Kult monstrancji i hostii
Twierdzenie, że w opłatku komunijnym znajduje się „prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa wraz z Jego duszą i bóstwem”, rodzi określone i poważne konsekwencje natury kultowej.
Odnosząc się do tej kwestii, cytowany już Jan Grodzicki pisze:
-
„Skoro w eucharystii znajduje się prawdziwy i rzeczywisty Chrystus, Kościół i wierni zobowiązani są uczcić Go w sposób niezwykły – jak Boga. „Obecność Chrystusa w Eucharystii od chwili konsekracji – czytamy w dogmatyce – pociąga za sobą obowiązek oddania należnej czci Bogu utajonemu pod osłoną sakramentalnych postaci…” Obowiązek ten obejmuje wszystkich wyznawców. „Nie ulega żadnej wątpliwości – głosi sobór trydencki – iż wszyscy wierni, według przyjętego zawsze w Kościele katolickim zwyczaju, mają otaczać ten Najświętszy Sakrament kultem uwielbienia należnym prawdziwemu Bogu…” 1)
Tak się dzieje w praktyce.
Pamiętam, jak wielkie wrażenie wywierało na mnie podczas mszy <ofiarowanie>, zwane też podniesieniem. Bezpośrednio moment ten zapowiadał ostry głos dzwonków, na dźwięk których padaliśmy na kolana, bijąc się w piersi. W tym samym momencie celebrujący mszę ksiądz unosił w górę najpierw hostię (czyli opłatek komunijny), a potem kielich z winem, dokonując transsubstancjacji, czyli – jak nauczał Kościół – przemienienia chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Byliśmy przekonani, że w tym momencie nie mamy już przed sobą chleba i wina, lecz rzeczywistego, substancjalnego Chrystusa! I czciliśmy Jego eucharystyczną postać tak, jak czci się Najwyższego!
Wielkie wrażenie wywierał też na mnie taki sam dźwięk dzwonka, który oznajmiał nadejście księdza, który śpieszył z wiatykiem 2) do umierającego. Słysząc ten dźwięk, padaliśmy na kolana, niezależnie od miejsca i warunków, gdzie nas to zastało, choćby to była błotnista droga; dla nas, katolików było to coś oczywistego – przecież w tym momencie spotykaliśmy na swej drodze… Boga! Pamiętam, co czekało tego, kto by (w tamtym odległym czasie i środowisku!) nie przyklęknął i się nie przeżegnał… Zdarzało się, że za poturbowanym <bezbożnikiem> leciały wyzwiska: „bezbożnik!”… „Żyd!”… „kociarz!”…
Kolejnym przejawem jest kult hostii,
okrągłego konsekrowanego opłatka, w którym – jak głosi katolicki dogmat – ukryty jest pod jedną postacią żywy i prawdziwy Chrystus. Znakiem obecności Chrystusa w hostii jest czerwona, <wieczna lampka>, która się pali przed tabernaculum a więc miejscem, w którym przechowywany jest „najświętszy sakrament>, czyli kielich z hostiami, lub monstrancja z umieszczoną w niej dużą hostią. Okresowo monstrancja jest wystawiana na widok publiczny (adoracja najświętszego sakramentu), a zwłaszcza uroczyste publiczne obnoszenie jej w procesjach tzw. Bożego Ciała.
