn Boży,

jest wzorcowa dla każdej ojcowskiej relacji. To wynika wprost ze słów Apostoła:

    • Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię (Ef 3,14.15 ,

Zaraz… od kogo „wszelkie ojcostwo bierze swe imię”?

Od Boga, który naprawdę jest Ojcem – czy od posługującego się mistyfikacją UKŁADU?!

Przed tym pytaniem nie da się uciec: Jak wszelkie ojcostwo może pochodzić od kogoś, kto sam nie jest Ojcem?! A skoro sugerowany przez adwentystycznych teologów UKŁAD, punktem odniesienia czyni NIEPRAWDZIWE, FIKCYJNE ojcostwo Boga, to jakimże wzorem może ono być dla RZECZYWISTYCH ojców i ich dzieci?!

W ogóle, pojęcie <UKŁADU> – choć pewnie wpisuje się w obecne trudne i niespokojne, pełne politycznego napięcia czasy – w sposób oczywisty trąci teorią spiskową, a już na pewno niewiele wspólnego ma z Pismem!

No właśnie, gdzie o czymś takim czytamy w Słowie Bożym? Na przykład, gdzie Bóg powiedział coś w rodzaju: <Przyjmijcie to jako ten UKŁAD; pomyślcie, co czuje rodzic, którego syn idzie i oddaje życie za zbrodniarza, sam będąc niewinnym> – jak do tego przekonywał pastor?…

Albo przynajmniej, gdzie nam zasugerował istnienie takiego UKŁADU, pouczając zarazem jak przenieść ustanowioną przez Niego FIKCJĘ do realnego życia…?!

Powiem wprost: według mego zrozumienia, zaprzeczanie, że Bóg jest rzeczywistym Ojcem Jezusa Chrystusa, jest ciosem wymierzonym w Bożą miłość! Jest zakwestionowaniem tej nieogarnionej miłości do człowieka, która skłoniła Najwyższego, by dla ratunku ludzi oddał to, co miał najcenniejszego!

Jeszcze kilka zdań na temat… „matki”!

W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakieś przejęzyczenie, niezbyt mądry lapsus lub jakaś myślowa pułapka, w jaką zaplątał się mówca. Ale nie. To miał być argument.

I prawdopodobnie nie jest on pomysłem wyłącznie tego pastora, gdyż podobne myśli znalazłem w książce „Trójca” wydanej przez Chrześcijański Instytut Wydawniczy „Znaki Czasu”:

    • […] Choć często mówimy o Jezusie jako o Synu, a pierwszą osobę Bóstwa nazywamy Ojcem, czy rozumiemy te wyrażenia w zupełnie dosłownym znaczeniu zaczerpniętym z funkcji, jakie są im przypisane w relacjach międzyludzkich? A może interpretujemy je w sposób metaforyczny, rozumiejąc, że w takim użyciu odnoszą się do pewnych wybranych aspektów synostwa i ojcostwa znanych nam z więzi międzyludzkich? Na przykład, gdyby ktoś usiłował dosłownie rozumieć tytuł „Ojciec”, czy znaczyłoby to, że musi istnieć niebiańska „Matka Boska” (Duch Święty w takiej roli)?… (podkr. SK)” 2)

Człowiekiem, który rozumie dosłownie teksty Pisma stwierdzające, iż Najwyższy jest rzeczywistym Ojcem Swego jednorodzonego Syna, jestem na przykład ja. Nigdy by mi jednak nie przyszło do głowy szukać niebiańskiej <Matki Boskiej>, ani tym bardziej, że W TEJ ROLI widziałbym Ducha Świętego!…3)

Dlaczego?

Z prostej przyczyny, iż ojcostwa Bożego nie można ujmować w kategoriach ziemskich, a więc materialnych i BIOLOGICZNYCH!… Dlatego nawet nie będę komentować niemądrego i niesmacznego zdania – cytuję – „Jeśli Bóg zrodził Swego Syna, to… GDZIE JEST MATKA?!”

Kiedy jednorodzony Syn Boga stał się… jednorodzonym Synem Boga?

