Uwaga: infiltracja !!!
Nie wszystkie zbory wspólnot zielonoświątkowych i charyzmatycznych są zadowolone z udziału swych współbraci i pastorów w ruchu ekumenicznym, a wielu z nich daje wyraz swej głębokiej dezaprobacie.
Jednak nawet osoby i zbory sprzeciwiające się temu nie zawsze wiedzą, że zjawisko to oglądane w szerokiej perspektywie czasowej wygląda nie tylko znacznie gorzej, ale wprost przerażająco. A to dlatego, że w sprawie tej i w działalności od niemal pięciuset lat obecni są… Jezuici! – Jezuici, którzy od czasu jak powstali w XVI wieku, przez wszystkie kolejne lata mijających stuleci konsekwentnie realizują swój cel, którym jest totalne zniszczenie Protestantyzmu…
Kim są jezuici, którzy oficjalnie występują pod nazwą „Towarzystwa Jezusowego”?
Pod tą szlachetną nazwą ukrywa się jeden z najbardziej podstępnych i krwiożerczych, a dlatego i najniebezpieczniejszych zakonów rzymskokatolickich, zatwierdzony przez XVI-wiecznego papieża Pawła III:
-
Jezuici – Towarzystwo Jezusowe, założył Ignacy Loyola wraz z sześcioma towarzyszami w 1534 roku. Sześć lat później zakon został oficjalnie zatwierdzony przez papieża Pawła III, który wziął go pod osobisty nadzór. Jezuici – jak nazwano członków tego zakonu – mieli być sprawnym narzędziem Kościoła rzymskiego do walki z reformacją. Loyola zorganizował jezuitów na wzór wojskowy. Na ich czele stał generał, a członków obowiązywało bezwzględne podporządkowanie się woli przełożonych. Oprócz zwyczajowych ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, składali dodatkowy: całkowitego posłuszeństwa papieżowi. Za swe główne cele jezuici uznali: nawracanie pogan, przywracanie na łono Kościoła protestantów, oraz prowadzenie szkół. (Internet)
Protestanci minionych wieków, wydają o tym zakonie surowy sąd. Nic w tym dziwnego, skoro jednym z pierwszych i głównych celów, było właśnie zwalczanie Protestantyzmu. W wykładzie zatytułowanym „Jezuici i kontrreformacja”, Walter Veith przedstawił szereg bulwersujących informacji:
-
[…] Protestanci, których wiara opierała się na Słowie Bożym, mieli groźnych przeciwników – Jezuici zostali powołani w wyraźnym celu – zniszczenia protestantyzmu. Po to oni byli. Temu poświęcili swoje życie. Żeby zjednoczyć świat i przyprowadzić z powrotem papiestwu. W związku z tym Jezuici przysięgali (według myśli Ignacego Loyoli) „perinde ac cadaver”, że będą jak trupy w kwestii posłuszeństwa. Do tego stopnia, że nawet jeśli Bóg da im psa, jako swojego generała (sic!), będą mu podlegać bez pytania! Jeśli powiedziałby on, że czarne jest białe – kiedy w rzeczywistości było czarne – dla nich było białe. Taka jest natura jezuityzmu. Nie będę wracał do ich przysięgi – powinniście znać te rzeczy. Przysięgali oni uczynić bezwzględnie wszystko, aby protestantyzm zniknął z powierzchni ziemi…
Temat ten omawia wielu autorów i komentatorów, wypowiadających się o Jezuitach na portalach internetowych. Na kilku z nich można znaleźć opis poruszającej, makabrycznej uroczystości, podczas której kandydat na kierownicze stanowisko w „Towarzystwie Jezusowym”, składa przysięgę posłuszeństwa przełożonym i wierności obranej drodze.
