„Końcem zakonu jest Chrystus…” (6)

Albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony każdy, kto wierzy” (Rz 10,4 BW).

Powiedzieliśmy już, że prawowierny Żyd był związany z Zakonem – jak poślubiona sobie para – nierozerwalnym węzłem małżeńskim. Zakon był jego teraźniejszością i przyszłością, drogowskazem i ochroną, źródłem pociechy i ufności, nadzieją i ratunkiem – był całym jego światem.

Niestety – choć dawał znajomość Bożej woli, prowadził do Boga i uczył drogi sprawiedliwości – Zakon nie mógł zbawić grzesznika, nie mógł go uratować ze szpon wiecznej śmierci! Więcej, sam – z samej zasady, jako Prawo – musiał się domagać śmierci winowajcy!

To z tego powodu „małżeństwo” to nie miało przyszłości – i w każdym przypadku musiało się skończyć śmiercią – śmiercią człowieka! Odwołując się na to, ap. Paweł miał niewątpliwie na uwadze dwie rzeczywistości: (1) Biologiczną śmierć człowieka – bo gdy umieramy, kończy się wpływ Zakonu na nasze życie; (2) „Drugą śmierć” – czyli wieczne zatracenie, jako ostateczną konsekwencję grzechu!

Ostateczna perspektywa była więc taka, iż KOŃCEM ZAKONU BYŁA ŚMIERĆ – ŚMIERĆ WIECZNA, CZYLI OSTATECZNE UNICESTWIENIE GRZESZNIKA!

Ale oto pojawia się Jezus Chrystus, i nagle sytuacja się zmienia!

Pochód w kierunku śmierci zostaje zatrzymany… Panowanie Zakonu się kończy, i – nierozerwalny jak się wydawało – związek z Zakonem ustaje: „Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe, by należeć do innego, do tego, który powstał z martwych…” (Rz 7,4) – zwiastuje radośnie Apostoł.

Jest to zaiste radosne i doniosłe oznajmienie! A zarazem głęboki teologiczny wykład: Paweł nie tylko głosi, że umarliśmy dla Zakonu, ale też wyjaśnia w jaki sposób – w jakim momencie i dlaczego się to stało: „umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe”:

  • Wszystkie reflektory zostały skierowane na Golgotę! Na to miejsce i na tę chwilę, kiedy Jezus Chrystus „grzechy nasze sam na ciele swoim zaniósł na drzewo” (1 Ptr 2,24), i tam, poprzez Swoją śmierć je zgładził (Jan 1,29; 1 Jana 3,5)!

  • Na Golgocie stało się zadość żądaniu śmierci, z jakim z powodu naszych grzechów, zwracał się do nas Boży Zakon („Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć…”), i nastał czas życiodajnej łaski Bożej („… lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Panu naszym”!

W taki oto sposób ustało <małżeństwo> ludzi z Zakonem.

Zakon stracił nad człowiekiem nieograniczoną moc i przestał nad nim panować. Od momentu śmierci Jezusa Chrystusa, mimo niedoskonałości ludzi, doskonały Zakon nie mógł już żądać ich śmierci, bo dla wiernych dzieci Boga śmierć już nastąpiła – w Ciele Chrystusa!

Odtąd wierzący Nowego Przymierza – zarówno z Żydów, jak i z pogan – nie są związani z Zakonem <węzłem małżeńskim>, i Zakon nie jest już ich panem. Panem jest Jezus Chrystus, „który został wzbudzony z martwych”. Ci, którzy należą do Niego, nie poniosą sami odpowiedzialności za swoje grzechy – nie grozi im już sąd i śmierć. Zmartwychwstały Pan jest, W KTÓREGO UWIERZYLI I ZŁOŻYLI W Nim całą nadzieję, jest Gwarantem ich wiecznego życia!

To dlatego Paweł napisał, iż „KOŃCEM ZAKONU JEST CHRYSTUS, ABY BYŁ USPRAWIEDLIWIONY KAŻDY, KTO WIERZY” .

Tę samą prawdę Apostoł Narodów wyraził w Rz 6,23: „ALBOWIEM ZAPŁATĄ ZA GRZECH JEST ŚMIERĆ, LECZ DAREM ŁASKI BOŻEJ JEST ŻYWOT WIECZNY W CHRYSTUSIE JEZUSIE, PANU NASZYM!”

Dlatego, gdy w Piśmie Świętym czytamy, że Boży Zakon już nad nami „nie panuje”, rozumiemy, iż dzięki Jezusowi Chrystusowi jego absolutna władza nad nami – władza śmierci – już się skończyła. Zakon już nie panuje, ale nadal spełnia swą podstawową funkcję – wskazuje, co jest dobre, a co złe w Bożych oczach, normując w ten sposób życie wierzących.

Niestety, nie wszyscy to rozumieją…

Tragicznym nieporozumieniem jest wygłaszana w pewnych kręgach chrześcijańskich opinia, że posłuszeństwo Bożemu Zakonowi, jest sprzeciwianiem się Bogu. Dlatego często można usłyszeć, że chrześcijanie, którzy wysoko sobie cenią i starają się przestrzegać Boże przykazania, ściągają na siebie… niezadowolenie Boże!

