Kto dziś naprawdę troszczy się o lud Boży?

Niedawno ktoś zapytał mnie:

  • Jak odróżnić poświęconego, postępującego w Duchu Chrystusowym nauczyciela i pasterza, autentycznie zatroskanego o powierzone jego pieczy owce – od bezdusznego, dbającego głównie o swój własny komfort, wygodę i popularność urzędnika?…”

Zanim spróbuję odpowiedzieć na to pytanie, proponuję, abyśmy przyjrzeli się sylwetkom przedstawionych w Biblii pasterzy i nauczycieli. Przede wszystkim tych, którzy zostali do tej służby powołani przez Pana Boga i wytrwali w niej aż do końca swoich dni. A także osobom, które mimo dobrych początków, w końcu zawiedli – Boga i ludzi.

Pamiętając, że kiedyś już zabierałem głos na ten temat, przejrzałem moje małe archiwum, gdzie znalazłem artykuł sprzed lat, poświęcony Robotnikom Pańskiej Winnicy (taki właśnie nosił tytuł). Zacytowałem w nim słowa ap. Pawła, który w Liście do Tymoteusza, wskazał mu, na co powinien zwracać uwagę w swej posłudze nauczyciela zborów:

  • „Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny robotnik, który wykłada należycie słowo prawdy” (2 Tym 2,15).

Będąc świadomy że zbliża się do kresu swej ziemskiej wędrówki i zarazem służby – napisałem – Paweł z Tarsu z troską myślał o przyszłości.

Apostoła martwiło nie to, że – jak przeczuwał – już niedługo miecz katowski spadnie na jego szyję; on już znacznie wcześniej doszedł do przekonania, że dla niego „śmierć jest zyskiem” (Flp 1,21-23). Natomiast jego troska i niepokój dotyczyły przyszłości Dzieła Pańskiego – bo ogarniając proroczym spojrzeniem nadchodzące dziesięciolecia – widział liczne niebezpieczeństwa zagrażające Kościołowi. Zarówno ze strony przełożonych („Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzające trzody. Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą” – DzAp 20,29.30), jak i ze strony ogółu wiernych („Albowiem przyjdzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce. I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” – 2 Tym 4,3.4).

Drugi List do Tymoteusza jest ostatnim Listem ap. Pawła, i można go traktować jako rodzaj jego duchowego testamentu. Stąd tak wiele w nim troski o czystość nauki i wierność poselstwu Ewangelii, a także wiele praktycznych rad, wskazówek i zaleceń organizacyjnych, kierowanych do jednego z najwierniejszych uczniów, który naówczas spełniał posługę biskupa zborów małoazjatyckich.

Apostoł dziękuje Bogu za wiarę Tymoteusza, a wiedząc, że aktualnie przeżywa on trudne chwile jakiegoś [nieznanego nam] doświadczenia, które osłabiło jego siły – wzywa go i zachęca, by „rozniecił na nowo dar łaski Bożej”, który otrzymał przez włożenie rąk Pawłowych, gdyż „nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości” (2 Tym 1,6.7). „Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Bożą” (w. 8) – wzywa go, zachęca i mobilizuje. Potem, przywołując obraz dobrze wyszkolonego, doświadczonego i oddanego żołnierza, poucza Tymoteusza, jak ma się przeciwstawiać złym, widocznym w zborach tendencjom, oraz zwalczać pojawiające się herezje i grzeszne świeckie obyczaje. Przestrzega go także przed ludzką przewrotnością. Jedno z podstawowych zaleceń, które akcentuje prawdę, że jako sługa zborów Tymoteusz przede wszystkim służy Bogu, brzmi: „Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny robotnik, który wykłada należycie słowo prawdy”.

