8.Z czyjej inspiracji… ?
Rozdział ósmy
Do czego dążą przywódcy państwa żydowskiego?
Wysiłki kilku ostatnich pokoleń Żydów, zwłaszcza po odzyskaniu przez Izrael państwowości w maju 1948. roku, skupiają się głównie na rozbudowie państwa żydowskiego, by uczynić go światowym mocarstwem, z granicami opierającymi się na wschodzie o Eufrat, a na zachodzie o Egipt.
To nie przypuszczenie, to fakty.
Pisze o tym m.in. Izrael Szahak, urodzony w Warszawie Żyd – więzień obozu koncentracyjnego w Belsen, od 1945 r. mieszkający w Izraelu emerytowany profesor chemii, „wrażliwy humanista, dla którego imperializm jest złem niezależnie od tego, czy uprawia się go w imię Boga Abrahama czy Georga Busha”, człowiek, który „z wielką erudycją […] sprzeciwia się totalitarnym deformacjom judaizmu”.1): „[…] Największym zagrożeniem, na jakie Izrael, jako „państwo żydowskie” naraża zarówno swoich własnych mieszkańców, jak i ich żydowskich i nieżydowskich sąsiadów, jest jego ideologicznie umotywowana ekspansja terytorialna oraz seria wojen, które były jej nieuniknionym skutkiem. […] Temu właśnie zawdzięczać można moją wczesną przemianę z wielbiciela Ben Guriona w jego zagorzałego przeciwnika. W 1956 roku skwapliwie poparłem wszystkie polityczne i militarne argumenty Ben Guriona za rozpoczęciem tzw. wojny o Suez. I popierałem je dopóty, dopóki Ben Gurion, w trzecim dniu wojny (pomimo swego ateizmu i głoszonego publicznie lekceważenia dla przykazań wiary mojżeszowej), oświadczył w Knesecie, że jej prawdziwym powodem jest <odbudowa królestwa Dawida i Salomona> w jego biblijnych granicach (podkr. SK). W chwili gdy Ben Gurion wypowiedział te słowa, większość członków parlamentu wstała i spontanicznie odśpiewała hymn izraelski. O ile mi wiadomo, żaden żydowski polityk nie wyparł się nigdy idei Ben Guriona, lansującej pogląd, że dążeniem polityki izraelskiej musi być (w granicach rozważnego pragmatyzmu) przywrócenie państwu żydowskiemu granic biblijnych.”2)
Te bulwersujące informacje, każą zadać pytanie;:Jakie są owe „biblijne granice” Izraela? I drugie: W jaki sposób Izraelici zamierzają osiągnąć swój cel? – Odpowiada Izrael Szahak:
-
„W obiegu krąży wiele różniących się między sobą wersji „biblijnych granic Ziemi Izraela”, które władze rabiniczne interpretują jako granice wyznaczające obszar państwa żydowskiego. Najśmielsze z nich zawierają w <granicach biblijnych> następujące terytoria: od południa – cały Synaj i część północnego Egiptu, włącznie z peryferiami Kairu; od wschodu – cała Jordania i duży kawałek Arabii Saudyjskiej, dalej – cały Kuwejt i część Iraku na południe od Eufratu; od północy – Liban, cała Syrię oraz dużą część obszaru Turcji (do jeziora Van); na zachodzie zaś – Cypr. […] Istnieją jednak bardziej umiarkowane wersje „granic biblijnych”, zwane niekiedy „granicami historycznymi”. W tym miejscu trzeba koniecznie zaznaczyć, że zarówno w samym Izraelu, jak i wśród diaspory żydowskiej – z nielicznymi wyjątkami ugrupowań, które sprzeciwiają się samej idei państwa żydowskiego – zasadność koncepcji „granic biblijnych”, bądź „historycznych”, jako wyznacznika granic Izraela nie jest przez nikogo kwestionowana. Przeciwnie, wszelkie obiekcje dotyczące wyegzekwowania tych granic siłą, są natury czysto pragmatycznej. […] W każdym razie żadnemu ortodoksyjnemu wyznawcy judaizmu nie wolno kwestionować „żydowskości” terytorium – bez względu na przebieg granic – należącego do Ziemi Izraela. […] W maju 1993 roku, podczas zjazdu Likudu, Ariel Szaron zaproponował, by koncepcję <granic biblijnych> przyjąć jako oficjalną płaszczyznę polityczną tego bloku.”3)
