Spotkanie czwarte:
Cieszyłem się na to spotkanie, bo zapowiedziany temat rozmowy – „Kim w rzeczywistości był Melchisedek?” – interesował mnie od dawna. Oczywiście, wiedziałem, że pierwszym człowiekiem noszącym to imię, był starożytny „król miasta Salem” (Jerozolimy), który spotkał się z Abramem (Abrahamem), po jego zwycięstwie nad Kedorlaomerem (1 Mjż 14,17-20). I to o nim Pismo mówi, że „był kapłanem Boga Najwyższego”. Jednak nie bardzo rozumiałem, jaki jest związek Melchisedeka-kapłana, z kapłaństwem Nowego Przymierza, i Jezusem Chrystusem – Kapłanem WEDŁUG PORZĄDKU Melchisedeka?…
Wiedziałem też, że temat kapłaństwa Nowego Przymierza podejmuje Dawid w mesjańskim Psalmie setnym, jednoznacznie odnosząc ten tytuł i funkcję do Mesjasza-Pomazańca:
-
„Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich jako podnóżek pod nogi twoje. Berło mocy twojej ześle Pan z Syjonu: Panuj pośród nieprzyjaciół swoich! Lud twój chętnie pójdzie za tobą w świętej ozdobie. Gdy wystawisz wojsko swoje: Młódź twoja zrodzi ci się jak rosa z zorzy porannej. Przysiągł Pan i nie pożałuje: Tyś kapłanem na wieki WEDŁUG PORZĄDKU Melchisedeka” (Ps 110,1-4).
A nawiązując do tego oświadczenia Najwyższego, autor Listu do Hebrajczyków w rozdziale siódmym wyprowadza i potwierdza prawdę, że Najwyższym Kapłanem według porządku Melchisedeka został ustanowiony nasz Pan i Zbawiciel, Chrystus Jezus:
-
„Gdyby zaś doskonałość była osiągalna przez kapłaństwo lewicie, a wszak w oparciu o nie otrzymał lud zakon, ta jaka jeszcze była potrzeba ustanawiać innego kapłana według porządku Melchisedeka, zamiast pozostać przy porządku Aarona? Skoro bowiem zmienia się kapłaństwo, musi też nastąpić zmiana zakonu. Bo ten, do którego odnosi się ta mowa, należał do innego plemienia, z którego nikt nie służył ołtarzowi. Wiadomo bowiem, że Pan nasz pochodził z plemienia Judy, o którym Mojżesz nic nie powiedział, co się tyczy kapłanów. A staje się to jeszcze bardziej rzeczą oczywistą, że NA PODOBIEŃSTWO Melchisedeka powstaje inny kapłan. Który stał się nim nie według przepisów prawa, dotyczących cielesnego pochodzenia, ale według mocy niezniszczalnego życia. Bo świadectwo opiewa: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka!…” (Hbr 7,11-17).
Staranna analiza fragmentów ksiąg staro- i nowotestamentowych pozwala wykluczyć popularne w wielu środowiskach protestanckich przeświadczenie, że tajemniczy „król Salemu”, to Pan Jezus Chrystus.
Taką właśnie analizę przedstawiłem w artykule poprzedzającym obecne, czwarte już „Spotkanie z Mądrym Człowiekiem”.
