19.Dwa całkowicie różne „oczyszczenia”

image_pdfimage_print

Pośród ważnych pytań, na jakie już przed wielu laty starałem się znaleźć biblijną odpowiedź, było pytanie o to, na jakiej podstawie Adwentyści łączą szesnasty rozdział Księgi Kapłańskiej, z ósmym rozdziałem proroctwa Daniela, utożsamiając doroczne oczyszczenie ziemskiej świątyni z wyznanych i przebaczonych grzechów ludu Bożego – z oczyszczeniem świątyni ze splugawienia, jakiego w pewnym momencie historycznym dopuścił się na świątyni jerozolimskiej opisany przez proroka Daniela w ósmym rozdziale proroctwa, „mały róg”…? Szukając odpowiedzi, najpierw zwróciłem uwagę na dokonujące się w ziemskiej świątyni

oczyszczenie Izraelitów z ich wszystkich wyznanych grzechów.

Jak wiadomo, kapłańsko-ofiarnicza służba świątynna dzieliła się na codzienną – gdy składający krwawą ofiarę Izraelita dostępował odpuszczenia swego grzechu (3 Mjż 5,17-19), oraz na doroczną – gdy arcykapłan świątyni raz w roku (w dniu 10 Tiszri) poprzez złożenie specjalnej ofiary i uroczysty rytuał oczyszczenia świątyni dokonywał zgładzenia wszystkich, popełnionych w całym roku, wyznanych i odpuszczonych już wcześniej grzechów ludu izraelskiego (3 Mjż r. 16.)!

W służbie codziennej proces oczyszczenia rozpoczynał się w momencie, gdy grzesznik uznał swoją winę i prowadząc ofiarne zwierzę do świątyni niejako publicznie przyznawał się do grzechu, następnie gdy na dziedzińcu świątyni wkładał ręce na zwierzę ofiarne i wyznawał swe przestępstwo na jego głowę oraz własnoręcznie je zabijał („Położy swoją rękę na głowie ofiary za grzech i zarżnie ją na ofiarę za grzech na miejscu, gdzie się zarzyna ofiary całopaleń. Kapłan weźmie nieco z krwi ofiary za grzech na swój palec i rozmaże ją po rogach ołtarza całopaleń, resztę zaś krwi wyleje u podstawy ołtarza… I tak kapłan dokona przebłagania za jego grzech, który popełnił, i będzie mu odpuszczony” – 3 Mjż 4,33-35).

Ta część liturgii świątynnej uwalniała przestępcę od jego winy; grzech był mu odpuszczony, lecz wciąż nie był zgładzony i… trwał!

Dlatego raz w roku, w dniu 10. Tiszri (w Dniu Pojednania), arcykapłan składał specjalną ofiarę („dwa kozły na ofiarę za grzech” – 3 Mjż 16,5), z których pierwszy przelewał krew na dziedzińcu świątyni, a drugi, obciążony wszystkimi wyznanymi w ciągu roku grzechami Izraelitów i wyprowadzany „poza obóz”, gdzie ginął – ostatecznie gładził wszystkie wyznane grzechy ludu izraelskiego: „Kozła zaś, na którego padł los Azazela, postawi żywego przed Panem, by nim dokonać przebłagania, a potem wypędzić go do Azazela na pustynię. […] I położy Aaron obie swoje ręce na głowie kozła żywego, i wyzna nad nim wszystkie przewinienia synów izraelskich i wszystkie ich przestępstwa, którymi zgrzeszyli, i złoży je na głowę kozła, i wypędzi go przez wyznaczonego męża na pustynię. Tak poniesie na sobie ten kozioł wszystkie ich przewinienia do ziemi pustynnej; a tamten wypuści tego kozła na pustynię” (3 Mjż 16,10.20-22).

Będzie to dla was wieczną ustawą, aby raz w roku dokonywać przebłagania za wszystkie grzechy synów izraelskich” (3 Mjż 16,34; por. Hbr 10,1-3).

Potem rozpoczynał się nowy cykl służby świątynnej, którego zakończeniem był kolejny Dzień Pojednania.

