Czy królowa Saby, była Sybillą?

image_pdfimage_print

  – „Saba pisała – mówią ludzie obserwując anomalie pogodowe – że żniwiarze kosić będą w kożuchach. A śniegu w żniwa będzie po kolana!…”;

„… A co o tym pisała Saba?” – pytają, omawiając meandry polityki światowej…

 

Któż z nas nie słyszał o „Księgach królowej Saby”?

Ludowe podanie głosi, że królowa Saba odwiedziła króla Salomona i za wielką sumę oferowała mu tajemnicze księgi, w których jest przepowiedziana przyszłość świata aż po kres czasu. Kiedy Salomon przekonał się, jak wielką wartość one posiadają, zapłacił za nie tę ogromną sumę. Księgi te były potem przekazywane z pokolenia na pokolenie, aż dotarły do nas pod nazwą „Ksiąg Królowej Saby”, albo „Ksiąg Sybilli”.

Od czasu do czasu w miejskich pasażach, w przejściach podziemnych i na targowiskach, spotkać można osoby, które obok „Senników egipskich” i innych tego typu wydawnictw, sprzedają także „Księgi Sybilli” lub ich fragmenty. Księgi znajdują chętnych nabywców – pozycja ma wzięcie zarówno u wyznawców kościoła powszechnego, jak i osób bezwyznaniowych. Intryguje swym pochodzeniem i aurą tajemniczości, podobnie jak proroctwami, które są jakby wprost skierowane do współczesnego czytelnika. Autorytet jej rośnie poprzez skojarzenie z mądrym królem Salomonem i tajemniczą „Królową z Południa”, która pewnego razu odwiedziła tego izraelskiego władcę…

Istotnie, relację o spotkaniu „Królowej z Południa” zawiera Pismo Święte (Pierwsza Księga Królewska 10,1-13), a postać tej kobiety wspomniał i o szlachetności jej mówił także Pan Jezus (Ewangelia wg Mateusza 12,42). – Czy jednak relacja biblijna pokrywa się z legendą?

Pochodzenie nazwy „Saba”.

„Saba” (wg BG i BT), „Szeba” (wg BW) nie jest imieniem kobiecym, lecz męskim! Po raz pierwszy występuje w I Księdze Mojżeszowej 25,1-3 i nosi je jeden z wnuków Abrahama i Ketury (drugiej żony patriarchy). Był on praojcem narodu Sabejczyków, który wyemigrował daleko na południe, na tereny dzisiejszego Jemenu. Był to wojowniczy naród, nie stroniący od łupieżczych wypraw, ale później znany bardziej z handlu. Spotykamy ich w czasach Ijoba (który żył równolegle z Elifazem, synem Ezawa – por. Ijoba 2,11 z 1 Mjż 36,14.15); to właśnie Sabejczycy zabili jego sług i zagarnęli trzody (Ijoba 1,14.15). Natomiast w okresie królów izraelskich (1040-586 przed Chrystusem), Izraelici kupowali u Sabejczyków kadzidło, korzenne przyprawy i złoto (por. Jer 6,20; Ps 72,10-15).

Ziemię zamieszkiwaną przez nich zwano „Sabą” (Królestwem Saby). Ze sprawozdania biblijnego wynika, że było to bogate państwo, mające mądrych i szlachetnych władców. Za dni Salomona (970-931 przed Chrystusem) królową Saby była kobieta. Niestety, jej imię nie zostało wymienione w Biblii, zaś w źródłach pozabiblijnych wiele jest sprzeczności (np. Józef Flawiusz /za Herodotem/ jedynie domniemywa, że brzmiało ono Nikaule).

W owym czasie sława królestwa izraelskiego, zwłaszcza zaś sława króla Salomona obiegła cały świat. Wiadomości, jakie dotarły do królestwa Saby, skłoniły jej władczynię do udania się w daleką drogę (w Ewangelii wg Mateusza Jezus mówi, że „królowa z południa […] przybyła z krańców ziemi”). Celem głównym jej kurtuazyjnej wizyty u Salomona było „żeby go doświadczyć przez stawianie trudnych pytań” (1 Krl 10,1). Złożyła też królowi wspaniałe dary: „sto talentów złota i ogromną ilość wonności i drogich kamieni. Nigdy już nie nadeszło tyle wonności, ile wtedy podarowała królowa Saby królowi Salomonowi” (1 Krl 10,10). Zresztą on także obdarował ją po królewsku, dając królowej Saby „wszystko, czego zapragnęła i co sobie wyprosiła, oprócz tego, co jej darował od siebie jako król Salomon” (1 Krl 10,13).