„Kim zatem był Melchisedek?”,
zapytaliśmy naszego gospodarza, który powiedział: „Najpierw potwierdzę, że nie był to nasz Zbawiciel, ale prawdziwy człowiek i prawdziwy król starożytnego miasta Uru Salem. Potwierdza to w swym pierwszym dziele autor „Dawnych dziejów Izraela”, żyjący w czasach Jezusa Chrystusa i Apostołów, historyk żydowski, Józef Flawiusz, który w związku ze zwycięską walką oddziału Abrahama z asyryjskim królem Chodorlaomerem, napisał:
-
„[…] Wyzwoliwszy Sodomitów pojmanych przez Asyryjczyków, a wraz z nimi Lota, Abraham wracał spokojnie do swej siedziby. W miejscu zwanym Pole Królewskie powitał go król Sodomitów wyszedłszy na jego spotkanie. I zaprosił go do siebie król Lolymy (Salemu), Melchizedek /Melchizedech/. (Imię to znaczy „król sprawiedliwy”; i rzeczywiście, zdaniem wszystkich, takim właśnie był Melchizedek, który za swą prawość został również kapłanem Boga; Solimę (Salem) zaś nazwano potem Hierozolimą /Jerozolimą/). Ów Melchizedek szczodrze ugościł wojowników Abrahamowych, zaopatrując ich we wszystko, czego potrzebowali, a podczas uczty wygłosił mowę na cześć Abrahama i błogosławił Boga za to, że pozwolił Abrahamowi zatriumfować nad wrogami. Abraham zaś ofiarował mu dziesiątą część zdobyczy i Melchizedek przyjął ten dar”. (Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, księga pierwsza, X, 2; wydane przez Ks. św. Wojciecha Poznań – Warszawa – Lublin 1962, str. 118).
Za Biblią i Józefem Flawiuszem, informację o starożytnym królu grodu Salem powtarzają też inne źródła – kontynuował nasz gospodarz. Na przykład redaktorzy Biblii Poznańskiej (w przypisach do Listu do Hebrajczyków rozdz. 7.) potwierdzają, że Melchisedek jest bez wątpienia postacią historyczną:
-
„Także autor Hbr uważa go za postać autentyczną – króla i kapłana, a imię jego wyjaśnia tak, jak Filon (Leg alleg III, 79), król Salemu i król pokoju…”(BP, tom 4, Hbr 7,1.2 – komentarz, str. 542).”
Przez chwilę rozmawialiśmy o starożytnym grodzie Salem i jego królu, Melchisedeku, próbując zrozumieć, jak się to stało, że w centrum złowieszczego, pełnego nieprawości Kanaanu, ostał się tak sprawiedliwy człowiek – i wraz z nim, niewątpliwie również wierni Stwórcy, jego poddani… Bo wszak nie ma wątpliwości, że za dni Abrahama środowisko kananejskie było już przesiąknięte niemoralnością i różnorakim złem, a zwłaszcza bałwochwalstwem, czego typowym przykładem był „cały okręg nadjordański” (1 Mjż 13,10-12), z miastami Sodomą i Gomorą, których mieszkańcy „byli źli i bardzo grzeszni wobec Pana” (1 Mjż 13,13). Wynika to także ze słów Boga, który kreśląc historię potomków Abrahama, w pewnym momencie mówi do patriarchy:
-
„[…] Wiedz dobrze, że potomstwo twoje przebywać będzie jako przychodnie w ziemi, która do nich należeć nie będzie i będą tam niewolnikami, i będą ich ciemiężyć przez czterysta lat. […] Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj, gdyż przed tym czasem nie dopełni się wina Amorytów” (1 Mjż 15,13-16).
Wciąż rozmawialiśmy o tajemniczej postaci Melchisedeka.
Zgodziliśmy się, że jego cechy osobowe („król sprawiedliwości” i „król pokoju” – Hbr 7,2)); jego funkcja i wynikająca z niej służba Boża („kapłan Boga Najwyższego” – 1 Mjż 14,18); fakt powiązania z „Jerozolimą, Miastem Boga Żywego” (Ps 46,5.6; Iz 52,1), każą myśleć, że musiał to być ktoś z najwierniejszej Najwyższemu linii Sema, z której wywodził się starożytny Izrael, i z której (według ciała) narodził się Zbawiciel świata i Najwyższy Kapłan zbawionego ludu Bożego (Hbr 7,28; 8,1.2) – Pan Jezus Chrystus!
-
Czy to oznacza, że nie był on człowiekiem, potomkiem Adama i Ewy? – spytał nasz gospodarz. A następnie – zwracając naszą uwagę na to, jak wielkie znaczenie w środowisku żydowskim miały genealogie (zwłaszcza zamieszczone w Piśmie rodowody postaci biblijnych) – wyjaśnił, że według zasad ustalonych od najdawniejszych czasów przez rabinów, „To, czego nie ma w Torze, nie ma na świecie”. W myśl tej zasady, skoro w 1 Mjż 14 nie ma informacji wzmianki o rodzicach i rodzinie Melchisedeka, to istotnie dla Żyda jest on postacią, „bez ojca i matki, bez rodowodu nie mający ani początku dni, ani końca życia”. I wierzący z pogan – jeśli chcą właściwie zrozumieć słowa autora Listu do Hebrajczyków, powinni to wziąć pod uwagę.