Poniżej zamieszczam treść roty tej przysięgi, cytowanej wielokrotnie w literaturze przedmiotu (a także w internetowych opracowaniach poświęconych Jezuitom). Dokument ten, funkcjonujący od kilkuset lat – mimo iż zawiera opisy i sformułowania nawiązujące do rzeczywistości politycznej i religijnej, geograficznej, społecznej i obyczajowej, minionych wieków, co dla czytelnika może stanowić pewną trudność – obnaża ducha, prawdziwą naturę i haniebne metody, jakimi przez wieki posługiwali się w walce z Protestantami ludzie, którzy bluźnierczo posłużyli się imieniem Jezusa, dla określenia nazwy swego <Towarzystwa>…
A oto treść rzeczonej przysięgi:
„Ja ……………, w obecności Wszechmogącego Boga, Błogosławionej Dziewicy Maryi, błogosławionego Św. Jana Chrzciciela, Świętych Apostołów, św. Piotra i Pawła i Wszystkich Świętych, Świętej Hostii Nieba, i tobie, mój Duchowy Ojcze, przełożony generale Towarzystwa Jezusowego, założonego przez Św. Ignacego Loyolę za pontyfikatu Pawła III, i przedłużanego do dziś przez Łono Dziewicy, Macicę Boga, i Rózgę Jezusa Chrystusa, oznajmiam i przysięgam, że Jego Świątobliwość Papież, jest Wice Regentem Chrystusa i prawdziwą i jedyną Głową Katolickiego lub Powszechnego Kościoła na Ziemi; i że na podstawie mocy związywania i rozwiązywania danej Jego Świątobliwości przez mojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, ma on władzę usuwania Heretyckich Królów, Książąt, Państw, Republik i Rządów, i mogą być oni śmiało zniszczeni. Będę więc, całą swoją mocą, bronił tej doktryny oraz prawa i tradycji Jego Świątobliwości przeciwko wszystkim heretyckim lub Protestanckim uzurpatorom, szczególnie Kościołowi Luterańskiemu Niemiec, Holandii, Danii, Szwecji i Norwegii, i obecnie roszczącym sobie pretensje do władz Kościołom Anglii i Szkocji, i ich oddziałom założonym teraz w Irlandii i na kontynencie Amerykańskim i poza nim, i wszystkim stronnictwom, które mogą być bezprawne, heretyckie, przeciwstawiające się Świętemu Matczynemu Kościołowi Rzymu.
Wyrzekam się posłuszeństwa wobec każdego heretyckiego króla, księcia lub państwa, nazwanego Protestanckim czy Liberalnym, i podległości każdemu ich prawu, każdemu urzędnikowi czy oficerowi. Ponadto oświadczam, że doktryna Angielskich Kościołów Kalwinistów, Hugenotów i innych nazywających siebie Protestanckimi i Masońskimi, jest przeklęta, i że przeklęci są ci, którzy jej nie zaniechają. Ponadto deklaruję, że będę pomagał, asystował i doradzał każdemu agentowi Jego Świątobliwości, w każdym miejscu mojego pobytu, w Szwajcarii, Niemczech, Holandii, Irlandii albo Ameryce, lub w każdym innym królestwie czy terytorium, do którego się udam, że zrobię wszystko, by wytępić heretyckie Protestanckie lub Masońskie doktryny i zniszczyć wszystkie ich bezprawne władze, legalne czy nielegalne.
Oświadczam niemniej jednak, że wolno mi przyjmować każdą heretycką religię celem pomnożenia korzyści Matki Kościoła (podkr. – SK); przyrzekam utrzymać w tajemnicy wszystkie rady jej (Matki Kościoła) agentów, jako że zawierzają mi, i nie wyjawić ich bezpośrednio lub pośrednio, słowem, pismem, lub jakimikolwiek okolicznościami, lecz wykonać wszystko, co będzie zalecane, wydane rozkazem lub wyjawione mi przez ciebie, mój Ojcze Duchowy, albo przez każdego należącego do tej świętej Reguły.
Ponadto przyrzekam i oświadczam, że nie będę miał własnego zdania ani własnej woli, ani jakichkolwiek skrupułów, niczym trup lub nieboszczyk, lecz bez wahania zastosuję się do każdego rozkazu otrzymanego od moich przełożonych w milicji Papieża i Jezusa Chrystusa (podkr. – SK); że udam się do każdej części świata, do której zostanę wysłany, do zamarzniętych ludów północy, indyjskich dżungli, do centrum cywilizacji Europy albo nietkniętych ludzką stopą kryjówek dzikich barbarzyńców Ameryki, bez szemrania i skarżenia się, i że będę podległy we wszystkim, cokolwiek jest mi polecone.
Ponadto przyrzekam i oświadczam, że gdy pojawi się sposobność, będę prowadził bezlitosną wojnę, sekretnie lub jawnie, przeciwko wszystkim Heretykom, Protestantom, Masonom, tak jak mnie ukierunkowano, by wytępić ich z powierzchni całej Ziemi; bez oglądania się na wiek, płeć czy kondycję, że będę wieszać, palić, gotować, obdzierać ze skóry, dusić i grzebać żywcem tych haniebnych heretyków; rozpruwać brzuchy i łona ich kobiet, i roztrzaskiwać głowy ich dzieci o ściany, by unicestwić ich ohydną rasę. Że, gdy nie da się tego zrobić jawnie, w tajemnicy użyję trucizny, struny do duszenia, stali sztyletu lub ołowianej kuli, bez względu na reputację, pozycję, godność czy autorytet osób, jakikolwiek by nie był ich stan, publiczny czy prywatny, jako że w każdej chwili mogę dostać polecenie, by tak uczynić od agenta Papieża lub Przełożonego Towarzystwa Jezusowego (podkr. – SK).
