Przed miesiącem, w pierwszej części tego artykułu wskazałem na potrzebę i konieczność rozpoznania czasu, w którym przyszło nam żyć. Oczywiście, miałem i mam na myśli przede wszystkim proroctwa opisujące końcowe dni naszego świata i zapowiadające bliskie już Powtórne Przyjście Pana Jezusa Chrystusa!.
Z licznych znaków, wskazanych w księgach Nowego Testamentu, chciałbym tu zwrócić uwagę na dwa:
Znak pierwszy: „Wojny i wieści o wojnach (Mt 24,6; Mk 13,7):
Kiedy w jednej z rozmów z naszymi sąsiadami stwierdziłem, że toczące się aktualnie na świecie wojny, są ważnym znakiem nadciągającego końca, jeden z nich zauważył, że nie jest to konkretny znak, jako że wojny towarzyszą ludzkości od zarania dziejów, i niewątpliwie tak będzie do końca świata, który „kiedyś pewnie nastąpi…”.
Pozornie, miał rację. Ale kiedy zaproponowałem, byśmy tym słowom Pisma Świętego przyjrzeli się w kontekście zmieniającej się i wciąż zaostrzającej sytuacji międzynarodowej, w kontekście wielkości i rodzajów zbrojeń, jakim dysponują dziś armie świata – a także, i głównie, arsenałów nuklearnych, jakie są w zasięgu politycznych antagonistów – nie brzmią już one tak enigmatycznie! Przeciwnie, brzmią groźnie i przerażająco!…
Bo rzeczywistość jest taka, że w odróżnieniu od wszystkich wcześniejszych walk i wojen, jakie przez stulecia toczyły z sobą skonfliktowane narody, gdy na polach bitewnych ścierały się ze sobą oddziały piechurów i konnych, uzbrojone w miecze i łuki, a potem w karabiny, dynamit i armaty – we współczesnych działaniach wojennych prym wiodą wojska lotnicze i systemy rakietowe, o zdumiewającej naddźwiękowej szybkości, wyposażone w systemy rakietowe z głowicami jądrowymi, z ogromną precyzją trafiające w odległe o setki i tysiące kilometrów cele, rakiety balistyczne, rakiety „powietrze-ziemia”, „ziemia-ziemia”, „ziemia powietrze” … itp. itd.!
A to wszystko – i jak sądzę o wiele więcej (o czym pewnie godzinami mogliby opowiadać wojskowi) – jest dzisiaj rzeczywistością naszego ludzkiego świata! I wszystko to czeka uśpione, w oczekiwaniu na moment, gdy elektroniczny impuls wyzwoli ich niszczącą energię!…
Biorąc pod uwagę zagrożenie ostatnią wojną, jaką bez wątpienia będzie Armagedon, w jednym z wcześniejszych artykułów zwróciłem uwagę Czytelników mojej Strony, na fragment szesnastego rozdziału Apokalipsy, wersety od 13. do 21.
Zainteresowanym tą problematyką proponuję, aby wskazany fragment przeczytali i przemyśleli.
Bo to tam – jak rozumiem – zostały przedstawione nieodległe już wydarzenia ostatnich „dni” – czyli lat lub nawet miesięcy, istnienia ziemskiej cywilizacji.
Znak drugi: Ogólnoświatowe zwiastowanie Ewangelii.
Słowa Pana Jezusa z Mt 24,14 informują, że „będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec”
Podczas mojej kilkudziesięcioletniej służby w Dziele Ewangelii (uwierzyłem i chrzest wiary przyjąłem w listopadzie 1963 roku), jednym z najczęściej stawianych mi pytań, było pytanie o Ogólnoświatowe Zwiastowanie Ewangelii. Pytający nie ukrywali, że chodziło im nie tylko o proces czy metody ewangelizacji, lecz także o nadchodzący koniec ziemskiej historii. Przy okazji poznawałem ich poglądy w tych kwestiach.
Byli chrześcijanie, zdaniem których w wypowiedzi Jezusa należy zauważyć słowo „ta Ewangelia”, jako że już za dni Apostołów fałszywi nauczyciele nauczali błędu, co zauważył i napiętnował ap. Paweł, pisząc do Galacjan: „Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej, do innej ewangelii. Chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty!”
Oczywiście, była to od początku niezwykle ważna sprawa i wciąż aktualne ostrzeżenie…
Inne pytania ujawniały troskę o najlepszą metodę zwiastowania Chrystusa – na przykład, czy jest nią metoda <od drzwi do drzwi>, czy publiczne ewangelizacje i wykłady Pisma Świętego? Albo zwiastowanie przez radio lub TV?…
Akcent na „tę ewangelię” zaowocował też przekonaniem niektórych, że każdy człowiek – by móc się opowiedzieć – powinien poznać wszystkie nauki, jakie głosi określone wyznanie. Owszem, na szczęście niewielu członków zborów podzielało ten pogląd…
Zapytany o moje preferencje w tym przedmiocie niezmiennie odpowiadałem i odpowiadam, że wszystkie one mają swe zalety i ograniczenia, i w tej kwestii ewangeliści powinni być elastyczni. Kolejne lata i poczynione doświadczenia, potwierdzają tę zasadę.
