Obecnie zajmiemy się sprawą zależności poszczególnych nauk Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego „od głównego fundamentu i środkowego filara wiary adwentowej”, jakim – według Ellen G. White – jest nauczanie, że w dniu 22. października 1844 roku Jezus Chrystus wszedł do „najświętszego”świątyni w niebie. Bez wszelkiej wątpliwości jest to rzeczywiście główny filar adwentyzmu, punkt wyjścia dla poglądów, które w równej mierze dziwią, co szokują! Przekonamy się o tym analizując specyficzne adwentystyczne poglądy i nauki:
„Niebieska świątynia”
Jak już powiedzieliśmy, chcąc utrzymać pogląd, że wyliczenie czasu dokonane przez Williama Millera (a potem uzupełnione przez Samuela Snow’a) było uprawnione, a data 22.X.1844 rok ma wielkie znaczenie w ekonomii zbawienia, trzeba było wykazać, że w tym dniu stało się coś ważnego.
Przywódcy ruchu byli świadomi, że pomysł z ”przejściem Jezusa Chrystusa ze <świętego> do <najświętszego> niebieskiej świątyni” może się udać tylko wtedy, gdy zdezorientowanym zwolennikom ruchu uda się zaszczepić pogląd, że w niebie znajduje się specjalny, dwuprzedziałowy budynek – dokładnie taki sam, jak ziemska świątynia w Izraelu. Miała to być właśnie <Niebieska Świątynia>.
Warto odnotować, że milleryści znali biblijną naukę o Niebieskiej Świątyni, którą jest „Bóg i Baranek” (por. Obj 21,22) oraz Kościół Boży (1 Kor 3,16.17; Ef 2,19-22). Naukę tę – przyznaje Z. Łyko (por. „Geneza… s. 193) – głosiło już bowiem w owym czasie wielu wybitnych teologów. Jednak milleryści, a ściślej mówiąc ci z nich, którzy przystąpili do tworzenia zrębów doktrynalnych Kościoła Adwentystów D.S. – naukę tę odrzucili, gdyż wykluczała ona spekulacje z „przejściem Chrystusa” z jednego do drugiego przedziału „budynku w niebie”…! Tak więc w miejsce biblijnej nauki o Niebieskiej Świątyni, grupa ta przyjęła naukę, która umożliwiała <wyjaśnienie> rozczarowania roku 1844, nie bacząc na fakt, że nie ma dla niej poparcia w Słowie Bożym, a jedynie w pismach Ellen G.White.
Warto się przyjrzeć swoistej <szkole teologicznej>, która umożliwiła wytworzenie adwentystycznej nauki o <niebieskiej świątyni> – realnym budynku w niebie. Opiera się ona na dosłownym zrozumieniu symbolicznego języka Biblii, szczególnie zaś Księgi Objawienia.
-
I tak, gdy w księdze Objawienia 1,12.13 czytamy o „siedmiu świecznikach złotych”, adwentyzm uznaje to za dowód, że w niebie – w <niebieskiej świątyni> znajduje się rzeczywiście siedem złotych świeczników. (por. Z. Łyko „Nauki Pisma Świętego” s. 277; T.T. Babienko „Pojednawcza Ofiara Chrystusa” s.30; E.G.White „Doświadczenia i widzenia” s.217.218; „Wielki bój” s. 303.304; „Historia zbawienia” s. 266). Tym samym ignorują oni jednoznaczne wyjaśnienie Jezusa Chrystusa, że owe świeczniki nie istnieją w niebie, lecz są symbolem „siedmiu zborów”, czyli całej historii Kościoła Bożego, który żyje, walczy i działa w zwiastowaniu Ewangelii zbawienia. (por. Obj 1,20)!
-
Na podobnej zasadzie adwentyzm uznał, że w owym niebieskim budynku znajdują się także: „ołtarz kadzenia” (bo mówi o nim tekst Obj 8,35), oraz np. „skrzynia przymierza” (bo jest o niej mowa w Obj, 11,19).
-
Żaden z publicystów tego Kościoła nie zadał sobie trudu, aby zrozumieć znaczenie tych symbolicznych obrazów – wygodne, bo odpowiadające doktrynie, jest potraktowanie ich dosłownie.
Chociaż i adwentyści czynią tu pewne wyjątki. Oto, co odnośnie „chlebów pokładnych” (które według E.G. White znajdują się w <niebieskiej świątyni> w takiej samej postaci, jak w ziemskiej świątyni), mówi w „Słudze zboru” inny adwentystyczny autor:
-
„Czy są tam przedmioty, które były w świątyni ziemskiej? Tak, są… Chleby pokładne także są: <I rzekł im Jezus: Jam jest chleb żywota…>” (Sługa Zboru nr 2-3/1962).
