Bezradne Dzieciątko?

image_pdfimage_print

Przed kilku laty, kiedy rankiem 25 grudnia marzłem na przystanku autobusowym, z głośnika zawieszonego przy głównych drzwiach stojącego obok kościoła, dotarł do mnie fragment kazania:

  • … i co my teraz zrobimy z tym Dzieciątkiem? – pytał dramatycznie mówca – przyjmiemy je, albo odrzucimy? Ogrzejemy je, albo pozwolimy Mu marznąc? Utulimy je, albo będziemy obojętnie patrzeć, jak łka bezradnie…?

Z głośnika płynęły dalsze słowa, za pomocą których mówca, uderzając w łzawy, sentymentalny ton, starał się dotrzeć do wyobraźni i serc swoich słuchaczy.

Natomiast moją uwagę zajęły inne pytania:

  • Dlaczego Jezusa Chrystusa, jednorodzonego Syna Bożego, Zwycięzcę grzechu, szatana i śmierci, przedstawia się wciąż, rok po roku, jako bezradne, zdane na ludzką łaskę i niełaskę Dziecię?

  • Dlaczego najczęściej występujące, <chrześcijańskie> skojarzenia z Jego Osobą, to: niemowlątko w złóbku, i krucyfiks z Jego martwym, ukrzyżowanym ciałem?!

Ludzie umieją świetnie grać rolę szlachetnych dobroczyńców, zwłaszcza gdy ich to niewiele kosztuje! A jeszcze lepiej, gdy im się to opłaca!

  • Jakie to wzruszające: Syn Boży, jako bezradne Dziecię spowite w pieluszki i złożone w żłobie; ileż skojarzeń z naszymi dziećmi i wnukami, które tak kochamy i drżymy o ich los!…

  • Jakie to szlachetne, rozpoznaliśmy to maleńkie Dziecię i wiemy, że przybyło do nas z nieba; śpiewamy Mu, kłaniamy się i czcimy!

  • W jakże wygodną relację weszliśmy: Syn Boży, jako bezradne Niemowlę, uzależnione od nas, ludzi! Można się do Niego uśmiechnąć, zanucić kołysankę, pohuśtać, podarować jakąś zabawkę… I już mamy zapewnioną Jego wdzięczność i przychylność!

  • Z kolei patrząc na krucyfiks można wpaść z zadumę, uronić łzę, wzbudzić w sercu współczucie… Ale też przeżyć żal i rozterkę na widok Jego bezradności i śmierci…

Dziecię i Martwa Postać.

To coś więcej niż religijne rekwizyty. To teologiczny wizerunek Jezusa Chrystusa nakreślony przez nominalne chrześcijaństwo. I to on określa stopień świadomości, a co za tym idzie, aktywności religijnej spolegliwych tłumów.

Czy można się dziwić, że karmione nim rzesze, zdjęte wzruszeniem przy złóbku i a szacunkiem całujące krucyfiks, równocześnie nie są zainteresowane nauką Syna Bożego? Widząc albo Dziecko, albo martwą Postać, nie znają Jezusa Chrystusa, który jest wywyższonym przez Boga Królem królów i Panem panów!

Prawdziwy Jezus Chrystus niewiele ma wspólnego z sentymentalnym wizerunkiem, do którego przywykli. On jest kochającym Zbawicielem, ale i Nauczycielem, którego słów należy strzec jak źrenicy oka, gdyż od tego zależy zbawienie każdej istoty ludzkiej!

I to On przyjdzie po raz drugi w chwale, a potem zasiądzie na tronie, jako ustanowiony przez Boga Sędzia żywych i umarłych!

I co On wtedy uczyni z każdym z nas?!

SK