-
„[…] wpływowe organizacje, jak Gusz Emumim, nie tylko pragną, by Izrael dokonał podboju spornych terytoriów, lecz uważają go wręcz za nakaz boski (podkr. SK), który musi się powieść, gdyż odbywać się będzie z Bożą pomocą. Faktem jest, że w opinii czołowych przedstawicieli duchowieństwa odmowa podjęcia przez Izrael „świętej wojny”, czy, jeszcze gorzej, oddanie Synaju Egiptowi, jest zbiorowym grzechem, za który naród został przez Boga słusznie ukarany. ”Równocześnie jednak: „[…] wielu żydowskich <gołębi> uważa, że proces podboju należy odłożyć na później, do czasu gdy Izrael stanie się silniejszy niż jest obecnie, albo liczy, że kiedyś w przyszłości nastąpi „podbój pokojowy”, to znaczy uda się „nakłonić narody arabskie lub ich przywódców, aby sporne terytoria przekazali Żydom w zamian za korzyści gwarantowane im przez państwo żydowskie”4)
Takie cele stawiają sobie Żydzi, którzy nie wierzą w Jezusa Chrystusa. I może nie powinniśmy się dziwić, że część z nich, ci mianowicie, którzy czują się związani z Bogiem przymierzem spod Synaju, śnią wielkomocarstwowe sny i chcą powrócić do „biblijnych granic” – gdziekolwiek one przebiegają. Pozostali, z których wielu to zdeklarowani ateiści,5) może sądzą, że jako obywatelom jednego z najstarszych narodów świata, przysługują im szczególne przywileje polityczne?…
Do czego dążą Żydzi Mesjanistyczni?
No właśnie, do czego dążą ci Żydzi, którzy w Jezusie Chrystusie odnaleźli swego Mesjasza, i stali się obywatelami duchowego Królestwa Niebieskiego? Na ile nauka Zbawiciela wpłynęła na ich myślenie, nadzieje i dążenia? Czy zrozumieli, co chciał wyrazić Chrystus, gdy zapytany przez faryzeuszów o nadejście Królestwa Bożego odpowiedział: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie. Ani będą mówić: Oto tutaj jest, albo: Tam; albowiem Królestwo Boże jest pośród was,” [„oto królestwo Boże wewnątrz was jest.” – BG] (Łk 17,20.21)?
Lektura wydawnictw Żydów Mesjanistycznych głęboko rozczarowuje. Czytając je przekonujemy się, że także oni zupełnie nie zrozumieli słów Jezusa o Królestwie Bożym, które jest Królestwem Ducha, a nie ziemskim panowaniem Izraela. I także oni, podobnie jak żydowscy ortodoksi, zamiast myśleć „o tym, co w górze” – wciąż głównie myślą o tym „co na ziemi” (Kol 3,1.2)! I choć Pan Jezus powiedział, że od Jego dni nastał czas, gdy Ojca nie będzie się już czcić „ani na tej górze, ani w Jerozolimie” (Jan 4,23.24) – oni wciąż marzą o dniu, w którym mogliby czcić Boga w nowozbudowanej, Trzeciej Świątyni – właśnie na górze Moria w Jerozolimie!
Jednym z najbardziej znanych w Polsce czasopism Żydów Mesjanistycznych jest wydawany we Wrocławiu miesięcznik „Winnica”.6) Przynosi on wiele wartościowych – często przekazywanych wprost z Izraela – informacji o świętach i zwyczajach Żydów, o nawadnianiu pustyni i rolnictwie żydowskim, itp., a także wiele cennych dla chrześcijan opracowań różnorakich zagadnień biblijnych.
Jednak głównym tematem, do którego wciąż nawiązują w swych komentarzach wydawcy i autorzy artykułów, jest odzyskanie Ziemi Izraelskiej i chwała „nadchodzącego Królestwa Mesjasza, który zasiądzie w Jerozolimie na tronie swego praojca Dawida!” – Ziemia Izraelska, Jeruzalem, Mesjasz, jako król izraelski, wielkość i chwała Izraela oraz jego zwierzchność nad wszystkimi narodami świata – o tym marzą, za tym tęsknią, i do tego usilnie dążą także Żydzi Mesjanistyczni!