Tu rodzą się dwa pytania: (1) Jeśli według oficjalnej nauki adwentystów, <niebieska świątynia> jest realnym budynkiem w niebie, dokładnie takim samym, jak świątynia w Izraelu – gdzie są i dwa przedziały, i świeczniki, i ołtarz kadzenia, i skrzynia przemierza… – to dlaczego nie ma chlebów pokładnych, tylko Jezus Chrystus, jako „chleb żywota”?! Dlaczego nagle chleby pokładne potraktowano jako symbol? (2) dlaczego na ten sam temat czego innego naucza <prorokini>, a zupełnie czego innego inni adwentystyczni publicyści?
Podobnych niekonsekwencji jest wiele. Dobrze byłoby, aby Adwentyści zdali sobie z tego wreszcie sprawę. Obawiam się jednak, że mimo oczywistych dowodów, Kościół Adwentystów D.S. nie zrezygnuje z nauczania o budynku w niebie. Przyczyna tego jest prosta: musiałby wówczas zrezygnować także z podtrzymywania twierdzenia, że rok 1844 ma jakiekolwiek znaczenie dla ekonomii zbawienia i losów ludu Bożego.
Dwie sztandarowe nauki Adwentyzmu: o roku 1844 i o budynku w niebie, albo razem stoją, albo razem upadają. – „Główny fundament i środkowy filar wiary adwentowej wyraźnie potrzebuje <podpórki>, którą stała się nauka o dwuprzedziałowym budynku w niebie.1)
Pojednanie rozpoczęte w roku 1844…?
Pismo Święte jednoznacznie naucza, że pojednanie między Bogiem a ludzkością zostało dokonane na Golgocie. (Czytaj: Kol 1,19-22; Rz 5,6-11). Jednak adwentyzm – chcąc utrzymać pogląd, że rok 1844 miał ważne znaczenie w ekonomii zbawienia – sugeruje, że w dniu 22.X.1844 r. Jezus rozpoczął dopiero nowotestamentowy Dzień Pojednania. Wtedy właśnie – uczy Ellen White – Jezus „ubrał się w szaty” i „przeszedł” (w innej wypowiedzi: „przejechał na ognistymwozie”) do drugiego przedziału <niebieskiej świątyni>.
Jest to pogląd, który wyraźnie razi nawet adwentystycznych autorów, stąd w niektórych opracowaniach czytamy, że w roku 1844 Jezus Chrystus „wstąpił przed obliczność Bożą, aby dokończyć dzieła pojednania” (E.G.White „Historia Zbawienia” s. 267).
Niestety, wprowadzenie tej „poprawki” nie na wiele się zdało, bo – chcąc pozostać wierni symbolice starotestamentowej – to musimy uznać, że starotestamentowy „dzień pojednania”, i tym samym posługa pojednania rozpoczynała się od ubrania się arcykapłana w specjalne szaty i wejścia z krwią ofiary) za drugą zasłonę, do „najświętszego”. Stąd, jeżeli Ellen White naucza (a nawet dokumentuje to otrzymanym od Boga „widzeniem”), że Jezus ubrał się w specjalne szaty i wszedł do drugiego przedziału niebieskiej świątyni, właśnie w dniu 22.X.1844 r., to musimy mówić o rozpoczęciu, nie zaś kontynuowaniu dzieła pojednania!
Dlaczego pionierzy Adwentyzmu zdecydowali się na podważenie biblijnej nauki o tym, że Jezus Chrystus dokonał i dokończył pojednania na Golgocie (Rz 5,6-11; Kol 1,19-22)? – W jednym, jedynym celu:by ocalić naukę o ważności roku 1844; bo bez owego „wejścia do drugiego przedziału niebieskiej świątyni”, nie mogliby twierdzić, że ruch millerowski był inspirowany i prowadzony przez Boga. Musieliby się przyznać do błędu i zwiedzenia wielu tysięcy ludzi… A na to pionierzy Adwentyzmu się nie zdobyli.
I tu wielu biblistów i teologów zwraca uwagę na fakt, że Adwentyści głoszą <dwojaką Ewangelię> – inną dla <świata>, a inną dla <wtajemniczonych>, czyli członków Kościoła. <Światu> głosi się, że Jezus Chrystus pojednał ludzkość z Bogiem na Golgocie, a wyznawcom – że czyni to począwszy do roku 1844!
Okazuje się zatem – i niech czytający te słowa Adwentysta rozważy tę konstatację – że, nie tyle „główny filar wiary adwentowej” podtrzymuje pozostałe elementy doktrynalnej konstrukcji tego Kościoła, lecz raczej pozostałe, wytworzone <na siłę> doktryny podtrzymują ten filar!…
„Sąd śledczy”, czyli: co Jezus Chrystus czyni w „najświętszym”.
