Czy chrześcijanie powinni zachowywać Sabat? (1)

image_pdfimage_print

Ustanowiony przez Pana Boga przy Stworzeniu jako święty (1 Mjż 2,1-3), siódmy dzień tygodnia – Sabat (sobota), poprzez wszystkie wieki historii Ziemi upamiętnia Jego wielkość i moc, mądrość, potęgę i dobroć. „Zapewnił pamięć swym cudom” (PS 111,4 BT) – mówi z radością Psalmista. Istotnie, wszędzie tam, gdzie lud Boży posłuszny przykazaniu przestrzegał i przestrzega Sabat, było i jest przypominane dzieło Stworzenia:

  • Pamiętaj o dniu Sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelka swoją pracę. Ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego. Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa. Ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przychodzień, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go (2 Mjż 20,8-11).

Ludzie w różny sposób upamiętniają wielkie dzieła, wydarzenia i czyny. Budują pomniki, wybijają pamiątkowe medale, a bardzo często… ustanawiają dni świąteczne! Poszukując uzasadnienia dla takiej praktyki znajdujemy, że jest ona głęboko zakotwiczona w działaniu Boga, który dla upamiętnienia cudu Stworzenia ustanowił dzień świąteczny – Sabat: „Pamiątkę cudów swoich uczynił miłosierny a litościwy Pan” (Ps 111,4 BG), a człowiekowi, którego stworzył, nakazał: „Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić…” (2 Mjż 20,8-11). Zaiste, nikt z tych, którzy mówią, że znają i czczą Pana Boga, nie powinien zapominać o Sabacie, bo w ten sposób łatwo może także zapomnieć o cudzie Stworzenia i o wspaniałym, pełnym mocy Stwórcy! Zwłaszcza dziś, gdy pseudo-naukowe tezy ewolucjonistyczne usiłują zaprzeczyć Jego istnieniu, a nam, ludziom stworzonym na obraz Boga, przypisują odzwierzęce pochodzenie!

To z tego między innymi powodu chrześcijanie żyjący w okresie Nowego Przymierza nie powinni zlekceważyć – odnotowanego wyraźnie w księgach nowotestamentowych – faktu, że wszędzie tam, gdzie zwiastowana jest Ewangelia zbawienia, gdzie mówi się o wielkości i chwale Najwyższego, słudzy Boga podkreślają Jego potęgę objawioną w dziele Stworzenia! Tak m.in. czynili apostołowie Barnaba i Paweł w Listrze („… zwiastujemy wam dobra nowinę, abyście się odwrócili od tych marnych rzeczy do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest” – DzAp 14,15). To samo w księdze Objawienia 14,6.7 podkreśla „anioł” (który wyobraża wszystkich posłów Ewangelii w okresie Łaski): „Bójcie się Boga i oddajcie mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu jego, i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze i źródła wód”.

A czymże ma się objawić „pokłon” Stwórcy, jeśli nie posłuszeństwem Jego przykazaniom: w tym przypadku IV przykazaniu Dekalogu, nakazującemu święcić dzień Sabatu?!

  • Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu jesteście posłuszni; czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwu ku sprawiedliwości?”(Rz 6,16);

  • Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 7,21).

Jako nowonarodzone dzieci Najwyższego podkreślamy obowiązek i potrzebę posłuszeństwa Bożym przykazaniom Dekalogu, w tym także potrzebę święcenia Sabatu, świątecznego dnia Boga, który wnosi w nasze życie obfitość Jego błogosławieństwa – odpoczynku fizycznego i psychicznego, i duchowego napełnienia, pokoju i radości, a także szczególnej społeczności ze Stwórcą i Zbawicielem oraz z ludem Bożym. Dlatego co pewien czas podejmujemy tę problematykę.

Dodatkową inspiracją do napisania tego tekstu stał się dla mnie artykuł zamieszczony w „Słowie Nadziei” nr 52/2004, którego autor (artykuł nie jest podpisany, z czego wnoszę, że prezentuje punkt widzenia Redakcji) stara się zaprzeczyć potrzebie przestrzegania Dekalogu, uznając go za „przedawniony i niepotrzebny”, a nawet wręcz „szkodliwy” dla wierzących Nowego Przymierza – jego zdaniem jest to „służba śmierci” i „służba potępienia”. Podobne, a nawet nacechowane jeszcze większą niechęcią stanowisko, zajmuje autor wobec siódmego dnia tygodnia – Sabatu.