Nie może być żadnych wątpliwości co do tego, że doroczne oczyszczenie świątyni, jakie dokonywało się w dniu 10. Tiszri, było oczyszczeniem ludu Bożego z grzechów, które oni uznali, wyznali, i za które złożyli ofiarę. I gdyby w tym miejscu padło pytanie o to, kogo wyobrażał kozioł ofiarny, który „poza obóz” (do krainy Azazela) odnosił wyznane i przebaczone grzechy Izraelitów, odpowiedź może być tylko jedna – to nasz Zbawiciel, Pan Jezus Chrystus:

  • Takci się Panu upodobało, zetrzeć Go, i niemocą utrapić, aby położywszy ofiarą za grzech duszę swą, przedłużył dni swoich […] Przetoż mu dam dział dla wielu, aby się dzielił korzyścią z mocarzami, ponieważ wylał na śmierć duszę swoją, a z przestępcami policzon będąc, On sam grzech wielu odniósł, i za przestępców się modlił” (Iż 53,10-12 BG);

  • Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do Niego poza obóz, znosząc pohańbienie Jego” (Hbr 13,12.13)…

Potem zwróciłem uwagę na zupełnie inne oczyszczenie świątyni –

oczyszczenie ze splugawienia, jakiego w izraelskim sanktuarium dopuścili się najeźdźcy, tacy jak np. „mały róg” z proroctwa Daniela rozdział ósmy. Jest oczywiste, że to oczyszczenie nie było elementem służby kapłańskiej i ofiarniczej w świątyni jerozolimskiej, lecz wydarzeniem odmiennym i wyjątkowym, do którego zmusiło Żydów wcześniejsze splugawienie przez wrogą moc, która dopuściła się na świątyni aktów gwałtu, profanacji i bluźnierstwa! Bez tego oczyszczenia, nie można byłoby w świątyni sprawować nakazanej przez Jahwe służby.

Jedną z postaci, która w II wieku przed Chrystusem splugawiła świątynię jerozolimską, był grecki król państwa Seleukidów, Antioch IV, o przydomku Epifanes („bóg objawiony”) – choć współcześni nazywali go Epimanes („szaleniec”). Jak pisze autorka „Hellenizmu”, prof. Anna Świderek, „był on chyba jedynym królem hellenistycznym, który naprawdę uwierzył, że jest bogiem”!

Król ten był nie tylko – jak wielu władców tamtego czasu – niezwykle ekspansywnym, zachłannym i bezwzględnym grabieżcą, lecz przede wszystkim fanatycznym zwolennikiem i piewcą kultury i religii hellenistycznej. I to właśnie było powodem, że postanowił doszczętnie wyplenić sprawowany w Jerozolimie kult Boga Jahwe. A oto, do czego się posunął:

  • Po raz pierwszy Antioch IV wtargnął do Jerozolimy w roku 169 przed Chrystusem i wtedy ograbił sanktuarium ze wszystkich świętych sprzętów i naczyń służby oraz kosztowności, zaś „w Jerozolimie uczynił rzeź i przemawiał z ogromną pychą” (Por. 1 Machabejska 1,20-24 BT);

  • Dwa lata później wysłał tam specjalne oddziały wojskowe, które podstępnie wymordowały wielu mieszkańców Jerozolimy. Samo miasto zostało spalone, a jego mury zburzone, zaś kobiety i dzieci popędzono w niewolę (1 Mach 1,29-32);

  • Działając metodycznie, król nakazał wybudować we wschodniej części zniszczonej Jerozolimy warownię Akra, w której zgromadzono obfite zapasy żywności i broni. Potężny i obwarowany zamek stał się – dla wciąż jeszcze funkcjonującej świątyni – „zasadzką i złym kusicielem dla Izraela” (1 Mach 1,33-36 BT);

Był to jednakże dopiero początek nieszczęścia i łańcucha zbrodni, jakie od tego czasu dotykać zaczęły świątynię, i wiernych Bogu Izraelitów:

  • Bezkarność i zuchwalstwo żołdaków, zachęcanych przez dowódców, nasilały się z każdym kolejnym dniem: Wokół świątyni wylewali krew niewinną i samą świątynię zbezcześcili. Oni byli powodem, że mieszkańcy Jeruzalem pouciekali, i że stało się ono siedzibą cudzoziemców, że dla własnych obywateli stało się obcym miastem, i że własne dzieci musiały je opuścić. Świątynia spustoszona, jak gdyby pustynia, uroczystości przemieniły się w płacz, szabaty jej stały się pośmiewiskiem, a cześć jej w niwecz się obróciła. Jak wielka chwała [kiedyś], tak wielkie [teraz] stało się jej upokorzenie; wielkość jej w płacz się przemieniła” (1 Mach 1,37-40 BT);