Słuchaliśmy w skupieniu.
Istotnie, informacja ta wiele tłumaczyła, tym bardziej, że tajemnicze dla nas, wierzących z pogan słowa, były skierowane najpierw i przede wszystkim do Żydów, którzy – wychowani w tym środowisku i zasadach – nie mieli problemu z ich właściwym zrozumieniem. Pan domu dał nam czas na przetrawienie jego słów, a potem powiedział coś jeszcze:
-
„Argument dodatkowy, który także należy wziąć pod uwagę, zamyka się w stwierdzeniu, że Melchisedek jest „podobny do Syna Bożego”… Zauważmy, autor Listu nie tylko nie utożsamia Melchisedeka z Synem Bożym, Jezusem Chrystusem – ani z jakąkolwiek inną postacią – ale mówi wyraźnie, że Milchisedek był podobny do Syna Bożego”.
Jezus Chrystus jest Kapłanem WEDŁUG PORZĄDKU MELCHISEDEKA.
Autor Listu do Hebrajczyków, w rozdziale siódmym – opierając się na wcześniejszych informacjach Pisma (1 Mjż 14,18-20; Ps 110,1-4) – nie miał wątpliwości, że Jezus Chrystus jest Kapłanem „według porządku Melchisedeka”). Przy czym ten właśnie „porządek” („porządek Melchisedeka”), posiada zdecydowaną przewagę nad znanym i funkcjonującym w Izraelu w czasach Starego Przymierza „porządkiem Aarona”. O ile bowiem służba kapłanów według porządku Aarona, poprzez system symbolicznych ustanowień – ziemska świątynia, jej kapłani i zwierzęce ofiary; symboliczne obrzędy i doroczne uroczyste święta – jedynie ZAPOWIADAŁA mające się dokonać odkupienie i zbawienie, to Jezus Chrystus, Kapłan według porządku Melchisedeka ZGŁADZIŁ NASZE GRZECHY I POJEDNAŁ NAS Z OJCEM, ZAPEWNIAJĄC WIECZNE ZBAWIENIE!
Autor Listu ujął to następująco:
-
„Gdyby zaś doskonałość była osiągalna przez kapłaństwo lewickie, a wszak w oparciu o nie otrzymał lud zakon, to jaka jeszcze była potrzeba ustanawiać innego kapłana według porządku Melchisedeka, zamiast pozostać przy porządku Aarona? Skoro bowiem zmienia się kapłaństwo, musi też nastąpić zmiana zakonu. Bo ten, do którego odnosi się ta mowa, należał do innego plemienia, z którego nikt nie służył ołtarzowi. Wiadomo bowiem, że Pan nasz pochodził z plemienia Judy, o którym Mojżesz nic nie powiedział, co się tyczy kapłanów. A staje się to jeszcze bardziej rzeczą oczywistą, jeśli na podobieństwo Melchisedeka powstaje inny kapłan, który stał się nim nie według przepisów prawa, dotyczących cielesnego pochodzenia, ale według mocy niezniszczalnego życia. Bo świadectwo opiewa: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka. A przeto poprzednie przykazanie zostaje usunięte z powodu jego słabości i nieużyteczności. Gdyż zakon nie przywiódł niczego do doskonałości, z drugiej zaś strony wzbudzona zostaje lepsza nadzieja (BG: „ale na jego miejsce wprowadzona jest lepsza nadzieja”), przez którą zbliżamy się do Boga” (Hbr 7,11-19).