Robotnik Winnicy Pańskiej nie pracuje z przymusu ani wyrachowania,

lecz ochotnie, z zaangażowaniem i w poświęceniu. Tym, co go inspiruje i mobilizuje, jest wdzięczność i szczera miłość do Pana Boga oraz Zbawiciela Jezusa Chrystusa za dar zbawienia! – „Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli. A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony” (2 Kor 5,14.15)…

Praca ta, pomimo że daje wiele radości – jest trudna i niebezpieczna; gdyż potrafi nakarmić ludzką niewdzięcznością i wystawia na różne zagrożenia. A to właśnie sprawia największą przykrość i odbiera siły! Doświadczali tego w historii słudzy Boga, powołani by nieść ludowi Jego Słowo. Doświadczał tego na przykład prorok Jeremiasz, którego Pan posyłał do niewdzięcznych królów i zbuntowanego narodu judzkiego:

  • „Namówiłeś mnie, Panie, i dałem się namówić; pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co dzień, każdy szydzi ze mnie. Gdyż ilekroć przemawiam, muszę krzyczeć i wołać: Gwałt i zniszczenie! I tak słowo Pana stało mi się hańbą i pośmiewiskiem na co dzień” (Jer 20,7.8)

– skarżył się w bolesnym, wewnętrznym rozdarciu. Nie chcieli go słuchać; złościli się na słowa nagany uważając, że bezpodstawnie ich atakuje, i odrzucali napomnienia. Zaprzeczali, że jest posłańcem Pana, konfrontowali z fałszywymi prorokami, którzy schlebiali królom, wyśmiewali go, aż wreszcie – chcąc go za wszelką cenę uciszyć i wyeliminować – wrzucili do starej studni gdzie niemal utonął w błocie…

W takich momentach, gdy coraz bardziej narasta wrogość, a podjudzony niechętny tłum coraz to zgłasza nowe pretensje, gdy ludzie – którym przez długie lata się służyło – obmawiają i spiskują, życząc wszystkiego najgorszego, pojawiają się różne myśli. Także o porzuceniu tej służby i ukryciu w bezpiecznej kryjówce! Bliski tego był również Jeremiasz, ale… nie potrafił odejść! Zbyt blisko był Pana, zbyt wiele mu objawiono i zbyt dobrze rozumiał ważność Słowa i doniosłość wydarzeń, w których uczestniczył… Dlatego nie mógł, nie potrafił milczeć!

  • „A gdy pomyślałem: Nie wspomnę o Nim i już nie przemówię w Jego imieniu, to stało się to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich kościach. Mozoliłem się, by go znieść, lecz nie zdołałem!” (Jer 20,9)…

Tą samą drogą, drogą całkowitego oddania i cierpienia dla Bożych ideałów,

szedł także „Sprawca i Dokończyciel wiary naszej”(Hbr 12,1.2), Jezus Chrystus. To, czego dokonał i cena, jaką musiał za to zapłacić, uświadamiają w jak wielkim Dziele uczestniczymy, jak ciężki jest bój o Prawdę, i jak podstępny i bezwzględny jest przeciwnik! To może osłabiać, ale też – i o to właśnie chodzi! – być źródłem inspiracji i mocy. I determinacji:

  • „[…] biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należnej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego (Hbr 12,1.2).

Młody Tymoteusz wiele podróżował z Pawłem, co było dobrą szkołą chrześcijańskiej służby. Tam nauczył się doceniać „zbroję chrześcijanina”, której każdy element jego nauczyciel opisał w Liście do Efezjan 6,10-18. Dwie części tej zbroi zwróciły moją szczególną uwagę: „tarcza wiary” oraz „miecz Ducha” – tarcza to broń defensywna, zaś miecz może być użyty zarówno w obronie, jak i w ataku.

Robotnik Winnicy Pańskiej potrzebuje silnej wiary, by nie tylko nią żył, ale także, aby ją szczepił. Prawdopodobnie to właśnie jest powodem, że Bóg Swoim sługom stawia wyższe wymagania, że wprowadza ich w trudniejsze doświadczenia, i często każe im bardzo długo czekać na spełnienie prośby w jakiejś osobistej sprawie. Mimo iż jest niezwykle trudne i bolesne, takie postępowanie Boga umacnia i hartuje. Można zauważyć, że niektórzy z nas przeżywają czasami bolesne doświadczenia jakby tylko po to, by w potrzebie umieli posilać wiarę innych, którzy znaleźli się w podobnych doświadczeniach. Jest to trochę tak, jak z Jezusem, który dlatego, że „został doświadczony we wszystkim, podobnie jak my” (Hbr 4,15), „może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (Hbr 2,18). Bo czymś innym jest radzić komuś i pocieszać – gdy ogarnia się jego sytuację jedynie teoretycznie, a czymś zgoła innym, gdy ten, kto poucza i pociesza, opiera się na swoich własnych trudnych przeżyciach.

