Rozdział XIII

 

Rozdział XIII

 

Druga szansa?… 

  • Powiedzcie mi miłe panie, dlaczego wyrządzacie mi tak wielką krzywdę?…

  • … O czym pani mówi? Jaką krzywdę?!

To był piękny, słoneczny dzień. W parku, do którego wyszedłem by odpocząć po wyjątkowo męczącej pracy, słońce przesiewało swój blask poprzez korony starych drzew. Wszystko wokół było zielone i świeże, wręcz bajeczne, i tchnęło spokojem, którego nie zakłócały nawet głosy dzieci bawiących się w którejś z alejek. Tym bardziej, że z powodu południowej pory, także spacerowiczów było niewielu. Usiadłem na ławeczce i przymknąłem oczy, wsłuchując się w szmer liści poruszanych powiewem delikatnego wiatru. Myślami przeniosłem w inny czas…

W jakimś momencie w świat moich myśli wtargnęła toczona obok rozmowa. Otworzyłem oczy i zobaczyłem trzy kobiety, które zatrzymały się kilka kroków od mojej ławeczki. Potrzebowałem krótkiej chwili, by oprzytomnieć i zrozumieć gdzie jestem… Po chwili zorientowałem się w sytuacji – to była rozmowa dwóch pań ze społeczności Świadków Jehowy (zidentyfikowałem je po egzemplarzach „Strażnic”, jakie trzymały w rękach), i zagadniętej przez nie młodej kobiety. Potwierdzała to rozmowa, którą toczyły. Zacząłem uważnie słuchać.

  • Powiedzcie mi miłe panie, dlaczego wyrządzacie mi tak wielką krzywdę?…

  • … O czym pani mówi? Jaką krzywdę?!

  • Tak, krzywdę. I to chyba największą, jaką można wyrządzić drugiemu człowiekowi! Co więcej, tę krzywdę wyrządzacie nie tylko mnie, ale i wszystkim ludziom, których staracie się nauczać…

Zaskoczone i zdumione miny apostołujących kobiet dowodziły, że zupełnie nie rozumieją, czego chce od nich osoba, którą w dobrej wierze ewangelizowały.

  • Czy mogłaby pani powiedzieć, co znaczą te zarzuty? – zapytała starsza wiekiem głosicielka.

  • To chyba jakieś nieporozumienie… Może bierze nas pani za kogoś innego – dodała młodsza z pań.

  • Nie, to nie jest nieporozumienie. Mówię to wam, jako Świadkom Jehowy. I zaraz wyjaśnię dlaczego. Miłe panie, przychodzicie do naszych domów i przekonujecie nas do swoich poglądów, i chcecie abyśmy je uznali za prawdziwe. Przy czym zaznaczacie – ja sama usłyszałam to już kilka razy od waszych współwyznawców – że jeśli nie przyjmiemy waszej nauki, to będziemy na wieki potępieni…

  • No, bo tak uczy Biblia; „Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, ten będzie wybawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony”! – młodsza z kobiet musiała to zaakcentować.

  • Nie wątpię, że jest pani o tym przekonana. Ale teraz, jeśli można, chciałabym wyjaśnić mój zarzut…

  • Tak, tak, prosimy. – powiedziała szybko starsza z pań, która była chyba trochę niezadowolona z odezwania się swej młodszej koleżanki.

  • Problem w tym, że według waszej nauki, w przyszłości – w czasie Tysiąclecia, gdzie podobno także będziecie nauczać i prowadzić ludzi do zbawienia – będzie się jeszcze można nawrócić!… To wtedy – twierdzicie – zmartwychwstaną wszyscy ludzie, którzy nie spotkali się z wami w doczesnym życiu i będą się nawracać, przy czym będzie to o wiele łatwiejsze, bo jak uważacie szatan zostanie unieszkodliwiony i nie będzie nikogo odwodził od Boga, ani kusił do grzechu. A nauczycielami ludzi będą zmartwychwstali patriarchowie i inne osobistości, o których teraz możemy tylko poczytać w Biblii. Słowem, będzie to wymarzony czas nawrócenie i zbawienie; któż by w takich warunkach nie uwierzył!… I dlatego ja chciałabym poczekać z nawróceniem do Tysiąclecia…

  • Tak, ale nie wszyscy ludzie będą wtedy mogli skorzystać z tej możliwości! – zareagowała energicznie starsza głosicielka.