Wiedza o tym, że ustanowiona przez Boga starotestamentowa świątynia, kapłaństwo, ofiary zwierzęce, obrzędy i święta, wzięły spełnienie w JEDNEJ OFIERZE, którą Pan Jezus Chrystus złożył na Golgocie – dziś powszechna wśród chrześcijan – za dni Apostołów z trudem przebijała się do umysłów ortodoksyjnych Żydów, zapatrzonych w święte obrzędy Starego Przymierza. Nawet wyznawcy pierwszych zborów naśladowców Zbawiciela, mieli z tym pewne problemy.
Dzięki Najwyższemu, że Apostołowie (wśród nich Paweł), dzięki światłu, którym napełniał ich Jezus Chrystus (por. DzAp r. 15,1.2.27-32; Gal 1,11.12), wyjaśniali wierzącym te ważne, ale i złożone, często trudne do zrozumienia sprawy (czyt. m. in. DzAp r. 15; Kol 2,16.17; Hbr 10,1-18).
Prawda o tym, że Jezus Chrystus, Najwyższy Kapłan według porządku Melchisedeka zbawił wierzących poprzez Swą krzyżową Ofiarę, jest jądrem Ewangelii, zwiastowanej na całym świecie: „Nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni!” (DzAp 4,12).
-
„Zatrzymajmy się tutaj przez chwilę – powiedział nasz gospodarz. O tym, że istotą kapłaństwa Melchisedeka jest odkupieńcza Ofiara, złożona przez naszego Kapłana na Golgocie, wiedzą wszyscy biblijni chrześcijanie. Podobnie jak są świadomi, że Znakiem i Pamiątką tej Ofiary jest obrządek Wieczerzy Pańskiej, podczas którego spożywają chleb i wino – symbole Ciała i KrwiJezusa Chrystusa („Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie” – 1 Kor 11,26). Nie wszyscy jednak kojarzą podany uczniom przez Zbawiciela w czasie Ostatniej Wieczerzy chleb i wino – z chlebem i winem, które Melchisedek, król Salemu wyniósł na spotkanie Abrahama (1 Mjż 14,18)!… A przecież takie skojarzenie narzuca się wprost. Bo w pierwszym przypadku Melchisedek, „kapłan Boga Najwyższego”, ofiaruje Abrahamowi („Ojcu wszystkich wierzących, zarówno spośród nieobrzezanych, jak i spośród obrzezanych” – Rz 4,11.12) – chleb i wino! W drugim przypadku, Jezus Chrystus, Najwyższy Kapłan według porządku Melchisedeka – <wychodzi naprzeciw> każdemu człowiekowi z ofiarą Swego Ciała i Krwi – znakiem których jest CHLEB I WINO…”
Nasz gospodarz zamilkł, jakby dając nam czas na przetrawienie jego słów. Rzeczywiście, mieliśmy o czym myśleć. Poza tym zrodziły się pytania:
-
„Zaprezentowany tok myślenia i podane argumenty są dla mnie zrozumiałe i przekonujące – odezwała się pani siedząca po drugiej stronie długiego stołu. Istotnie, Skojarzenie „chleba i wina Melchisedeka”, z „Chlebem i Winem” – a więc z Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa, narzuca się w sposób naturalny, ale… No właśnie, zastanawiam się, czy Melchisedek miał świadomość, że przyniesione Abrahamowi „chleb i wino”, mogą oznaczać coś więcej niż posiłek?… Ujmując rzecz szerzej zastanawiam się, czy Melchisedek wiedział coś, o czym jego współcześnie nie mieli pojęcia?…”
Patrząc na pozostałych zauważyłem, że podobne myśli zagościły chyba także w ich umysłach, gdyż kilka osób potakiwało słowom pytającej. Spojrzeliśmy także na naszego gospodarza, na twarzy którego widać było wyraźną aprobatę. „Cieszę się, że jesteście państwo zaangażowani i aktywni – powiedział. Ja także zadawałem sobie kiedyś podobne pytania i szukałem odpowiedzi… A oto, do czego doszedłem:
