Los sprawiedliwego – winnica Nabota (3)

image_pdfimage_print

3Pozostańmy jeszcze przy wydarzeniach tamtego tragicznego czasu. Okazuje się bowiem, że w królestwie Achaba Izraelici nie tylko odwrócili się od Jahwe i czcili Baala, ale równocześnie porzucili niemal wszystkie Boże zasady życia i ładu społecznego, pogrążając się w bezbożności. O głębi tego upadku świadczy dobitnie historia Nabota, zamordowanego w wyniku zbrodniczego spisku.

Z relacji 1 Krl 21,1-16 dowiadujemy się, że Nabot był właścicielem winnicy, w miejscu której król Achab chciał urządzić swój ogród warzywny. Jednak propozycja, jaką złożył właścicielowi pola spotkała się z odmową, gdyż ziemia ta była dziedzictwem rodowym Nabota. I nie mogło być inaczej, jako że „w tamtych czasach ojcowizna wiązała bardzo silnie Izraelitę z jego klanem i była podstawą jego uprawnień (por. Lb 36,2nn). Poza tym najczęściej na terenie tej posiadłości znajdowały się groby przodków. Stąd dobrowolne odstąpienie jej komukolwiek było równoznaczne z rezygnacją z praw obywatelskich. Gdziekolwiek by się osiedlił taki człowiek, wszędzie uważano by go za obcego przybysza (ger) lub wędrowca bez ziemi” 1)

Bezsilna złość i histeryczne zachowanie króla, zwróciły uwagę jego żony, Izebel, która wzięła sprawę w swoje ręce i przygotowała spisek na życie Nabota. Aby przybliżyć wszystkie realia tamtej intrygi i popełnionej w jej wyniku zbrodni, zacytuję obszerniejszy fragment:

  • A Izebel, jego żona, rzekła mu: <Ty [rzeczywiście] sprawujesz teraz władzę nad Izraelem? Wstań, jedz chleb i bądź dobrej myśli. Ja dam ci winnicę Nabota Jizreelity.

W imieniu Achaba napisała listy i opieczętowała je jego sygnetem. Listy wysłała do starszych i znakomitych [obywateli], którzy byli w jego mieście i mieszkali [w sąsiedztwie] Nabota. W listach pisała, co następuje:

Ogłoście post. Nabota posadźcie na czołowym miejscu pośród ludu. Naprzeciw niego posadźcie dwóch ludzi, synów Beliala („ludzi nikczemnych” – BW), aby świadczyli przeciwko niemu, mówiąc: <Złorzeczyłeś Bogu i królowi”. Następnie wyprowadźcie go i ukamienujcie, aby umarł.

Starsi i znakomici mieszkańcy miasta, jego współobywatele, wykonali to, co im poleciła Izebel, według brzmienia listów, które do nich wysłała. Ogłosili post i posadzili Nabota na czele ludu.

Przyszło dwóch ludzi, synów Beliala, usiedli naprzeciw niego i świadczyli mężowie Beliala przeciw Nabotowi wobec ludu, mówiąc:

<Nabot złorzeczył przeciw Bogu i królowi.>

[Po czym] wyprowadzili go za miasto, obrzucili go kamieniami i umarł. [Następnie] posłali do Izebel, mówiąc: <Nabot został ukamienowany i umarł.>.

Skoro Izebel usłyszała, że Nabot został ukamienowany i umarł, rzekła do Achaba: <Wstań, weź w posiadanie winnicę Nabota Jizreelity, który nie chciał ci je odstąpić za pieniądze, albowiem Nabot nie żyje, gdyż umarł.

Gdy Achab dowiedział się, iż Nabot umarł, wstał, aby zejść do winnicy Nabota Jizreelity i wziąć ją w posiadanie.” (1 Krl 21,7-16 BP).

Zbrodniczy spisek, którego ofiarą padł Nabot,

ujawnia głębię upadku państwa Achaba. Nie był to jedynie upadek duchowy; król i jego poddani nie tylko odwrócili się od religii Jahwe i uczestniczyli w bałwochwalczym kulcie Baala. Oni porzucili też ustanowione przez Boga prawa określające ludzką moralność i etykę, i bez skrupułów podeptali elementarne zasady życia i współżycia społecznego. Uległość „starszyzny i przedniejszych obywateli” miasta Jizreel wobec bałwochwalczej królowej, oraz ich współudział w podstępnym osaczeniu i zamordowaniu niewinnego człowieka, są czymś równie zatrważającym, jak sama zbrodnia!