  • A kto będzie mógł z niej skorzystać?

  • Tylko ci, którzy teraz nie słyszeli poselstwa Jehowy Boga! – odpowiedziała stanowczo starsza.

  • Ano właśnie, i tutaj jest wyjaśnienie mojego zarzutu do was – stwierdziła młoda kobieta. Jeśli to, co mówicie, jest prawdą, to największym szczęściem każdego człowieka byłoby to, żeby nigdy was nie spotkał na drodze swojego doczesnego życia. Bo dzięki temu powstanie do życia w Tysiącleciu i będzie się mógł nawrócić w sprzyjających temu, wręcz cieplarnianych warunkach! I odwrotnie, ten kto spotka was w doczesności i nie przyjmie waszej nauki – zostanie na wieki potępiony!

  • Czy teraz rozumiecie, drogie panie – kontynuowała – jaką krzywdę wyrządzacie tym, których staracie się nauczać?!… Przychodzicie do ludzi w czasie bardzo trudnym, gdy wszyscy ciężko pracują, są zabiegani i przemęczeni, i często nie mają już na cokolwiek ani sił ani czasu. A do tego szatan, który został zrzucony z nieba na Ziemię i wręcz szaleje w swej złości, stara się zabić jakąkolwiek wiarę w ich sercach! O tym czasie Pismo Święte mówi: „…biada ziemi i morzu, gdyż zstąpił do was diabeł pałający wielkim gniewem, bo wie, że czasu ma niewiele” (Obj 12,12)… – Drogie panie! Dlaczego nam to robicie?! Dlaczego ograbiacie nas z szansy nawrócenia i zbawienia w doskonałych warunkach Tysiąclecia?!…

Patrząc na twarze głosicielek widziałem, że są ogromnie zaskoczone. Logika wywodu młodej kobiety, która skonfrontowała z sobą dwie z ich nauk i wyciągnęła proste wnioski – wpędziła je w wielkie zakłopotanie. I chyba nie bardzo wiedziały, co z tym zrobić. Młodsza, która pewnie dopiero praktykowała w pracy polowej, zwróciła się do swej starszej koleżanki:

  • Czy to prawda, że my głosimy taką naukę?…

  • … Tak, – z pewnym przymusem odparła zagadnięta – ale… ale w rzeczywistości jest inaczej, a w ogóle jest to trudny i trochę skomplikowany temat… A pani – zwróciła się do młodej kobiety – wyciągnęła zupełnie błędne wnioski.

Ta uśmiechnęła się uprzejmie.

  • Jeśli jest tak, jak pani mówi, to proszę mi wytłumaczyć tę sprawę. Chętnie wysłucham.

  • … Niestety, dziś nie jesteśmy przygotowani na ten temat – zakończyła starsza z głosicielek. A w ogóle to już powinnyśmy iść, bo jesteśmy umówione.

Pożegnały się grzecznie, i odeszły.

Była taka chwila, że miałem ochotę włączyć się do tej rozmowy. Zrezygnowałem jednak, gdyż podobnych rozmów przeprowadziłem już co najmniej kilkanaście, i zawsze kończyły się w taki właśnie sposób, czyli bez konkretnych wyjaśnień ze strony głosicieli „Strażnicy”. Jedni z nich tłumaczyli, że nie są przygotowani do tego tematu, inni obiecywali, że zapytają braci starszych, a jeszcze inni, po prostu kończyli rozmowę. W jednym przypadku dostało mi się od dwóch starszych panów, którzy w jakimś momencie uderzyli mocno:

  • A, już rozumiemy! Panu się nie podoba, że my, Świadkowie, jako jedyni chodzimy i głosimy Ewangelię! Pan pewnie też jest z jakiegoś wyznania, które chętnie dyskutuje na tematy biblijne, ale nie ma odwagi chodzić od domu do domu! No, ale nas pan nie zniechęci!…

  • To trochę nie tak – zaoponowałem. Praca od domu do domu, to moja ulubiona praca, którą wykonywałem przez szereg lat, i dawało mi to wiele radości.

  • Ale teraz już pan nie chodzi, prawda?! – to pytanie brzmiało bardziej jak zarzut.