-
„[…] Pewnego dnia Mesjasz Jeszua powróci na ziemię, aby stoczyć bój za Izraela w czasie straszliwego ucisku Jakuba […] Pan zniszczy wrogów Izraela i ustanowi od dawna wyczekiwane Królestwo Mesjasza (podkr. SK). W tym dniu zasiądzie na widzialnym ziemskim tronie Dawida i będzie przez tysiąc lat władał Izraelem i całą ziemią”.7)
-
[…] Izrael zostanie ponownie zgromadzony w swej ziemi i zostanie z nim zawarte wieczne przymierze. […] Obietnica głosi następnie, że będą zawierane umowy nabywania ziemi i że jej właściciele będą znów cieszyć się dobrymi plonami – lecz tym razem to sam Pan zakorzeni ich w tej ziemi i sprowadzi na nich całe dobro, które im przyobiecał (podkr. – SK) Wówczas to naród izraelski zazna pokoju i bezpieczeństwa. […] Izrael powróci pewnego dnia do swej ziemi z pełnym błogosławieństwem. A jako lud na nowo osiedlony na swej ziemi i przywrócony swemu Panu i Bogu, otrzyma nowe serce – jak rzekł Pan – „jedno serce” i „jedną drogę”…” 8)
-
„Podczas Tysiącletniego Królestwa wszystkie drogi będą prowadzić do Izraela, a ludzie ze wszystkich krajów świata będą się nawzajem zachęcać do pielgrzymki do Jerozolimy, aby tam w milenijnej Świątyni oddawać Panu cześć. […] Kiedy Mesjasz powróci do Jerozolimy, przywróci córce Syjonu jej poprzednie <panowanie> (Mi 4,8), zapewniając Izraelowi ochronę, pokój, siłę polityczną i pomyślność (podkr. SK). Obraz ten przywołuje na myśl czasy Dawida i Salomona – silne imperium, stabilne państwo, niezagrożone obcymi najazdami. […] W przyszłości Izrael […] posmakuje chwalebnego zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi i będzie mógł się cieszyć odkupieniem w swoim Mesjaszu. Wtedy Jerozolima zostanie wywyższona jako stolica świata.”9)
Rozpoznając, a potem omawiając w tym tomiku biblijne pojęcie „Reszty”, wyraziłem przeświadczenie, że współcześnie „Resztą” Izraela są Żydzi Mesjanistyczni. Nie porzucam tej myśli, choć z ogromną przykrością odnotowuję fakt, że również oni, tak jak ich ortodoksyjni ziomkowie, są głęboko skażeni żydowskim nacjonalizmem. Jakie to smutne. Pan Bóg daje Swym z Ducha zrodzonym dzieciom orle skrzydła, na których mogą się wzbić w górę – tam, „gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej”! Ale oni wciąż rozpaczliwie czepiają się ziemi…
A na co oczekują Ewangeliczni Chrześcijanie?
Opisane powyżej ziemskie nadzieje Żydów, udzieliły się znacznej liczbie chrześcijan pochodzenia pogańskiego. W następstwie tego eschatologia większości ewangelicznych społeczności wyznaniowych również jest nakierowana na państwo Izrael oraz ziemskie Królestwo Mesjasza. Także oni oczekują chwili, gdy w Jerozolimie zostanie wybudowana Trzecia Świątynia, w której – jak kiedyś – sprawowany będzie kult.
Ale scenariusz wydarzeń ostatecznych w ujęciu Ewangelicznych Chrześcijan i Żydów Mesjanistycznych – w odróżnieniu od Żydów ortodoksyjnych – został rozbudowany o wątek antychrysta, tajemniczego osobnika, za sprawą którego na naród izraelski i na cały świat spadną podobno dramatyczne doświadczenia….