Dowiedzieliśmy się już od adwentystów, że UKŁAD istniał odwiecznie w planach Boga, że został zawarty na potrzeby Planu Zbawienia, że najpierw został zanotowany w Psalmie drugim, do którego potem ap. Paweł nawiązuje w Rz 1,1-4; DzAp 13,32-34; i Hbr 1,5.6. Dowiedzieliśmy się też, że wskazane fragmenty biblijne dowodzą, iż słowa Psalmu 2,7 nie odnoszą się do zrodzenia Syna w odległej Wieczności, lecz do zmartwychwstania Jezusa Chrystusa:

    • […] Gdybyśmy mieli możność aby dyskutować na ten temat, mielibyśmy wiele propozycji, kiedy to Chrystus stał się tym jednorodzonym Synem Bożym. I mielibyśmy na to argumenty nawet – biblijne argumenty… Ale Biblia ponad wszelką wątpliwość kładzie kres wszelkim naszym domysłom i pomysłom na ten temat. Już czytaliśmy w Rzymian 1,1-4 że Jezus Chrystus okazał się Synem Bożym możnie przez zmartwychwstanie. Może coś więcej skojarzymy, gdy przeczytamy z księgi Dziejów Apostolskich z trzynastego rozdziału te podane tutaj wersety 32 do 34 (mówca je odczytuje). Zmartwychwstanie było jak gdyby potwierdzeniem, wypełnienia tej obietnicy. Nie narodzenie nawet Jezusa Chrystusa – chociaż to bardzo sugestywne, bo przecież w tym samym rozdziale czytamy poniżej: „A gdy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi, nich mu się kłaniają wszyscy synowie Boży”. Ale takim potwierdzeniem, taką ratyfikacją UKŁADU Ojciec-Syn było zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa…”

Tak sobie myślę… skoro Jezus Chrystus stał się Synem Bożym przez zmartwychwstanie, To kim On był wcześniej?…

Odpowiedź, jak zwykle, znajduje się w Piśmie:

    • W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli” (1 Jana 4,9);

    • Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3,16);

To chyba oczywiste, że skoro Bóg Ojciec POSŁAŁ swego jednorodzonego Syna, TO MIAŁ JEDNORODZONEGO SYNA DO POSŁANIA!

Dokładnie tak to rozumieli i zaświadczyli apostołowie:

    • A my widzieliśmy i świadczymy, iż Ojciec posłał Syna jako Zbawiciela świata (1 Jana 4,14);

    • I wiele innych cudów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej księdze; te zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc, mieli żywot w imieniu jego” (Jan 20,30.31),

a także Ewangeliści, którzy relacjonowali wydarzenia z życia Jezusa Chrystusa – między innymi Jego chrzest w Jordanie, wydarzenia na górze przemienienia, a także pamiętne wyznanie Piotra w okolicy Cezarei Filipowej:

    • A gdy Jezus został ochrzczony, wnet wystąpił z wody, i oto otworzyły się niebiosa, i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na nim. I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem! (Mt 3,16.17);

    • A gdy się modlił, wygląd oblicza jego odmienił się, a szata jego stała się biała i lśniąca. […] A gdy to mówił, powstał obłok i zacienił ich. I zlękli się, gdy wchodzili w obłok. A z obłoku odezwał się głos: Ten jest Syn mój wybrany, tego słuchajcie (Łk 9,28-36);

    • […] Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (Mt 16,16.17).

A więc to nieprawda, że Jezus Chrystus stał się Synem Bożym dopiero przez zmartwychwstanie!

On był jednorodzonym Synem Bożym już w wieczności, od momentu zrodzenia Go przez Ojca. Jako jednorodzony Syn Boży został zesłany na świat (Jan 3,16; 1 Jana 4,9.14), i jako Syn Boga służył ludziom przez całe ziemskie życie i zbawił nas poprzez Swoją śmierć!

Prawdę tę stanowczo potwierdzają nie tylko zacytowane powyżej fragmenty Nowego Testamentu, ale także wypowiedzi z ksiąg starotestamentowych. Na przykład „Słowa Agura, syna Jake w Massy”, który nie tylko wierzył w istnienie Boga, i w istnienie Jego Syna, ale gorliwie szukał kogoś, kto by posiadaną przezeń wiedzę rozszerzył – „… Jakie jest jego imię? – A jakie syna? Wiadomo ci może?” (Przyp. Sal 30,1-4 BP).

Prawdę tę potwierdził także prorok Micheasz, w znanym proroctwie o miejscu narodzenia Mesjasza – Syna Bożego: „Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela. Początki jego od prawieku, od dni zamierzchłch (Mich 5,1).