Opis wizyty królowej państwa Saby, został zawarty zaledwie w trzynastu wersetach tekstu biblijnego. Dowodzi on kilku rzeczy:

  • istnienia bogatego królestwa Saby, i jego mądrych władców,

  • istnienia bezimiennej, bardzo mądrej królowej, która zasiadała na tronie Saby w czasie, gdy w Izraelu królem był Salomon,

  • wizyty królowej u Salomona,

  • podobnie jak tego, że mądrość Salomona zdumiała ją i oszołomiła, oraz że złożyła królowi bogate dary i równie wspaniale została przez niego obdarowana.

Ale tekst biblijny nic nie mówi o jakichkolwiek księgach, które królowa miałaby przywieźć z sobą i oferować je Salomonowi! – Co więcej, żadne inne, pozabiblijne źródła, także o tym nic nie mówią!

Poza tym, to nie królowa Saby – jak głosi legenda – uczyła mądrości Salomona, lecz to właśnie on zdumiewał ją swą mądrością. Nie ona zwierzała mu jakiekolwiek tajemnice, lecz „nie było takiego pytania, na które król nie umiałby jej dać odpowiedzi” (1 Krl 10,3), tak, że w końcu wyznała: „Prawdą okazało się to, co o twoich sprawach i o twojej mądrości słyszałam w ziemi mojej. Lecz nie wierzyłam tym słowom, aż przybyłam i zobaczyłam na własne oczy; a i tak nie powiedziano mi ani połowy tego, bo znacznie przewyższyłeś mądrością i zacnością to, co o tobie słyszałam! (1 Krl 10,6.7).

Skąd więc wzięło się opowiadanie o tajemniczych księgach? Bo księgi takie – Księgi Sybillijskie – rzeczywiście istniały. Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba sięgnąć do historii, która zna kobietę o imieniu

Sybilla.

Kim była Sybilla? I czy ma ona jakikolwiek związek z królową Saby? Kiedy i w jakich okolicznościach pojawiła się na widowni, przynosząc z sobą tajemnicze księgi?

Sybilla była Greczynką i zarazem wieszczką babilońską. Jest to postać znana historykom. Żyła w opoce gdy Rzym był jeszcze królestwem, ściślej: za czasów ostatniego z etruskich królów Rzymu, Tarkwiniusza Pysznego, przed którym pojawiła się około 509. roku przed Chrystusem:

  • „[…] Pewnego dnia w pałacu ostatniego króla Rzymu, Tarkwiniusza, dla swej nieposkromionej pychy zwanego Pysznym, zjawiła się jakaś nieznana nikomu staruszka. W ramionach dźwigała dziewięć grubych ksiąg. Stanęła przed królem pytając, czy by ich nie kupił. <A jakiejże ceny żądasz za nie?> – pyta król. Kobieta wymieniła cenę tak zawrotną, że Tarkwiniusz roześmiał się na całe gardło i zawołał: <Chyba bogowie odebrali ci rozum, że ośmielasz się żądać tak wiele!> – Wtedy nieznana, milcząc roznieciła ognisko i na oczach zdumionego władcy i zebranej świty, rzuciła w ogień trzy księgi z dziewięciu. Gdy ogień strawił je na popiół, tymi słowy zwróciła się do Tarkwiniusza: <Zostało mi jeszcze sześć ksiąg, czy chcesz je kupić, królu?> – <Ile żądasz za nie?… Mów!> – rozkazał władca Rzymu. – <Tyle, ile żądałam za ksiąg dziewięć.> – brzmiała odpowiedź. Król znów wybuchnął śmiechem na te słowa; roześmiali się gromko dworzanie. <Ta kobieta jest szalona!> – wołali. A ona, nie zważając na drwiny, znów cisnęła w ogień trzy księgi. A kiedy popioły porwał wiatr, zwróciła oczy na króla i rzecze: <Pozostały mi jeszcze trzy księgi. Jeśli chcesz, panie, mogę ci je sprzedać za tę samą cenę…> – Śmiech zamarł na wargach królewskich. Zrozumiał Tarkwiniusz, że boska musi to być sprawa, że księgi święte kryją jakoweś tajemnice. Tedy, nie targując się już więcej, rozkazał wyliczyć nieznajomej sumę, jakiej zażądała…”1)