  • Owszem, odwiedzam czasami ludzi w ich domach, choć aktualnie skupiam się na innego rodzaju pracy misyjnej…

  • Można wiedzieć jakiej? – pan był dociekliwy.

  • Na pracy wydawniczej – czasopisma, książki, odezwy, ulotki. Kilka razy w roku przemawiam przez radio, prowadzę kursy biblijne dla początkujących i zaawansowanych, odwiedzam zbory i usługuję Słowem Bożym…

  • Ale służbę polową pan porzucił! Pewnie, po co się narażać na przykrości! – ostatnie słowo musiało należeć do pana.

Nie widziałem sensu w dalszej rozmowie.

Opisana powyżej rozmowa trzech pań w parku sprawiła,

że zainteresowałem się bliżej nauką Towarzystwa „Strażnica” nt. głoszenia Ewangelii w Tysiącleciu. Bo choć znałem ją w ogólnych zarysach – trochę z rozmów ze Świadkami, a trochę z ich literatury – to była to wiedza zbyt ogólna i w moim odczuciu niewystarczająca. Chciałem się też dowiedzieć, na ile brooklyński <sługa wierny i roztropny> powiela argumenty twórcy tej koncepcji, Ch.T. Russela, a w czym się od niego różni. Bo gdy kiedyś rozmawiałem z Badaczami Pisma Świętego i pytałem ich dlaczego nie chodzą od domu do domu, jak Świadkowie, przekonywali mnie, że od czasu wylania Ducha Świętego aż do <Wieku Tysiąclecia>, celem zwiastowania Ewangelii jest wyłącznie powołanie Kościoła (przy czym przez <Kościół> – podobnie jak Świadkowie – Badacze rozumieją wyłącznie 144 tysiące nawróconych w Wieku Ewangelii). Natomiast czas ewangelizacji narodów – powiedzieli – nastanie właśnie w Wieku Tysiąclecia. W odróżnieniu od nich Świadkowie, jak ogólnie wiadomo, uważają, że zanim nastąpi Armagedon, należy głosić Ewangelię wszystkim narodom, a w Tysiącleciu będzie ona zwiastowana tym, którzy wcześniej nie mieli sposobności jej przyjąć.

Najpierw przejrzałem tomy Wykładów Pisma Świętego Ch.T. Russela, by poznać koncepcję i argumenty twórcy koncepcji. Oto, co znalazłem:

  • […] Wiek Ewangelii, od Zielonych Świątek aż do ustanowienia Królestwa przy wtórem przyjściu Chrystusa, jest czasem wybierania tej klasy Oblubienicy Barankowej, nazywanej rozmaicie, jak na przykład <Kościół>, <ciało Chrystusowe>, <Królewskie Kapłaństwo>, <nasienie Abrahama> (Gal. 3:29) itd. Dotychczasowe pozwolenie na panowanie złego ma na celu rozwinięcie tych <członków ciała Chrystusowego> i dostarczenie im sposobności poświęcenia wszystkiego Temu, który ich kupił swą kosztowną krwią. To ma wyrobić owe duchowe podobieństwo w ich sercach, tak, że kiedy przy końcu wieku Odkupiciel ich i Pan stawi ich przed Ojcem, to Bóg rozpozna w nich „obraz Syna Swego” – Kolos. 1:22; Rzym. 8:29.

  • Jak nagroda „czci, chwały i nieśmiertelności”, oraz wszystkie przymioty Boskiej natury nie były udzielone „Jednorodzonemu” dopóki nie dopełnił Swej ofiary i Swego posłuszeństwa, tak samo i z Kościołem, jego „oblubienicą” – w znaczeniu zbiorowym. Pan nasz, Jednorodzony Syn i Wódz „wszedł do chwały” przy swem zmartwychwstaniu; stał się uczestnikiem Boskiej natury jako „wywiedziony ze śmierci”, jako „narodzony z Ducha”. Wtedy też został wywyższony aż do tronu Boskiego i otrzymał najwyższy zaszczyt (usiadł po prawicy Bożej). A Chrystus obiecał, że Kościół Jego, Jego „oblubienica”, również będzie w zmartwychwstaniu mocą Bożą zmieniona z natury ludzkiej do chwały, zaszczytu i nieśmiertelności Boskiej natury – Żyd. 13:20; 2 Piotr. 1:4.