Dużej liczbie biblijnych wypowiedzi

dowodzących, że Jezus Chrystus już od wieczności jest jednorodzonym Synem Bożym, przeciwstawia adwentyzm cztery fragmenty Pisma, które jakoby temu zaprzeczają. Są to: Rz 1,1-4; DzAp 13,32-34; Ps 2,7; Hbr 1,5.6.

Czy faktycznie fragmenty te zaprzeczają, że Jezus Chrystus jest rzeczywistym Synem Boga? A także, czy zawierają jakiekolwiek informacje czy sugestie w kwestii domniemanego, sugerowanego przez adwentyzm UKŁADU?

Przyjrzymy się im dokładnie:

Rz 1,1-4:

    • Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, powołany na apostoła, wyznaczony do zwiastowania Ewangelii Bożej, Którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach Świętych. O Synu swoim, potomku Dawida według ciała, który według ducha uświęcenia został ustanowiony Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rz 1,1-4 BW).

    • […] O Synu swoim, który się narodził z nasienia Dawidowego według ciała, A pokazał się Synem Bożym możnie, według Ducha poświęcenia, przez zmartwychwstanie, to jest o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (BG);

    • […] dzięki zaś działaniu Ducha Świętego posiada potęgę Syna Bożego, ukazaną w zmartwychwstaniu. Jest to Jezus Chrystus, nasz Pan” (BP);

    • […] o Synu swoim, który według ciała pochodził z rodu Dawidowego, a według Ducha świętości okazał się przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym – o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (BT);

Fragment ten, czytany w przekładzie Biblii Warszawskiej mówi wprawdzie, że Jezus Chrystus „został ustanowiony Synem Bożym przez zmartwychwstanie”, ale stwierdzenie to – jako że wchodzi w kolizję ze wszystkimi tekstami, które stwierdzają, iż był On Synem Bożym na długo przed powstaniem z martwych (por. Mt 3,16.17; 16,15-17; 2 Ptr 1,16-18) – musi budzić wątpliwości.

Do takiej kolizji nie dochodzi gdy werset ten czytamy w przekładach BG, BP i BT., które zgodnie podkreślają, że w zmartwychwstaniu okazała się wielkość, potęga i moc Syna Bożego, który „…według Ducha świętości okazał się przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym” (BT)!

Dwa kolejne fragmenty: DzAp 13,32-34 i Hbr 1,5.6. proponuję rozpatrzyć w kontekście trzeciego – Psalm 2,7 – z prostej przyczyny, że autorzy dwóch pierwszych (cytując Psalm 2,7) wskazują na istniejący między nimi bliski związek.

Najpierw przytoczę je w całości:

    • I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, Dzisiaj cię zrodziłem. A że go wzbudził z martwych, aby już nigdy nie uległ skażeniu, powiedział to tak: Dał wam święte rzeczy Dawidowe, rzeczy pewne” (DzAp 13,32-34 BW).

    • Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Tyś jest Synem moim, Jam cię dziś zrodził? I znowu: Ja mu będę ojcem, a on mi będzie synem? I znowu, kiedy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi: Niechże mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży” (Hbr 1,5.6 BW).

Jedna z elementarnych zasad homiletyki biblijnej nakazuje, aby – dążąc do ustalenia jakiejś konkretnej nauki – wszystkie wypowiedzi Pisma mające z nią związek, należy odczytywać zawsze w kontekście – bliższym, dalszym, i ogólnobiblijnym.

A oto praktyczne zastosowanie tej zasady:

Powiedzieliśmy już, że nasza wiedza o Bożym synostwie Jezusa Chrystusa, pochodzi z prostych i jednoznacznych świadectw – Boga Ojca (por. Mt 3,16.17; Mk 9,7), Jezusa Chrystusa (por. Mt 16,15-17), i apostołów (por. Rz 8,31,32; 1 Jana 4,9.14). I jest to wiedza niepodważalna!

Wypowiadając się w tej samej sprawie, autor Listu do Hebrajczyków w 1,5 (w oparciu o Ps 2,7) najpierw akcentuje wysokie pochodzenie i godność Jezusa Chrystusa oraz potwierdza stanowczo, że Ojciec zrodził Syna, a potem w Hbr 1,6 mówi coś bardzo ważnego…

Według BW: I znowu, kiedy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi: Niechże mu oddają pokłon wszyscy synowie Boży”; zaś w przekładzie BT: Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, rzecze: Niech mu się kłaniają wszyscy aniołowie Boży”.