Niestety, najgorsze miało dopiero nadejść:

  • Król wydał dekret dla całego państwa: <Wszyscy mają być jednym narodem, i niech każdy zarzuci swoje obyczaje>. […] Do Jerozolimy i do miast judzkich król wysłał swoich wysłanników z pisemnym poleceniem, żeby postępowały według obyczajów, które były dla kraju obce: żeby w świątyni zaprzestano składać całopalenia, ofiary krwawe, a także ofiary płynne; żeby znieważano szabat i święta, i żeby zbezczeszczono świątynię, żeby [natomiast] wybudowano ołtarze, urządzono święte gaje i ustawiono posążki bożków oraz składano na ofiarę mięso świń i innych nieczystych zwierząt; żeby swoich synów pozostawiano bez obrzezania i żeby dusze swoje brukali wszystkim, co jest nieczyste i światowe. W ten sposób mieli zapomnieć o Prawie [Bożym] i zarzucić wszystkie jego nakazy. Kto zaś by nie postępował zgodnie z królewskim rozporządzeniem, śmiercią miał być ukarany” (1 Mach 1,41-50 BT);

  • W dniu piętnastym miesiąca Kislew 1) sto czterdziestego piątego roku 2) na ołtarzu całopalenia wybudowano <obrzydłość spustoszenia>3), a w okolicznych miastach judzkich pobudowano także ołtarze – ofiary kadzenia składano nawet przed drzwiami domów i na ulicach. Księgi Prawa, które znaleźli, darli na kawałki i palili ogniem. Królewskie polecenie zabijało tego, u kogo gdziekolwiek znalazła się Księga Przymierza, albo jeżeli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa. […] Dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew, składali ofiary na ołtarzu, który zbudowano na ołtarzu całopalenia. Wtedy to, zgodnie z dekretem, kobiety, które obrzezały swoje dzieci, zamordowali, powiesiwszy im niemowlęta na szyjach, a także zabili domowników i tych, którzy dokonywali na nich obrzezania (1 Mach 1,54-61 BT);

Autorzy deuterokanonicznych4) ksiąg Machabejskich, opisując tamten tragiczny czas, złożyli świadectwo o męstwie i poświęceniu Judejczyków: „Wielu jednak spośród Izraelitów postanowiło sobie i mocno się trzymali swego postanowienia, że nie będą jedli nieczystych pokarmów. Woleli raczej umrzeć, aniżeli skalać się pokarmem i zbezcześcić święte przymierze. Oddali też swoje życie… (1 Mach 1,62.63 BT).

Pisana krwią, trwająca ponad trzy lata historia zmagań Machabeuszy, dowodzących partyzancką armią Judejczyków, jest wstrząsająca. Poruszający jest też ich ostateczny triumf, gdy po rozgromieniu greckich armii dowiedzieli się, że król Antioch IV Epifanes, który właśnie przebywał na Wschodzie, dotknięty <palcem Bożym>,5) marnie zakończył swoje życie.

I wtedy nastał czas oczyszczenia świątyni. 6)

  • Juda [Machabeusz] i jego bracia powiedzieli: <Oto nasi wrogowie zostali pokonani. Chodźmy, aby świątynię oczyścić i na nowo poświęcić>. Zebrało się więc wszystko wojsko i poszli na górę Syjon. Tam zobaczyli, że świątynia jest spustoszona, ołtarz zbezczeszczony, bramy popalone, na dziedzińcu krzaki rozrośnięte jakoby w lesie, albo na jakiejś górze, a mieszkania kapłanów zamienione w ruinę. Rozdarli więc swoje szaty, podnieśli ogromny płacz, głowy posypali popiołem i twarzą upadli na ziemię. Potem zaczęli grać na trąbach sygnałowych i wołali do Nieba” (1 Mach 4,36-40 BT).