Aby rozszerzyć naukę o „oczyszczeniu <niebieskiej świątyni> od roku 1844” oraz wytłumaczyć, na czym polega widziana po adwentowemu arcykapłańska służba Jezusa Chrystusa, a tym samym jaki był cel i sens <wejścia> Jezusa Chrystusa do drugiego przedziału <niebieskiej świątyni>, E. White – znów w oparciu o swoje <widzenia> – wyjaśnia, że od roku 1844 trwa w niebie tzw. <sąd śledczy>, trybunał, który analizuje życie wszystkich wierzących i wyrokuje ostatecznie o zbawieniu bądź potępieniu każdego wierzącego.
Na sądzie tym, sądzony zaocznie grzesznik w Jezusie Chrystusie ma swego Orędownika, który – aby przebłagać Boga i obronić nas przed Jego gniewem – „podnosi swe ręce do Boga przekładając mu, że przecież i za tych krew swą przelał” (por. E.G. White „Wielki bój” s.350-355; „Doświadczenia…” s.25 lub „Wczesne Pisma” s. 38).
Wprowadzenie nauki o sądzie śledczym – (wyjaśnijmy, że zarówno sam termin, jak i idea takiego sądu, są zgoła nieznane Biblii!) – łamie podstawowe zasady Bożego postępowania z ludźmi w Czasie Łaski (Wieku Ewangelii).
Bo w Czasie Łaski, „Ojciec nikogo nie sądzi, lecz cały sąd oddał Synowi” (Jan 5,22); także Jezus Chrystus nikogo nie sądzi: „Bo nie posłał Bóg Syna swego na świat po to,aby sądzić świat, ale po to, aby świat był przez niego zbawiony” (Jan 3,17).
W Czasie Łaski wszyscy ludzie sądzą się sami, na podstawie swojego stosunku do Ewangelii. Ci, którzy przyjmują usprawiedliwienie w krwi Jezusa Chrystusa, „przechodzą ześmierci do życia” („Zaprawdę zaprawdę, powiadam wam; kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ześmierci do żywota” – Jan 5,24). Ci zaś, którzy odrzucają poselstwo Ewangelii, sami osądzają się na śmierć. („A jeśliby kto słuchał słów moich, a nie przestrzegał ich, Ja go nie sądzę: nie przyszedłem bowiem sądzić świata, ale świat zbawić. Kto mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ma swego sędziego: Słowo, które głosiłem sądzić go będzie w dniu ostatecznym” – Jan 12,47.48).
Oczywiście, autorzy nauki o <sądzie śledczym> na jejpoparcie przytaczają kilka wersetów biblijnych, a mianowicie: Dan 7,9.10; 1 Ptr 4,17; Obj 11,18; 14,6.7. Niestety, znów są to wersety, które z koncepcją <sądu śledczego> nie mają nic wspólnego:
-
Wersety Dan 7,9.10 opowiada o <sądzie Bożym> nad „małym rogiem” – co znajduje potwierdzenie w treści całego siódmego rozdziału proroctwa Daniela;
-
Werset 1 Ptr 4,17 – czytany w kontekście od wesrsetu12. do końca rozdziału – mówi o <Sądzie ognia>, przez który w swym życiu przechodzą dzieci Boże (por. 1 Tes 1,4.5);
-
Werset Obj 11,18 dotyczy <sądu ostatecznego> (por. Obj 20,12-15);
-
Zaś wersety Obj 14,6.7 opisują <Sąd Ewangelii>, jakiemu podlegają narody, do których dociera poselstwo Łaski Bożej.2)
Na poparcie <sądu śledczego> nie brak natomiast <widzeń> E.G. White. Ona nie tylko widziała ten „niebieski trybunał”, lecz obserwowała nawet stosowaną na nim procedurę. Jej opisy tego sądu i całe obszerne nauczanie o nim, zmusza do przyjęcia jednego z dwóch wniosków:
- albo Ellen White zupełnie nie znała nawet podstawowych zasad interpretacji tekstu biblijnego, a co za tym idzie, nie znała znaczenia tekstów, na które się powołuje;
- albo świadomie stworzyła (lub współuczestniczyła) w stworzeniu tej niebiblijnej nauki, aby tylko ocalić naukę o ważności roku 1844.
Nie ma drogi pośredniej, a obydwa wyjaśnienia wystawiają złe świadectwo adwentystycznej <prorokini>. Za jej ignorancją zdaje się przemawiać m.in. to, że np. opisując scenę <sądu śledczego>, w roli oskarżyciela ludu Bożego widzi tam szatana. („Kiedy Jezus prosi za lud, szatan przed Bogiem oskarża lud jako przestępców… Teraz wskazuje na historię ich życia, na niedoskonałość charakteru, na brak podobieństwa do Chrystusa, czym zawstydzali swego Zbawiciela, wskazuje na wszystkie grzechy, do których ich skusił, i żąda, by te dusze należały do niego, gdyż są jego poddanymi” „Wielki bój”, s.352.353). Tymczasem Słowo Boże jednoznacznie naucza, że po zwycięstwie Jezusa Chrystusa na Golgocie, szatan został zrzucony z Nieba i prawo skarżenia zostało mu odebrane (czyt. Obj 12,6-13; por. Rz 8,33.34).
