„Teologia” nauczycieli zboru w B.
We wstępie jednego z tekstów, jakie napisałem przed kilku laty w związku z erozją zasad wiary w KChDS, gdzie zaczęto pomniejszać rolę teologii i rugować ją z nauczania i praktycznego stosowania w życiu Społeczności, napisałem:
- „Zważywszy, że „teologia”, to NAUKA O BOGU, a poszczególne działy teologii starają się określić właściwą relację człowieka do Boga oraz nasze obowiązki względem Stwórcy i naszych bliźnich – opinia, że w jakimś Kościele jest za dużo teologii, okazuje się tragicznym, wyjątkowo szkodliwym i brzemiennym w skutki nieporozumieniem!
Moje słowa odnosiły się wówczas do trzech nauk, które początkiem nowego wieku (i zarazem tysiąclecia) wkradły się do KChDS, siejąc zamieszanie i niszcząc biblijną wiarę zborów: (1) nauka o rzekomej bezgrzeszności ludzkiej natury; (2) odrzucanie jako natchnione jedenastu pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju (tzn. podważanie biblijnej nauki o Stworzeniu i pierwszym Sabacie z 1 Mjż 2,1-3 oraz Potopu); (3) ataku na naturę i godność jednorodzonego Syna Bożego, Pana Jezusa Chrystusa.
W artykule wyraziłem głęboki niepokój z powodu zaistniałej sytuacji, oraz zaskoczenie z powodu beztroski przełożonych tej Społeczności, którzy – mimo dramatycznych apeli członków zborów – jakby oślepli i ogłuchli, bo przez długi czas nic w tej sprawie nie robili, nie reagując nawet wtedy, gdy głosiciele bezgrzeszności natury ludzkiej… wykluczyli ze zboru osoby broniące biblijnej prawdy, że wszyscy potomkowie Adama i Ewy są z natury istotami grzesznymi (por. Rz 7,14-24)!
Sytuacja budziła we mnie poważne obawy o przyszłość. Wyjawiłem je w tym tekście, wskazując między innymi na sprzyjające dalszemu odstępstwu zmiany, jakie można było obserwować w charakterach i postawie przywódców Społeczności oraz wcale niemałej części członków zborów:
-
„[…] Wiele wskazuje na to, że proces erozji Bożych zasad, który rozpoczął się w KChDS będzie postępował. I nie chodzi tu wyłącznie o sprawy związane z kwestią grzeszności ludzkiej natury, Stworzenia i Sabatu, oraz ataku na godność jednorodzonego Syna Bożego. Problemem, który leży u podstaw, jest zauważalne coraz bardziej odstępstwo od zasad elementarnej prawości! Zamiast niej pojawił się konformizm, koniunkturalizm oraz interes grupy. I biada temu, kto ten interes w jakikolwiek sposób naruszy.
To dlatego dalej napisałem:
-
„Historia poucza, że działo się tak wszędzie tam, gdzie odpowiednio wcześnie nie położono odstępstwu stanowczej tamy. Zarówno w Izraelu, gdzie tolerowane zło zataczało wciąż szersze kręgi… W pierwotnym Kościele, gdzie niedbali przywódcy, rychło ulegli zgubnym wpływom hellenizmu… W historycznych Kościołach protestanckich – w których daremnie by dziś szukać ducha reformatorów – i które prostą drogą zmierzają w stronę papieskiego Rzymu!… Co gorsza, współcześnie procesy erozji wspiera walnie – i jest to coraz bardziej widoczne także w KChDS – coraz powszechniejszy liberalizm religijny, i zadziwiająca skłonność do włączania się osób i całych grup w działalność ekumeniczną! Moim zdaniem wyraźnie zbliża się to, o czym napisano w księdze Sędziów 2,10: „[…] i nastało […] inne pokolenie, które nie znało Pana ani tego, co On uczynił dla Izraela”!
Niestety – i piszę o tym z wielką osobistą przykrością i wewnętrznym sprzeciwem –
wydarzenia, do jakich doszło w ostatnich kilku latach w jednym z największych zborów KChDS, zdominowanym przez <Inicjatywę Escape> wskazują, iż bieg wydarzeń w KChDS zmierza wyraźnie w tę właśnie stronę.