Osobnik ów, prawdopodobnie Żyd z pokolenia Dan10), nieoczekiwanie pojawi się w Izraelu i działając bezpośrednio (choć niejawnie jako taki) z mandatu diabła, ogłosi się mesjaszem i królem Izraela, i – posługując się swą demoniczną mocą – w genialny wprost sposób rozwiązywać będzie najtrudniejsze problemy ludzkości:
-
„Z chwilą pojawienia się antychrysta rozpocznie się wielki ucisk, a wraz z nim „siedemdziesiąty tydzień” z Daniela (r. 9,27; podkr. SK), przesunięty niegdyś na skutek odrzucenia Chrystusa. […] W pierwszej połowie 70. tygodnia (podkr. SK) poprzez wspaniałą organizację swojego systemu, antychryst doprowadzi świat do rozkwitu, zawrze przymierze z narodem żydowskim (Iz 28,15; Dan. 9,27a), przyczyni się do zbudowania świątyni w Jerozolimie, a sam ogłosi się królem i „oczekiwanym mesjaszem”. „I oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi” (Obj 13,8). Antychryst przyciągnie ku sobie Żydów różnymi pochlebstwami i weźmie ich pod swój zły wpływ”.11)
Jednak już wkrótce sytuacja zmieni się radykalnie:
-
„Lecz w drugiej połowie tygodnia (podkr. SK)… wszystko się zmieni. Diabeł zostanie strącony z nieba na ziemię (? podkr. SK), a widząc, że jego panowanie niedługo trwać będzie, całą swoją wściekłość wyładuje na ziemię i na jej mieszkańców (Obj. 12. r.). Szczególnym narzędziem do wypełnienia jego złych planów będzie antychryst (podkr. SK), którego wpływ na skutek związku z wodzem państwa rzymskiego rozciągnie się nie tylko nad Palestyną, ale i nad całym światem. Na skutek tego zmienią się czasy i prawa (Dan. 7,25) i zostanie przerwana codzienna ofiara (Dan. 9,27; por. wypowiedź Jezusa z Mat. 24,15). Wszelka służba Boża, zarówno chrześcijańskiego jak i żydowskiego obrządku, ustanie, ostatecznie antychryst sam jako Bóg zasiądzie w świątyni Bożej, a świat będzie mu hołdował (2 Tes 2,3-4)”.12)
-
„Ale nie wszystko będzie szło po myśli Antychrysta. Podczas siedmiu lat ucisku Ziemia doświadczy sądu Bożego, i Antychryst nie będzie w stanie go powstrzymać. Ostatnie trzy i pół roku będzie okresem wielkiego ucisku, kiedy to w niewypowiedzianych cierpieniach zginie jedna trzecia ludzkości. Te właśnie okoliczności zmuszą władców z Północy, Wschodu i Południa do buntu przeciw Antychrystowi. Wybuchnie krwawa wojna znaczona bitwami takimi jak Armagedon w Izraelu. Właśnie podczas tej wojny nastąpi Powtórne Przyjście Jezusa Chrystusa. Nie będzie to tym razem przyjście ciche, niewielu ludziom wiadome; będzie to żywiołowe wydarzenie, odbywające się na oczach mieszkańców całej Ziemi (obserwujących je być może na żywo na ekranach telewizorów). Po Drugim Przyjściu Chrystusa wojna zostanie przerwana, wszyscy zaś niewierzący uśmierceni…”13)
-
„Jednym z głównych celów Powtórnego Przyjścia Chrystusa będzie zniszczenie Antychrysta, „którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego” (2 Tes 2,8)…”14)
Od tej chwili – głoszą wskazani wyżej autorzy – rozpocznie się okres Millenium:
-
„[…] w którym Chrystus będzie osobiście władał na Ziemi. Nastąpią pewne zmiany geologiczne. Jerozolima na przykład stanie się miastem portowym; rozstąpienie się uskoku tektonicznego (istniejącego dziś) spowoduje bowiem połączenie miasta z Morzem Śródziemnym. Wszystkie zwierzęta, tak jak kiedyś w Ogrodzie Eden, staną się na powrót roślinożerne, zaś Duch Boży będzie pouczał serce każdego człowieka o Bogu. Nastanie czas prawości i autentycznej sprawiedliwości. Choć do Tysiącletniego Królestwa wejdą tylko wierzący, to w ciągu tysiąca lat jego istnienia na świat przyjdzie wielu, którzy nie zechcą uwierzyć. Pod koniec okresu tysiąca lat zostanie wypuszczony Szatan. Zwiedzie niewierzących, prowokując ich do ostatniej wojny, której kres położy sam Chrystus. Po zakończeniu okresu Tysiącletniego Królestwa, Bóg rozpocznie sąd nad wszystkimi niewierzącymi, tzw. Sąd na Wielkim Białym Tronie. Sędzią będzie Jezus Chrystus. Każdy niewierzący zostanie osądzony za swoje czyny i wtrącony w określone miejsce w Jeziorze Siarki i Ognia, popularnie nazywanym <piekłem>. Wszyscy wierzący otrzymają nowe, zmartwychwstałe ciała. Stara ziemia i jej otoczenie zostaną zniszczone, Bóg stworzy natomiast nowe niebo i nową ziemię. Na ziemi pojawi się Nowa Jerozolima, do której wejdą wszyscy wierzący, aby na zawsze zamieszkać tam z Jezusem Chrystusem. Popularnie nazywa się to „niebem”. Miasto będzie mierzyć około 3000 km x 3000 km x 3000 km (być może będzie w kształcie wysokiej góry)….”15)
Skąd się wzięła taka koncepcja antychrysta?