Czy patriarchowie święcili Sabat?

Redaktorzy i wydawcy „Słowa Nadziei” uważają, że nie ma na to żadnych dowodów, mimo iż – co przyznaje nawet autor artykułu – posiadają wiedzę o ustanowieniu tego święta przez Boga na początku (1 Mjż 2,1-3) oraz zauważyli, że „istnieją teksty wskazujące na funkcjonowanie siedmiodniowego tygodnia pracy w tym okresie”. Jednak ich zdaniem patriarchowie nie święcili Sabatu, gdyż „czytając Biblię nie znajdujemy żadnych wzmianek nakazujących święcenie Sabatu w czasach przed nadaniem Prawa Mojżeszowego”, a „przepisy Prawa dotyczące sposobu święcenia soboty i kar za jej nieprzestrzeganie nie były [wtedy] znane”…

Czy istotnie?

Gdybyśmy poszli za tym tokiem myślenia, wówczas musielibyśmy też uznać, że skoro w okresie patriarchalnym Pan Bóg nie ogłosił oficjalnie i nie wyraził na piśmie żadnego z przykazań, jakie później znalazły się w Dekalogu, nie nakazał ich przestrzegać i nie zapowiedział kary za nieposłuszeństwo, to mężowie Boży, tacy jak Set, Enoch, Noe, Sem, czy Abraham – odnosząc się obojętnie i lekceważąco do Sabatu – mogli też bez żadnych oporów i konsekwencji czcić bożki, uprawiać bałwochwalstwo, znieważać Imię Najwyższego, lekceważyć rodziców, zabijać, cudzołożyć, składać fałszywe świadectwo, pożądać rzeczy zakazanych, itp., itp… – Czy do tego ma nas przekonać przywołana w „Słowie Nadziei” argumentacja?… Niestety, tak to wygląda.

A przecież wystarczyłoby połączyć ze sobą przedstawione w Biblii fakty, by mieć w tej sprawie całkowitą jasność. Bo – wbrew temu, co napisał autor cytowanego artykułu – patriarchowie znali i przestrzegali wszystkie Boże przykazania, jakie potem Pan Bóg napisał na Tablicach Kamiennych (2 Mjż 32,15.16) i wręczył Mojżeszowi. Może się o tym przekonać każdy, kto bez uprzedzenia czyta Pismo Święte. Oto kilka przykładów:

  • Prawo Boże zabraniające morderstwa, dobrze znał Kain, i dlatego swój czyn uznał za

nieprawość” (w hebr. oryginale: „grzech” /Tora, Bereszit/ ) – 1 Mjż 4,13;

  • Józef wiedział, że cudzołóstwo z żoną Potyfara byłoby „wielką niegodziwością i grzechem przeciwko Bogu” – 1 Mjż 39,9;

  • Jakub wiedział, że aby zyskać Boże upodobanie, należy usunąć pleniące się wśród jego domowników bałwochwalstwo, co też uczynił – 1 Mjż 35,1-4…

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że mężowie Boży w czasach przed Mojżeszem znali i przestrzegali wszystkie przykazania zapisane potem w Dekalogu. Dotyczy to oczywiście także Sabatu. Bo fakty są takie, że Stwórca uczynił świętym siódmy dzień tygodnia, Sabat, nazajutrz po tym, jak stworzył pierwszego Człowieka – Adama i Ewę (oryginał hebr. 1 Mjż 5,2; ”…i nazwał ich <człowiek> /adam/ w dniu, gdy byli stworzeni”). Pierwszy pełny dzień ich życia, był dniem odpoczynku Boga, który obficie pobłogosławił Sabat i uczynił go dniem świętym (tzn. oddzielonym, wyróżnionym spośród pozostałych dni tygodnia). I czy jest do pomyślenia, aby oni nie święcili tego dnia wraz ze Stwórcą, albo zarzucili jego święcenie później?! Że nic takiego nie miało miejsca, dowodzą jednoznaczne w swej wymowie wersety wskazujące na funkcjonowanie w tamtym okresie siedmiodniowego tygodnia (czytaj: 1 Mjż 2,1-3; 7,4; 8,10.12; 29,27; 2 Mjż 16,22.23). W związku z tym, czy jest do przyjęcia, aby patriarchowie, którzy żyli w rytm siedmiodniowego tygodnia, nie przestrzegali najważniejszego z dni – wyróżnionego ze wszystkich pozostałych, uświęconego przez Stwórcę dnia Sabatu?!