Fakt, że jest to grupa o wyraźnie ekumenicznym profilu, skłonnościach i działalności, wyrażanych i demonstrowanych przy różnych okazjach jest dobrze znany w środowisku wspomnianego zboru i całym Kościele.
Nic dziwnego, że wzbudziło to sprzeciw i opór dojrzałych członków tego zboru, który stanowczo poparli członkowie innych zborów KChDS. .
Raczej dziwne jest że sprzeciw ten i opór, rzadko jest wyrażany tak stanowczo, jak to miało miejsce w momencie, gdy miejscowy Escape postanowił włączyć się w organizację w maju 2017 roku w Cieszynie IMPREZY EKUMENICZNEJ, która miała się rozpocząć modlitwą w kościele Ewangelicko-Augsburskim, a skończyć… <mszą świętą> w kościele katolickim!
To jednak w niczym nie przeszkadzało i liderom i członkom <Inicjatywy>, którzy wyraźnie działali w myśl ekumenicznej zasady „Nie mówmy o tym, co nas dzieli, ale o tym, co nas łączy”.
Zasadę tę potwierdził lider grupy w wywiadzie udzielonym OX.PL 17 maja 2016 roku, gdy pytany przez dziennikarza o tę ekumeniczną imprezę, stwierdził :
-
[…] Chcemy, by to był dla wszystkich czas inspiracji, chcemy szukać wspólnych cech, DOŚĆ ROZMÓW O TYM, CO NAS DZIELI. CZAS NA ZMIANY, NA ROZMOWY O TYM, CO MAMY WSPÓLNEGO. Jedną ze wspólnych wartości jest wiara w Jezusa”.
Burza, jaką wywołały te słowa i cała zaistniała sytuacja sprawiły, że jej liderzy wydali oświadczenie, iż ze względu na niekorzystny klimat, wycofują się ze współorganizacji imprezy ekumenicznej, zaplanowanej na maj 2017 roku (do której – przypomnę – przygotowywali się wespół z katolicką parafią św. Magdaleny w Cieszynie, Parafią Ewangelicko-Augsburską w Cieszynie, i Zborem „Elim” Kościoła Zielonoświątkowego).
Jednak treść oświadczenia i jego ton nie pozostawiały złudzeń: liderzy Escape zrezygnowali w tamtym roku ze współorganizacji imprezy, ale nie z kierunku, który obrali! Ulegli perswazji (czy naciskowi), jednak nic nie wskazuje na to, że uznali merytoryczne (a przede wszystkim biblijne) argumenty, jakie im przedstawiono w trakcie Facebookowej dyskusji i późniejszych rozmów.
W tej sytuacji było oczywiste, że wkrótce nastąpi ciąg dalszy.
A oto (niektóre) podstawowe nauki,
co do których wypowiadali się oficjalnie, a więc prowadząc nabożeństwo, liderzy i członkowie <Inicjatywy Escape>, którzy w gruncie rzeczy są niemal jedynym nauczycielami w swym zborze:
Najpierw słowa Dariusza B., który w swym kazaniu stwierdził stanowczo, że z nazwy „Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego” chętnie usunąłby ostatni człon („Dnia Sobotniego”), bo jego zdaniem w ten sposób – zupełnie niesłusznie – kładzie się tak duży nacisk na IV przykazanie Dekalogu, bo to jest tak, jakbyśmy… przecedzali komara, a połykali wielbłąda!:
-
„[…] Niektórzy przychodzą czasami do mnie i mówią: <Jak się mnie ktoś pyta, z jakiego kościoła jesteś, to mi głupio mówić, że z Kościoła Chrześcijan Dnia Sobotniego>… I coś wam powiem, ja kiedyś myślałem: <Dlaczego? Przecież powinieneś być dumny ze swojej nazwy>… Ale od tego czasu wam powiem, że JA SIĘ TEŻ TROCHĘ WSTYDZĘ… Chcę być dobrze zrozumiany, byście mnie zaraz nie potępili za to, co chcę mówić: Nasz kościół wyeksponował, i nawet mówiło się, że dlatego wyeksponowaliśmy, że jesteśmy z tego dumni… I ludzie patrzą na nas właśnie pod kątem Sabatu. I niektórzy ludzie się wstydzą… Wiecie dla mnie byłoby dzisiaj najkorzystniej powiedzieć, że ja – i gdy ktoś mię pyta – mówię: jestem naśladowcą Chrystusa, chcę być. I należę do społeczności, do wspólnoty. Ja się nie dziwię tym ludziom – tym młodym – że oni się czasami wstydzą tego, bo rzeczywiście jest to w jakiś sposób niefortunne. Kiedyś taką nazwę przyjęliśmy […] My nauczyliśmy się rozróżniać, co jest ważne, a co mniej ważne. Tu Jezus dotyka tego: „przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda”.