(Łatwo zauważyć, że o ile BW odnosi się jakby do kolejnego czynu Boga Ojca, to BT mówi o ponownym wprowadzeniu Syna na świat – co stanowi dużą różnicę!).

Jeszcze dokładniej myśl ta została oddane w przekładzie Biblii Poznańskiej, gdzie czytamy: „Kiedy zaś powtórnie wprowadza Pierworodnego na świat, powiada: Niech padną przed Nim na twarz wszyscy aniołowie Boży” (i tak samo oddają to przekłady: ks. Seweryna Kowalskiego i Nowego Świata).

Z powyższego wynika wyraźnie, że w tym miejscu Pismo mówi o dwóch wydarzeniach – DWÓCH WEJŚCIACH Syna Bożego na świat. Z zaznaczeniem, że przy „powtórnym wejściu na świat” został proklamowany Władcą, i odebrał uwielbienie i chwalę od aniołów! – Co oczywiście pozostaje w bezpośrednim związku z pierwszą wypowiedzią Pisma (Psalm 2,7) oznajmiającą, że Ojciec zrodził Syna.

Dlaczego Pismo mówi o dwóch różnych co do czasu momentach, kiedy to Syn Boga został ZRODZONY przez Ojca?

Oczywiście dlatego, że były dwa takie wydarzenia:

    • Po raz pierwszy stało się to w Wieczności, gdy Bóg Ojciec powołał do istnienia Swego jednorodzonego Syna, by był „obrazem Boga niewidzialnego”, i aby się stał „pierworodnym wobec wszelkiego stworzenia” (Kol 1,15), oraz „odblaskiem chwały i odbiciem Jego [Ojca] istoty” (Hbr 1,3);

    • Po raz drugi stało się to w wtedy, gdy Bóg Ojciec wzbudził z martwych Swojego Syna (Rz 8,11). Tę właśnie prawdę oznajmił Janowi na wyspie Patmos Jezus Chrystus, mówiąc: „Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Obj 1,17.18)!

Wskrzeszenie zabitego z powodu naszych grzechów Jezusa Chrystusa, który przez trzy dni i trzy noce był pogrążony w niebycie, było jakby NOWYM ZRODZENIEM Syna!

Dlatego zebranym w synagodze Żydom ap. Paweł powiedział;

    • […] zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, Dzisiaj cię zrodziłem. A że go wzbudził z martwych, aby już nigdy nie uległ skażeniu, powiedział to tak: Dał wam święte rzeczy Dawidowe, rzeczy pewne. Dlatego i na innym miejscu mówi: Nie dopuścisz, by twój święty oglądał skażenie. Dawid bowiem, gdy wykonał służbę, jaką mu wyroki Boże za jego pokolenia wyznaczyły, oglądał skażenie; Lecz Ten, którego Bóg wzbudził, nie oglądał skażenia” (DzAp 13,32-37).

Był to dzień, w którym przywołany do życia Z NIEBYTU Syn Boży, otrzymał całkowicie nowy, niezniszczalny byt, wolny od wszelkiego panowania śmierci. „Zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje” – napisał ap. Paweł w Liście do Rzymian (9,6). Natomiast w Liście do Efezjan i w Liście do Filipian przekazał nam, co jeszcze stało się tamtego dnia:

    • Bóg…”wzbudził Chrystusa z martwych i posadził go po prawicy swojej w niebie. Ponad wszelką nadziemską władzą, i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Ef 1,20.21)

    • Dlatego też Bóg wielce Go wywyższył i obdarzył Go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, Aby w imieniu Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią. I aby wszelki język wyznawał, że Jezus jest Panem, ku chwale Boga Ojca” (Flp 2,5-11).

A Zmartwychwstały Pan potwierdził to słowami: „OTRZYMAŁEM WSZELKĄ WŁADZĘ NA NIEBIE I NA ZIEMI (Mt 28,18 BP).

Przypisy:

  1. Bóstwo Jezusa, „Filadelfia” nr 5, styczeń 2012, str. 8.
  2. Praca zbiorowa, Trójca, wyd. Chrześcijański Instytut Wydawniczy „Znaki Czasu”, Warszawa 2002, str. 87.
  3. Tym bardziej, że Ducha Świętego rozumiem jako Boży Wpływ, Bożą Obecność w Jego dzieciach – por. Jan 14,23.