Sugestie, instrukcje i… strach! (6)

image_pdfimage_print

Rozdział 6

 

 

W kolejnej broszurze (Robert Monroe, „Podróże poza fizyczne ciało”), autor uczy jak opuszczać swoje fizyczne ciało, by potem – lewitując w drugim (eterycznym) ciele pod sufitem – obserwować siebie śpiącego na tapczanie.

Ten autor jest nieco mniej doświadczony niż dr Ostoja. Ma też w sobie jeszcze pewną dozę ostrożności i … strachu!

Oceniając swoje dokonania pisze m.in. że za <podróże poza fizyczne ciało> zapłacił już pewną cenę :„[…] zaobserwowałem u siebie szereg psychicznych zmian. Przy czym moi przyjaciele psychiatrzy nie określili tych zmian jako szkodliwe…” (s. 12).

Nadal jednak boi się: już nie śmierci w czasie eksperymentu (tego bał się na początku), także nie tego, że może nie powrócić do swego fizycznego ciała (ten strach także już opanował). Jednak wciąż boi się <nieznanego>: „[…] znajdujemy się nagle w świecie, o którym nic nie wiemy, domyślając się jedynie tego, że świat ten jest do tego stopnia inny i odrębny, iż [dotychczas] zdobyte doświadczenia na nic się nie zdadzą. Brak nam wiedzy, nie mamy map podroży, nie znamy zasad, nie znamy autorytetu, do którego moglibyśmy zwrócić się po radę. Muszę przyznać, że ten trzeci rodzaj strachu nadal istnieje we mnie…”  (s.  4).

 

Drogą do <opuszczenia ciała> – a co umożliwia podróż w nieznane – jest znów <właściwa> technika oddychania, która pozwala wprowadzić się i pozostawać w stanie półsnu-półczuwania (Alfastan hipnagogiczny), by potem <wychodzić z siebie> i doświadczać odmiennej rzeczywistości. A kiedy się tam znajdziesz  – radzi autor – „musisz stopniowo eliminować uczucie lęku i paniki, gdy fala wibracji niczym uderzenie prądem elektrycznym przenika twoje ciało. Najlepszą metodą jest bierne przyzwolenie na to, co się zdarza. […] zauważysz <brutalność> wibracji, tak silną, jak gdyby całe ciało było dokładnie rozbijane na pojedyncze atomy”. (s. 11.12).

  • „Kolejny etap – pisze autor – to już fizyczne oddzielenie się od ciała. Należy ci się w tym miejscu jeszcze jedno słowo ostrzeżenia. Po przekroczeniu tego punktu nie będziesz już mógł zawrócić. Zetkniesz się z rzeczywistością, jakościowo zupełnie inną, niż ta w której żyjesz. Nie mogę w tej chwili powiedzieć jaki to będzie miało wpływ na twoje codzienne życie, twoją przyszłość i cały twój światopogląd. W momencie, w którym raz otworzyłeś się na inną rzeczywistość, straciłeś możliwość dalszego zamykania się na nią – niezależnie od tego jak byś się o to starał. Życiowe sprawy mogą na jakiś czas odciągać cię od tych doświadczeń, lecz nie możesz przez cały czas być własnym strażnikiem. Będzie to już etap, gdy wibracje same będą się pojawiały w chwilach relaksu bez udziału twojej woli. Możesz je wtedy wyciszyć, lecz będziesz przypuszczalnie zbyt zmęczony takim kontrolowaniem się – wtedy stwierdzisz, że jesteś już w trakcie kolejnej podróży. W przeciwnym wypadku musiałbyś cały czas walczyć z sobą. – A któż chce walczyć z sobą kosztem dobrego snu?” (s.13).

 

W tym momencie zrozumiałem ostatecznie, dlaczego stanem wyjściowym dla tych okultystycznych ćwiczeń jest stan półsnu-półczuwania. Szatan chce, aby drzwi dla jego demonów były jak najczęściej otwierane, a poprzez stan półsnu-półczuwania przechodzimy codziennie przynajmniej dwa razy – zasypiając i budząc się!