  • A odnośnie do „zmartwychwstania” Kościoła jest napisane: „Bywa wsiane ciało w skazitelności, a będzie wzbudzone w nieskazitelności [nieśmiertelności]; bywa wsiane w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie; bywa wsiane w słabości, a będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało duchowe” – 1 Korynt. 15:42-44.49. […]” (Ch.T. Russel, Wykłady Pisma Świętego, t. V, Pojednanie między Bogiem i człowiekiem, wyd. Polish Bible Students Association, Chicago 1964, str. 465.466).

Z kolei ogół mieszkańców Ziemi – twierdził Russel – usłyszy Ewangelię (by ją przyjąć, lub odrzucić) dopiero w okresie Tysiąclecia:

  • […] Boski plan zbawienia ogółu Adamowego rodzaju polega na tem, że w ciągu Wieku Tysiąclecia każdy człowiek otrzyma ofertę żywota wiecznego na warunkach Nowego Przymierza, zapieczętowaną kosztowną krwią Baranka. Ale nigdzie niema powiedziane, że nieśmiertelność, że Boska natura będzie kiedykolwiek przedłożona lub udzielona komuś innemu, prócz „wybranego” Kościoła Wieku Ewangelii – „maluczkiego stadka”, „Oblubienicy, małżonki Barankowej”. Reszta Adamowego rodzaju otrzyma ofertę <restytucji> doskonałości ludzkiej natury – tej samej, jaką Adam posiadał jako ziemskie wyobrażenie Boga, zanim jeszcze popadł w grzech i śmierć.

  • A kiedy przy końcu Wieku Tysiąclecia wszyscy posłuszni z pośród ludzkości otrzymają to, co było stracone przez Adama, a odkupione przez Chrystusa – wówczas wszyscy uzbrojeni w zupełną znajomość i doświadczenie, jako gotowi do przetrwania próby, będą wystawieni na ciężką próbę (Obj. 20,7-10). Tylko ci, którzy udowodnią, że z całego serca szczerze i wiernie, bez udawania i obłudy godzą się na Boskie zarządzenia, tylko tacy przejdą przez Tysiąclecie w wieczną przyszłość, czyli w „świat [wiek] bez końca”. Wszyscy inni będą zniszczeni we wtórej śmierci – „będą wygładzeni z ludu” – Dzieje Ap. 3:23.

  • Ale chociaż nie będzie już śmierci, ani płaczu i narzekań, nie znaczy to, iż zwycięzcy z Wieku Tysiąclecia będą ukoronowani nieśmiertelnością; raczej nauczywszy się rozsądzać pomiędzy dobrem i złem, oraz poznawszy zgubne skutki złego, ludzie ci wyrobią sobie charaktery zupełnie zgodne z Bogiem i sprawiedliwością. Będą żyć wiecznie, ponieważ udowodnią podczas próby, że nie chcieliby grzeszyć nawet gdyby nadarzała się po temu sposobność, choćby nawet nie było za to kary. Ludzie ci nie będą mieć żywota sami w sobie, gdyż zawsze będą zależni od Boga pod względem pożywienia itd., dla podtrzymania życia w wieczności. – Porównaj Obj. 20:4,6,8; 7:16; Mt 5:6. […]” (s. 474.475).

Tak więc pogląd głoszony przez Russela został przedstawiony czytelnie, a postępowanie jego zwolenników (Badaczy Pisma Świętego i Epifanistów) jest konsekwentne. Są przekonani, że w Wieku Ewangelii Jezus Chrystus jest zainteresowany wyłącznie zbawieniem Swej Oblubienicy w liczbie 144 tysięcy przeznaczonych do życia w Niebie. I to z tego powodu nie prowadzą dziś szeroko rozumianej ewangelizacji, spodziewając się, że ogłoszenie zbawienia wszystkim narodom będzie mieć miejsce w innym, lepszym czasie – w <Wieku Tysiąclecia>. Wprawdzie nie podzielam tego poglądu, ale przyznaję, że jest w ich wierze i postępowaniu określona logika.