Ten sam Dariusz B. – formalnie wyznający wiarę w „Jedynego Prawdziwego Boga” (por. Jan 17,3), a więc monoteizm – przed miesiącem przemawiał z kazalnicy, jakby… odwrócił się od monoteizmu.
Oto dwa fragmenty jego kazania zatytułowanego „Kim jest Bóg?”:
-
„[…] Jaki jest Bóg? – Zbliż się do Niego, poznaj Go, On chce poznać ciebie, twoje serce, i chce, abyś ty poznawał Jego serce, abyś żył w Jego bliskości. Zrób ten krok. Bóg już zrobił, On zrobił już ten pierwszy krok… zrobił to dla ciebie. On przyszedł tutaj w postaci Jezusa Chrystusa(podkr. SK) aby naprawić zniekształcony obraz, który w Ogrodzie Eden się rozpoczął. I Bóg zrobił ten pierwszy krok dla ciebie poprzez Jezusa Chrystusa, I chce na powrót ten obraz Boży w tobie zaszczepić. Chce, abyś na nowo miał ten obraz Boży w sobie. Chce na nowo budować z tobą relację. Możesz Go na nowo poznawać. Może się to stać dla was dzisiaj, jeżeli nie macie z Nim relacji… Zapraszam dzisiaj każdego z Was, abyśmy zbliżali się do Boga i poznawali Jego właściwy obraz…”
A po chwili, kończąc kazanie, modlił się do Boga Ojca tymi słowy:
-
<Kochany Ojcze, dziękujemy, dziękujemy, że Ty zbliżyłeś się do nas, i pokazałeś Siebie nagi, ukrzyżowany, ale zmartwychwstałeś w chwale, i przyjdziesz ponownie, aby zabrać nas, którzy przyjmujemy Ciebie…”
Mam dylemat, bo:
- albo muszę uznać, że Dariusz B. pogubił się w swoim rozważaniu i w końcu nie bardzo wiedząc, co mówi – Bogu Ojcu przypisał przeżycia, czyny i dzieło jednorodzonego Syna Bożego…
- albo Dariusz B. zmienił swoje wierzenie, nie jest już monoteistą, a dlatego – nieco nieudolnie – zaczyna przemawiać językiem trynitarzy!
Jak jest, tego jeszcze nie wiem, choć pewnie niedługo się dowiem, jako że sytuacja jego zboru (a ściślej: <Inicjatywy Escape> w jego zborze) jest dynamiczna.
Niezależnie jednak od tego, jakie poglądy on dziś wyznaje, radziłbym, aby – dopóki nie pogłębi swej wiedzy biblijnej i teologicznej – w swych wystąpieniach stronił od tak ważnych zagadnień!
Całe kazanie Dariusza B., w treści i formie zbliżone do emocjonalnych wystąpień charyzmatyków, obfituje w jeszcze inne zdumiewające wątki. Oto kolejny fragment:
-
„[…] Chcemy mieć Twój właściwy obraz,. Boże… Często nasz grzech… często są rzeczy, które pokazują niewłaściwy obraz Boże, Ciebie… Dlatego, jeśli jest coś niewłaściwego w nas, gdzie patrzyliśmy w niewłaściwy obraz i mieliśmy karykaturę Ciebie, drogi Ojcze, to chcemy, abyś na nowo budował właściwy obraz Ciebie, abyśmy my byli właściwym obrazem Ciebie dla innych, którzy patrzą na nas. Abyśmy byli światłością, abyśmy byli solą na tej ziemi, i pokazywali innym, jakim jesteś prawdziwym Bogiem, i zapraszamy Ciebie do naszych serc, do naszej intymnej relacji, jaką mamy w małżeństwie, i taką też chcemy mieć bliskość również z Tobą, poznawać Cię każdy dzień – i tego pragnę dla siebie, ale i dla każdego, który tutaj jest, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa. Amen.”