Zaczęli od prac porządkowych. Oczyścili istniejące gruzowisko, wynosząc wszystkie splugawione i zniszczone elementy „na miejsce nieczyste”. Rozwalili ołtarz całopalenia, a kamienie wynieśli na oznakowane miejsce, by pozostały tam do czasu, „aż ukaże się prorok i nimi rozporządzi”. Kierując się wskazówkami Prawa, „z nieciosanych kamieni wybudowali nowy ołtarz całopalenia”;

  • Naprawili też świątynię i poświęcili wnętrze przybytku i dziedzińce. Wykonali także nowe święte naczynia, a do przybytku wnieśli świecznik, ołtarz kadzenia i stół. Na ołtarzu palili kadzidło, zapalili świece na świeczniku, i jaśniały one w przybytku. Na stole położyli chleby i zawiesili zasłonę. Tak do końca doprowadzili wszystko, co rozpoczęli czynić. Dwudziestego piątego dnia dziewiątego miesiąca – to jest miesiąc Kislew – sto czterdziestego ósmego roku wstali wcześnie rano, by zgodnie z Prawem złożyć ofiarę na nowym ołtarzu całopalenia, który wybudowali. Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie zbezcześcili go, został on na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Wszystek lud upadł na twarz oddając cześć i aż pod niebo wysławiając Tego, który im zesłał takie szczęście. Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym, będąc pełni radości składali całopalne ofiary, ofiary pojednania i dziękczynienia (1 Mach 4,48-56 BT).

Dla upamiętnienia tego radosnego wydarzenia, „postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew”.

Jest to, obchodzone przez Żydów do dziś w zimie, ośmiodniowe Święto Chanuka, podczas którego palą oni wiele światła. Warto wiedzieć, że w tym uroczystym i radosnym święcie wziął też udział Pan Jezus Chrystus, o czym sprawozdaje ewangelista Jan: „Obchodzono wtedy w Jerozolimie święto poświęcenia świątyni. Była zima. I przechadzał się Jezus w świątyni, w przysionku Salomona” (Jan 10,22.23).

A teraz mam do Was pytanie, Szanowni Czytelnicy.

Co byście pomyśleli o człowieku, który – czytając w księgach Machabejskich relację z oczyszczenia świątyni ze splugawienia, jakiego dopuścił się w niej Antioch IV Epifanes – stwierdziłby, że jest to dokładnie takie samo oczyszczenie, jakie dokonywało się w świątyni w dorocznym Dniu Pojednania?

Bylibyście mocno zdziwieni, prawda?

Jakiś czas temu, tytułem eksperymentu, podczas spotkania z zaprzyjaźnionym wyznawcą jednego ze zborów adwentowych, dość dobrze rozeznanym w tematyce świątynnej, po krótkim przedstawieniu zbrodni Antiocha IV Epifanesa, zapytałem go z głupia frant:

  • Jak sądzisz, czy oczyszczenie świątyni, jakiego dokonali Judejczycy po wypędzeniu wojsk Antiocha, odbyło się zgodnie z rytuałem Dnia Pojednania nakazanym przez Boga w trzeciej księdze Mojżeszowej rozdział szesnasty?…

  • Spojrzał na mnie zaskoczony i zapytał: A cóż oczyszczenie ze splugawienia jakiego dopuścił się ten grecki zbrodniarz, miało wspólnego z ceremoniałem Dnia Pojednania?!

  • No, jak to, przecież liturgia starotestamentowego Dnia Pojednania miała na celu właśnie oczyszczenie świątyni – no i oni właśnie świątynię oczyszczali…

  • Przerwał mi w pół zdania: Człowieku, żartujesz, czy coś z tobą jest nie tak?! Przecież liturgia starotestamentowego Dnia Pojednania miała na celu przebłaganie Boga za grzechy Izraelitów. To był cały cykl: najpierw przez cały rok oni wyznawali swoje grzechy, składali za nie krwawe ofiary i dostępowali odpuszczenia, a potem w Dniu Pojednania wszystkie te wyznane i wcześniej odpuszczone grzechy, były symbolicznie gładzone przez specjalną ofiarę – i w ten sposób świątynia, i automatycznie cały naród byli oczyszczeni… Ta służba wskazywała na oczyszczenie w krwi Jezusa Chrystusa, natomiast splugawienie jakiego dopuścił się król Antioch, to zupełnie inna sprawa!… To nie było rytualne zanieczyszczenie, świątyni nie obciążały wyznane grzechy narodu izraelskiego, a więc ludu Bożego, lecz skalanie przez przeciwnika Bożego… za grzech ten zbrodniarz nie złożył ofiary… Zresztą nie byłoby to dla niego możliwe… i tak dalej!