Zaiste, dziwne, niezrozumiałe i zupełnie nie do przyjęcia są poglądy, według których, chociaż Pan Bóg przy stworzeniu uczynił Sabat dniem świętym, to jednak zaraz potem – jakby zupełnie ignorując ten fakt – przez dwa i pół tysiąca lat (czyli do czasów Mojżesza) zupełnie nie dbał o to, by Jego lud szanował świętość tego szczególnego dnia i korzystał z jego błogosławieństwa!

Okres od Stworzenia do ogłoszenia na Synaju skodyfikowanego (spisanego) Prawa, był okresem, w którym lud Boży znał dobrze Zakon Boży – rozumiany jako przykazania i prawa, ustawy i przepisy. To dlatego Najwyższy mógł powiedzieć o Abrahamie, że „był posłuszny głosowi mojemu i strzegł tego, co mu poleciłem, przykazań moich, przepisów moich i praw moich” (1 Mjż 26,5).

Przeświadczenie, że patriarchowie nie znali Prawa Bożego, wywiedzione z tej jednej przesłanki, że Bóg nie przekazał go w formie spisanej, jest całkowicie błędne – bo brak kodyfikacji Prawa, nie oznacza braku Prawa, ani nie znosi obowiązku jego przestrzegania!

Przez tysiące lat różne narody, choć nie posiadały spisanego kodeksu (cywilnego, społecznego, politycznego, moralno-etycznego, karnego itd.), ściśle przestrzegały jednoznacznych w swej wymowie praw i zasad, przekazywanych ustnie z pokolenia na pokolenie. Nie ma wątpliwości, że identycznie było z Prawem Bożym w okresie patriarchalnym; to ono normowało życie ludu Bożego tamtego czasu. Świadczy o tym, zgodne z normami Prawa, postępowanie patriarchów. Dlatego patriarchom z linii Seta, a potem Sema – takim jak np. Noe, który był „mężem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swojego pokolenia. Noe chodził z Bogiem” – można wydać takie samo świadectwo (por. 1 Mjż 5,22-24)!

Bo przecież Pismo Święte uznaje za „sprawiedliwego” tylko takiego człowieka, który postępuje zgodnie z normami sprawiedliwości określonymi w „świętym, sprawiedliwym i dobrym” Zakonie Bożym (Ps 19,8-12; por. Rz 7,12). I tylko ten, kto przestrzega jego przykazań, znajduje upodobanie w oczach Pana: „Gdyż nie ci, którzy zakonu słuchają, są sprawiedliwi u Boga, lecz ci, którzy zakon wypełniają, usprawiedliwieni będą” (Rz 2,13)!

O istnieniu, znajomości i obowiązywaniu Prawa Bożego w epoce patriarchalnej świadczy także duchowy status oraz życie i końcowy los złych, niesprawiedliwych ludzi – m. in. los świata przedpotopowego oraz mieszkańców Sodomy i Gomory. Pismo Święte stwierdza, że ludzie przed Potopem dopuszczali się „nieprawości” (1 Mjż 6,11), a mieszkańcy Sodomy byli winni „ciężkiego grzechu” (1 Mjż 18,20). Czym zaś jest „nieprawość” – jeśli nie „przestępstwem zakonu” (1 Jana 3,4)?!

A zatem biblijna informacja, że tamci ludzie byli pełnymi nieprawości grzesznikami, dowodzi, że świadomie i swawolnie naruszali Boże przykazania, znanego i obowiązującego Prawa Bożego! Że tak było, świadczy także wymierzona im kara, bo przecież Pismo mówi, że „grzechu się nie liczy, gdy nie ma zakonu” (Rz 5,13). Tymczasem ich grzechy Pan Bóg „policzył” i wyciągnął surowe konsekwencje – Potop położył kres ówczesnemu pokoleniu, a na Sodomę i Gomorę spadła ognista zagłada!