Na potwierdzenie czego niniejszym przeznaczam swoje życie, duszę i wszystkie doczesne starania, a za pomocą sztyletu, który teraz otrzymuję, własną krwią podpiszę by to poświadczyć; a jeśli okażę się kłamcą albo słabym w swoim postanowieniu, niech moi bracia i towarzysze w milicji Papieża odetną mi dłonie i stopy, a gardło niech mi rozetną od ucha do ucha, niech otworzą mi brzuch i palą w nim siarkę, niech zostanie mi zadana każda możliwa kara, a moja dusza niech będzie torturowana w nieskończoność przez demony w piekle (podkr. – SK).
Że w głosowaniu zawsze będę preferował Rycerza Kolumba, a nie Protestanta, a zwłaszcza Masona. […] że jeśli będę miał wybór między dwoma Katolikami, to będę popierał tego, który jest lepszym pomocnikiem Matki Kościoła, i głosował zgodnie z tym; że nie będę się układał z Protestantem, ani zatrudniał Protestanta, jeśli w mojej mocy jest układać się z Katolikiem lub zatrudnić Katolika.
Że będę umieszczał Katolickie dziewczęta w Protestanckich rodzinach, by móc otrzymać cotygodniowy raport o wewnętrznych poczynaniach heretyków. Że zaopatrzę się w broń i amunicję, aby móc być w gotowości, gdy słowo zostanie wypowiedziane, lub gdy rozkaz każe mi bronić Kościoła, indywidualnie albo razem z milicją Papieża.
Ja………….. przysięgam to wszystko na Świętą Trójcę i Święty Sakrament, który mam otrzymać, by wypełnić i zachować mój ślub. Na poświadczenie tego przyjmuje ten Najświętszy Sakrament Eucharystii i potwierdzam to samo moim imieniem, napisanym za pomocą ostrza tego sztyletu, zanurzonego w mojej własnej krwi, pieczętując to w obliczu Świętego Sakramentu”.
Kandydat otrzymuje od przełożonego o płatek, i podpisuje się swoim imieniem za pomocą ostrza sztyletu zanurzonego w jego własnej krwi wziętej znad serca.
(Źródło: http//www.ianpaisley.org/article.asp?ArtKey=jesuit.)
Przywołany w poprzednim artykule były jezuita, Alberto Rivera (1935-1997),
który przez wiele lat zajmował się infiltracją środowisk protestanckich i pracował, by je wciągnąć do ruchu ekumenicznego, zaś po latach tej służby porzucił katolicyzm i zaczął obnażać jego błędy, w jednym z (publikowanych na YouTube) wywiadów, opowiadając o swym przygotowaniu i późniejszej działalności w zakonie Jezuitów, stwierdził między innymi, jak:
-
Kształtując pożądaną postawę wychowanków zakonu (on sam został tam oddany przez matkę w wieku siedmiu lat!), nauczano ich jezuickiej wersji historii chrześcijaństwa, wszczepiano im bezwarunkowe i ślepe posłuszeństwo wobec przełożonych, a także nienawiść do protestantów, co miało ich przygotować do działalności tajnych agentów niszczących protestanckie zbory. Jak wiadomo, inkwizycja była instytucją, która za pomocą podstępu, okrucieństw i gwałtów (tortur i stosów), na przestrzeni kilkuset lat likwidowała heretyków i wrogów Kościoła. Była ona najpierw kierowana przez zakon Dominikanów, ale od XVI wieku stał za nią potężny zakon Jezuitów, którego twórcą był Ingacy Loyola.
-
W czasie gdy Alberto pobierał lekcje historii wpajano mu, że słusznym jest, iż kościół rzymskokatolicki stosuje drastyczne metody w stosunku do heretyków, skazując ich na tortury i śmierć. Opowiadając o makabrycznych zbrodniach inkwizytorów, nauczyciele brali pod uwagę nie tyle cierpienia ofiar, co podkreślali zatwardziałość heretyków, których nawet najcięższe tortury nie były w stanie zawrócić jej z obranej drogi. W ten sposób Alberto dowiadywał się na przykład, jak to 21 maja 1559 r. heretycy, którzy wbrew surowemu zakazowi czytali Biblię i odbywali nabożeństwo w prywatnym domu, zostali aresztowani. Między innymi uwięziona została wówczas księżniczka Dona Isabella, kuzynka króla Filipa Hiszpańskiego. Została oskarżona o herezję i poddana torturom… Przywiązano ją do wielkiego koła, przemocą otworzono usta, a następnie wpychano jej w gardło ostry pas lnianej szmaty, na którą spadały krople wody z naczynia, aby materiał mógł łatwiej dojść do żołądka. Potem, jednym silnym szarpnięciem wyrwano szmatę, rozrywając wszystko od żołądka aż do ust… Potem spalono w ogniu jej szczątki, wraz z nienarodzonym dzieckiem… Jest to fakt historyczny, sprawozdany w dostępnych źródłach historycznych!… Dodać należy, że torturom tej kobiety przyglądał się jej królewski kuzyn, król Hiszpanii, Filip II, który wyjątkowo nienawidził protestantów. W ten sposób Alberto na lekcjach dowiadywał się, jakimi zatwardziałymi zbrodniarzami są heretycy, przed którymi musiał się bronić Kościół…
-
To wszystko czyniło wielki zamęt w głowie Alberta, a równocześnie – bombardując umysł i emocje stałym jednokierunkowym przekazem – wywoływało nienawiść do heretyków. Po jakimś czasie jego mentorzy uznali, że może wyruszyć do tajemnej pracy wśród protestantów, by infiltrować ich środowisko i niszczyć ich zbory. Zlecono mu grupę takich zborów – Zielonoświątkowców, Baptystów i innych. Pracę, jaką miał wśród nich prowadzić ułatwiał fakt, że w jego czasach pojawiły się już idee ekumeniczne. Dzięki temu Jezuici łatwiej mogli przenikać do środowisk zielonoświątkowych i charyzmatycznych. […] Alberto infiltrował takie zbory w Hiszpanii, a potem także w Ameryce Południowej.