  • Jesteś tego pewny?

  • Oczywiście.

  • I uważasz, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego?

  • Absolutnie.

  • No cóż, zgadzam się z tobą całkowicie, ale… właśnie dlatego mam do ciebie kolejne pytanie: Dlaczego wy, adwentyści, uważacie, że nowotestamentowy Dzień Pojednania rozpoczął się w roku 1844?

  • Jak to skąd? Z proroctwa Daniela ósmy rozdział, gdzie jest napisane: „Aż do dwóch tysięcy trzystu wieczorów i poranków, a wtedy świątynia zostanie oczyszczona” – zresztą po co pytasz, przecież ty też to wiesz!

  • Owszem, znam tę naukę twojego Kościoła, ale zupełnie się z nią nie zgadzam…

  • Dlaczego?

  • Dlatego, że ósmy rozdział proroctwa Daniela mówi o splugawieniu świątyni przez „mały róg”, a potem zapowiada, że gdy minie „2300 wieczorów i poranków”, świątynia zostanie z tego splugawienia oczyszczona. Natomiast nie ma tam nic na temat Dnia Pojednania!

  • No… tak…

  • A więc, skoro proroctwo Daniela r. 8. nie dotyczy oczyszczenia świątyni z grzechów ludu Bożego, lecz oczyszczenia ze splugawienia „małego rogu”, to dlaczego twój Kościół na tym rozdziale opiera naukę o nowotestamentowym Dniu Pojednania?…

  • … Zaraz, zaraz, to nie tak!

  • A jak?

  • Chwileczkę… faktycznie, muszę to przemyśleć…

  • … Ja też uważam, że powinieneś to przemyśleć!

Życzę Adwentystom, aby uważnie wczytali się w ósmy rozdział proroctwa Daniela. Może zrozumieją, że jest w nim mowa o zbezczeszczeniu świątyni przez „mały róg” oraz o jej oczyszczeniu z tego splugawienia po okresie „2300 wieczorów i poranków”… Może w końcu odrzucą niczym nie uzasadnione domniemanie, że werset Daniela 8,14 dotyczy oczyszczenia świątyni z grzechów ludu Bożego!

(c.d.n.)

Przypisy:

  1. Piętnasty Kislew, tzn. ok. 1. grudnia naszego kalendarza.

  2. Sto czterdziesty piąty rok” wg rachuby greckiej, to jest 167 rok przed Chrystusem.

  3. Obrzydłość spustoszenia”, tzn. ołtarz i posąg Zeusa Olimpijskiego.

  4. Księgi Machabejskie (i kilka dalszych), są apokryfami, które nie wchodzą w skład ścisłego kanonu 66 natchnionych ksiąg Pisma Świętego. Znalazły się one co prawda – na mocy dekretu kontr-reformacyjnego soboru trydenckiego (sesja 4, w dniu 8 kwietnia 1546 roku) w katolickich przekładach Pisma Świętego – gdzie zaszeregowano je jako tzw. księgi „deuterokanoniczne”, (wtórnie-natchnione). Że jednak katolickie sobory nie są w stanie uczynić natchnionymi ksiąg nie natchnionych, są to wciąż tylko apokryfy! Księgi Machabejskie są jednak uznanymi przez świat nauki, księgami historycznymi.

  5. Według historyków (por. Historia Rzymu, t. I, str. 277), przebywający właśnie na Wschodzie Antioch „zapadł na jakąś trawiącą chorobę”. Z kolei w II Machabejskiej czytamy, że bluźnierca został ukarany przez Boga: „Doszło nawet do tego, że z oczu bezbożnika wydobywały się robaki, a ciało jego za życia odpadało kawałkami, na skutek zaś przykrej woni jaka z niego wychodziła, całe wojsko cierpiało na mdłości. Tego, któremu na krótko przedtem wydawało się, że dotyka gwiazd na niebie, tego nikt nie mógł znieść, tak nieznośnie silny był zaduch” (9,3-10). Po około dwustu latach taki sam los spotkał też innego bluźniercę, króla Heroda Agryppę (37-44), wnuka Heroda Wielkiego (Księga Dziejów Apostolskich 12,21-23).

  6. Doszło do tego w miesiącu Kislew (listopad/grudzień) 164 roku przed Chrystusem.