Natomiast trudniejsza do zrozumienia jest postawa Świadków Jehowy, którzy – z jednej strony współcześnie mnożą wysiłki, by w Wieku Ewangelii ogłosić jak największej liczbie ludzi swoje <orędzie wybawienia> twierdząc, że od jego przyjęcia lub odrzucenia zależy wieczne życie lub wieczna śmierć w Armagedonie – a równocześnie są przekonani, że to samo <orędzie> będzie głoszone w Tysiącleciu ku zbawieniu tym, którzy go wcześniej nie poznali! Stąd każdy logicznie myślący człowiek ma prawo ich zapytać, po co to robią dziś, w czasie tak trudnym dla wiary, zamiast zaczekać do Tysiąclecia?!

Starając się poznać ten pogląd,

szukałem w ich wydawnictwach – najpierw w dawniejszych, a potem w nowszych – konkretnych informacji na ten temat. Usiłowałem też dowiedzieć się czegoś więcej od głosicieli, których specjalnie w tym celu kilkakrotnie zaprosiłem do naszego domu. Niestety, oni jedynie wskazywali na książki i broszury, gdzie „Strażnica” przedstawia tę sprawę, ale nie byli w stanie udzielić odpowiedzi na bardziej szczegółowe pytania. Nie byli też w stanie wyjaśnić, dlaczego dziś głoszą swoją naukę, zamiast poczekać z tym do Tysiąclecia, w którym będą tak wspaniałe i sprzyjające wierze warunki.

Ostatecznie więc skupiłem się na argumentach, jakie w tym temacie znalazłem w I tomie Wykładów Pisma Świętego Ch.T. Russela, a także wydanych przez Brooklyn książkach: Niech Bóg będzie prawdziwy (cz. III), oraz Wspaniały finał OBJAWIENIA bliski. Poniżej to, czego one nauczają o Tysiącleciu i drugiej szansie zbawienia, jaka podobno ma wtedy mieć miejsce. (Tutaj uwaga formalna: By dobrze zrozumieć przytaczane poniżej cytaty należy pamiętać, że według stosowanej przez „Strażnicę” terminologii, to przyszłe zwiastowanie jest nazywane „sądem tysiąclecia”).

A oto, czego spodziewają się Świadkowie:

(1) Bezpośrednio po Armagedonie – gdy już zginą wszyscy ludzie, którzy nie przyjęli <orędzia wybawienia>, jakie rozgłaszali przedstawiciele Organizacji „Strażnicy” – na Ziemi znajdą się wyłącznie członkowie <wielkiej rzeszy> (czyli <drugich owiec>) Świadków Jehowy! I to oni jako pierwsi zostaną osądzeni podczas <Sądu Tysiąclecia>:

  • […] miliony ludzi należących do wielkiej rzeszy właśnie wyszły z wielkiego ucisku i są wyraźnie widoczne „przed tronem”. Dzięki swej wierze w przelaną krew Jezusa, już zostali uznani za sprawiedliwych, godnych ocalenia, ale ich sąd potrwa jeszcze tysiąc lat, podczas których Jezus będzie ich prowadzić do „źródeł wód życia”. Po osiągnięciu ludzkiej doskonałości i przejściu próby zostaną uznani za sprawiedliwych w pełnym tego słowa znaczeniu (Objawienie 7:9,10,14,17)…” (Wspaniały finał OBJAWIENIA bliski, str. 296); podkr. – SK.

Nie ukrywam, że tę informację przyjąłem z ogromnym zaskoczeniem. Bo okazuje się, że żaden Świadek, należący do <drugich owiec>, nie może być pewny swego zbawienia aż do zakończenia Tysiąclecia! Przeciwnie, przez całe tysiąc lat będzie on na cenzurowanym, a tuż przed zakończeniem Millenium zostanie poddany wielkiej próbie, jako że uwolniony z otchłani diabeł uczyni wszystko, aby go oszukać i przeciwstawić Bogu!

(2) Nie mniejszym zaskoczeniem jest dla mnie nauka, że również dzieci Świadków, które przeżyją Armagedon – tak samo jak te dzieci, które urodzą się w rodzinach Świadków w Tysiącleciu (oni istotnie spodziewają się, że w Tysiącleciu będą rodzić dzieci!) – będą podlegać identycznemu osądowi i próbie: „Podobnemu osądzeniu muszą być poddane dzieci, które przeżyją wielki ucisk lub urodzą się członkom wielkiej rzeszy w okresie Millenium (porównaj 1 Mojżeszową 1:28; 9:7; 1 Koryntian 7:14)…” (tamże, s. 296); podkr. – SK.