O wymogu tej czci cytowany już wcześniej ks. prof. Franciszek Spirago pisze m. in.:
-
„Obowiązki nasze względem Najświętszego Sakramentu Ołtarza są: częste nawiedzanie, uwielbienie czyli adoracja i pożywanie […] Cześć zewnętrzną okazuje się przede wszystkim uklęknieniem przed Najśw. Sakramentem. […] By podnieść i umocnić wiarę naszą w obecność Chrystusa w Sakramencie Ołtarza, zaprowadził papież Urban IV w 1264 roku procesję Bożego Ciała (podkr. SK), powodem zaś do tego było objawienie, jakie miała błog. Juliana z Leodyum. […] Nadto istnieją osobne Stowarzyszenia ku czci Najśw. Sakramentu, a każdy członek Stowarzyszenia ma obowiązek. miesięcznie przynajmniej godzinę przetrwać na modlitwie przed tabernaculum. […] Zwyczajnie dzielą członkowie między sobą ten czas w ten sposób, iż Najśw. Sakrament doznaje czci bez przerwy, we dnie i w nocy. […] W nowszych czasach odbywa się corocznie wielki Kongres Eucharystyczny, na którym wierni katolicy zaznaczają publicznie i uroczyście swą wiarę w obecność Chrystusa w Sakramencie Ołtarza…” 3)
Zanim odniosę się do sugestii katolickich teologów, jak parafianie powinni czcić <najświętszy sakrament>, przypomnę przedstawione wcześniej podstawowe fakty dotyczące mszy:
-
Katolicka msza, jako dogmat wiary, po wielu sporach i walkach wewnętrznych teologów i duchowieństwa tego wyznania – trwających pomiędzy VIII, a XIII wiekiem po Chrystusie – została uznana za dogmat i stała się codzienną praktyką dopiero po soborze laterańskim IV, czyli po roku 1215.
-
Pismo Święte stanowczo zaprzecza twierdzeniom Kościoła rzymskokatolickiego, jakoby msza była powtarzaniem złożonej na Golgocie Ofiary Jezusa Chrystusa! Ofiara Golgoty jest wystarczająca dla zgładzenia grzechów i nie trzeba jej powtarzać, natomiast ten, kto uważa, że należy ją powtarzać, ten – może nieświadomie, ale na pewno wbrew Pismu Świętemu – uznaje ją za niedoskonałą i niewystarczającą dla zbawienia (por. Hbr 10,11-18)!
-
Tym samym pomysł, aby mszę uznać za ofiarę, do tego równą Ofierze Jezusa Chrystusa, jest po prostu bluźnierstwem!
-
Również bluźnierstwem jest twierdzenie, że celebrujący mszę katoliccy księża w momencie podniesienia dokonują transsubstancjacji – czyli przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa – które następnie są przechowywane w ołtarzowym tabernaculum, a w czasie nabożeństwa w formie komunijnego opłatka podawane do zjedzenia parafianom!
-
Kontynuacją tego bluźnierstwa – choć zarazem totalnym absurdem – jest pogląd, że ksiądz odprawiający mszę, jest „twórcą Boga”, gdyż „ma władzę sprowadzenia Boga chwały na ziemię” i – dodajmy – zamykania go w monstrancji przechowywanej w tabernaculum (por. DzAp 7,48-51; 17,24.25)!
W świetle tego spójrzmy na sugestie ks. prof. F. Spirago,
który zachęca wiernych Kościoła powszechnego, by pełni uwielbienia czcili na kolanach <eucharystycznego Chrystusa>, by adorowali <Sakrament Ołtarza>, a w święto <Bożego Ciała> odbywali uroczyste procesje, wpatrzeni z uwielbieniem w lśniącą złotem monstrancję, w której w formie opłatka znajduje się „prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa wraz z Jego duszą i bóstwem”!…
Do tych katolickich wierzeń i katolickich praktyk, krytycznie odnosi się w swej książce Jan Grodzicki, pisząc:
-