-
Szczególnie ważną umiejętnością jezuickiego agenta, była umiejętność siania zamętu i dzielenia zborów protestanckich na obozy, w tym umiejętność niszczenia opinii pastora zboru… W ten sposób w samej tylko Hiszpanii, Alberto zniszczył dziewiętnaście zborów protestanckich. – Najpierw donosił swym przełożonym, gdzie taki zbór się zgromadza, aby Jezuici i władze mogły urządzić nalot i rewizję oraz aresztować uczestników takiego zebrania. Był do tego stopnia sprytny, że w czasie takiego nalotu był obecny na zgromadzeniu i wraz z innymi był aresztowany, by jego nazwisko ukazało się w gazetach – jako nazwisko heretyka! Później zazwyczaj otrzymywał list od jakiegoś uwięzionego pastora, polecający go jako „wiernego i oddanego sprawie chrześcijanina” dla innych zborów. („Nie wiedział pastor, że to ja sprowadziłem na nich ten nalot” – mówił później z goryczą nawrócony Alberto). Dzięki jednemu z takich listów, Alberto był życzliwie przyjmowany w zborach w Wenezueli, a potem w innych częściach Ameryki Południowej.
-
Potem skierowano go do Kostaryki, gdzie miał rozpracować dużą międzywyznaniową szkołę protestancką. Przede wszystkim polecono mu unieszkodliwić i zniszczyć nauczającego tam, zdolnego i poświęconego pastora, co miało się odbić na tamtejszych zborach i seminarium teologicznym… […]
-
W czasie pobytu w Wenezueli pozyskał zaufanie pastora jednego z większych zborów i został skierowany do tamtejszego seminarium. Zaraz też przystąpił do swej działalności. Rozpuścił plotkę, że pastor miał romans z pewną dziewczyną (która też była agentkę Jezuitów). Ona powiedziała grupce diakonów, którzy byli w opozycji do pastora, że chce przed nimi wyznać swój grzech. – Pastor został wydalony, żona go opuściła, reputacja zboru i szkoły zniszczona, a agent został wyznaczony do innego zadania w kolejnym kraju.
-
Alberto wiernie stosował się do instrukcji, które zalecały, aby pastorów, którzy nie pójdą na żaden kompromis, najpierw: (1) zniesławić, potem (2) izolować, albo ostatecznie (3) w jakikolwiek sposób zniszczyć! W celu zniesławienia należało przedstawiać pastora w złym świetle, a jego opinię systematycznie niszczyć – czy to poprzez kłamstwo o nim, lub przekręcenie jego słów, albo znalezienie czegoś w jego zachowaniu lub mowie, co naraziłoby go na konflikt z władzami i przełożonymi. Względnie powiązać go z jakąś kobietą, która byłaby agentką jako jego sekretarka – i doprowadzenie do jakiejś afery. Akcję izolacji należało zacząć od akcji pisania listów, szeptania różnego rodzaju plotek mówiących, że jest to człowiek kontrowersyjny, że robi kłopoty, że powoduje podziały w zborze, że jest przeciwko jedności, że nie objawia miłości Bożej, że naucza swoich własnych doktryn – aż nie będzie miał zwolenników, przyjaciół i obrońców!… Potem można rozpuszczać wieści o jego psychicznym załamaniu, a zatem nie wszystko, co mówi, jest prawdę – słowem: jest niewiarygodny… W ten sposób doprowadza się go do punktu, że albo idzie na kompromis, albo zmusza do rezygnacji!… A jeśli jest jakiś mocny pastor, który nie pójdzie na żaden kompromis i dalej wierzy, że ma powołanie od Boga, oraz nie poddaje się presji innych pastorów, przyjaciół, czy rodziny, wtedy mogą się dziać dziwne rzeczy. Może dojść do wypadku samochodowego, a jeśli znajdzie się w szpitalu, to jakaś pielęgniarka przez nieuwagę odetnie mu tlen, albo poda niewłaściwy lek… Może też umrzeć przez zatruty pokarm lub podany przez nieznanego sprawcę narkotyk, z powodu którego wyląduje w zakładzie dla psychicznie chorych… Może mu się też przydarzyć napad nożownika, lub nawet kula rewolwerowa…
Alberto nie był jedynym agentem przenikającym do środowisk protestanckich.