(3) Kolejną grupą podsądnych, którzy w Tysiącleciu zostaną poddani próbie, będą ludzie z całej, trwającej 6000 lat historii świata. W książce Wspaniały finał OBJAWIENIA bliski czytamy:

  • Jan widzi jednak tłum znacznie liczniejszy od wielkiej rzeszy ocalonych. W jego skład wejdą całe miliardy! <I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem, i otwarto zwoje> (Objawienie 20:12a). <Wielcy i mali> to bardziej lub mniej wpływowi ludzie, którzy żyli na ziemi w ciągu minionych 6000 lat. W ewangelii spisanej przez apostoła Jana [..] Jezus mówi o Ojcu: <Dał mu [Jezusowi] władzę sądzenia, bo jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach [„grobowcach pamięci” – NW] usłyszą głos jego; i wyjdą…> (Jan 5:27-29). – Cóż za oszałamiający zamiar! Oznacza odwrócenie tego, z czym ludzie musieli się godzić w ciągu całych dziejów: umierania i grzebania zmarłych;

  • […]Grupa ta obejmuje ogromne mnóstwo ludzi zmarłych w ciągu wieków, zwłaszcza tych, którzy zmarli w <czasach niewiedzy> (Dzieje 17,30). Ze względu na miejsce lub czas urodzenia nie mieli przedtem sposobności nauczenia się posłuszeństwa wobec woli Jehowy. Inni być może słyszeli orędzie wybawienia, ale nie wzięli go sobie do serca lub zmarli, zanim zdążyli oddać się Bogu i ochrzcić. Jeżeli chcieliby skorzystać z możliwości uzyskania życia wiecznego, to po zmartwychwstaniu będą musieli dokonać dalszych zmian w sposobie myślenia i postępowania…” (tamże, str. 296.297).

Tę podstawową informację <wierny i roztropny niewolnik> uzupełnia bardziej szczegółowymi informacjami, odnośnie

  • zakresu dzieła, jakie trzeba będzie wykonać: „[…] Jakże rozległą kampanię wychowania teokratycznego trzeba będzie wtedy przedsięwziąć! W roku 1992 Świadkowie Jehowy prowadzili na całym świecie przeciętnie ponad 4 200 000 domowych studiów biblijnych. Tymczasem w okresie wskrzeszania z pewnością będą się odbywać niezliczone miliony studiów na podstawie Biblii oraz nowych zwojów. Wszyscy słudzy Boży będą musieli wytężać siły jako nauczyciele. (podkr. SK). W miarę robienia postępów zmartwychwstali niewątpliwie zechcą się włączyć do tego ogromnego programu edukacyjnego…”; „Ponad cztery miliony Świadków na rzecz Jehowy, uczestniczących dziś w rozgłaszaniu prawdy, dobrze się przygotowują do przywilejów, jakich spodziewają się dostąpić w okresie wskrzeszania…” (tamże, str. 299.300).

  • wymagań Boga wobec zmartwychwstałych: „[…] Jak zmartwychwstali mają dowieść posłuszeństwa? – Sam Jezus wskazał na dwa wielkie przykazania: <Pierwsze (…) jest to: Słuchaj Izraelu! Pan (Jehowa – NW), Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana Boga swego, z całego serca swego, i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Marka 12:29-31). Muszą się też trzymać niezmiennych zasad Jehowy i wyrzec się kradzieży, kłamstwa, zabijania oraz niemoralności (1 Tymoteusza 1:8-11; Objawienie 21:8);

  • podstawy osądzania zmartwychwstałych: „[…] Jan pisze, że umarli mają być <sądzeni z tego, co napisano w zwojach, według swych uczynków” (Objawienie 20,12). Najwyraźniej więc przez otwarcie tych zwojów zostaną podane do wiadomości szczegółowe wymagania Jehowy obowiązujące ludzkość w tysiącleciu. Stosując się do postanowień i przepisów zawartych w tych zwojach, posłuszni ludzie będą mogli przedłużyć swe dni i w końcu osiągnąć życie wieczne.”;