O jej ignorancji świadczy też to, że opisując wydarzenia, jakie jej zdaniem miały miejsce w niebie w dniu 22.X.1844 roku (gdy Jezus Chrystus jako Najwyższy Kapłan „wchodził do <najświętszego> niebieskiej świątyni”), <każe> Mu się ubierać w szaty arcykapłana porządku lewickiego (por. „Doświadczenia…” s. 23 lub „Wczesne Pisma” s. 36 por. 3 Mjż 16,1-4.23.24) A co więcej – w szaty „na cześć i na ozdobę” (por. 2 Mjż 28,2-39), które Aaron ubierał na uroczyste okazje służby codziennej, które jednak musiał zdejmować właśnie w Dniu Pojednania! Bo do drugiego przedziału świątyni arcykapłan wchodził wyłącznie w białym, lnianym ubiorze (3 Mjż 16,1-4.23.24)!
Natomiast za celowym fałszowaniem przez <prorokinię> prawdy, zdają się przemawiać wszystkie jej tendencyjne <widzenia> oraz sposób i argumenty, jakimi ustawicznie zwalczała doktrynalnych przeciwników. Wskazałem na to powyżej, opisując wydarzenia towarzyszące ogłaszaniu, że Jezus Chrystus przyjdzie na Ziemię w „roku 1843”, a potem w dniu 22.X.1844r.
Jakiejkolwiek podlegała inspiracji, faktem pozostaje, że Ellen G. White poprzez swoje pisma i odwołując się do swych <widzeń>, czyniła wszystko, by wprowadzić i umocnić w swym kościele kolejną niebiblijną naukę – kolejną „podpórkę” pod „główny fundament i środkowy filar wiary adwentowej”, jakim jest rok 1844.
Kto zgładził grzechy ludu Bożego?
Także w tej kwestii doktryna adwentystyczna wynika z zaszłości historycznych, i jest kontynuacją zwodniczego ruchu millerowskiego! A nawet więcej, bo położenie nacisku na rok 1844 i uczynienie go najważniejszym w ekonomii zbawienia, stało się przyczyną odejścia od roku i dnia, który był naprawdę najważniejszym i przełomowym – od roku i dnia śmierci Jezusa Chrystusa!
To bowiem tam, na Golgocie, Jezus pojednał nas z Ojcem przez własną śmierć, gładząc nasze grzechy; to tam oczyścił nas z grzechów i nieprawości, czyniąc Swoim ludem, Swoją własnością. To Jego zmartwychwstanie stało się gwarancją naszego zmartwychwstania w dniu powtórnego przyjścia Pana, a Ewangelia Łaski, która jest głoszona od tamtego czasu, dokonuje podziału wśród ludzi – na zbawionych i na potępionych.
Natomiast adwentystyczny obraz sprawy jest odmienny. Zgodnie z nim do <niebieskiej świątyni>, rozumianej jako budynek w niebie, przenoszone są grzechy ludu Bożego („… nasze grzechy są w rzeczywistości przenoszone do niebieskiej świątyni przez krew Chrystusa”, E.G. White „Wielki bój” s.349-357).
Twierdzenia Ellen White każą w tym miejscu postawić wprost jedną z najważniejszych kwestii: jeżeli grzechy wierzących nie zostały zgładzone w Chrystusie na Golgocie, jeżeli trwają nadal i do tego zanieczyszczają Niebo, to kto wreszcie i w jaki sposób zgładzi grzech ludu Bożego?…
Zdumiewa i zarazem szokuje potraktowanie tej sprawy przez pionierów Kościoła Adwentystów D.S. – i oczywiście przez sukcesorów ich poglądów! Nie zawahali się oni bowiem przed ogłoszeniem nauki, że wyznane grzechy ludu Bożego, za które wierzący złożyli swą ofiarę, zostaną ostatecznie włożone na… szatana, i zgładzonew jego śmierci!!! Oto wypowiedzi rzeczników tego przerażającego poglądu:
-
„… Chrystus po skończeniu Swej funkcji Pośrednika <ukaże się bez grzechu… ku zbawieniu> (Hbr 9,28), aby Swój oczekujący Go lud obdarzyć wiecznym życiem. Tak jak kapłan wyznawał na głowę kozła grzechy, które usunął ze świątyni, tak Chrystus złoży wszystkie wyznane grzechy na szatana…” (E.G.White „Wielki bój” s.353).