To nie była przypadkowa śmierć. To nie było przestępstwo popełnione w afekcie. To było starannie zaplanowane, i na zimno, z wyrachowaniem dokonane morderstwo!

Za chwilę przyjrzymy się bliżej tamtym wydarzeniom, i spojrzymy na <role>, jakie odegrali główni aktorzy – starszyzna miasta, fałszywi świadkowie i zwykli obywatele, na oczach których (i z ich udziałem, niestety) rozegrało się wszystko.

Ale najpierw kilka słów o samym Nabocie.

Niewiele wiemy o jego wcześniejszym, tak tragicznie zakończonym życiu. Nie ma jednak wątpliwości, że był jednym z tych Izraelitów, którzy w tamtych, zdominowanych przez bałwochwalstwo czasach, czcili Jahwe i strzegli nadanych przez Niego praw. Jego odważne odwołanie się na Prawo Boże (4 Mjż r. 36) w rozmowie z Achabem, i stanowcza odmowa sprzedaży ojcowizny („Niech mię Jahwe strzeże, abym ci odstępował dziedzictwo moich ojców” – 1 Krl 21,3 BP), są tego dobitnym świadectwem. Z kolei informacja o tym, że jego posiadłość znajdowała się w eksponowanym miejscu miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu królewskiego każe przyjąć, że był człowiekiem dość zamożnym, a wzmianka o przyznaniu mu honorowego miejsca na publicznym zgromadzeniu współobywateli jego miasta sugeruje, że był osobą szanowaną i znaczącą.

A teraz złoczyńcy.

Realizację swej intrygi powierza Izebel „starszyźnie miasta i przedniejszym spośród obywateli”, przy czym – i to jest znamienne! – od początku traktuje ich jak zaprzedanych złoczyńców, gotowych wykonać każde zlecenie! Ona nie musi ich namawiać, przekonywać, ani grozić – po prostu wydaje im dyspozycje, które ówczesny zarząd i rada miasta oraz zgromadzenie przedstawicieli, realizuje punkt po punkcie… Czy ktoś mógłby jeszcze mieć jakiekolwiek wątpliwości, że w tej społeczności „zburzone zostały podstawy” prawa, sprawiedliwości, uczciwości, dobrego obyczaju i przyzwoitości…?! Nie widać też, by Izebel obawiała się, że ktoś ujawni jej intrygę i zdemaskuje spiskowców – widać już wtedy działała zasada omerty!

Królowa nie zawiodła się w swych rachubach, a osoby, które <przyjęły zlecenie na Nabota>, wzięły się energicznie do dzieła. Odbyło się kilka spotkań i narad, obmyślono szczegóły strategii i rozdzielono role. Ktoś podjął się zadania znalezienia fałszywych świadków, którzy bez wahania za określoną sumę zeznają wszystko, co nakażą mocodawcy – nie było to trudne, bo w tamtym czasie namnożyło się <synów Beliala>!…

Kierujący całością zwierzchnicy przeprowadzili wszystko planowo. Oficjalne zgromadzenie ludu miało religijny charakter i religijną oprawę. Nie wiemy, jaki był bezpośredni powód ogłoszenia postu, ale z danych o tamtych czasach (por. Sędz 20,26n; Jer 36,1-9; Joel 1,14; 2,15) wiadomo, że ogólny post ogłaszano w chwilach nieszczęść lub np. klęsk żywiołowych. Post łączył się ze wspólnymi modlitwami w celu przebłagania Boga i znalezienia winnego, który był przyczyną kary Bożej…

Jak napisał jeden z komentatorów, „przyznanie Nabotowi honorowego miejsca na publicznym zgromadzeniu współobywateli, nie rzucało podejrzenia, iż oskarżenie jest zmyślone. Natomiast po oskarżeniu go, wzbudzało tym większą nienawiść i zemstę ludu”!

Wszystko odbyło się zgodnie z oczekiwaniami Izebel, i według planu przełożonych miasta. Fałszywi świadkowie zeznali, że „Nabot złorzeczył przeciw Bogu i królowi!”, po czym – wśród krzyków, złorzeczeń i poszturchiwań – wyprowadzili go za miasto i ukamienowali.

Jako ludzie, popełniamy w życiu różne błędy,

i dopuszczamy się takich czy innych grzechów. Jeśli ktoś jest innego zdania, niech zajrzy głęboko w swoje sumienie, i przemyśli jednoznaczne w swej treści i wymowie wersety biblijne (por. Ps 51,7; Rz 3,19; 7,18-24; 1 Jana 1,8.10).