Pobyt w nieznanym nie jest sztuką dla sztuki. Autor pisze, że tam doświadcza się przeróżnych pragnień: „Na tym etapie poczujesz się przepełniony chęciami i życzeniami, które zaczną cię przygniatać […] Pragnienia te pojawią się w sposób tak gwałtowny i nieoczekiwany, że mogą wytrącić cię z pozycji racjonalnie myślącego obserwatora całego procesu – pozycji, którą tak długo budowałeś”. I cóż w tym momencie radzi pan Monroe?: „Najważniejszą sprawą jest zrozumienie faktu, iż nie ma powodu do klasyfikowania tych pragnień jako dobrych lub złych. One po prostu istnieją, a ty musisz się nauczyć radzić sobie z nimi. Zasadą jest nie zaprzeczać istnieniu tych pragnień. Uznaj je jako głęboką część samego siebie” (s. 21 podkr. SK).

 

Autor sygnalizuje, że mogą się pojawić trudności z powrotem do fizycznego ciała, a dlatego proponuje kilka metod i uspokaja swoich uczniów: „Gdy zaaplikowałeś którąś z metod, powrót odbędzie się w sposób automatyczny. Nie musisz dbać o kierunek lotu, jesteś teraz podobny do rakiety, której lot ustawia ktoś inny”. (s. 23)

Tu moje pytanie: Kto?

Odpowiedź jest, jak sądzę jednoznaczna: Ten, z kim mają związek wszystkie praktyki okultystyczne – ojciec kłamstwa i wszelkich zwiedzeń: szatan i jego demony!

W opisach i instrukcjach obydwu panów (dr Ostoja i R. Monroe) jest wiele momentów wspólnych; czyż może być inaczej, skoro oni czerpią z jednego źródła? Jest też w przytoczonych cytatach kilka ważnych momentów, na które chcę teraz zwrócić uwagę:

 

Podkreślanie boskości człowieka i rozmazywanie idei Boga.

Bo cóż znaczą słowa: „Jesteśmy bogami cielesnego wszechświata”…?  albo: „Jestem Bogiem. […] Ja jestem Nim, kogo kocham i On, którego kocham, jest mną. Obaj jesteśmy odmiennymi duchami w jednym ciele. Jeżeli więc widzicie mnie, widzicie Jego, a widząc Go – widzicie oboje nas”…?

 

Mam przed sobą czterostronicowe pismo „Czas Zmian”, sygnowane pieczątką Laya Yoga Satsangham, Zakon Misterium. Na zdjęciu wyniosła, uroczysta postać w białym turbanie, a obok wpatrzona weń w niemym zachwycie mieszkanka Kenii. I teksty, w których <cudownie> ostatnio objawiony „Mitreya – <Nauczyciel Świata>, zapowiada zbliżający się Czas Wielkich Zmian. Oczywiście dokona ich on – bo to on jest Chrystusem: „Mitreya jest Chrystusem już od 2600 lat i będzie nadal pełnić tę funkcję przez całą epokę Wodnika, jeszcze przez około 2000 lat. Mitreya jest <Najstarszym z braci> rodziny ludzkiej; tę boskość, którą my wszyscy w sobie w zalążku nosimy,  on rozwinął do najwyższej doskonałości i w pełni sobą przejawia”! „Tylko JA (jaźń) jest ważna, mówi Mitreya. Wy jesteście tym JA, nieśmiertelnym jestestwem”. – Niemal słyszę ten obrzydliwy syk węża z Edenu: Jesteście nieśmiertelni! „Na pewno nie umrzecie” (1 Mjż 3,4)! Jakież znaczenie ma w tej sytuacji fakt werbalnego wzywania Boga, powoływania się na Jego Imię i moc? To mistyfikacja, która równa się bluźnierstwu!

 

Relatywizm moralny.

W ujęciu wielu <mistrzów>, grzech jest pojęciem przestarzałym. Eksperymentującym adeptom, którzy weszli w inną rzeczywistość i doświadczają gwałtownych pragnień zmysłowych (np. seksualnych) radzą oni: „… nie ma powodu do klasyfikowania tych pragnień jako dobrych albo złych”.