-
„… Teraz wszystkie nasze grzechy są złożone na Chrystusa… Po oczyszczeniu niebieskiej świątyni Chrystus pojawi się bez grzechu. Cóż się stało z grzechem, który Chrystus wziął od nas na Siebie?… Cóż się stanie z grzechem? Grzech zostanie złożony na szatana, który będzie musiał zginąć za grzech…” (T.T. Babienko „Pojednawcza Ofiara…” s.36).
-
„… Pozostałe czynności Dnia Pojednania. Starotestamentalny kapłan po dokonaniu oczyszczenia świątyni i ludu obciążał tymi grzechami „kozła dla Azazela” i wypuszczał go na pustynię, gdzie kozioł ten ginął (3 Mjż 16,20-22). Wytracani byli również spośród ludu ci, którzy nie pokutowali i nie pojednali się z Bogiem. Akty te symbolizowały po pierwsze – obciążenie szatana, sprawcy grzechu (Jan 8,44) i głównego inspiratora (Ef 2,1-3) odpowiedzialnością za przestępstwa ludu Bożego (które w istocie były przez niego inspirowane), po drugie – ostateczną zagładę szatana, jego zastępów i niepokutujących grzeszników…” (Z.
Łyko, „Nauki Pisma Świętego” s.288,289).
Przytoczone cytaty świadczą, że Adwentyści – sięgając do symboliki starotestamentowego Dnia Pojednania – jednego z dwóch kozłów ofiarowywanych tego dnia za grzech ludu (3 Mjż 16,5-22), uznali za typ szatana. W taki oto sposób szatan, inspirator i sprawca grzechu, ojciec kłamstwa (Jan 8,44) i morderstwa (1 Jana 3,12) został uczyniony ofiarą dla oczyszczenia ludu Bożego z grzechów!
Oczywiście, to nie po raz pierwszy nauka adwentystyczna zniekształca symbolikę świątynną. I nie dzieje się tak bez przyczyny. Wszak w tej społeczności wyznaniowej od samego początku – od niesławnego końca ruchu millerowskiego, kiedy to zamiast uznać swój błąd i porzucić go, zdecydowano się przy nim pozostać – wszystko zostało podporządkowane twierdzeniu, że ruch millerowski był inspirowany i prowadzony przez Boga, a rok 1844 ma podstawowe znaczenie dla arcykapłańskiej posługi Jezusa Chrystusa, i w ogóle dla zbawienia ludu Bożego.
I jeszcze o <filarze>, czyli o czym mówi proroctwo Daniela 8,14?
Wprowadzone w proroctwie Daniela w rozdziale ósmym potęgi światowe – Medo-Persja („baran”) i Grecja („kozioł”) – to prorocze przygotowanie do dramatycznych wydarzeń, jakie miały się wydarzyć za sprawą „małego rogu”, którym zgodnie z proroczymi specyfikacjami, był król jednego z królestw podzielonej Grecji, królestwa północnego Seleukidów – Antioch IVEpifanes (Dan 8,9).
To właśnie ten władca, uwikłany w wojny i rozgrywki polityczne i osiągający przejściowo zdumiewające sukcesy, w pewnym momencie zwrócił uwagę na „prześliczną ziemię” (Palestynę). Realizując program hellenizacji i dążąc do zniszczenia kultu Jahwe w Izraelu, napadł na Żydów i zabronił praktykowania religii zgodnej z Zakonem. Zakazał składania w świątyni ofiar (proroctwo odnotowuje szczególnie zakaz składania „ofiary ustawicznej” tj, dwóch baranków – jednego składanego wieczorem, a drugiego w poranku dnia), a tych, którzy się nie podporządkowali, prześladował i mordował ze szczególnym okrucieństwem (Dan 8,10-12).
W okresie największych represji i ucisku, zostało zadane pytanie: „Jak długo (potrwa)widzenie: wieczna ofiara, zgubna nieprawość, przybytek i podeptane zastępy?” (Dan 8,13).
Odpowiedź brzmiała: „Jeszcze przez dwa tysiące trzysta wieczorów i poranków, następnie świątynia odzyska swoje prawa”. (Dan 8,14).
W pierwszym momencie budzi zdziwienie forma odpowiedzi; dlaczego tekst nie mówi o dniach czy latach, lecz o wieczorach i porankach? Ale po zastanowieniu wszystko staje się jasne. Skoro największym przestępstwem „małego rogu” było odjęcie „ofiary ustawicznej”, składanej dwa razy dziennie – wieczorem i o poranku – to odpowiedź „2300 wieczorów i poranków” oznacza 2300 ofiar, dla złożenia których potrzeba było 1150 dni. (2300 ofiar: 2 ofiary każdego dnia – jedna wieczorem i jedna rano = dokładnie 1150 dni). A dla złożenia takiej ilości „ofiar ustawicznych”, potrzeba nieco ponad trzy lata.
