“Duch mój się modli, ale rozum mój tego nie przyswaja” (9)
Ustaliliśmy już, że Słowo Boże nie pozwala na wyprowadzenie tezy o „odrębności ludzkich zmysłów od ludzkiego ducha”. Nie popiera jej także ap. Paweł w 1 Liście do Koryntian rozdział drugi. Dlatego jej zwolennicy dopatrują się takiego poparcia w słowach Apostoła zapisanych w 1 Kor 14,14 gdzie czytamy: „Bo jeśli się modlę, mówiąc językami, duch mój się modli, ale rozum mój tego nie przyswaja”. Sugestia, że duch człowieka modlącego się <obcymi językami> działa w oderwaniu od jego umysłu, w pierwszej chwili wydaje się prawdopodobna, nic więc dziwnego, że na werset 1 Kor 14,14 powołują się zwolennicy ducha/duszy nieśmiertelnej. Zanim jednak ulegniemy tej sugestii, przypomnijmy sobie, co Biblia rozumie pod pojęciem ducha ludzkiego.
Znaczenie podstawowe, to pierwiastek życia i energia życiodajna, a ponadto – cytując stanowisko biblistów – „Podobnie jak dusza, tak też i duch oznacza osobę samą z jej najbardziej intymnym wnętrzem, i w absolutnej całości” (Słownik Nowego Testamentu, s. 229). A także stanowisko etymologów: „[…] dech, tchnienie – właściwości wyróżniające materię ożywioną od materii nieożywionej; psychologicznie: energię psychiczną człowieka, jego właściwości psychiczne, niekiedy część tych właściwości, mianowicie wyższe funkcje psychiczne” (Wielka Encyklopedia Powszechna, hasło „duch”).
A zatem duch człowieka, to nie tylko jego umysł, albo energia, czy moc. To także „osoba z jej najbardziej intymnym wnętrzem”, to także „energia psychiczna człowieka, jego właściwości psychiczne, niekiedy część tych właściwości…”.
Definicje te wprowadzają nas w złożony i niezwykle bogaty świat wewnętrznych uczuć i odczuć, wrażeń i przeżyć człowieka; wrażeń i przeżyć, z których jedne łatwo poddają się definiowaniu, zaś inne są tajemnymi drgnieniami serca, nastrojami trudnymi do określenia, wrażeniami umykającymi percepcji umysłowej. To one właśnie kształtują naszą psychikę, one głównie stanowią o psychicznym i duchowym – a raczej najpierw duchowym, a potem psychicznym – wizerunku człowieka.
Jak powszechnie wiadomo, budowa psychiki ludzkiej jest <piętrowa>, i nie wszystkie jej tajniki zostały dotąd zgłębione. Bo przecież istnieje nie tylko ludzka świadomość, ale także podświadomość, a coraz częściej mówi się również o nadświadomości. Nie są to sprawy i mechanizmy proste i łatwo zrozumiałe – jeśli w ogóle zrozumiałe – dla umysłu ludzkiego. Jednak współczesna psychologia nie pozwala wątpić o ich istnieniu. Myślę, że sama – przytoczona już kilkakrotnie – definicja ducha ludzkiego każe pozostawić miejsce dla dalszych dociekań w tym przedmiocie. Definicja ta jest przede wszystkim prawdziwa w sensie biblijnym, co dla naszego rozważania jest sprawą podstawową.
Pamiętając o tym, spójrzmy teraz na werset 1 Kor 14,14.