Naszkicowana powyżej eschatologia – mimo iż jej autorzy co chwila odwołują się do Biblii – w rzeczywistości nie ma podstaw biblijnych, jako że opiera się na proroctwach, które spełniły się już przed wiekami. I tak:
-
Proroczy opis powstania, przestępczej działalności, a potem sądu Bożego nad „małym rogiem” z siódmego rozdziału proroctwa Daniela – którym zgodnie ze specyfikacją proroczą i spełnieniem historycznym jest Rzym papieski – oni odnoszą do przyszłości!
-
Zupełnie bezpodstawnie zakładają, że wypełniony przed dwoma tysiącami lat proroczy okres „siedemdziesięciu tygodni”, czyli 490 lat (Dan 9,24-27), częściowo – gdy chodzi o „siedemdziesiąty tydzień” (7 lat) – odnosi się do wydarzeń eschatologicznych. Jest jeszcze gorzej, bo Jezusa Chrystusa, który zgodnie z tym proroctwem „umacnia przymierze” Izraela z Panem Bogiem, aby ocalić „Resztę” wybranego narodu, oni <zamienili> na… antychrysta!
-
To samo dotyczy słów ap. Pawła z II Listu do Tesaloniczan rozdział drugi, który już w czasach Apostołów zapowiedział powstanie odstępstwa („człowieka grzechu, syna zatracenia”) w chrześcijaństwie, które – uosobione w rzymskim katolicyźmie – wypełniło się w instytucji i działalności papiestwa: „W historii świata znajdziemy tylko jedną instytucję odpowiadającą wszystkim wymienionym w Biblii cechom antychrysta. Chrześcijańscy interpretatorzy proroctw od najwcześniejszych wieków identyfikowali ją z Rzymem papieskim. […] Pogląd, że antychrystem jest średniowieczny system papieski utrzymywali najwybitniejsi teolodzy na przestrzeni dziejów (np. Kalwin, Luter, Zwingli, Melanchton, Cranmer, Tyndale, Knox […]). Takiego zdania był też Izaak Newton, który spędził kilkadziesiąt lat życia badając proroctwa biblijne. Wszyscy ci wybitni badacze Pisma Świętego stosowali historyczną metodę interpretacji proroctw, według której sekwencje księgi Daniela i Apokalipsy ukazują historię ludu Bożego od czasów tych proroków po drugi adwent Chrystusa.”16)
-
Podobnie jest z proroctwami zawartymi w Apokalipsie (r. 13. i r. 17.).
Ale nie jest to tylko sprawa błędnych interpretacji. Sprawą ważniejszą jest to, że lansowana przez cytowanych wyżej autorów koncepcja antychrysta, którym jakoby ma być jakaś zbrodnicza jednostka w przyszłości, wybiela rzeczywistego antychrysta, nazwanego w Biblii „Babilonem” oraz „wszetecznicą, matką wszetecznic i obrzydliwości ziemi”, która jest „pijana krwią świętych i krwią męczenników Chrystusowych” (Obj 17,1-6)! Bo specyfikacje proroczo-historyczne nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że pod tymi symbolami Biblia przedstawia papieski Rzym. Narzuca się pytanie: Czyżby chodziło o ukrycie tej oczywistej prawdy?
Z jednej strony byłoby to zaskakujące, że protestanci osłaniają splamioną tylu zbrodniami instytucję! Z drugiej jednak strony, dziś w dobie ekumenizmu, protestanci wyczyniają tak dziwne rzeczy, że wszystko jest możliwe…
Jednak w tej sprawie nie jesteśmy skazani na domysły. Okazuje się bowiem, że owa <protestancka koncepcja antychrysta>, nie jest wcale… protestancka! Rzeczywistym jej autorem jest katolicki jezuita Francisco de Ribera z Salamanki, który w roku 1590 opublikował swoją <futurystyczną metodę> interpretacji proroctw i zapowiedział, że antychryst nadejdzie dopiero w końcu czasu! A pracę nad tą koncepcją Francesco de Ribera podjął na zlecenie papiestwa, które wówczas (był to XVI wiek!) gwałtownie poszukiwało jakiejś alternatywy dla ujawnionej właśnie przez Reformatorów prawdy, że to ono jest antychrystem!