Ale są różne grzechy, które – podobnie jak opisane w kodeksie karnym przestępstwa – są różnie kwalifikowane i karane. Inaczej kwalifikuje się przestępstwa popełnione przypadkowo, np. wskutek nieostrożności, inaczej grzechy popełnione pod wpływem gwałtownej emocji (przestępstwa <w afekcie>), a zupełnie inaczej przestępstwa popełnione z premedytacją. Do takich należy obmyślone na zimno, szczegółowo zaplanowane i z całym cynizmem popełnione morderstwo. Takie, jak morderstwo dokonane na niewinnym Nabocie.

Nabota zamordowano nie tylko fizycznie. Zamordowano także jego dobre imię! Publicznie, w zgromadzeniu izraelskim ogłoszono, że ten wierny, oddany Jahwe i strzegący Jego przykazań człowiek, jest bluźniercą, z powodu którego miasto Jizreel spotykają niepowodzenia! I z tego powodu powinien być usunięty!

To, co w wtedy wydarzyło się w Jizreel, musi przerażać, jako że istotnie, dopuszczono się tam grzechu podwójnego bluźnierstwa przeciwko Bogu!… Ale to nie Nabot był bluźniercą.

Bo spójrzmy na podstawowe fakty:

  • Faktem pierwszym było to, że swą odmową odstąpienia winnicy, Nabot naraził się królowi, na skutek czego Izebel przystąpiła do działania.

  • Fakt drugi wynika z pierwszego – skorumpowani i niewolniczo ulegli królowej przełożeni miasta, <przyjęli zlecenie na Nabota> i przygotowali zbrodnię!

  • Fakt trzeci jest taki, iż osądzenie Nabota i skazanie go na śmierć dokonało się podczas religijnego zgromadzenia – bo takim przecież było owo zgromadzenie w Jizreel, związane z postem i błagalnymi modlitwami zanoszonymi do Boga! A to już było bluźnierstwo spiskowców. I to podwójne. Bo najpierw: posłużyli się Bożym imieniem, by osłonić swój brudny plan… A następnie: udając, że bronią Bożej czci, dokonali mordu na Jego wiernym słudze!

  • Czwartym faktem była przebiegła próba ukrycia ich prawdziwych intencji oraz celu, jaką było posadzenie Nabota na honorowym miejscu… Patrząc na to lud miał odnieść wrażenie, że przywódcy miasta szanują Nabota i są mu życzliwi – któż mógł się domyślać, że jest to tylko ich gra?!

  • Fakt piąty wiąże się z czwartym – to, że Nabot siedział na honorowym miejscu, spotęgowało nienawiść tłumu w momencie, gdy fałszywi świadkowie <dowiedli winy> tego sprawiedliwego człowieka!

  • Faktem szóstym było to, że swe zbrodnicze działanie przywódcy społeczności osłonili troską o cześć Boga i króla Achaba. Bo przecież cały lud widział, że Nabot został skazany za to, że… bluźnił Bogu! – Któż w tej sytuacji mógł zarzucić starszyźnie, że nie stoi na straży Prawa?

  • Faktem siódmym była manipulacja, jakiej poddano zebranych; w zaistniałych okolicznościach lud był przekonany, że stanął po właściwej stronie – bo wszak potępili ewidentnego ich zdaniem przestępcę!… Dlatego sięgnęli po kamienie, by taki zły człowiek nie kaził dłużej swą obecnością ich czystej społeczności!…

Widząc takie bezprawie i niesprawiedliwość pytamy z bólem: Panie, dlaczego?! Dlaczego pozwalasz, by Twoje wierne dzieci były aż tak krzywdzone i poniewierane?!

Niestety, na te proste pytania w doczesności nie znajdziemy jednej prostej odpowiedzi. Wiemy natomiast, że taka jest cena uczniostwa – „[…] Nie jest sługa większy nad Pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają Tego, który mnie posłał” (Jan 15,20.21)!

Na niwach świata rośnie pospołu kąkol i pszenica, rośnie też rachunek krzywd, które kiedyś – jeśli winni się nie upamiętają – znajdą swą straszną zapłatę: „Węże! Plemię żmijowe! Jakże będziecie mogli ujść przed sądem ognia piekielnego? Oto ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie, a z nich niektórych będziecie zabijać i krzyżować, innych znowu będziecie biczować w waszyc h synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew, przelana na ziemi – od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza, syna Barachiaszowego, którego zabiliście między świątynią a ołtarzem; Zaprawdę powiadam wam, spadnie to wszystko na ten ród (Mt 23,33-36)!