Nade wszystko jednak „wiara radzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Boże” (Rz 10,17). Tak, Słowo Boże jest źródłem i podstawą wiary oraz jej pokarmem. Jako biblijni chrześcijanie czytamy je, słuchamy i stosujemy w życiu jego rady. Posiada ono zdolność i moc przeobrażania ludzkich charakterów i życia, gdyż istotnie działa jak miecz:

  • „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serc. I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczyma Tego, przed którym musimy zdać sprawę” (Hbr 4,12.13).

Jest też w stanie skutecznie przeciwstawić się złu i zdobyć diabelskie fortece:

  • „Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły. I wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi. Gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite” (2 Kor 10,4-6).

Często podkreślamy, że czasy w których żyjemy, są niezwykle trudne.

Trudno jest żyć po Bożemu, a jeszcze trudniej szczepić Boże zasady życia wśród ludzi. Niestety, także w społeczności zborowej/kościelnej! W tej sytuacji walka z obcymi, niebiblijnymi naukami i poglądami, podobnie jak przeciwdziałanie grzesznym trendom i świeckim metodom działania, wymaga nie tylko wiele mądrości i umiejętności, a także hartu i siły. Tym bardziej, że zło nauczyło się udawać dobro, a kłamstwo – prawdę, zaś ludzie skłaniają się ku poglądowi, że wszystko jest relatywne, względne – armie demonów i ludzi pracują nad zacieraniem granic!

To powinno nas inspirować do coraz lepszego poznawania i szermowania Słowem Bożym. Tragedią wielu ludzi, którymi – jak to ujął ap. Piotr (2 Ptr 2,1-3 BG) – „kupczą” różni duchowi hochstaplerzy jest to, że ich ofiary są bezwolne i pozwalają na taki proceder! I grozi im, że za swe duchowe lenistwo zapłacą śmiercią wieczną!

Ten, kto postawił siebie do dyspozycji Bogu, musi być gotowy podjąć każde powierzone zadanie. Musi być człowiekiem, który „w każdy czas, dogodny czy niedogodny” głosi Słowo, gromi i napomina z całą surowością i powagą, a także poucza i pociesza skruszonych i smutnych (2 Tym 4,1.2). Musi być gotowy do odparcia licznych ataków i otrzymania wielu ciosów, a równocześnie zdolny do odróżniania tych, którzy przybierają jedynie kształt pobożności, od tych, którzy całkowicie oddali się Bogu.

„Czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią” (2 Tym 4,3), bez wątpienia jest naszym czasem.

Wymaga on oddanych i poświęconych, wierzących całym sercem i całkowicie oddanych Bogu sług – robotników Winnicy Pańskiej!

Każdy przywódca powinien sobie zadać pytanie, czy naprawdę jest takim robotnikiem. A jeśli nie, to dlaczego nie? Czy zawinił brak zdolności, sił i czasu? A może po prostu zabrało determinacji, konsekwencji i wytrwałości?…

W odróżnieniu od oddanych sług Boga,

w historii najpierw Izraela, a potem Kościoła, było wielu niewiernych przywódców i złych nauczycieli, których działalność przynosiła fatalne, gorszące owoce, stając się przekleństwem i przyczyną upadku ludu Bożego. I ich własnej klęski.

Byli wśród nich ludzie, którzy – choć odpowiedzialni za świątynię i zobowiązani do troszczenia się o duchowy stan narodu – w praktyce dbali przede wszystkim o siebie i swoich, kryjąc nadużycia i grzechy członków własnej rodziny, co stało się powodem wielu nieszczęść. Inni, choć początki ich służby były obiecujące, w jakimś momencie z powodu zazdrości i nieopanowania, a potem systematycznego odstępstwa od Bożych zasad, zawiedli Jahwe i zostali odsunięci. Niemało było też osób, które z powodu piastowanej funkcji i przypisanego do niej prestiżu, skupiły się na swej domniemanej wielkości, a zapomniały o tym, że są powołane do posługiwania innym i zwiastowania całej Bożej Prawdy. Wiele problemów stwarzali też osobnicy o miernych zdolnościach i niewielkiej chęci do pracy, ale za to dużej zdolności do siania niezgody, snucia intryg i niszczenia niewygodnych osób…