I tyle właśnie trwała zbrodnicza działalność Antiocha IV Epifanesa, skierowana przeciwko świątyni Pańskiej w Jerozolimie, a działo się to przy końcu greckiego panowania nad starożytnym światem. (okres panowania Grecji, to lata 331-161 przed Chrystusem) – dokładnie w latach 167-164 przed Chrystusem.
Gdy czas się skończył, w dniu 25. miesiąca Kislew, nastąpiło oczyszczenie zbezczeszczonej świątyni i przywrócenia w niej służby. W ten sposób „świątynia wróciła do swego prawa”, a na pamiątkę tego wielkiego wydarzenia, zostało ustanowione doroczne święto CHANUKA, na którym w swoim czasie był także obecny w Jerozolimie Pan Jezus Chrystus (por. Jan 10,22.23).
Łączenie tego, wypełnionego w czasach starożytnych proroctwa, z symboliką starotestamentowego „Dnia Pojednania”, kiedy to były gładzone grzechy ludu Bożego – jest poważnym nadużyciem. Proroctwo mówiące o oczyszczeniu świątyni ze zbezczeszczenia, jakiego się dopuścił „mały róg”, nie może być traktowane jako opis oczyszczenia świątyni z wyznanych grzechów ludu Bożego!
To są dwa zupełnie różne zanieczyszczenia!
Jedno z nich – to, o którym pisze prorok Daniel – jest „zbezczeszczeniem świątyni”, dokonanym przemocą i całkowicie przeciw woli Bożej. Natomiast drugie, opisane w Księdze Kapłańskiej rozdział szesnasty, jest zanieczyszczeniem świątyni wyznanymi grzechami ludu Bożego – co działo się zgodnie z ustanowionym przez Boga porządkiem służby.
Są to także dwa zupełnie różne oczyszczenia!
Błąd Williama Millera polegał na bezzasadnym połączeniu spraw zupełnie różnych, a także na – równie błędnym – założeniu, że proroctwo Daniela z rozdziału 9 o „siedemdziesięciu tygodniach” ma związek z okresem „2300 wieczorów i poranków” z Daniela 8,14. Tymczasem, jak wynika z analizy porównawczej,3), te dwa okresy prorocze nie mają z sobą nic wspólnego. William Miller, wczytując się w różne źródła historyczne (o tych jego studiach wiele piszą publicyści adwentystyczni), pominął lub zignorował niektóre z nich, a co najistotniejsze – właśnie te, na które powinien zwrócić szczególną uwagę! Myślę tu o autorach żydowskich, a przede wszystkim o żydowskim historyku, Józefie Flawiuszu. To właśnie Flawiusz w swoich „Starożytnościach…” („Dawne dzieje Izraela”) zwraca szczególną uwagę na proroka Daniela i jego pisma, w tym także na proroctwo o „2300 wieczorach i porankach”. Opinia tego historyka jest cenna ze względu na kilka okoliczności:
-
Był Żydem i jako taki miał dostęp do księgi Daniela w oryginalnym języku, który – posiadając nie tylko znajomość języka, ale i mentalność Żyda – rozumiał o wiele lepiej aniżeli którykolwiek z dzisiejszych hebraistów;
-
Józef Flawiusz żył w pierwszym wieku po Chrystusie (urodził się kilka lat po śmierci Pana Jezusa), a więc blisko czasów, kiedy Żydzi byli ciemiężeni przez hellenistów;
-
Aplikacja historyczna proroctwa Daniela r. 8 i wyliczenie czasu prześladowania Żydów przez Antiocha IV Epifanesa, ze względu na znajomość historii własnego narodu i dostęp do materiałów archiwalnych Żydów (kronik narodu i innych istniejących opracowań), pozwoliły mu bez wątpienia na precyzyjne wyjaśnienie proroctwa o „2300 wieczorach i porankach”.
I właśnie Józef Flawiusz, podsumowując swe rozważania nad proroczym charyzmatem Daniela, i odnosząc się do jego zrozumienia księgi Daniela 8,14 napisał:
-
„…. Istotnie, naród nasz zaznał pod panowaniem Antiocha Epifanesa, takiej właśnie niedoli, jaką Daniel na wiele lat przedtem ujrzał i zapowiedział w swym piśmie…”(„Dawne dzieje Izraela” s. 517.518).
Z przedstawionego wyżej omówienia widać wyraźnie na jakim gruncie stoi, i jaką konstrukcję przedstawia sobą „główny fundament i środkowy filar wiary adwentowej”. W oparciu o takie właśnie spekulacje powstał ruch millerowski. Nic dziwnego, że gdy nadszedł czas próby, jego następstwa były tak tragiczne.
Te nauki muszą być właśnie takie!
To podsumowanie będzie nieco brutalne, ale – jeśli mamy szanować dowody – inne być nie może! A dowody biblijne i historyczne nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że nauki adwentystyczne dla których brak oparcia w Słowie Bożym, powstały w jednym wyłącznie celu – to jest, aby wesprzeć chybotliwą naukę o roku 1844! Pionierzy adwentyzmu i ich sukcesorzy chcą za wszelką cenę wykazać, że ruch millerowski mylił się tylko co do wydarzenia, lecz nie mylił się w obliczeniach.