Absurdalne? – Oczywiście!

Ale, niestety, niektórzy ludzie naprawdę tak myślą i tak mówią.

W tym duchu wielu chrześcijan odczytuje także słowa ap. Pawła z Listu do Rzymian 7,5.6:

  • Albowiem gdy byliśmy w ciele, grzeszne namiętności rozbudzone przez zakon, były czynne w członkach naszych, aby rodzić owoce śmierci; Lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery.

Komentarze do tej wypowiedzi Apostoła brzmią mniej więcej tak: Zakon rodził w człowieku grzeszne pożądania i dążenia. Na szczęście został usunięty przez Chrystusa z naszej drogi, abyśmy – będąc od niego wolni – mogli bez przeszkód i w pełni sił służyć Bogu!

Ale tak ap. Paweł nie rozumiał, i tego nie nauczał.

Zaraz w następnym wersecie – Rz 7,7 – czytamy jego słowa:

  • Cóż więc powiemy? Że zakon to grzech? Przenigdy! Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon; wszak i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby zakon nie mówił: Nie pożądaj!”;

a w wersecie 12:

  • Tak więc zakon jest święty, i przykazanie jest święte, i sprawiedliwe, i dobre”.

Paweł rozumiał, i zgodnie ze swym przekonaniem nauczał, że Boży Zakon jest niezmienny, święty i sprawiedliwy, dobry i potrzebny wierzącemu, gdyż uczy odróżniać dobro od zła, stale wskazuje drogę sprawiedliwości i uczy świętego życia.

Cóż więc oznaczają jego wcześniejsze słowa w Rz 7,5.6? Dlaczego pisze, że będąc uwolnieni od Zakonu, powinniśmy służyć Bogu „w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery”?…

Bez wątpienia błędem byłoby w „przestarzałej literze” widzieć dosłowną treść Prawa Bożego, np. Dekalogu, bo wszak każde z Dziesięciu Przykazań jest w swej treści doskonałe, święte i niezmienne. Przecież ich Autorem jest Najwyższy – to On ogłosił je na Synaju i własnoręcznie napisał na Tablicach. Każde z nich – od Pierwszego do Dziesiątego – jest wciąż aktualne. One się <nie starzeją>, są stale świeże w brzmieniu i aktualne w znaczeniu. Bo Pan Bóg się nie zmienia (Mal 3,6), takim samym na zawsze pozostaje też nasz Zbawiciel (Hbr 13,8)! – Cała nauka Nowego Testamentu stanowi potwierdzenie tego faktu!

Równocześnie jednak Pismo dostarcza wielu przykładów służenia Bogu „według litery”.

Określenie to odnosi się zawsze do zaledwie formalnego, powierzchownego wypełniania Bożych Przykazań, do legalistycznego podejścia do objawionej woli Bożej. Do czczenia Boga wyłącznie wargami, podczas gdy serce pozostaje zimne i nieczułe.

Taką właśnie służbę potępił w Swym nauczaniu Jezus, gdy – powołując się na proroka Izajasza – stwierdził: „Lud ten czci mnie wargami, ale ich serce jest daleko ode mnie” (Mt 15,8). Zaś wskazując na właściwe podejście do poszczególnych przykazań Dekalogu, pouczał: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Najwyższą Radą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny” (Mt 5,21.22); „Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył, a ja wam powiadam, że kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5,27.28).

Żydzi czasów Jezusa Chrystusa i Apostołów skoncentrowali się na legalistycznym przestrzeganiu Zakonu. Stworzono setki dodatkowych przepisów – tzw. „ustaw starszych” – i narzucono je narodowi. W tym wszystkim zaginęła idea, zaginął duch Zakonu, a poprzez mnogie rozporządzenia, już i sam Zakon jawił się przeciętnemu Izraelicie jako brzemię, którego nie mogli znosić.

Stan ten miał jednak ulec radykalnej zmianie.

Już przez proroka Jeremiasza Pan Bóg zapowiedział czas, gdy Jego Zakon zostanie wpisany w ludzkie serca i będzie przestrzegany z głębokiej wewnętrznej potrzeby:

  • Oto idą dni – mówi Pan – że zawrę z domem izraelskim i z domem judzkim nowe przymierze. Nie takie, jakie zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy ich ująłem za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem – mówi Pan. Lecz takie przymierze zawrę z domem izraelskim po tych dniach, mów Pan: Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem (Jer 31,31-33; por. Hbr 8,6-13; 10,14-16).

Dla chrześcijanina Zakon nie jest jedynie suchym, bezdusznym przepisem – „literą”. Chrześcijanin odczytuje i przyjmuje dosłowną i duchową treść Zakonu, przestrzegając jego przykazań z głębokiej wewnętrznej potrzeby. Inspiracją do tego jest miłość Boża, jaką odczuwa w swym sercu za sprawą Ducha Świętego, który daje mu poznanie Bożej Prawdy i pobudza do wierności i oddania.

(c.d.n.)