Wypowiedź ap. Pawła nie tylko nie zaprzecza biblijnemu znaczeniu terminu „duch”, ale znaczenie to stanowczo potwierdza. Mówi bowiem Apostoł o głębokim, wewnętrznym przeżyciu człowieka obdarzonego darem języków – przeżyciu, którego nie da się ująć w kategoriach rozumu, a które stanowi wielkie, psychiczne i duchowe wzmocnienie wierzącego. Przeżycia tego nie da się zrozumieć i opisać racjonalnie („umysł tego nie przyswaja”), lecz czynna jest psychika („wyższe właściwości psychiczne, niekiedy część tych właściwości”), a dlatego Paweł zauważa, iż „kto językiem mówi, buduje samego siebie” (1 Kor 14,4). Zauważmy: buduje samego siebie! Paweł nie mówi, że buduje jakąś odrębną, czasowo przemieszkującą w człowieku samodzielną istotą – ducha (duszę), który jest czymś odrębnym i żyje swoim tajemnym i ukrytym życiem wewnątrz ludzkiej osoby! Nie, Apostoł mówi, że „budując swego ducha”, wierzący „buduje siebie samego”!
Czymże więc jest duch i co określa, jeśli nie – jak to już kilkakrotnie powiedzieliśmy – „osobę samą z jej najbardziej intymnym wnętrzem, i w absolutnej całości”?!
W przeżyciu, które opisał ap. Paweł, ożywiona zostaje ta sfera ludzkiej psychiki (ludzkiego ducha), na którą bezpośrednio wpływa Święty Duch Boży. Pozostaje ona poza kontrolą (a nawet zdolnością percepcji!) naszego umysłu. Jednakże doskonale harmonizuje z wypowiedziami biblijnymi, opisującymi działalność Ducha Bożego, która przeobraża ludzką naturę. W podstawowym dla tego tematu fragmencie, Pan Jezus Chrystus mówi: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha” (Jan 3,6-8).
Zakodujmy użyte w tej wypowiedzi przez Jezusa słowa: „[…]szum jego słyszysz” – tego doświadczasz, choć nie jesteś w stanie zrozumieć – ”ale nie wiesz[…]”.
D.L. Moody, który podjął temat nowonarodzenia w opublikowanej w języku czeskim książce pt. Cesta k’Bohu, wypowiada się niezwykle trafnie o działalności Ducha Świętego w tym niezwykłym przeżyciu, podkreślając, że jest to sprawa umykająca rozumowemu poznaniu:
- „[…] Wielu powie: <Musicie to udowodnić, a jeśli nie możecie, to nie zmuszajcie nas, abyśmy w to wierzyli>. Dużo jest takich, którzy tak właśnie mówią. Jeśli jednak oczekujecie ode mnie wyjaśnienia, to muszę przyznać, że tego nie potrafię. „Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha”(Jan 3,8). Nie rozumiem wielu rzeczy, co się tyczy wiatru, a wy oczekujecie, że to wyjaśnię. – Nie umiem, nie potrafię. On może wiać z bezkresnych dali, pędząc jeszcze przez sto mil. Gdybym jednak wzniósł się na wysokość kilkuset stóp, stwierdziłbym może, że wiatr wieje w zupełnie innym kierunku. Oczekujecie, abym wyświetlił ruch prądów powietrznych, lecz ja szczerze mówię, że nie potrafię… Czy to jednak znaczy, że nie ma żadnego wiatru?… Ja odczułem tchnienie Ducha tak mocno i wyraźnie, jak czuję czasami podmuchy wiatru na mojej twarzy. Ale wyjaśnić tego nie potrafię. Jest wiele rzeczy na świecie, których nie można ogarnąć rozumiem, jednak nikt nie wątpi w ich istnienie. Jest też absolutnie pewne, że istnieje zrodzenie z Ducha. […]” (Cesta k’Bohu, s. 30.31).
O takiej, ukrytej i niepojętej dla ludzkiego rozumu działalności Świętego Ducha Bożego, Pismo mówi wielokrotnie. W taki właśnie sposób, kiedy ufnie powierzamy swoje wszystkie sprawy Panu Bogu, spływa na nas pokój Boży (Flp 4,6.7). To m. in. w taki również sposób, nagle i niespodziewanie, a zarazem potężnie, zrodzony gdzieś w głębi ludzkiej psychiki budzi się i odzywa zainspirowany przez Ducha głos sumienia!