  • „W tym czasie wpływ Grecji wzmagał się wciąż zarówno w Etrurii, jak i na południu od Lacjum w tzw. Kampanii, gdzie znajdowała się słynna grecka kolonia Kyme (Cumae). Mówią, że pewnego razu z tego miasta przyszła do Rzymu, do Tarkwiniusza, tajemnicza staruszka i proponowała mu kupno dziewięciu tajemniczych zwojów, nie mówiąc, jakiej są treści. Zapłaty zażądała bardzo wysokiej; król ze śmiechem odmówił. Wtedy ona rzuciła trzy zwoje w płonący właśnie ogień i za pozostałe sześć zażądała tej samej zapłaty. Król nazwał ją szaloną. Wówczas ona znów trzy zwoje wrzuciła w ogień, ofiarowując królowi trzy pozostałe w tej samej cenie. Natręctwo staruszki zastanowiło króla i uległ jej żądaniu; wówczas zniknęła, zostawiając w jego rękach trzy tajemnicze zwoje. Okazało się, że były to wyrocznie napisane greckimi wierszami, które wskazywały miastu drogi zbawienia w razie nieszczęścia. Tarkwiniusz zrozumiał, że pod postacią staruszki zjawiła mu się długowieczna wieszczka Apollina – Sybilla (Sibylla) z Kyme. Jej zwoje – tzw. „księgi sybillińskie” – odddał w celu zgłębienia i przechowania kolegium sakralnemu (sacrorum), które uzyskało takie samo znaczenie, jak założone przez Numę kolegium pontyfików (kapłanów). W razie nieszczęścia zwracano się do niego, a kolegium na podstawie ksiąg sybillijskich naznaczało te lub inne obrzędy ku czci tych czy innych bogów. Obrzędy te zarówno jak i bóstwa były greckie i w ten sposób religia rzymska przybierała coraz bardziej grecki charakter.”2)

Wszystko to działo się – jak już powiedzieliśmy – około roku 509. przed Chrystusem. Gdyby wróżka Sybilla była tożsama z Królową państwa Saby, musiałaby wówczas liczyć sobie około 500 lat! Fakt ten ostatecznie wyklucza tożsamość „królowej z południa” z wróżką Sybillą.

Dalszy los ksiąg sybillijskich.

W roku 83 przed Chrystusem w czasie pożaru świątyni Jowisza na Kapitolu, ogień pochłonął także księgi sybillijskie:

  • „Wówczas rozesłano posłów po świecie; do greckich wyroczni, do Delf przesławnych, na Samos, do Afryki i na Sycylię, by zebrać i odtworzyć święte przepowiednie. Z wielkimi honorami, pod pieczą kapłanów, zwieziono wyroczne pisma do Rzymu, ażeby znów mogły objawiać mieszkańcom wolę (bogów). Te nowe księgi zawierały zbiór wyroczni i przepisów religijnych nie tylko helleńskich, ale i obcych, wschodnich kultów (podkr. SK), które teraz, za pośrednictwem Sybilli, zaczęły przenikać do Wiecznego Miasta…”3)

Owe „przepisy religijne […] obcych, wschodnich kultów”, to m.in. Pisma hebrajskie. Przypomnijmy bowiem, że już w wieku III przed Chrystusem powstała tzw. Septuaginta (LXX) – przekład Starego Testamentu (kanonu aleksandryjskiego /z apokryfami/), z oryginalnego języka hebrajskiego – na grecki.4) Księgi Żydów, zwłaszcza tajemniczo brzmiące proroctwa (m.in. Izajasza, Ezechiela, Daniela) – pobudzając wyobraźnię i pozostawiając pole różnorakim interpretacjom – dla redaktorów nowej wersji ksiąg sybillijskich stanowiły materiał nie do pogardzenia. Należy także założyć, że nie były one jedynymi, z jakich korzystali.