W innym z wywiadów – film ten także można znaleźć na YouTube – stwierdza on, że takich agentów było wielu, i opisuje w jaki sposób oni, i on sam, byli przygotowywani do swych zadań:
-
„[…] papiestwo od Soboru Watykańskiego II wysłało specjalnie przeszkolonych pastorów i <wierzącycb>, którzy nauczyli się <żargonu charyzmatycznego>, aby nie tylko wyciszyć głoszenie przeciwko katolicyzmowi, ale i włączyć każdą protestancką denominację do katolicyzmu! [..] Trenowałem i przygotowywałem Legion Maryji, Niebieską Armię (Fatimy) i inne. Trenowałem te katolickie organizacje, by ich członkowie mogli się stać [ukrytymi] Baptystami, Adwentystami, Metodystami… Uczyłem ich jak mogą się stać Prezbiterianami, Zielonoświątkowcami i wpływać na bieg spraw w każdym z tych obszarów, które mieli infiltrować. Miałem do czynienia z infiltracją kościołów i wspólnot religijnych, oraz religijnych instytucji, plus rządów…”
Na pytanie dziennikarza: Jaki jest cel tej infiltracji? odpowiedział:
-
„To wciąż ten sam cel, jaki zawsze miał kościół rzymskokatolicki: aby spenetrować każdy obszar życia, by w ten sposób mieć ogląd sytuacji i wpływ na wszystko – teraz na bieżąco, a potem w zbliżającym się Nowym Porządku Świata. Kładliśmy podwaliny pod Nowy Porządek Świata. Rzymskokatolicka instytucja, szczególnie od ustanowienia Jezuitów w 1541 roku, przez pięćset lat przygotowywała się – przenikając wszystkie poziomy społeczeństwa – aby przejąć świat. Politycznie i religijnie”.
Pytany, czy sobór Trydencki kontrolowali jezuici?, Alberto Rivera bez wahania to potwierdził. Zaś na kolejne pytanie: A co powiesz o II Soborze Watykańskim, i czy także tutaj widzisz takie powiązanie? – odpowiedział:
-
„Powiązanie jest oczywiste, a następujące zdanie powinno wyjaśnić wszystko: Sobór Trydencki, to pierwszy sobór z Jezuitami na czele; II Sobór Watykański był zwołany przez ten sam zakon Jezuitów, z tym samym zamiarem. Bo znasz intencje Soboru Trydenckiego. – To był sobór Kontr-Reformacyjny. A jaki cel przyświecał tym, którzy zwołali II Sobór Watykański? – Kolejna Kontr-Reformacja! Tylko że dziś nazywa się ją: <Odnową>… Rozumiesz to?… Nie użyli tego samego określenia, ale cele były te same! Dziś są bardziej wyrachowani. Kontr-Reformacja zaczęła się od Soboru Trydenckiego, i od tamtego czasu trwa po dziś dzień. A II Sobór Watykański zwołano z hasłem <Odnowy>… Moim zdaniem mamy do czynienia z końcowym stadium Kontr-Reformacji”.
Na pytanie: Jaki cel przyświeca <Odnowie>? , Alberto odpowiedział wprost:
-
„Celem jest wykorzystanie specyficznych wierzeń i praktyk poszczególnych denominacji. Wybrali <Odnowę> ze względu na jedną sprawę: Bo wcześniej nie byli w stanie podporządkować sobie Zielonoświątkowców, choć zabiegali o to od 1945 roku, aż do tego czasu. Tu ważne wyjaśnienie: Światowa Rada Kościołów w Genewie rozpoczęła działalność dzięki finansom Jezuitów od 1945 roku. Jezuici pracowali już wtedy, aby zjednoczyć wszystkich protestantów w Europie. – Oto narodziny Światowej Rady Kościołów i Ruchu ekumenicznego. Dziś <Odnowa> służy temu, by Zielonoświątkowcy i Charyzmatycy mogli być zwiedzeni do ruchu ekumenicznego, i w tym celu wykorzystano <dary ducha>, jako element wspólny.
W Internecie można znaleźć także wywiad z Nurą Rivera –
żoną Alberto Rivera – jaki w 2008 roku przeprowadził z nią Greg Szymański z radia Investigative Journal, zatytułowany PRAWDA O ALBERTO.
Nura, która studiowała pedagogikę na Uniwersytecie w Kalifornii i oraz socjologię na Universidad dePuerto Rico, kontynuuje pracę Alberto, jako ewangelistka wykazująca różnice między Biblijnym Chrześcijaństwem, a katolicyzmem.