Przyjęcie takiego <wyjaśnienia>, miało zdjąć z przywódców ruchu millerowskiego winę za zwiedzenie prawie stu tysięcy ludzi, którzy im zawierzyli i z ufnością oczekiwali na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa w dniu 22 października 1844 roku. Cywilną odwagą wykazał się w owym czasie jedynie inicjator ruchu, William Miller. Tylko on publicznie uznał swój błąd i odwołał obliczenia.
Grupka kilkudziesięciu ludzi, które w oparciu o odwołane obliczenia Millera, i na gruzach kierowanego przez niego ruchu, zaczęły budować Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, <rok 1844> uczyniły fundamentem swej wiary i punktem centralnym tworzonej ad hoc doktryny.
To właśnie oni – głosząc, że ruch millerowski mylił się wprawdzie co do wydarzenia, lecz był oparty na prawidłowych obliczeniach – zaczęli twierdzić, że w dniu 22.X.1844 r. Jezus Chrystus wszedł do istniejącego w Niebie budynku, którym jest… <niebieska świątynia>. Mówiąc po prostu, odesłali wszystkich zainteresowanych tam, gdzie człowiek pójść nie może by sprawdzić, czy głoszony pogląd jest prawdziwy. Aby dodatkowo poprzeć swoje wywody, oparli się na osobie, która twierdziła, iż była w Niebie i widziała tam „taką samą świątynię, jaka była kiedyś na Ziemi”. Osobą tą była Ellen G. White, którą potem uznano w Kościele ADS za proroka.
Ale przyjęcie poglądu, że Jezus Chrystus w dniu 22 października 1844 roku wszedł do „drugiego przedziału niebieskiej świątyni”, zrodziło naturalne pytanie, o sens i cel tego <wejścia>.
W odpowiedzi pionierzy adwentyzmu – zaprzeczając biblijnej prawdzie, że pojednania Boga z ludzkością i zgładzenia grzechów ludu Bożego Jezus Chrystus dokonał na Golgocie4) – stwierdzili, iż nowotestamentowy Dzień Pojednania rozpoczął się dopiero w roku 1844. A istotą tego pojednania jest usunięcie z owej <niebieskiej świątyni> grzechów ludu Bożego, którymi Jezus Chrystus ją zanieczyścił. Oto słowa <prorokini>, Ellen White: „[…] nasze grzechy są w rzeczywistości przenoszone do niebieskiej świątyni przez krew Chrystusa” – E.G. White, Historia zbawienia, s. 267).
Chrześcijanin, który zna Pismo Święte, z reguły stawia w tym miejscu dwa ważne i zasadnicze pytania:
-
Na czym polega arcykapłańska posługa Jezusa Chrystusa w <niebieskiej świątyni>, oraz:
-
W jaki sposób i przez kogo zostanie ostatecznie zgładzony grzech ludu Bożego?
W odpowiedzi na pytanie pierwsze, wytworzono naukę o tzw. <sądzie śledczym>, podczas którego szatan oskarża lud Boży,5) Aniołowie są świadkami oskarżenia,6) a Jezus Chrystus broni nas przed Bogiem za pomocą błagalnych słów i dramatycznych gestów.7)
Jeśli odpowiedź na pytanie pierwsze dowodzi, że twórcy adwentyzmu po prostu nie znają Biblii, to odpowiedź na pytanie drugie wręcz poraża. Bo według adwentystów grzechy ludu Bożego (grzechy uznane przez winowajców, wyznane Bogu i przez Niego odpuszczone, zostaną podobno złożone na szatana i zgładzone w jego śmierci!8)
Chcąc stworzyć choćby pozory prawdziwości tej nauki, pionierzy adwentyzmu nie zawahali się zniekształcić znaczenie ofiary składanej w starotestamemtowym Dniu Pojednania. Jednego z kozłów ofiary za grzech (3 Mjż 16,5), przez którego dokonywało się „przebłaganie”(oczyszczenie z grzechu – 3 Mjż 16,10), uznano za symbol pełnego nieprawości diabła!
Opisana sytuacja uplastycznia znane powiedzenie, że „błąd rodzi błąd”. Tak jest w istocie – zasady wiary Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, związane z rokiem 1844, albo razem stoją. albo razem upadają!
Można się dziwić, dlaczego takie właśnie, zupełnie pozbawione podstaw biblijnych nauki, nauki głosi adwentyzm… Zdziwienie jest tym większe, że równocześnie Kościół ten głosi wiele prawdziwych, w pełni opartych na Słowie Bożym nauk (do których należą m.in. chrzest dorosłych przez całkowite zanurzenie, Wieczerza Pańska pod dwoma postaciami, poprzedzona obrządkiem obmywania nóg, poszanowanie biblijnego Dekalogu wraz z cotygodniowym dniem świętym, Sabatem, przestrzeganie biblijnej diety, itp.).