  • Za dni Sędziów jednym z takich ludzi był kapłan Heli, który długo (zbyt długo!) tolerował różnorakie nadużycia i grzechy swych synów (1 Sam 2,12-17), nie bacząc na to, że zgorszeni ich zachowaniem Izraelici oddalali się od świątyni, od Prawa, i od Boga. Wyrok Jahwe na tego najwyższego kapłana brzmiał: „Oto Ja uczynię w Izraelu rzecz, od której każdemu, kto o niej usłyszy, w obu uszach zadźwięczy. […] Przysiągłem domowi Heliego, że grzech domu Heliego nie będzie zmazany ani ofiarą ze zwierząt, ani ofiarą z pokarmów na wieki.” (1 Sam 3,11-14). – Wkrótce potem synowie kapłana polegli w bitwie z Filistynami, a Heli na wieść o zabraniu przez Filistynów Skrzyni Pańskiej, „spadł z krzesła na wznak obok bramy, złamał kark i umarł” (1 Sam 4,18).

  • Tragiczną postacią był pierwszy król Izraelitów – Saul. Człowiek, który otrzymał od Boga wielkie dary, i równie wielkie możliwości, ale wszystko to utracił z powodu niewierności i lekceważenia nakazów Jahwe. Mimo upływu lat, Saul nie potrafił zrozumieć tego, że w oczach Boga nie tak ważne są całopalenia i ofiary, jak posłuszeństwo Jego woli. Nad losem króla zaciążyła bardzo gwałtowność jego charakteru, oraz zazdrość i narastająca nienawiść do Dawida. W końcu Saul, którego opuścił Duch Pana, łamiąc kolejny zakaz Jahwe w przededniu wojny z Filistynami szukał rady i pomocy u wróżki w Endor. Nazajutrz, ranny w bitwie, zginął śmiercią samobójczą (1 Sam 31,1-6)…

  • Wyjątkowo źle działo się w królestwie Judy w końcowym okresie jego istnienia, gdy królowie i książęta uprawiali krótkowzroczną, zgubną dla judzkiej państwowości politykę, a dbając o osobisty dobrobyt, dyskryminowali i wyniszczali własny naród. Podobnie postępowali kapłani, tolerując narastające z każdym rokiem bałwochwalstwo i uczestnicząc w odstępstwie. To zaślepiło ich do tego stopnia, że choć byli stróżami Prawa (!), zaciekle zwalczali proroka Jeremiasza i popierali fałszywych wieszczków. „Kapłani nie pytali: Gdzie jest Pan? Stróże prawa nie znali Mnie, a pasterze odstąpili ode Mnie. Prorocy prorokowali w imieniu Baala, chodzili za bogami, którzy nie mogą pomóc” – czytamy w księdze Jeremiasza 2,8. A u Ezechiela: „I rzekł do mnie: Wejdź i zobacz te straszne obrzydliwości, które oni tutaj popełniają! – A gdy wszedłem i przyjrzałem się, oto tam na ścianie były wszędzie wokoło wyrysowane obrazy wszelkich płazów i bydła, ohydy i wszelkie bałwany domu izraelskiego. A siedemdziesięciu mężów spośród starszych domu izraelskiego z Jaazaniaszem, synem Szafana, stojącym wśród nich, stało przed nimi, a każdy miał w ręku kadzielnicę. Woń dymu kadzidlanego unosiła się w górę. I rzekł do mnie: Synu człowieczy! Czy widziałeś, co robią starsi domu izraelskiego w ciemności, każdy w swoim pokoju z obrazami? Mówią bowiem: Pan nas nie widzi, Pan opuścił kraj…” (8,9nn).

Od złych, niedbałych i interesownych pasterzy i nauczycieli nie był też wolny Kościół Chrystusowy:

  • W Liście do Koryntian znajduje się ostrzeżenie przed „fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych […] lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki” (2 Kor 11,13-15);

  • W księdze Dziejów Apostolskich zapisano prorocze słowa ap. Pawła: „Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody. Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą (20,29.30);

  • A w 2 Liście do Tesaloniczan zostało zapowiedziane wielkie odstępstwo, które narodzi się w łonie Kościoła: „[…] objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia. Przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga [..]. A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów. I wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu. Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości” (2,3-12).

Historia Kościoła w całej rozciągłości dowiodła prawdziwości tej zapowiedzi.