Oto kilka zdań z tego wywiadu:
-
„Katolicyzm przygotowywał Alberto do infiltracji Ruchu Charyzmatycznego także tutaj w USA… Wiele z tych denominacji wraca dziś do zwiedzenia, i ono trzyma wielu w ręku”.
-
„Musimy przestać się bawić, a powrócić do Słowa Bożego. Musimy potraktować Biblię bardzo serio! Idźmy głosić Ewangelię, nauczać i czynić ludzi uczniami Jezusa… Wielu poszło na kompromis, a my musimy powrócić do przesłania Pisma!
-
Jej gorące wezwanie do słuchacza: „Porzuć knowania ekumeniczne, przyjmij Jezusa i zwiastuj Prawdę!”
Nura Rivera opowiada także o prześladowaniach, jakie spotkały Alberto, przed którymi ratował się żyjąc przez długi czas w ukryciu i działając w konspiracji. Opowiada o atakach i innych dziwnych przypadkach, jakie spotykały Alvaro i ją samą.
Zgodnie z oficjalną opinią Alberto zmarł 20 czerwca 1997 roku na złośliwy nowotwór. Przeciwstawną do tego jest opinią, że umarł po spożyciu zatrutego pokarmu.
Na szczęście – jak wspomniałem wyżej –
nie wszystkie zbory Zielonoświątkowe i Charyzmatyczne są zachwycone ekumenizmem i zaangażowane w jego akcje. Co więcej, niektóre z nich, podobnie jak poszczególni pastorzy, otwarcie (i publicznie) dają wyraz swej dezaprobacie.
I tak na YuoTube, w serii Zagrożenia ekumenizmu, znalazłem wykład pt. Narodziny służb ekumenicznych w kościołach zielonoświątkowych i charyzmatycznych, w którym pastor Janusz Szarzec opisał sytuację w swym duchowym otoczeniu, i odniósł się do wielu ważnych kwestii, które powinni przemyśleć członkowie zborów.
Słuchając jego słów starałem się nie zapomnieć, że także on jest formalnie przedstawicielem nurtu zaangażowanych w ruch ekumeniczny wspólnot. Tym większy mój względem niego szacunek.
Z kolei tych, którzy będą słuchać słów pastora, czytać moje omówienie tego wykładu (i zamieszczone poniżej wybrane przeze mnie fragmenty) proszę, by porównali podawane przez niego informacje ze swoją dotychczasową wiedzą w tym temacie.
Oto początek wykładu:
-
Chciałbym, abyśmy dziś zajęli się tematem <Narodziny służb ekumenicznych w kościołach zielonoświątkowych i charyzmatycznych>. Nie wiem, czy zauważyliście, ale z powodu infiltracji [naszych wspólnot] przez katolicyzm, rodzi się taki nowy fenomen, który już od dawna był zaplanowany – już od Soboru Watykańskiego II, aby wróg mógł znaleźć przyczółek, który znajdzie się wewnątrz Kościoła i będzie wykonywał swoje zadania. I to się dzieje, i nikt z tym nic nie robi (podkr. – SK) […] Możecie to obserwować, że nie tylko niektórzy przymykają na to oczy, ale – jak zauważyłem – ludziom się to podoba. O co chodzi w moim temacie <Narodziny służb ekumenicznych w Kościołach Zielonoświątkowych i Charyzmatycznych>? – Są zbory zielonoświątkowe, których pastor nie kryje swego zainteresowania i zaangażowania w ruch ekumeniczny…i potem widzimy, jak takie zbory otwierają się na akcje ekumeniczne… Po co to jest? – Ponieważ ludzie są zwiedzeni i oni myślą, że Kościół Zielonoświątkowy jest poszkodowany, jeśli nie dołącza do ruchu ekumenicznego i jest pozbawiony tych wspaniałych korzyści, jakie ten ruch z sobą niesie!