Kończąc tę kwestię chcę się podzielić pewnym osobistym doznaniem. Czytając teksty antynomicznych (przeciwnych Prawu Bożemu) autorów nie mogę się oprzeć wrażeniu, że na ich podświadomość i tym samym na ich postrzeganie pierwszych okresów istnienia ludzkości, duży wpływ wywarł… ewolucjonizm! Bo i oni, podobnie jak ewolucjoniści, sugerują, że prapoczątki dziejów ludzkości pogrążone są w mrokach niewiedzy, przez którą z ogromnym trudem przebijała się (ewolucjoniści mówią: iskierka inteligencji), a antynomiczni chrześcijanie: <elementarna wiedza> o Bogu i Jego Prawie. O ile jednak ewolucjoniści w większości zaprzeczają istnieniu Pana Boga i nie muszą brać pod uwagę Jego mądrości, sprawiedliwości i celowego działania, to chrześcijańscy antynomiści nie powinni nic takiego sugerować. A tymczasem wyraźnie to sugerują, kiedy twierdzą, że Stwórca przez dwa i pół tysiąca lat (od Adama do Mojżesza) nie objawił stworzonym przez Siebie ludziom przykazań Dekalogu – elementarnych praw opisujących właściwą relację między człowiekiem a Stwórcą oraz podstawowe relacje międzyludzkie! Czym zatem mieliby się wtedy kierować ludzie?… Nie trzeba dalej wykazywać, że pogląd taki jest niebiblijny, bałamutny i karkołomny.

Czy za dni patriarchów

funkcjonował zorganizowany system ofiarniczy i kapłański? Pytam o to, bo w „Głosie Nadziei” jeden z autorów napisał: „Należy pamiętać, że w czasach przed-mojżeszowych nie funkcjonował żaden zorganizowany system ofiarniczy i kapłański…”

Czy istotnie?

Jeśli autor powyższej opinii ma na uwadze kompletny system kapłaństwa lewickiego – ze świątynią, jej kapłanami, rozbudowaną liturgią oraz mnóstwem symbolicznych ofiar i świąt, to ma oczywiście rację. To istotnie powstało dopiero po tym, gdy na Synaju Pan Bóg dał Izraelowi skodyfikowane Prawo i nakazał wybudować ziemską świątynię. Myli się natomiast autor gdy twierdzi, że wcześniej „nie funkcjonował żaden zorganizowany system ofiarniczy i kapłański”. Bo system taki funkcjonował. A ujmując rzecz dokładniej: funkcjonowały dwa takie systemy.

Pierwszą wzmiankę o ofierze, jaka została złożona z powodu grzechu ludzi, znajdujemy w 1 Mjż 3,21: „I uczynił Pan Bóg Adamowi i jego żonie odzienie ze skór, i przyodział ich”. Zacytowany werset sugeruje zabicie zwierząt, skórami których okryta została nagość upadłej pary ludzkiej. Zdarzenie to zdaje się mieć głębokie znaczenie obrazowe: okrycie z liści, jakie sporządzili sobie Adam i Ewa, aby zakryć swą nagość (1 Mjż 3,7), w późniejszych proroctwach Pisma stało się symbolem ludzkich wysiłków na rzecz usprawiedliwienia, niestety daremnych („wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona, wszyscy więdniemy jak liść, a nasze przewinienia porywają nas jak wiatr” (Iz 64,6). Pan Bóg stanowczo odrzuca ludzkie niedoskonałe usprawiedliwienie, i w to miejsce daje grzesznym <okrycie> z doskonałej Ofiary „Baranka, który gładzi grzech świata” (Jan 1,29; por. Obj 3,18)! Już sam fakt, że odzienie to przygotował sam Bóg, ma swoją głęboką wymowę – to przecież On pierwszy szukał przerażonych winowajców (1 Mjż 3,9) i to On „Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3,16)!