W historii świeckiej, jak też w historii zborów/kościołów można znaleźć podobne, tragiczne i bolesne, a w sumie bardzo smutne przypadki, gdy ludzi zacnych ogłaszano za nikczemnych, a wiernych sług Boga i Jezusa Chrystusa – za heretyków… Wielu z nich podzieliło los Nabota – zostali ukamienowani, wtrąceni do lochów, zamęczeni w kazamatach inkwizycji, spaleni żywo na stosach… A w czasach, gdy już nie można było rozpalać stosów, na niewygodnych znaleziono inny bicz: imiona <buntowników> i ludzi niewygodnych uznawano i ogłaszano za bezecne, zadając im w ten sposób śmierć cywilną…. To chroniło <pobożnych bezbożników> (por. Ps 50,16-22), którzy – ukrywając niewygodne fakty i wprowadzając w błąd swoich wyznawców – w ogólnej opinii nadal uchodzili za ludzi zacnych i sprawiedliwych…

Planowe niszczenie ludzi niewygodnych, w większości przypadków przebiega w podobny sposób, jak to miało miejsce w państwie Achaba. A czasami nieco odmiennie. Do niszczenia opinii ludziom niewygodnym najczęściej używa się pomówień i plotek, szeptanych w uszy członków społeczności, o których wiadomo że poniosą je dalej… Publicznie rzuca się np. uwagi w rodzaju: „Tego człowieka Duch Boży już całkowicie opuścił!”, i czyni wiele innych podobnych rzeczy…

W Kazaniu na Górze Pan Jezus powiedział, że „kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Rada Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny” (Mt 5,22). Co kryje się za tymi słowami? W podsumowaniu swego komentarza do tej wypowiedzi, W. Barclay napisał:

  • […] Jezus podkreśla, że czymś najwstrętniejszym jest zniesławienie reputacji człowieka, obrabowanie go z dobrego imienia. Nie ma zbyt surowej kary dla przewrotnego plotkarza, obmówcy, który przy filiżance kawy potrafi zniszczyć człowieka moralnie. Takie postępowanie jest w jak najbardziej dosłownym sensie grzechem zasługującym na piekło”2)

Jednym z najsmutniejszych skutków przewrotnego działania osób, które <dają zlecenia na…>, lub takie zlecenia wykonują, jest zagubienie niezorientowanego w takich intrygach ludu, który – chciałbym w to wierzyć – w większości nieświadomie popiera działania ludzi bezbożnych. Tym bardziej, że oni swoje zamiary finalizują zazwyczaj podczas religijnych zgromadzeń i posiedzeń, rozpoczynanych i kończonych modlitwami i prośbami do Boga („aby wszystko odbywało się zgodnie z Twoją, Boże, wolą!”).

A że generalnie ludzie chcą wierzyć swym starszym, zakładają ich szczerość i ufają w szczególne Boże przewodnictwo dla swego zboru/kościoła, to chętnie skłaniają się ku przeświadczeniu, że wszystko dzieje się za Bożym przyzwoleniem i z Jego aprobatą. Stąd zdziwione, a nawet zgorszone reakcje na głosy nawołujące do trzeźwej oceny różnych podejrzanych działań: „Czegoż wy chcecie? Przecież tylu braci modliło się o Boże błogosławieństwo i prowadzenie w tej sprawie!… To co, Pan Bóg ich nie wysłuchał?!”… A inni: „Jak to, wy nie ufacie sługom zboru/kościoła?… Przecież ich w szczególny sposób prowadzi Duch Święty!… A zatem i decyzje, jakie podejmują, na pewno są z Ducha Bożego!…”

Przypominam sobie, że identyczne słowa słyszałem dość często już przed wielu laty, gdy poznawałem Pismo Święte i odnosiłem się krytycznie do ustaleń papieskich soborów, synodów biskupich i tym podobnych gremiów: „Czy ty wiesz, kogo krytykujesz?… To są wybrani, całkowicie poświęceni Bogu ludzie!… Czy wiesz, jak długo i żarliwie modlą się oni do Boga, zanim podejmą jakąś ważną decyzję?!”… Ano, właśnie…

SK

Przypisy:

  1. Biblia Poznańska, komentarz do komentarz do 1 Krl 21,3, tom 1, str. 631.

  2. Ewangelia św. Mateusza, komentarz, wydawnictwo <Słowo Prawdy>, Warszawa 1978, t. 1., str. 179.180.