Tak więc zrekonstruowane księgi sybillijskie, będące w istocie kompilacją wielu starożytnych ksiąg, do tego pochodzących z różnych epok, kultur i religii, znacznie odbiegały od tekstu oryginalnego. Przy czym trudno dziś powiedzieć, jakimi przesłankami i kryteriami kierowali się w swej pracy redaktorzy tej nowej wersji. Porównywanie fragmentów ksiąg sybillijskich, będących wyraźnym zapożyczeniem ze Starego Testamentu, dowodzi poważnych zniekształceń tego ostatniego. I to pewnie na takiej drodze doszło do utożsamienia królowej państwa Saba, z wróżką Sybillą, a króla Tarkwiniusza Pysznego – z Salomonem. Jest to pomieszanie faktów i osób, kultur i epok historycznych. Inną charakterystyczną różnicą pomiędzy oryginalnymi księgami sybillijskimi, a ich późniejszą wersją, jest zmiana adresatów poszczególnych przepowiedni…

Tymczasem świat wszedł w epokę chrześcijańską i pojawiły się pisma Nowego Testamentu. Wiadomo, że poszczególne księgi, np. Listy apostołów wędrowały od zboru do zboru (por. List do Kolosan 4,16), a tym samym od miasta do miasta. Te święte pisma chrześcijan napotykały na drodze inne, wieszcze księgi starożytnego świata – w tym fragmenty zrekonstruowanych ksiąg sybillijskich. Jest oczywiste, że i jedne i drugie były przedmiotem zainteresowania oraz… manipulacji. Trudno dziś dokładnie prześledzić cały ten złożony proces, trudno w zniekształconych tekstach rozpoznać ich pierwotne brzmienie i pochodzenie, a tym samym oddzielić od siebie występujące w nich wątki. Tym bardziej, że po drodze – w miarę jak płynęły kolejne stulecia – do będących w obiegu wieszczych ksiąg, świadomie lub nieświadomie dołączano ręcznie przepisywane (np. przez Waldensów) fragmenty Pisma Świętego. – A kto wówczas był w stanie rozpoznać i oddzielić jedne od drugich?… Był to przecież czas, kiedy Pismo Święte znajdowało się poza zasięgiem ludności; druk był nieznany, sztukę pisania i czytania opanowało niewielu, a materiał piśmienniczy był niedostępny i bardzo drogi. Gdy do tego dodać postawę kościoła katolickiego, dla polityki i interesów którego Pismo Święte stanowiło poważne zagrożenie, a więc nie był on zainteresowany oddzieleniem plewy od ziarna – nie można się dziwić, że z mroków średniowiecza wyłoniła się i w końcu dotarła także do naszych dni budząca wśród prostego ludu nabożny lęk, hybryda ksiąg pseudo-syblijskich, pod nabożnym tytułem „Ksiąg Królowej Saby”!

Jednak już trochę uważniejsze, krytyczne spojrzenie na te wieszcze księgi, pozwala dostrzec, że w ich przypadku mamy do czynienia z kiepskiej jakości, wręcz prymitywną kompilacją różnorakich wątków. Choć właśnie – paradoksalnie! – ich niejasny, tworzący atmosferę tajemnicy, z reguły dwuznaczny charakter, pozwala im (podobnie jak przepowiedniom Nostradamusa!) funkcjonować społecznie. Wiele z nich jest tak sformułowanych, że mogą dotyczyć wszystkiego i wszystkich, lub niczego i nikogo. Znamienne jest adaptowanie występujących w tych księgach przepowiedni, do historii i geografii kraju, w języku którego istnieje dana wersja. I tak np. w języku polskim można znaleźć odniesienia do naszych miast i rzek, oraz do polskich władców, zaś wersja czeska odnosi je do tamtejszej geografii, historii i postaci…

O czym powinni pamiętać Chrześcijanie?

Jako Chrześcijanie, mamy swoją Świętą Księgę – Słowo Boże, Biblię. Czyż, mając czyste Źródło Objawienia, należy szukać i poić się wątpliwej jakości wodą, którą toczą skażone strumienie?! Szklanka czystej wody, skażona choćby odrobiną trucizny, staje się niebezpieczna dla zdrowia i życia; a cóż dopiero twór tak zniekształcony jak tzw. Księgi Sybillijskie?!