Fakt, że zasady te adwentyści przejęli od innych chrześcijańskich wyznań (np. chrzest dorosłych poprzez całkowite zanurzenie – od Baptystów, a biblijny Dekalog i Sabat – od Baptystów Dnia Siódmego) – nie umniejsza w niczym temu Kościołowi. Wprost przeciwnie, wszak chrześcijanie powinni się wspierać, powinni korzystać ze wzajemnego dorobku duchowego…
Niestety,nauki „wspierające” rok 1844, nie tylko takie są, lecz one takie być muszą! Bo w przeciwnym razie dziś – prawie sto siedemdziesiąt lat po ruchu millerowskim – Kościół Adwentystów D.S. musiałby naruszyć fundament tamtego ruchu i jednoznacznie zanegować głoszone przez te wszystkie lata niebiblijne poglądy. Musiałby także zakwestionować rolę, jaką Ellen G. White odegrała w ruchu, jej <proroczy charyzmat>, oraz oficjalną uchwałę Generalnej Konferencji ADS, uznające ją za <posłankę nieba> i <proroka ostatniego czasu>.
Rodzi się jednak pytanie: czy koniecznie adwentyzm współczesny, ze względu na zaszłości historyczne, musi ustawicznie spłacać haracz – nałożony nań przez jego pionierów-założycieli; czy ogólnoświatowy dziś Kościół Adwentystyczny musi uparcie głosić nauki, dla których brak jakiegokolwiek uzasadnienia biblijnego?! Czyż nie czas, aby zwyciężyła prawda, by zwyciężył rozsądek?…
Są znaki wskazujące, że jakaś część wyznawców Kościoła ADS, w tym niektórzy liderzy – ludzie ze szczytów władzy tego wyznania, biblistów, teologów i zwykłych członków, podjęli poważne studia historyczne i biblijne, by zrewidować ustalone w swej społeczności zasady wiary. Wiele znanych już na całym świecie nazwisk jak: Desmond Ford, Walter R. Rea, Robert Brinsmead i inni – otwarcie zanegowali zasady wiary związane z rokiem 1844. Ich rozprawy teologiczne są coraz bardziej znane, zaś prezentowane w nich argumenty budzą społeczność adwentową, zmuszając do przemyśleń i wniosków. Chwała za to Bogu!
(c.d.n.)
Przypisy:
-
Przedmiotowi temu jest poświęcona praca pt. „ŚWIĄTYNIA ZIEMSKA JAKO SYMBOL ŚWIĄTYNI NIEBIESKIEJ”.
-
Zagadnienie to jest szczegółowo omówione w „SĄDY BOŻE NAD LUDZKOŚCIĄ”.
-
Problem ten omówiono szczegółowo w pracy pt. „PROROK DANIEL A ŚWIĄTYNIA”
-
Według Biblii pojednania ludzkości z Bogiem Jezus Chrystus dokonał na Golgocie poprzez własną śmierć – czytaj: Rz 5,8-11; Kol 1,19-22.
-
Tymczasem Pismo naucza, że w wyniku śmierci Jezusa Chrystusa (która ostatecznie zdemaskowała diabła), szatano zostało odebbrane prawo oskarżania ludu Bożego i został bezpowrotnie strącony z nieba (Obj 12,7-10; Rz 8,33)!
-
O zadaniu Bożych Aniołów Pismo mówi, że „wszyscy są służebnymi duchami, posyłanymi do pełnienia służby gwoli tych, którzy mają dostąpić zbawienia” (Hbr 1,14)., a dlatego uczynienie ich <świadkami oskarżenia> (wspierającymi oskarżenia diabła!), jest katastrofą!
-
„Jezus nie usprawiedliwia ich grzechów, jednak wskazuje na ich pokutę i wiarę, żądając dla nich na tej podstawie przebaczenia; pokazuje Ojcu oraz świętym aniołom swe ręce i woła: <Znam ich po imieniu , wyrysowałem ich na dłoniach moich>…” (Wielki bój, wyd. Znaki Czasu, Warszawa 1981, s. 375); „Moja krew, Ojcze, moja krew, moja krew, moja krew…” (Doświadczenia i widzenia oraz Dary Ducha, wyd. Polski Dom Nakładowy, Warszawa (lata 30. XX wieku – wydawca nie podał roku), s. 24.25).
-
W odróżnieniu od tego, Pismo naucza, że grzechy ludu Bożego zostały złożone na Jezusa Chrystusa (2 Kor 5,21; 1 Ptr 2,24; Iz 53,11), który zgładził je przez własną śmierć (Hbr 9,26.28; 1 Jana 3,5).