Nasz mocny punkt oparcia

image_pdfimage_print

Rzeczywistość, jaka jest – każdy widzi. Wymienianie licznych bied współcześnie nas nękających, zajęłoby wiele miejsca i czasu. Podobnie jak poszukiwanie dróg wyjścia z trudnej, czasami wręcz tragicznej sytuacji.

Mało jest osób, nawet urzędowo do tego zobowiązanych, które najpierw naprawdę chcą, a potem potrafią przyjść z pomocą. Codzienne doniesienia o dzieciach, które bez śniadania przychodzą do szkoły, o rodzicach daremnie poszukujących pracy, miotanych rozterką czy zapłacić czynsz albo (ryzykując eksmisją!) kupić trochę żywności i/lub węgla, o beznadziei wchodzącej w życie młodzieży i przerażającej nędzy pracowników dawnych pegeerów – przeplatają się z doniesieniami o nadużyciach, oszustwach i obłudzie ludzi ze szczytów władzy , którym szarzy, zwykli ludzie a potrzebni tylko w dniu wyborów…

Owszem, większość z nas z trudem, ale wciąż jeszcze jest w stanie utrzymać siebie i rodziny, choć na słowo „redukcja” wstrzymujemy oddech i bledniemy. Nastały czasy, których nie przeczuwaliśmy, i nie byliśmy w stanie ich sobie wyobrazić. W serca wielu wkrada się zwątpienie i rozpacz, a w oczach kryją się nieme pytania:

  • Jak się uchronić przed rozstrojem i depresją?

  • Skąd czerpać psychiczne, fizyczne i duchowe siły?

  • Komu zaufać, i na kim się oprzeć?

Dla nas, którzy wierzymy nie tylko w Boga, ale także wierzymy Bogu, wielkim pokrzepieniem są słowa Pana Jezusa Chrystusa, który powiedział, że jesteśmy bliscy Bogu, i że On stale się troszczy i będzie się troszczyć o nasze codzienne potrzeby. Zwłaszcza w trudnych, ekstremalnych sytuacjach, gdy nasze możliwości już zupełnie się wyczerpują:

  • Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał swoje troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia” (Mt 6,31-34).

Mam świadomość tego, że niektórzy wiarę tę i zaufanie uznają za <opium dla ludu>, i je wyśmieją. Wiem też, że przywołają przypadki, w których „Bóg jakoś nie po mógł”, i konkretna, znana im rodzina wpadła w nędzę… – Słyszałem o takich przypadkach, z niektórymi zetknąłem się blisko i poznałem je osobiście; nie zamierzam więc ani im zaprzeczać, ani próbować wyjaśniać wszystkie sytuacje i zdarzenia. Nie mam ani takich możliwości, ani aspiracji – nie taka jest moja rola i powołanie. Mogę natomiast, i z radością i satysfakcją chcę zaświadczyć, że widziałem wiele dowodów Bożej troski o Jego dzieci, które Mu zaufały! Także Jego troski o mnie i moją rodzinę! A tego, co widziałem i doświadczyłem, nie jest w stanie podważyć żaden sceptyk ani szyderca! I dlatego ja nie tylko wierzę, ale ja wiem, że słowa Pana Jezusa są prawdziwe!

Zrozumiałem też i głoszę, że najwyższą mądrością, jaką możemy posiąść tu na ziemi, jest zaufanie i zawierzenie obietnicom Pisma Świętego, które jest Słowem Boga! To zaufanie wprowadza pokój w serce, daje zdolność i siły do znoszenia codziennych uciążliwości. Wierzący Bogu człowiek po prostu wie, że jego życie jest w rękach Bożych – A TO MOCARNE RĘCE!

Tego pozbawiają się sceptycy i ludzie niewierzący.

A dlatego oni sami muszą rozwiązywać wszystkie swoje problemy, sami muszą się zmagać z własną słabością i przeciwnościami losu, sami poradzić sobie z własnymi problemami, frustracją, rozczarowaniem i depresją… Albo w skrajnej rozpaczy mogą się poderwać do rewolucji, której siła zmiecie ten zły porządek, wierząc, że nowy, który nastanie, będzie lepszy… Tylko, że to już było, i to wiele razy – to, co teraz mamy, też jest przecież wynikiem (na szczęście bezkrwawej) rewolucji!

I miało być tak dobrze, a jak jest – każdy widzi.

Jezus Chrystus nie obiecywać nikomu raju na Ziemi.

Przeciwnie, każdego ze Swych naśladowców lojalnie uprzedził, że musi iść „wąską drogą” i przejść przez „ciasną bramę”. – To skrótowa charakterystyka życia trudnego, o czym często chrześcijanie zapominają. Stąd tak wiele przykrego zdziwienia, przeżywanych zawodów i duchowych kryzysów! Inaczej do trudów życia podchodzi ten, kto wie, że tak właśnie być miało, i po prostu tak być musi; ten, kto ma w sercu zaufanie do Pana Boga i wie, że On „choć dopuści”, to jednak „nie opuści” nigdy Swoich dzieci! W sercu i umyśle człowieka, który to zrozumiał, panuje pokój; w chwilach kryzysu ufnie i cierpliwie oczekuje na pomoc swego Pana, który przecież zna jego sytuację i wszystkie życiowe potrzeby.

Ale prawdziwym bogactwem człowieka, który zawierzył Panu Bogu, jest NADZIEJA POWTÓRNEGO PRZYJŚCIA JEZUSA CHRYSTUSA, który zakończy doczesną historię tego świata, a nas – dzieci Boga – zabierze do „Domu Ojca” (Jan 14,1-3)!

Tam rozpocznie się prawdziwe, szczęśliwe życie!

(2001)