-
„[…] Papiestwo, aby ratować swój status, szukało alternatywnej wykładni tych proroctw. Zadanie to zlecono dwom wybitnym jezuickim doktorom teologii. Pierwszy, Lois de Alcazar, posłużył się metodą preferystyczną. Według niej proroctwa Daniela o antychryście wypełniły się w działalności […] króla Antiocha IV Epifanesa (175-163 p.n.e.). Proroctwa Apokalipsy odnosiły się według niego do czasów apostoła Jana. Pogląd ten akceptują do dziś szczególnie ci uczeni i teolodzy, którzy kwestionują natchnienie Pisma Świętego. […] Drugi z jezuitów, Francisco de Ribera z Salamanki, zastosował metodę futurystyczną, odnosząc proroctwa o antychryście do osobnika, który pojawi się w czasach końca, aby wprowadzić ludzkość w trzy i pół roku chaosu i ucisku. Umiejętnie manipulując dziewiątym rozdziałem księgi Daniela, który zapowiada rok wystąpienia Chrystusa, Jego trzy i pół roczną służbę, śmierć w połowie ostatniego tygodnia lat, oraz koniec czasu łaski dla Izraela, jako narodu wybranego, Ribera odniósł ten wspaniały mesjański tekst do antychrysta (podkr. SK).
Jego rozprawę rozesłano do wielu europejskich uczelni, ale nie spotkała się z zainteresowaniem Reformatorów. Wiedzieli, że prawdziwym celem obu (wykluczających się wzajemnie) prac hiszpańskich jezuitów, jest obalenie interpretacji proroctw o antychryście zorientowanych na papiestwo.
W dwa wieki później Edward Irwing, zafascynowany futurystyczną interpretacją Ribery, przetłumaczył jego rozprawę na angielski. Zainteresował nią między innymi Irlandczyka o nazwisku John Darby, który rozpropagował jej tezy w USA. Tak dowiedział się o nich Cyrus Scofield, którego komentarz oparty na tej metodzie stał się w XX wieku autorytetem dla większości protestantów w USA. To zaś tłumaczy, dlaczego wielu z nich odwróciło się od zrozumienia proroctw o antychryście, jakie mieli Reformatorzy, oraz wyjaśnia wyznawane dziś tak osobliwe poglądy odnośnie czasów końca.
Teolog George Ladd tak charakteryzuje metodę futurystyczną: <W 1590 roku Ribera opublikował komentarz do Apokalipsy, napisany przeciwko dominującemu wśród protestantów poglądowi, że Antychrystem jest papiestwo. Ribera, zamiast do całej historii Kościoła, odniósł Apokalipsę – z wyjątkiem kilku pierwszych rozdziałów – do czasów końca. Antychryst ma być pojedynczą, złą osobą, która zostanie przyjęta przez Żydów, odbuduje Jerozolimę, zwróci się przeciwko chrześcijaństwu, zaprze się Chrystusa, będzie prześladował Kościół i pozostanie przy władzy przez trzy i pół roku> (George Eldon Ladd, The Blessed Hope, Grand Rapids, Michigan, Eerdmans, 1956, s. 37-38).
[…] Stanowisko Ribery, że proroctwa o antychryście dotyczą wyłącznie osoby, która pojawi się w dniach końca (futuryzm), zaprzecza natchnionym słowo apostoła Jana: „A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, ale oto już teraz wiele antychrystów powstało” (1J 2:18). Jan nie odnosi terminu „antychryst” do jednej osoby, lecz do każdej osoby lub instytucji, która pożąda pozycji Chrystusa. Apostoł Paweł także napisał, że już w jego czasach istniała moc, która miała ujawnić pełnię swego odstępstwa po upadku Imperium Rzymskiego (2 Tes 2:7). Skoro zalążki odstępstwa istniały już w I wieku, proroctwa o antychryście nie mogły odnosić się tylko do osobnika, który dopiero nadejdzie, czy też do Rosji, która wówczas nie istniała, choć i takie interpretacje pokutują dziś wśród zwolenników futuryzmu.”17).