… że nie mogą być razem z innymi denominacjami… I tacy działacze ekumeniczni postawili sobie za cel, by zawstydzić, zachęcić, rzucić wyzwanie i zmotywować Kościół Zielonoświątkowy i Charyzmatyczny, że <czemu wy jeszcze nie uczestniczycie a działaniach ekumenii?!” (podkr. – SK). Rozumiecie, o co tu chodzi? To jest właśnie ten nowy fenomen, jakim są narodziny <służb ekumenicznych> wewnątrz Kościołów Zielonoświątkowych i Charyzmatycznych . Ktoś może w tym miejscu powiedzieć: <Zaraz, zaraz, dlaczego tak mówisz? Przecież ja patrzę na zbory i tego nie widzę!>… Ja też osobiście parę lat temu, nie ogarniałem rozmiaru tego zjawiska, tym bardziej w Polsce. Owszem, w Europie i na świecie, ale nie u nas!…Tymczasem również w Polsce ekumenia jest prowadzona na wielu poziomach; są dziesiątki imprez, i są grupy pastorów (podkr. – SK), którzy się angażują w każdą akcję ekumeniczną. – I nagle, ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu okazuje się, że np. biskup Kościoła Zielonświątkowego jest obecny na każdej ekumenicznej imprezie, mimo iż oficjalnie Kościół Zielonoświątkowy i Charyzmatyczny nie są członkami ruchu ekumenicznego, który jest reprezentacją centrum ekumenii, jakim jest oczywiście Światowa Rada Kościołów z siedzibą w szwajcarskiej Genewie. Ona, jak w każdym przedsiębiorstwie, ma swoją reprezentację w różnych państwach i wspólnotach religijnych; i właśnie tam oni robią swoją robotę. Nie przynoszą biblijnego poselstwa, nie nawracają ludzi do prawdy Ewangelii, nie wzywają, by wychodzić z katolickich herezji, ale pod pozorem, że prowadzą ludzi do Jezusa, tak naprawdę wykonują dyrektywy II Soboru Watykańskiego! (podkr. – SK)
Kontynuując, pastor Szarzec zwrócił uwagę na coś, co prawdopodobnie uszło uwagi wielu pastorów i członków zborów:
-
Jeśli cofniemy się w czasie, np. do pierwszych lat XX wieku, to zobaczymy, że Kościół Zielonoświątkowy głosił Ewangelię katolikom i demaskował błędy ich kościoła (podkr. – SK). Natomiast przez ostatnie 30-20 lat trwają intensywne działania, aby wciągnąć w jakiś sposób Kościoły Zielonoświątkowe i Charyzmatyczne do ekumenii. […] Te działania i próby są bardzo różne – oni próbują zmanipulować, zapętlić… Bo wiecie, gdyby ekumenia szła z jednego źródła, to byłoby prostsze; ale ekumenia dociera do nas z kilku różnych stron, i pojawiają się różni ludzie. Wasz pastor mógł wam powiedzieć: <O, zobaczcie, Artur C. jest w TV! Zobaczcie, on tam głosi Ewangelię! Jakie dobre czasy nastały dla Polski, bo Artur C. jest w TV!…>. Albo: <Tam jest Mietek Szcześniak!>. Szkoda, że ci wszyscy ludzie – choć większość tego nie wie – szkoda że ci wszyscy ludzie, którzy biorą udział w ekumenii; są naganiaczami do ekumenii! (podkr. – SK)… Iluż to pastorów przychodzi i mówią: <Chodźcie, pójdziemy na koncert TGD, bo będzie Mateo grał u nas! O, będzie Szcześniak grał!…O, będzie Beata Bednorz, a więc trzeba iść, swoich trzeba wspierać!> – Słyszeliście takie słowa?… Zobaczcie, co się dzieje… A kryptoekumeniści powiedzą: <Przecież oni, wiesz, oni Ewangelię głoszą!… Wiesz, oni reprezentują Boga tam, gdzie są… może tego nie rozumiesz, ale wiesz!…>.
Pastor Szarzec nazywa rzecz po imieniu, a są to słowa człowieka, który dość dokładnie zna środowisko i sytuację duchową Kościołów Zielonoświątkowych i Charyzmatycznych, oraz to, co dzieje się w nich, i wokół nich. A dzieje się wiele. Także dlatego, że od czasu gdy wyprzedzili Prawosławie, Charyzmatycy są po Kościele rzymskokatolickim drugim co do liczebności wyznaniem chrześcijańskim.