„[…] Budzą się poważne refleksje: Postacie eucharystyczne doznają Boskiej czci, ponieważ – w myśl katolickiej doktryny – ukryty jest w nich żywy i prawdziwy Chrystus. Jak wiadomo, cała teoria oparta jest na wywodach nie znajdujących potwierdzenia w Biblii. Komu więc katolicy oddają pokłon i cześć? Przecież w postaciach eucharystycznych nie znajduje się żaden <utajony Chrystus>, gdyż w najlepszym wypadku mogą być one symbolem Jego ciała i krwi (podkr. SK). A jednak postacie te doznają boskiej adoracji! Powstaje więc pytanie, czy w kulcie eucharystycznym, a zwłaszcza w przypadku hostii, nie występuje najczystsza forma bałwochwalstwa?! Wszystko bowiem, cokolwiek odwraca uwagę od Boga, albo przesłania Jego Bóstwo i uszczupla cześć należną Jemu, lub takiej czci doznaje, jest w myśl Dekalogu bałwochwalstwem! Przykazanie Boskie protestuje: <Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Nie uczynisz sobie ob. razu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, a ni z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał, ani służył…> (2 Mjż 20,4.5). – Bóg nie zezwalał i nie zezwala na oddawanie Sobie i Swemu Synowi czci pod postacią jakiegokolwiek przedmiotu lub osoby. Pan zapytuje: <Komuż też podobnym uczynicie Boga? A jakie podobieństwo przyrównacie Mu?> (Iz 40,18 BG). Czy istnieje we wszechświecie coś, co godne jest porównania z Bogiem i jego Synem, Chrystusem? <Jeżeli jesteśmy z Bożego rodu – naucza ap. Paweł – to nie wolno nam mniemać, że Boża istota podobna jest do złota, srebra, czy kamienia, do wytworu ludzkiej sztuki i myśli> (DzAp 17,29). Nie wolno zakładać, że Boża Istota występuje pod postacią hostii. Wyznawcy Chrystusa nie powinni lekceważyć tych ostrzeżeń, i hołdować materialnym formom bytu. W przypadku mszy zaledwie kilka słów łacińskich decyduje o powstaniu obiektu adoracji. Czy jest to zgodne z duchem wiary apostolskiej?…”4)
Oczywiście – nie jest to zgodne z duchem wiary apostolskiej! Stąd pytanie autora jest czysto retoryczne. Kontynuując rozważanie tych kwestii, Grodzicki wskazuje na jeszcze jeden, niezwykle znamienny aspekt:
-
„Omawiając kult hostii, nie będzie od rzeczy poświęcić kilka słów sprawie jej okrągłego kształtu. Może jest to zbyt mały szczegół, nie przedstawiający większego znaczenia… Sąd taki byłby przedwczesny. Wśród starożytnych narodów, hołdujących kultom solarnym, okrągły kształt zawsze reprezentował boga-słońce, i posiadał rytualne znaczenie. – Czyżby więc hostia była reliktem dawnych kultów solarnych?… Przemawia za tym charakterystyczny kształt samej monstrancji (która jest wprost modelem słońca – dop. SK)! Badanie religioznawcze potwierdzają tezę o naleciałościach pogańskich, występujących w religii chrześcijańskiej. Bóg przestrzega przed czymkolwiek, co by mogło stwarzać nawet pozory kultu słońca, stanowiącego najgorszą formę bałwochwalstwa, znanego natchnionym Księgom. Jedno jest pewne: apostołowie nie oddawali postaciom Wieczerzy Pańskiej Boskiej czci, a Jezus nie używał podczas Ostatniej Wieczerzy okrągłych komunikantów lub hostii! 5)
Istotnie, okrągły kształt hostii wpisuje się dokładnie w wierzenia i politykę Kościoła katolickiego. A właściwie należałoby powiedzieć: w politykę i w wierzenia tej społeczności religijnej, gdyż wiele jej wierzeń, praktyk i rytuałów podyktowała właśnie polityka.
Dla tych, którzy poświęcili choć trochę czasu historii Kościoła katolickiego jest to oczywiste, a jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, niech się zainteresują sprawą. Mogą na przykład prześledzić drogę, którą do chrześcijaństwa przywędrowała niedziela (która zajęła miejsce prawdziwego dnia świętego, siódmego dnia tygodnia – soboty), uznana oficjalnie w wieku IV za cotygodniowe święto państwowe i religijne. Ta sama niedziela, która od wieków w religiach pogańskich była poświęcona kultowi naszej dziennej gwiazdy.
Zresztą świadczy o tym jej – zachowana w niektórych językach – nazwa, jak np. łacińskie: „Dies solis” (łac.), niemieckie „Sonntag”, czy angielskie „Sunday”.
(c.d.n.)
Przypisy:
-
Jan Grodzicki, Kościół dogmatów i tradycji, wydawnictwo „Znaki Czasu”. Warszawa 1963, str. 104.
-
Wiatyk – <zaopatrzenie na drogę>, komunia udzielana ciężko choremu.
-
Ks. prof., dr. Franciszek Spirago, Katolicki Katechizm Ludowy, t. III, str. 118.119.123.
-
Jan Grodzicki, dz. cyt. str. 105.106.
-
Tamże, str. 106.