Takie podejście jest w tych kręgach częste. Realianie – kolejna, współcześnie działająca grupa parareligijna – w swojej reklamowej ulotce, zalecając <Medytację Zmysłową>, piszą: „Rozwijać zmysłowość, to polepszać jakość informacji odbieranych przez nasze zmysły i być w harmonii z nieskończonością, odrzucając poczucie winy – dziedzictwo wierzeń judeo-chrześcijańskich – bez popadania w mistycyzm wschodnich religii”.

 

Konieczność zadziałania wolną wolą.

Pan Bóg obdarzył każdego człowieka wolną wolą i tej bariery szatan nie jest w stanie przełamać, a dlatego w każdym przypadku potrzebna jest zgoda człowieka. Dlatego <mistrzowie> radzą: „Najlepszą metodą jest bierne przyzwolenie na to, co się zdarza”. Potem, gdy adept ma przekroczyć zasadniczy próg, raz jeszcze ostrzegają: „Należy ci się w tym miejscu jeszcze jedno słowo ostrzeżenia. Po przekroczeniu tego punktu nie będziesz już mógł zawrócić…”

Maria Sierżęgowa, dziennikarka i filozof – bardziej znana jako wróżka Berenika – pisze, że gdy po latach kształcenia w angielskiej szkole magii miała przekroczyć próg wtajemniczenia, prowadzący ją <mistrzowie> kilkakrotnie pytali, czy na pewno chce to uczynić. Nieco zdziwiona, a przede wszystkim zniecierpliwiona, za każdym razem odpowiadała zdecydowanie, że tak. Po czym akt się dokonał. „Sens tego pytania zrozumiałam dopiero wtedy, gdy na odwrócenie biegu zdarzeń było już za późno i trzeba było pomyśleć o nauczeniu się ezoterycznych zabezpieczeń, a więc tego, co skutecznie chroni człowieka parającego się magią przed ingerencją w jego integralność wszelkich niepożądanych i obcych osobowości” (wywiad „Angora 20/310)

 

Poddanie się „energii kosmicznej” – lub jakimś bliżej nieokreślonym istotom, które podejmują decyzje:

„Nie musisz dbać o kierunek lotu, jesteś teraz podobny do rakiety, której lot ustawia ktoś inny”. Używa się tu także określenia: <przewodnik duchowy>.

 

W takim świecie przebywał i działał autor „W kręgu biopola”, a jego przyjaciółmi, współpracownikami i mistrzami byli ludzie parający się praktykami, które Pismo Święte określa jednoznacznie jako nieczyste i demoniczne.

Ale czy tylko on?

Spotkałem w życiu kilku radiestetów. Niezależnie od istniejących między nimi różnic, wszyscy wyznawali podobną ideę, praktykowali różdżkarstwo, diagnozowali i leczyli chorych, Ich narzędziami pracy były różdżki i wahadełka, a na pytanie o źródło siły odpowiadali, że odkryli je w sobie, że kwalifikacje zdobywali poprzez długie ćwiczenia, że ładują się <nergią kosmiczną>, lub, że zostali <wtajemniczeni>. Jeden z uzdrowicieli przyznał, że wie o niebezpieczeństwach wahadełka, ale „gdy się go używa w pewnym zakresie, niebezpieczeństwo zostaje sprowadzone do minimum”.

Ten biedny człowiek sądzi, że gdy poda diabłu tylko palec, potrafi ocalić rękę i całego siebie!

 

 

Jako biblijni chrześcijanie wiemy, że ze zjawiskami tymi nie możemy mieć nic wspólnego. W natchnionym Słowie czytamy:

  • „Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w obce jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliałem lub wierzącego z niewiernym? Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami?

Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego – według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.

Przeto wyjdźcie spośród niech i odłączcie się od nich, mówi Pan i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę i będę wam Ojcem, a wy będziecie moimi synami i córkami – mówi Pan wszechmogący” (2 Kor 6,14-18 BT)!

 

Nie wyciągaj palca w stronę diabła, bo cię skrzywdzi i pokaleczy; nie rób tego bo niechybnie zginiesz!

Trwaj przy Bogu, i w Imieniu Pana Jezusa Chrystusa wołaj do Niego w każdej swojej potrzebie. Tylko On poprowadzi cię bezpiecznie i tylko Jego błogosławieństwo zapewni ci ochronę i pomoc w potrzebie!

 

(c.d.n.)

Bible