Trudno mi nadążyć za rozumowaniem tego nauczyciela i jego emocjami. Wzburzyło mnie też, moim zdaniem wyjątkowo niestosowne, wyrażone w modlitwie zaproszenie, skierowane do Najwyższego: „zapraszamy Ciebie do naszych serc, do naszej intymnej relacji, jaką mamy w małżeństwie, i taką też chcemy mieć bliskość również z Tobą, poznawać Cię każdy dzień – i tego pragnę dla siebie, ale i dla każdego, który tutaj jest, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa.”
To, co zademonstrował w swym kazaniu Dariusz B. odbieram jako mocno niestosowną, jeśli nie bluźnierczą próbę sprowadzenia Najwyższego do poziomu ziemskiego stworzenia, jakim jest człowiek, także biblijny chrześcijanin.
Dlatego też przypominam, że dla nas, Jego dzieci, Najwyższy jest Panem Bogiem, a nie partnerem!
Pan Jezus Chrystus polecił, abyśmy zwracając się do Najwyższego, modlili się: „OJCZE NASZ!”
Relacje ziemskie pouczają nas, że w intymny związek wchodzimy ze współmałżonkiem, ale nigdy z ojcem!
Trudno dziś powiedzieć, jakie jeszcze pomysły
kłębią się w umysłach członków <Inicjatywy Escape>. O jednych już wiemy, a inne pewnie wkrótce staną się znane.
Na dziś wiadomo, że ich wypowiedzi zmierzające do deprecjonowania IV przykazania Dekalogu – w czym przodował Dariusz B. – nadal trwają. Oto, słowa Zachariasza W., który przed tygodniem, rozpoczynając sobotnie nabożeństwo, powiedział m. in.:
-
„[…] Ten tydzień mi bardzo wyraźnie ukazał, że Jezus Chrystus nie założył <sobotniego Kościoła>, nie założył <niedzielnego Kościoła>, nie założył <poniedziałkowego Kościoła>, nie założył „wtorkowego”, <środowego>… założył Kościół, który będzie żył cały tydzień, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Oczywiście spotykamy się tu raz w tygodniu… Ale jeżeli ktoś cię poprosi w czwartek, to czy tego nie zrobisz?…”
Kiedyś, w rozmowie ze Świadkami, na moje pytanie, jakie tygodniowe święto zachowują, odpowiedzieli, że żadne, gdyż dla nich „wszystkie dni są równe”. A kiedy wskazałem na wersety 1 Mjż 2,1-3 oraz na 2 Mjż 20,8-11 i Mk 2,27.28 usłyszałem, że owszem, tak było w Izraelu, ale chrześcijan przykazanie to już nie dotyczy…
Nieco innymi słowami, ale dokładnie w tym samym duchu wypowiedział się Zachariasz W., młody człowiek, który od dzieciństwa, wychowywany na Piśmie Świętym wiedział, że zaraz przy stworzeniu„Odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła swego, I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworz” (1 Mjż 2,2.3)! Wiedział też, że w IV przykazaniu Dekalogu, podstawowego kodeksu moralnego danego ludzkości, Stwórca nakazał: „PAMIĘTAJ, o dniu Sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę. Ale siódmego dnia jest sabat Pana Boga twego…” (2 Mjż 20,8-11)! Poznał też słowa Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa, który obwieścił, że jest „Panem Sabatu” (Mk 2,27,28)
Niestety, dziś Zachariasz W., jakby o tych słowach zapomniał. I w Dniu Sobotnim, gdy rozpoczynając uroczyste nabożeństwo, miał okazję wobec zebranego zboru podziękować Stwórcy świata za cudowny dar sobotniego odpoczynku i uczcić Jezusa Chrystusa, Pana Sabatu, on – ni stąd ni zowąd – dzieli się swymi przemyśleniami z tygodnia stwierdzając, że wprawdzie zbierają się tu raz w tygodniu (w sabat), ale przecież w Kościele Chrystusa można to robić każdego dnia, bo równie dobra jest niedziela, poniedziałek, wtorek, środa, czy inny dzień tygodnia! Owszem, dla niepoznaki to jaskrawe lekceważenie dla Sabatu on ukrył w słowach o… Kościele („Chrystus nie założył sobotniego Kościoła, niedzielnego Kościoła, poniedziałkowego Kościoła…”)!