Podobne zjawisko – o różnej skali i w różnej formie – ma miejsce w naszym życiu wielokrotnie. Przy pewnych okazjach, zupełnie nieoczekiwanie spływa na nas wielka radość i wzruszenie, a kiedy indziej przygnębienie i smutek. Przy czym okoliczności zewnętrzne nie mają na to wpływu – a często są krańcowo różne od doznawanych w duchu wrażeń… W takich sytuacjach jedynie ze zdziwieniem konstatujemy fakt zaistnienia takich odczuć, natomiast ich geneza pozostaje ukryta. Uczucia te i wrażenia rodzą się niewątpliwie w najgłębszych pokładach naszej psychiki (podświadomości?… nadświadomości?…), na którą bezpośredni wpływ ma Pan Bóg poprzez Swego Ducha.
Owszem, nie wolno zapominać, że podobnie (co do mechanizmu) może działać i wykorzystywać ludzką psychikę szatan. Możemy to stwierdzić czytając biblijne doniesienia, jak choćby fragment 1. księgi Samuela, gdzie czytamy: „[…] A gdy od Saula odstąpił Duch Pański, zaczął go trapić duch zły, też od Pana” (1 Sam 16,14). Owo „trapienie” objawiało się m.in. w fatalnym nastroju, które Dawid rozpraszał grą na harfie (por. 1 Sam 16,15-23). Zły wpływ Bożego przeciwnika można dostrzec nawet w postępowaniu uczniów Jezusa. Na przykład w chwili, gdy chcieli zniszczyć wioskę samarytańską, i zostali zgromieni przez Mistrza: „Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusze ludzkie, ale je zachować!” (Łk 9,51-55). Albo w przeżyciu ap. Piotra, który chciał odwieść Jezusa od postanowienia ofiarowania się za grzechy ludzkości (czyt. Mt 16,13-23).
W przypadku modlitwy w obcym języku – zakładając, że jest to autentyczny dar Boży – opisane działanie Ducha objawia się w szczególny, spektakularny sposób. Nie wolno jednak nigdy zapominać, że w wielu przypadkach możemy mieć do czynienia z diabelską <podróbką> Bożego daru, co może mieć tragiczne następstwa (czyt. 1 Jana 4,1)!
Słów kilka chcę jeszcze poświęcić treści wypowiadanych w <obcym języku> słów.
Ap. Paweł nie komplikuje tutaj sprawy. Jego uwagi są jasne i czytelne dla każdego. Ten, kto się modli w obcym języku, „pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne” (1 Kor 14,2). Mechanizm jest tutaj taki sam, jak w Dniu Pięćdziesiątnicy, gdy napełnieni Duchem Świętym uczniowie „zaczęli mówić obcymi językami, tak, jak im Duch pozwalał mówić” (BT); „dawał wymawiać” (BG); „tak, jak im Duch poddawał” (BW).
Tak więc i tutaj mamy do czynienia z wpływem Ducha na najtajniejszą głębię naszej psychiki, połączonym z fenomenem przenoszenia tej głębi na język – z pominięciem rozumu! Podczas, gdy przeżycie to ubogaca człowieka, który go doświadcza, dla innych ten dar jest bezużyteczny. Jedynie treść przekazu – pod warunkiem tłumaczenia – może stanowić o duchowej wartości dla tych, którzy słuchają.
I znowu możemy to odnieść do poruszonego wcześniej fragmentu Listu do Rzymian 8,26.27. Tam także jest mowa o głębokich wewnętrznych przeżyciach człowieka Bożego, które nie wiedząc o co ma modlić się do Boga – a więc i w tym przypadku „rozum nie odnosi korzyści” (1 Kor 14,14), a ściślej: nie może być pomocny – wysyła do Niego nieartykułowane westchnienia, „a Ten, który bada serca” rozpoznaje głos Ducha i wysłuchuje tę niemą modlitwę ducha ludzkiego.
(c.d.n.)