Niemniej, pytanie o to, kiedy Ewangelia zbawienia zostanie ogłoszona całemu światu („mieszkańcom ziemi, i wszystkim narodom, i plemionom, i językom, i ludom” – Mt 24,14; Obj 14,6) – bo przecież Bóg chce, „aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (por. 1 Tym 2,1-4) – pozostaje wciąż bez pełnej odpowiedzi!
Pisząc to, chcę uszanować wielkie serca i wysiłki osób i grup wyznaniowych – złożonych i z prostych ludzi i z wybitnych lingwistów – którzy podjęli się równie benedyktyńskiej i tytanicznej, co niebezpiecznej pracy, by dotrzeć do ludów zamieszkujących nieznane wyspy rozproszone po bezkresnych oceanach i/lub mieszkańców puszczańskich osad; nauczyć się ich języka i od podstaw stworzyć jego gramatykę, potem nauczyć tych ludzi sztuki czytania, by na końcu, zwykle po kilku latach, wręczyć im wydrukowany dla nich egzemplarz Ewangelii!… Ze wzruszeniem wspominam jedno ze spotkań z przedstawicielami takiej grupy, w którym miałem przywilej wziąć udział i słuchać o ich służbie.
Wciąż jednak wracała do mnie kwestia,
w jaki sposób jeszcze innym ludziom – niekoniecznie oddalonym od cywilizacji – można by przekazać Ewangelię… Niespełna dziesięć lat później, skłoniony do tego specyficznymi okolicznościami, zdecydowałem się założyć własną Stronę w Internecie, a życzliwe mi osoby poparły ten pomysł, równocześnie oferując pomoc formalną i techniczną – co dla mnie było i jest bezcenne!
Chciałem i wciąż się staram, by Strona pełniła kilka funkcji. Przede wszystkim ewangelizacyjną, nauczającą i apologetyczną. Zależało i zależy mi na tym, by pomagała Czytelnikom zrozumieć trudniejsze nauki (w tym proroctwa) biblijne i ułatwiała orientację w mozaice wyznań chrześcijańskich, ostrzegając przed chytrą strategią i licznymi pułapkami diabła. By zajmowała jednoznaczne stanowisko w kwestiach doktrynalnych i światopoglądowych, odważnie polemizując z obcymi poglądami, którym w chrześcijaństwie niezasłużenie przyznano prawo obywatelstwa. Ten profil starałem się realizować przez kolejne lata i – jeśli będę żyć, a Pan Bóg zachowa moje zdrowie i użyczy potrzebnych umiejętności i sił – chcę realizować, jak długo będzie to możliwe.
Od tamtych dni, pewnie podobnie jak inni piszący, obserwując z zainteresowaniem liczbę i <geografię> logujących się osób zauważyłem, że Czytelnikami Strony są nie tylko mieszkańcy naszego kraju, ale coraz częściej również innych państw, a potem i… kontynentów!
Stronę prowadzę wyłącznie w języku polskim, a więc, jak łatwo się domyślić, oprócz krajowych, moimi Czytelnikami są znające język polski osoby mieszkające poza granicami. Nie jest to jakaś wielka liczba, ale jeśli po kilku latach funkcjonowania Strony, tygodniowo loguje się u mnie około 150-200 osób, to jestem szczęśliwy!. Na początku, gdy nie było jeszcze ograniczeń, jakie wprowadziło RODO, z ogromną satysfakcją odnotowywaliśmy, że poza Polską logują się osoby z kolejnych krajów europejskich, a dalej z Afryki, obu Ameryk, Australii, z wysp Oceanii, a któregoś dnia swój ślad pozostawił ktoś z Grenlandii!…
Teraz nie oglądam już na monitorze śladów ich wizyt (niestety, RODO!), ale to nie zamyka drogi do mej Strony i jestem przeświadczony, że i one i kolejne osoby są nadal mymi Gośćmi, i mam satysfakcję, że wciąż mogę im przekazywać Bożą naukę.
A takich osób jak ja, jest mnóstwo!
… Dzień po dniu, a czasami również w nocy, siadają w swoich domach przy stole lub biurku i piszą, a potem zamieszczają w sieci teksty kierujące ludzi do Pana Boga – w różnych językach, dzień po dniu, bo dziś wciąż jeszcze jest Dzień Zbawienia …
… A osoby poszukujące Drogi Bożej, włączają swoje laptopy lub smartfony, wchodzą na te Strony i czytają…
Zbory mnożą wysiłki ewangelizacyjne, rozpowszechniają Biblie, opracowują programy ewangelizacji, kaznodzieje zwiastują Słowo i odwiedzają zainteresowanych, by z nimi rozważać Pismo Święte. A wszyscy modlą się do Pana, „aby wysłał robotników na żniwo” (por. Mt 9,38)!
I tę służbę należy kontynuować pamiętając, że Pan czyni to, czego my nie tylko nie potrafimy, ale czasami nawet nie zauważamy…
SK