To jednak tylko sprytny kamuflaż, zasłona dymna dla pomniejszania znaczenia, droga do stopniowego eliminowania Sobotniego Święta! W taki sposób przekazuje się ludziom informację, że – jak to ujmuje Krzysztof Z. z warszawskiej Pragi – Sabat, owszem, ale… niekoniecznie. I nie zdziwiłbym się, gdyby wkrótce się okazało, że poszczególni liderzy <Inicjatywy> już pracują w Sabat!
I pomyśleć, że tę duchowa katastrofę przygotowują zborom wnukowie tych członków KChDS, którzy w niezbyt odległych czasach, za wierność IV przykazaniu Dekalogu byli szykanowani w zakładach pracy – wywieszano ich w gablotach jako „bumelantów”, pozbawiano premii i innych dodatków, a w końcu zwalniano, pozbawiając rodzinę chleba!… Wśród obecnych <reformatorów> są też wnukowie braci, osadzanych kiedyś w więzieniach za odmowę służby wojskowej, którzy dodatkowo za odmowę karnego mycia sanitariatów w Sabat, na kolejne soboty byli zamykani w zimnych i wilgotnych izolatkach, gdzie jedyne miejsce do siedzenia – deskę podwieszaną na łańcuchu – w ciągu dnia ustawiano pionowo, zamykając na kłódkę!…
Czy dzisiejsi liderzy „Inicjatywy> słyszeli o tym od swych ojców i kiedykolwiek o tym pomyśleli…?
A może i pomyśleli, ale pewnie ocenili postawę swych dziadków, jako fanatyzm…?
No cóż, Pan Bóg mówi „PAMIĘTAJ na dzień Sabatu” – ale któż by się tym przejmował!…
Pan Jezus Chrystus mówi: „Jestem Panem Sabatu” – nie niedzieli, nie poniedziałku, nie wtorku, środy, czy innego dnia tygodnia – ale któż by na to zważał1
Kończąc ten tekst, chce bezpośrednio i otwarcie,
skierować kilka słów do ojców i matek, a także przełożonych KChDS i zboru, który zdominowała <Inicjatywa Escape> i nadaje mu kierunek:
Uczyniliście wszystko, by doprowadzić KChDS do obecnego, zatrważającego stanu, systematycznie deprecjonując, rugując z niego i starając się zniszczyć tych, którzy chcieli ten zgubny trend zatrzymać. Zlekceważyliście teologię i stałe nauczanie młodzieży Słowa Bożego i Bożego porządku. Jakbyście zupełnie zapomnieli o słowach Pana zapisanych w 5 Mjż 6,4-9.
I teraz spójrzcie ojcowie,
dokąd już zaszły Wasze dzieci, gdzie jeszcze zajdą, i co jeszcze po drodze zniszczą, gdy nadal pójdą tą drogą?!… A co Wy teraz, ojcowie, w tym strasznym czasie robicie?… Jedni z Was siedzą po kątach i milczą, jakby Was zupełnie nie było! Niektórzy zwrócili się w inną stronę, popularyzując różne ludzkie dzieła i idee. Wystarczyło Wam dziesięć lat, by tę małą cząstkę Dzieła Bożego, którą kierowaliście i byliście jej pasterzami, doprowadzić do ruiny! Jedni z Was siedzą w swoich kątkach i milczą przerażeni, a inni otwarcie, aktywnie i jednoznacznie popieracie, dokonujące się na oczach całego Kościoła odstępstwo!
Ale cóż można zrobić?
Każdy czyni, co umie.
Jak napisał Apostoł: „Fundament jest jeden, a jest Nim Chrystus Jezus: Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze” (1 Kor 3,10-18)!