Pastor zwraca też uwagę na kolejny fakt, a mianowicie, że idole, jakimi dla wyznawców większości ewangelicznych wspólnot są uznani artyści wykonujący muzykę religijną, już dawno przeszli na pozycje ekumeniczne i realizują cele ekumenii, z czego uczestnicy ich koncertów rzadko zdają sobie sprawę:
-
W oficjalnych wywiadach, na wideo, na kazaniach […] oni przyznają to sami i zupełnie się z tym nie kryją… To nie jest tak, że np. Beata Bednorz, że Mietek Szcześniak… to oczywiście nie jest oskarżenie, nie odbierajcie tego tak, to oni sami tak twierdzą…. TGD jest ruchem ekumenicznym. Beata Bednorz, Mietek Szcześniak, Natalia Niemen i inni chodzą na różne papieskie imprezy – na <Boże Ciało>, na festiwale takiego czy innego katolickiego <świętego>. Rozumiecie, o co chodzi?… Na przykład Mateo, pytany o to w wywiadzie, mówi: <To jest osoba, która jest w KE, co oni chcą, jakie piękne pieśni ma!> On często mówi, że gra u swoich – ci <swoi>, to katolicy. Rozumiecie, kogo oni naganiają? […] Mateo idzie grać, i tam złoży świadectwo… i później piszą do niego listy. […] Wiecie, czego Mateo nigdy nie powie? – On im nigdy nie powie, żeby wyszli z katolicyzmu, żeby porzucili te złe drogi… TAK, BY PORZUCILI TE ZŁE DROGI! Bo w katolicyźmie nie ma zbawienia! Jezus nie przyszedł głosić ekumenicznej ewangelii (podkr. – SK). A wiecie, czym wielu z nich się zasłania? – Bo oni pomagają biednym, bo zbierają pieniądze dla tych, którym się nie poszczęściło w życiu… – i to , w myśl takiego nauczania, czyni ich niejako zbawionymi ludźmi, prawda?… Zobaczcie, jak nam w Kościele Zielonoświątkowym i Charyzmatycznym pomyliła się Ewangelia; coraz bardziej skupiamy się na uczuciach i emocjach, ktoś coś zrobi… Nikt już nie patrzy do Biblii, nikt już nie patrzy, czy ktoś chodzi w mocy, nikt już nie patrzy na to, w co kto wierzy… Przyjeżdżają różni i mówią: <Przyszedłem do Jezusa!>, a potem apelują: <Nie mówcie nic na katolików!>… <Wiecie, Bóg nie stworzył denominacji>… albo: <Chcecie znowu denominację tworzyć?!> (podkr. – SK). Rozumiecie o co tu chodzi? – to jest taka gadka, to jest realizowanie zaleceń tego Soboru Watykańskiego II… Polecam to uwadze każdego, kto obserwuje te zmiany, które przychodzą przez lata do Kościoła. Bo te zmiany nie przychodzą z dnia na dzień (to by za bardzo zwracało uwagę). Dlatego te zmiany przychodzą z roku na rok, z roku na rok…. Dlatego wierzący muszą powstać i sprzeciwić się tym wszystkim rzeczom. Jeśli widzisz, że to przychodzi do twojego Kościoła… Jeśli widzisz, że twój pastor wciąż wychodzi na spotkania ekumeniczne to wiedz, że w twoim Kościele rośnie i rozwija się służba ekumeniczna, której celem jest wykończyć prawdę (podkr. – SK) […] Celem tych wszystkich zabiegów jest realizacja planu przyjętego na II Soborze Watykańskim, aby każdą denominację wciągnąć do katolicyzmu; to jest tzw. <teologia ekumeniczna>, całkowicie obca Pismu Świętemu!… tę <ekumenię> Pismo Święte potępia!… Ale w tym miejscu teologia ekumeniczna nie istnieje! Rozbijesz ją prostym wersetem Pisma…. A co oni ci wtedy powiedzą: <Nie patrz do Biblii, bo osądziłeś brata! – Proste pytanie: Czy to jest brat?! Mój pastor się obraził, że go <pan> nazywam, a ja go tak nazywam, bo nie wierzę, że jest wszystko z nim w porządku, i widzę, że coś jest mocno nie tak. A co jest celem <służby ekumenicznej>? – żeby stopniowo wciągać ludzi do katolicyzmu, żeby wierzący połknęli haczyk, i żeby ostatecznie wrócili na łono Rzymu.
Mówiąc o tych sprawach, pastor Janusz Sarzec ma po stokroć rację! Myli się tylko wtedy, gdy stwierdza, że wojna z protestantyzmem trwa od II soboru watykańskiego. Bo naprawdę walka ta trwa już od XVI wieku, od kontr-reformacyjnego Soboru Trydenckiego. Z tą różnicą, że wtedy kościół rzymskokatolicki chciał siłą zmiażdżyć Reformatorów i Reformację. Przypomnę słowa Alberto Rivery:
-
„[…] Sobór Trydencki, to pierwszy sobór z Jezuitami na czele; II Sobór Watykański był zwołany przez ten sam zakon Jezuitów, z tym samym zamiarem. Bo znasz intencje Soboru Trydenckiego. – To był sobór Kontr-Reformacyjny. A jaki cel przyświecał tym, którzy zwołali II Sobór Watykański? – Kolejna Kontr-Reformacja! Tylko że dziś nazywa się ją: <Odnową>… Rozumiesz to?… Nie użyli tego samego określenia, ale cele były te same! Dziś są bardziej wyrachowani. Kontr-Reformacja zaczęła się od Soboru Trydenckiego, i od tamtego czasu trwa po dziś dzień. A II Sobór Watykański zwołano z hasłem <Odnowy>… Moim zdaniem mamy do czynienia z końcowym stadium Kontr-Reformacji”.
Czy sprawy te zrozumieją ci wszyscy, którzy są tak zdezorientowani, że – używając języka Biblii – „przestali rozróżniać między tym, co prawe, a tym, co lewe” (por. Jon 4,11), i jak zaczadzeni realizują ekumeniczne cele? – Czy zrozumieją to członkowie zborów ChDS, zwłaszcza aktywiści umiejscowionego przy tej społeczności Escape?
Modlę się, aby się przebudzili i wreszcie stanęli mocno w Słowie (Jan 17,17)!