Od najdawniejszych czasów Bóg przestrzegał przed słuchaniem czarnoksięskich przepowiedni i stosowaniem się do zawartych w nich wskazówek i rad. W okresie Starego Testamentu, gdy Izraelici żyli wśród pogan mających wielu wieszczków, czarnoksiężników i wyroczni, Bóg powiedział Swemu ludowi: „Mąż albo niewiasta, w którychby był duch czarnoksięski albo wieszczy, śmiercią umrą…” (3 Mjż 20,27 BG). Zasięganie rady u czarnoksiężników i „pytanie się umarłych”, podobnie jak szukanie odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości w wieszczych księgach, jest zniewagą Boga i lekceważeniem Pisma Świętego: „A tak, jeśliby wam rzekli: Dowiadujcie się od czarowników i wieszczków, którzy szepcą i markocą, rzeczcie: Izali się nie ma dowiadywać lud u Boga swego? azaż umarłych miasto żywych radzić się ma? Do zakonu raczej i do świadectwa; ale jeśli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którem nie masz żadnej zorzy” (Iz 8,19.20 BG)!

Rozumieli to doskonale pierwsi chrześcijanie. W sprawozdaniu księgi Dziejów Apostolskich czytamy, że gdy Ewangelia została zaniesiona do Efezu (Azja Mniejsza), nowonawróceni, którzy wcześniej „oddawali się czarnoksięstwu, znosili księgi i palili je wobec wszystkich” (DzAp 19,19). Uczynili tak nie bacząc, że rynkowa wartość tych ksiąg wynosiła „pięćdziesiąt tysięcy srebrnych drachm” – suma ogromna, zważywszy, że przeciętny dzienny zarobek robotnika wynosił jedną drachmę!

Jak dalece Bóg nie chce mieć nic wspólnego z jakimkolwiek nieczystym wpływem i praktyką, dowodzi historia opisana w 16. rozdziale księgi Dziejów Apostolskich. – Kiedy apostołowie zwiastowali Ewangelię w greckim mieście Filippi, w jakimś momencie zauważyli, że chodzi za nimi pewna „dziewczyna, która miała ducha wieszczego, która przez swoje wróżby przynosiła wielki zysk panom swoim. Ta, idąc za Pawłem i za nami, wołała: Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego i zwiastują wam drogę zbawienia! A to czyniła przez wiele dni. Wreszcie Paweł znękany, zwrócił się do ducha i rzekł: Rozkazuję ci w imieniu Jezusa Chrystusa, żebyś z niej wyszedł. I w tej chwili wyszedł(w. 16-19).

Nauka z tego jednoznaczna: Bóg nie chce mieć nic wspólnego z jakimikolwiek wieszczbami i wieszczkami!

Jest ważne, abyśmy o tym nigdy nie zapominali. Bo czasami chrześcijanie, wskazując na fakt wypełnienia się jakiejś przepowiedni pochodzącej z wieszczych ksiąg, zajmują niezdrowe, kompromisowe stanowisko, darząc cząstkowym zaufaniem wieszcze księgi. Biblijni chrześcijanie oceniają to jako poważny błąd, o czym dodatkowo świadczy (opisany w 28. rozdziale 1. księgi Samuelowej) przypadek króla Saula, któremu duch wieszczy przepowiedział kres jego panowania i dzień śmierci. To, że szatan posiada pewną wiedzę o przyszłych – a dowodzą tego m.in. spełniające się przepowiednie wróżbitów i mediów spirytystycznych – nie zmienia podstawowego faktu, że jest duchem zła i zniszczenia! W niczym nie zmienia to też Bożego nakazu, aby Jego lud nie miał nic wspólnego z działalnością demonów!

Przypisy:

1) Wanda Markowska, Mity Greków i Rzymian, str. 383.384.

2) T. Zieliński, Rzeczpospolita Rzymska, Książka i Wiedza, Warszawa 1958, s. 23.24.

3) W. Markowska, dz.cyt. s. 384.

4) Według tradycji żydowskiej tłumaczenia dokonało siedemdziesięciu uczonych żydowskich, od czego przekład wziął swą nazwę Septuaginta – Przekład Siedemdziesięciu (LXX).