Druga biblijna informacja o ofierze, występująca w związku z ofiarami, jakie złożyli Kain i Abel (1 Mjż 4,3-5), w połączeniu z wersetem Hbr 11,4 mówiącym o „wartościowszej ofierze” Abla, może być odczytywana jako uznanie i pochwała ofiary krwawej, a więc wyobrażającej Bożego Baranka – Chrystusa. Takie ofiary składali potem inni patriarchowie, m. in. Noe (1 Mjż 8,20), Abraham (1 Mjż 12,7; 13,4.18), Izaak (1 Mjż 26,26), a także Jakub (1 Mjż 33,20; 35,1), co dowodzi, że w czasach przedmojżeszowych istniał zorganizowany system ofiarniczy, w którym posługę kapłańską sprawowali patriarchowie. Tragiczne pytanie Izaaka, zapisane w 1 Mjż 22,7 dowodzi, że wiedza o ofiarach, sposobie ich składania i osobach do tego upoważnionych, była powszechna wśród czcicieli Wszechmocnego.

Jeszcze jeden, niezwykle ważny dowód na to znajdujemy w księdze Joba, żyjącego w tamtej patriarchalnej epoce: „Synowie jego zwykle wydawali uczty, każdy w swym domu w swoim dniu; wtedy posyłali po trzy swoje siostry i zapraszali je, aby z nimi jadły i piły. A gdy minęły dni uczty, posyłał Job po nich, aby ich poświęcić; wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia za każdego z nich. Myślał bowiem Job: Może zgrzeszyli moi synowie i znieważyli Boga w swych sercach; tak czynił Job zawsze (Joba 1,4.5). – Jest to przykład ofiary zagrzesznej, składanej na oczyszczenie z popełnionego grzechu. Ostatnie słowa zacytowanego wersetu („tak czynił Job zawsze”), dodatkowo potwierdzają, że były to regularnie sprawowane ofiary.

Na tym jednak nie koniec, bo w okresie przedmojżeszowym istniało już także kapłaństwo, które potem zostało trwale przypisane do Nowego Przymierza – kapłaństwo Melchisedekowe!

W dniach Abrama/Abrahama żył bowiem Melchisedek, który był królem Salemu (późniejsza Jerozolima) i zarazem „kapłanem Boga Najwyższego” (1 Mjż 14,18); kapłanem, którego powagę, zacność i posługę uznał Abram, składając mu „dziesięcinę ze wszystkiego”. – Był to wyjątkowy człowiek, o którym autor Listu do Hebrajczyków w rozdziale siódmym napisał, że był „podobny do Syna Bożego” (w. 3). Istotnie, Jezus Chrystus został przez Boga ustanowiony „Kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka” (Hbr 7,15-17).

Co wiemy o Melchisedeku, jego kapłaństwie, i jego relacji z Abramem/Abrahamem?

Powróćmy do biblijnej relacji opowiadającej o tym, że gdy Abram wracał po zwycięstwie nad koalicją pięciu królów, „Melchisedek, król Salemu, wyniósł chleb i wino. A był on kapłanem Boga Najwyższego” (1 Mjż 14,18).

Oto szczególne miejsce i wyjątkowy czas, gdy z jednej strony nadchodzi Abram/Abraham – ojciec wszystkich wierzących (zarówno z nieobrzezania, jak i z obrzezania – Rz 4,11.12); z drugiej zaś Melchisedek – obrazujący Bożego Kapłana, Zbawiciela świata, Pan Jezus Chrystus!

Ta głęboko symboliczna scena zapowiada i opisuje sytuację nowotestamentową, kiedy to Jezus Chrystus <przynosi> ludowi Bożemu Chleb i Wino – dar zbawienia okupiony ofiarowanie Swego Ciała i Krwi! To właśnie w takich, ponadczasowych kategoriach ocenia tamto historyczne spotkanie autor Listu do Hebrajczyków.

Kim więc był Melchisedek?

Wszystko wskazuje na to, że był człowiekiem żyjącym w niezwykle bliskiej relacji z Najwyższym, który objawił mu, że za grzechy ludzkości zostanie ofiarowany Syn Boga, który jako Syn Człowieczy pojawi się kiedyś na Ziemi. To raz jeszcze potwierdza, że – wbrew niektórym opiniom – epoka patriarchalna nie była okresem niewiedzy i duchowego mroku, lecz obfitowała w imponującą wiedzę i głębokie duchowe poznanie.

(c.d. n.)