-
W dziejach świata pojawiały jednostki szczególne, którym Najwyższy objawił o wiele więcej niż pozostałym… Zresztą, ten właśnie fenomen, cechuje zjawisko profetyzmu. W Piśmie czytamy, że „Zaiste, nie czyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawi swojego planu swoim sługom. prorokom” (Am 3,7)… Naturalna sytuacja jest taka, że z jednej strony ludzie, np. prorocy, są żywo zainteresowani wszystkim, co czyni Pan, i wielokrotnie proszą: „Panie, daj mi poznać zamysły Twoje” (2 Mjż 33,13; Oz 6,3; por. Flp 3,7-11), a z drugiej strony Pan Bóg również jest zainteresowany, aby przekazać ludziom Swoją wolę dla ich życia, oraz Swoje plany dotyczące Jego dzieła i przyszłości świata (Am 3,7)… Do takich, szczególnie wyróżnionych jednostek należał m. in. „siódmy po Adamie potomek”, Enoch, opisujący chwalebne przyjście Pana i Jego sąd nad bezbożnymi (Judy 1,14.15; por. Mt 25,31). Takimi byli też „mędrcy ze Wschodu”, którzy – prowadzeni przez gwiazdę – przyszli do Betlejem by powitać nowo narodzonego Mesjasza (Mt 2,1.2)…”
Widząc podniesioną w górę rękę jednego z obecnych – znak, że chciałby coś powiedzieć – gospodarz na chwilę przerwał swą wypowiedź…
-
„Myślę, że zupełnie wyjątkową postacią jest wśród nich Abraham, któremu Najwyższy objawił prawdę o zbawieniu, którego dokona przez Jezusa Chrystusa („Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać DZIEŃ MÓJ, i oglądał, i radował się” – Jan 8,56)… Zastanawiam się, kiedy się to wydarzyło, i czy łączy się to w jakiś sposób ze spotkaniem patriarchy z Melchisedekiem…?
-
„Osobiście również skłaniam się do takiej myśli – powiedział nasz gospodarz. Co więcej, sądzę, że opisane w 1 Mjż r. 14. spotkanie tych dwóch Bożych ludzi, nie było jedynym, ale raczej jednym z co najmniej kilku podobnych spotkań… Skąd to wziąłem? Proszę pomyśleć: w pewnym okresie Melchisedek i Abraham żyli w niewielkiej odległości od siebie – kilkanaście, lub kilkadziesiąt kilometrów!… Czy jest do pomyślenia, aby – gdy się wreszcie spotkali i mogli rozmawiać o swoim wspólnym Bogu, z którym każdy z nich związał całe swoje życie; gdy odkryli, że są niemal sąsiadami, że łączy ich tak wiele i mają sobie wzajemnie tyle do zaofiarowania – nie szukali z sobą kontaktu?… Sądzę, że byłoby to nienaturalne, i jestem przeświadczony, że było zupełnie inaczej, a Abraham spędził z Melchisedekiem wiele błogosławionych godzin (dni?)!…”
Rozejrzałem się dyskretnie wokół i zobaczyłem skupione twarze ludzi, którzy wpatrzeni w mówcę, chłonęli jego słowa. A on kontynuował:
-
„Osobiście jestem przekonany, że ich najważniejsze rozmowy, dotyczyły chleba i wina, które „kapłan Boga Najwyższego” ofiarował praojcu Narodu Wybranego. A ściślej tego, co one wyrażały. Bo chleb i wino, nie były kolejnym daniem na zastawiony stół, prezentem, czy zwyczajowym upominkiem, lecz określały wiedzę, przekonanie i wiarę, „kapłana Boga Najwyższego”, któremu Przedwieczny objawił, że ludzkość zostanie zbawiona przez Ofiarę CIAŁA i KRWI jednorodzonego Syna Bożego! I od tego momentu symbolami tej Ofiary będą chleb i wino, spożywane na Pamiątkę śmierci Pańskiej…”
Mówca skończył i zapanowała głęboka cisza.