Zarówno wszyscy wskrzeszeni na ziemi, jak i członkowie wielkiej rzeszy ocalonych z Armagedonu będą musieli podporządkowywać się temu, co napisano w zwojach, aż dzięki zastosowaniu wartości Jezusowej ofiary okupu zostaną całkowicie usunięte choroby, starość i inne odziedziczone ułomności…” (Wspaniały finał…, str. 298-300);

[…] Wszyscy będą sądzeni według przyszłych uczynków, spełnianych na ziemi pod panowaniem Królestwa Bożego. […] Nie będą oni osądzani według przeszłych uczynków, lecz na podstawie tego, co będą czynić podczas owego dnia sądu, w którym zostaną poddani próbie…” (Niech Bóg będzie prawdziwy, cz. III, str. 58.68);

  • długości okresu próby: „[…] W okresie rządów Chrystusa ludzkość stopniowo będzie kształcona, instruowana i utrzymywana w karności aż do osiągnięcia doskonałości. Kiedy już osiągnie doskonałość, wymagana będzie od niej zupełna harmonia z Bogiem. Ktokolwiek jednak upadłby i przestał być posłuszny, zostanie uznany za nie zasługującego na życie i umrze.

[…] Ktokolwiek w tym wieku próby, w pełni blasku światła, odtrąci zaofiarowana łaskę i nie uczyni żadnego postępu w kierunku doskonałości w ciągu stu lat, zostanie uznany niegodnym życia i <wykorzeniony> spośród żyjących. […] A zatem każdy będzie miał przynajmniej sto lat próby, a jeśli nie zrezygnuje z chęci uczynienia postępu, jego próba przeciągnie się na cały dzień Chrystusowy (czyli tysiąc lat – uw. SK), osiągając punkt szczytowy przy jego końcu” (Ch.T. Russel, Wykłady Pisma Świętego, tom I, str. 155.156).

  • przewidywanych trudności ze zmartwychwstałymi: „[…] Owe niezliczone miliony zachowanych w pamięci Bożej zapewne będą zmartwychwstawać stopniowo, aby dość mała w porównaniu z nimi <wielka rzesza> potrafiła się uporać z ewentualnymi problemami, jako że niektórzy ze wskrzeszonych mogą początkowo skłaniać się do poprzedniego stylu życia, z jego cielesnymi słabościami i upodobaniami” (Wspaniały finał Objawienia bliski, str. 296.297).

(4) W taki właśnie sposób – czytamy dalej w książce – będzie przebiegać cały długi okres tysiąca lat. A pod jego koniec, w efekcie przeprowadzonego sądu, na Ziemi żyć będą wyłącznie posłuszni czciciele Najwyższego. „Jakaż to piękna przyszłość” – zachwycają się autorzy książki. Co więcej, sama Ziemia – gdy już ocalałe z Armagedonu rzesze <drugich owiec> uprzątną ją z gruzów i zagospodarują – stanie się tak piękna, jak był kiedyś Ogród Eden:

  • Pod koniec Tysiącletniego Panowania cała ziemia będzie przypominać pierwotny Eden i stanie się prawdziwym rajem, a doskonała ludzkość nie będzie już potrzebować arcykapłana, który by się wstawiał za nią przed Bogiem, gdyż po grzechu Adama zniknie wszelki ślad, a ostatni wróg – śmierć – zostanie unicestwiony. Królestwo Chrystusa urzeczywistni zamierzenie Boże, by cały świat podlegał jednemu rządowi. A wtedy Jezus <przekaże królestwo swemu Bogu i Ojcu> (1 Koryntian 15:22-26, NW; Rzymian 15,12)…”! (str. 291)

Zdawać by się mogło, że w tym momencie nic już nie zagrozi tym, którzy zaufali Bogu i są Mu we wszystkim posłuszni – i nic nie zakłóci ich szczęścia.