Do kościołów protestanckich koncepcja Ribery trafiła poprzez Edwarda Irwing’a, Johna Derby’ego i Cyrusa Scofield’a. I tu została uznana za prawdziwą.
Pozostaje pytanie: Dlaczego protestanci ulegają tej mistyfikacji i jezuickie wymysły prezentują jako prawdę Słowa Bożego?!…
I kolejna sprawa: rozdzielenie proroczego okresu „70. tygodni” z proroctwa Daniela 9,24-27.
Zakładana przez autorów powyżej przedstawionej eschatologii <prorocka parenteza>, czyli oddzielenie „ostatniego [70] tygodnia”, od poprzedzających go „69 tygodni” – i to, bagatela, o ponad dwa tysiące lat – jest zabiegiem równie nieuprawnionym, co pozbawionym sensu. Ale za to z ogromnymi konsekwencjami. Teologicznymi. Zmusiła ich bowiem do podniesienia współcześnie kwestii odbudowy świątyni izraelskiej i przywrócenia starotestamentowego systemu ofiarniczego, który potem rzekomy antychryst ma usunąć, co jakoby będzie jego wielkim przestępstwem!
A przecież, od momentu śmierci Pana Jezusa Chrystusa na Golgocie, gdy zasłona ziemskiej świątyni rozdarła się „od wierzchu aż do dołu” (Mt 27,50.51), nastał czas nowotestamentowej Rzeczywistości, a w niej Duchowej Świątyni Niebieskiej – „Świątyni Ciała Jezusa Chrystusa” (Jan 2,19-22; 1 Kor 3,17; Ef 5,30), która zbudowana na Nim oraz na prorokach i apostołach (1 Kor 3,11; Ef 2,19-22), jest jedyną Świątynią uznawaną przez Boga.
Jaki zatem sens miałoby przywrócenie starotestamentowej świątyni i odnowienie jej służby?! Przecież jest to cofanie się do epoki Starego Przymierza, do starotestamentowych cieni, ostatecznie wypełnionych w Jezusie Chrystusie (por. Kol 2,16.17; Hbr 10,4-10)! Sam fakt wybudowania takiej świątyni i odnowienia symbolicznej służby, byłby ciężkim nadużyciem, powrotem do „słabych i nędznych żywiołów” (Gal 4,9.10), a tym samym zakwestionowaniem jedynej i w pełni wystarczającej Ofiary Jezusa Chrystusa (Hbr 10,11-18)! I to nie rzekomy antychryst, znosząc tę służbę, byłby winien grzechu wobec Pana Boga i Jezusa Chrystusa, ale ci, którzy by tę świątynię i jej służbę przywrócili!
Czy z tego oczywistego faktu protestanci, którzy uznają się za biblijnie wierzących chrześcijan, naprawdę nie zdają sobie sprawy?
(c.d.n.)
Przypisy:
1). Gore Vidal, Wstęp do: Żydowskie dzieje i religia, Fijorr Publishing,
Warszawa-Chicago 1997, s. 7.
2). Izrael Szahak, Żydowskie dzieje i religia, Fijorr Publishing,
Warszawa-Chicago 1997, s. 19.20.
3). Ibid, s. 20-22.
4). Ibid.
5). Odsetek ateistów wśród Żydów jest znacznie wyższy, niż w jakimkolwiek innym
narodzie świata.
6). Wydawcą „Winnicy” David House Fellowship Inc. PO Box 82 Maylands. WA Australia
(w Polsce: Adam Czwojdrak, TIQA, Wrocław).
7). „Winnica”, październik 2002, s. 14.
8). „Winnica”, marzec 2001, s.4.
9). „Winnica”, lipiec 2005, s. 10-13.
10). H. Turkanik, Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, s. 90.
11). Ibid, s. 91.
12). Ibid.
13). Dawid i Ellen De Witt, Przegląd biblijnego proroctwa, w: Tymoteusz, nr 1/94, s. 6.
14). Dave Hunt, Na kogo czekamy?, w : Tymoteusz, nr 3/95, s. 9.
15). Dawid i Ellen De Witt, źr. cyt. s. 7.
16). Jonatan Dunkel, Apokalipsa – ostatnie wydarzenia na Ziemi w proroctwach Pisma Świętego,
17). Ibid, s. 39.40