Bo chociaż od jakiegoś momentu tego spotkania coraz bardziej stawało się oczywiste, w którym kierunku zmierza nasz nauczyciel, to jednak zaprezentowane w końcówce jasne i przekonujące wnioski, zrobiły na nas wielkie wrażenie…
Po chwili odezwał się pan, który dotąd nie zabierał jeszcze głosu:
-
„Gdy o tym myślę, bardziej zrozumiałe stają się dla mnie, wspomniane wcześniej słowa Pana Jezusa z Jana 8,56 („Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać DZIEŃ MÓJ, i oglądał, i radował się”)… Czy popełniam błąd przypuszczając, że na to przeżycie Abrahama miały też wpływ jego rozmowy z Melchisedekiem?”
-
„Z własnego doświadczenia wiemy, że pewne zdarzenia i przeżycia, także spotkania i rozmowy z ludźmi żyjącymi blisko Pana Boga, czynią nas bardziej wrażliwymi duchowo i otwartymi na wpływ Ducha Bożego… Dlatego też nie mam wątpliwości, że spotkanie Melchisedeka i wiedza, jaką od niego przejął, korzystnie wpłynęły na Abrahama, a właściwie wtedy jeszcze Abrama. Przemawia za tym także fakt, że wkrótce potem (natchniony tekst mówi: „Po tych wydarzeniach…” – 1 Mjż 15,1) Najwyższy obiecuje Abramowi syna i zawiera z nim uroczyste przymierze przy ofierze (1 Mjż r. 15)… Nie jestem w stanie określić, z jakim momentem życia Abrahama i z jakim wydarzeniem, należy łączyć doświadczenie, o jakim mówi Pan Jezus (Jan 8,56). Niektórzy bibliści łączą to na przykład z doświadczeniem ofiarowania Izaaka. Oczywiste jest natomiast, że ważnym, a nawet decydującym momentem w rozwoju duchowym Abrahama, było spotkanie z „królem Salemu. Późniejsze doświadczenia patriarchy wzniosły jego duchowość na takie wyżyny, że został nazwany „Przyjacielem Bożym” (Jak 2,23.24), co – jak powiedział Pan Jezus – znaczy bardzo wiele, bo „sługa nie wie, co czyni pan jego, ale przyjaciel to wie” (Jan 15,14.15).
To, o czym wiemy, i to, o czym nie wiemy…
Żydzi są przekonani, że MELCHISEDEK, to SEM! W 1 Księdze Mojżeszowej 14,18-20 (w Przekładzie Pięcioksięgu z języka hebrajskiego, opatrzonym wyborem komentarzy Rabinów oraz hebrajskim komentarzem Rasziego, wydanym przez Fundację Ronalda S. Laudera – Kraków 2001), fragment ten ma następujące brzmienie:
-
„Malki Cedek, król Szalemu, wyniósł chleb i wino, a był on kapłanem Boga Najwyższego. Pobłogosławił go i powiedział: Błogosławiony jest Awram Boga Najwyższego – Stwórcy nieba i ziemi. Błogosławiony Bóg Najwyższy, który wydał twoich wrogów w twoje ręce. I (Awram ) dał mu dziesiątą część wszystkiego” (Bereszit 14,18-20).
-
A oto komentarz Rasziego do wersetu 18., zamieszczony w Bereszit na str. 88: „Był to Szem, syn Noacha.”
Przekonanie to, dla większości chrześcijan brzmi zaskakująco, i bywa trudne do przyjęcia. Nie dziwię się, ja także miałem z tym spore trudności…
Jak się okazało, podobne opory miał także nasz gospodarz, który w tym miejscu zaznaczył, że choć krótkie i jednoznaczne stwierdzenie rabina Rasziego zaskakuje i robi wrażenie, to – z racji, iż słowa tego mędrca nie są częścią Pisma – jego wypowiedź nie może przesądzać o sprawie. A może jednak Melchisedek, to naprawdę syn Noego – Sem…?
Spójrzmy na fakty.
Ze sporządzonych przez Żydów genealogii wynika, że Sem, który urodził się sto lat przed Potopem (prawdopodobnie ok. roku 1558 od Stworzenia), zmarł ok. 2158 roku, mając 600 lat. Wtedy Izaak miał już ok. 110 lat, a Jakub – zbliżał się do pięćdziesiątego roku życia! Natomiast Abraham nie żył już wtedy od ok. 35 lat!
c.d.n.