Niestety, kto tak myśli, popełnia błąd, jako że właśnie teraz wszyscy oni staną wobec największego niebezpieczeństwa i najcięższej próby:

  • Nadeszła pora ostatecznego wypróbowania. Czy w przeciwieństwie do pierwszych ludzi żyjących w Edenie, doprowadzona do doskonałości ludzkość zachowa niezachwianą prawość? – Oto relacja Jana o przyszłym biegu wydarzeń: <A gdy tylko się skończy tysiąc lat, Szatan zostanie wypuszczony ze swego więzienia i wyjdzie, by wprowadzać w błąd narody na czterech narożnikach ziemi, Goga i Magoga, aby je zgromadzić na wojnę. Liczba ich jak piasek morza. I wystąpili na szerokość ziemi i okrążyli obóz świętych i miasto umiłowane> (Objawienie 20:7-9a)…” (str. 291).

To, co dalej czytamy w książce Wspaniały finał OBJAWIENIA bliski, wręcz szokuje! Bo okazuje się, że z tej wielkiej rzeszy ludzi, którzy w Tysiącleciu stanęli po stronie Boga i stanowczo wybrali drogę posłuszeństwa i życie wieczne, diabeł wyrwie nieprzeliczone tłumy („a liczba ich jak piasek morski”!) ludzi, których następnie skieruje do ataku na Boże pozycje:

  • Jaki skutek odniosą ostatnie zabiegi szatana? – Wprowadzi on w błąd <narody na czterech narożnikach ziemi, Goga i Magoga> i powiedzie je na <wojnę>. Czy to możliwe, żeby po tysiącu lat radosnego i budującego życia pod teokratycznymi rządami ktoś stanął po stronie Szatana? Nie zapominajmy, że zdołał on zwieść doskonałych ludzi, Adama i Ewę, gdy rozkoszowali się życiem w rajskim Edenie. […] Nie powinniśmy się zatem dziwić, że po tysiącleciu zachwycającego panowania Królestwa Bożego niektórzy (podkr. SK) doskonali ludzie dadzą się namówić do pójścia za Szatanem. […] Liczba tych, którzy się przyłączą do buntu szatana, będzie jak <piasek morza>(podkr. SK). Ile wyniesie? Nie została wyznaczona z góry. […] Ostateczna liczebność buntowników zależy od tego, jak poszczególne jednostki zareagują na matactwa Szatana. Niewątpliwie jednak będzie ich dość dużo, skoro poczują się na tyle silni, żeby się pokusić o zdobycie <obozu świętych i miasta umiłowanego>…” (str. 291.292);

  • Świadkowie muszą się zgodzić z relacją księgi Objawienia 20:7-9, która nie pozostawia wątpliwości co do tego, że szatan pozyska dla swoich celów ogromne rzesze! – Użyte w tym fragmencie określenia – „jak piasek morski”, „ruszyli na ziemię jak długa i szeroka” – każą przyjąć, że będzie ich ogromne, wręcz nieprzeliczone mnóstwo! O ich liczebności świadczy też informacja, że otoczą „obóz świętych i miasto umiłowane” – będzie ich zatem tyle, że będą mogli zagrozić każdej wiernej Bogu istocie!

  • To musi zdumiewać, i jest tak nieprawdopodobne, że aż… niemożliwe! Bo okazuje się, że to, co czego Pan Bóg i Jezus Chrystus oraz współpracujące z nimi oddane zastępy (144 tysiące „pierwszych owiec”, nieprzeliczona rzesza „drugich owiec”, a także miliony zmartwychwstałych w Tysiącleciu sprawiedliwych z dawnych wieków historii Ziemi) dokonali w okresie tysiąca lat – zostanie przetrzebione przez szatana, gdy zostanie wypuszczony ze swego więzienia zaledwiena krótki czas”!

  • Oczywiście, atak zła zostanie skutecznie powstrzymany przez Boga! W Obj 20,9c: „I spadł z nieba ogień, i pochłonął ich”. Szatan i jego demony, podobnie jak wszyscy niesprawiedliwi zostaną unicestwieni w „jeziorze z ognia i siarki”!

Gdy już rozpoznałem pogląd „Strażnicy” w kwestii <sądu tysiąclecia>,

wydrukowałem sobie powyższe zestawienie, by o szczegółach tej nauki porozmawiać z zaproszonymi gośćmi – głosicielami Świadków Jehowy. Chciałem ich poprosić, aby udzielili mi odpowiedzi na moje pytania i rozproszyli moje liczne wątpliwości.

Powoli zbliżał się czas spotkania.

(c.d.n.)

Rozdział XIV