Kiedy przed trzema miesiącami zamieściłem na Stronie drugą część artykułu na temat koronawirusa („Stało się!”), akurat wszyscy gwałtownie poszukiwaliśmy ochronnych masek i rękawiczek, a przed sklepami, urzędami i innymi lokalami użyteczności publicznej (także w tramwajach, autobusach i pociągach), pośpiesznie montowano pojemniki z płynem do dezynfekcji rąk! Tymi sprawami żyliśmy wtedy przede wszystkim, tym bardziej, że – pozamykani w swych domach, które wolno było na krótko opuszczać jedynie w uzasadnionych pilną potrzebą sytuacjach – mieliśmy dużo czasu na rozmyślania i rozmowy…
Minęło niewiele czasu, a kiedy – przede wszystkim ze względów ekonomicznych, bo przecież jeszcze nie zdrowotnych (!) – rząd zaczął znosić niektóre ograniczenia, wielu osobom wydawało się, że epidemia, która tymczasem przeobraziła się pandemię, znalazła się już w odwrocie… Nic bardziej mylącego!
Bo już w następnych tygodniach okazywało się, że o ile w niektórych krajach i na kontynentach, liczba osób zarażonych istotnie spadała i krzywa zachorowań się „wypłaszczała”, to w innych było i jest zgoła inaczej, a wirus – jak podstępnie działające inteligentne ZŁO – ogarnia coraz większe obszary globu! Odkryto nowe „gniazda” zarazy, budząc niepokój, a miejscami wręcz przerażenie. Do tego pojawiły się poważne wątpliwości, czy aby oficjalne dane dotyczące wirusa, są prawdziwe, gdyż – w opinii osób dysponujących stosowną wiedzą i znających mechanizmy rządzące oficjalną propagandą – publikowane dane należy pomnożyć nawet… dwudziestokrotnie!
I jak to wygląda dziś?
Każdy, kto daje się uśpić ludziom, którzy z takich czy innych powodów – manipulują informacjami o sytuacji pandemicznej w naszym kraju i na świecie, ogłaszając koniec pandemii, zachęcając tym samym do lekceważenia niebezpieczeństwa – biorą na siebie odpowiedzialność za zachorowania, cierpienia i śmierć kolejnych ofiar! Bo dosłownie każdego dnia docierają do nas informacje o setkach i tysiącach nowych potwierdzonych przypadków… Dla przykładu, dziś – tzn. dnia ósmego lipca 2020 roku – w samych Stanach Zjednoczonych potwierdzono ponad 60 tysięcy zachorowań. Równocześnie służby medyczne tego kraju zapowiedziały, że w najbliższych dniach – biorąc pod uwagę silną tendencję wzrostową – można się spodziewać ponad stu tysięcy zachorowań każdego dnia!
Podobna sytuacja jest w innych regionach świata, co dodatkowo budzi obawy o wydolność służb medycznych w poszczególnych krajach…
Zaniepokojenie budzi także fakt, że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – mimo iż w pewnych rejonach świata pandemia opada – w skali globalnej wciąż wykazuje silną tendencję wzrostową i nie osiągnęła jeszcze swego apogeum!
A z jaką rzeczywistością przyjdzie nam się zmierzyć, gdy jesienią tego roku dosięgnie nas druga fala koronawirusa?!…
Wszyscy, którzy oczekują, że powstanie szczepionka przeciwko COVID-19, która radykalnie zmieni sytuację, powinni mieć świadomość, że koronawirus MUTUJE. A to znaczy, że aby rozpocząć naprawdę radykalną i skuteczną kontrofensywę przeciw zarazie, powinna zostać opracowana, wyprodukowana i dostępna dla każdej z tych mutacji, osobna szczepionka! Oto jedna z wielu opinii na ten temat, jakie można znaleźć w codziennych serwisach internetowych poświęconych tej kwestii:
-
„Trwające wciąż badania wirusologów pokazują, że wirus może się zmieniać, ale co najważniejsze zmienia się na swoją korzyść, a na naszą niekorzyść. Do tej pory SARS-Cov-2, świetnie adoptował się do naszych zachowań. Z analiz dotyczących zachorowalności na COVID-19 w różnych częściach świata przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Cambridge wynika wprost, że za masowe epidemie odpowiadają trzy mutacje tego samego koronawirusa – A, B, i C. – i na przykład do Polski wirus dotarł z Niemiec…”
Inna sprawa, że prawdopodobny termin powstania pierwszej szczepionki na COVID-19 – zapowiadane początkowo na jesień/zima 2020/21 – jest wciąż przesuwany. Według niektórych dzisiejszych prognoz, szczepionka taka może powstać najwcześniej za kilka lat…
COVID-19 atakuje, a ludziom w oczy zagląda bezrobocie i bieda!
Dziś naukowcy lękają się <drugiego rzutu>, przewidywanego na najbliższą jesień tego roku – rzutu, który z reguły jest znacznie bardziej niebezpieczny i pociąga za sobą wiele więcej ofiar!…
-
„Mamy upragnione lato – przeczytałem wczoraj a jednym z tygodników 1) (w materiale opartym na publikacjach BBC, Deutsche Welle, Der Spiegel, Tle Guardian, AFP, Reuters, Bild Zeitung) – ludzie próbują wypoczywać, zapomnieć o zarazie. Ale wiele wskazuje na to, że koronawirus znów atakuje w Europie z coraz większą siłą. Jak powiedział 25 czerwca na konferencji prasowej w Kopenhadze dr Hans Henri Kluge, regionalny dyrektor Światowej Organizacji Zdrowa (WHO), w 11 krajach regionu europejskiego, w tym w Szwecji, Armenii, Mołdawi i na Ukrainie, nastąpił poważny wzrost liczby zakażeń. Jeśli koronawirus nie zostanie powstrzymany, na kontynencie może dojść do przeciążenia systemów opieki zdrowotnej i niekontrolowanego rozwoju pandemii.
Autorzy cytowanego opracowania, pozostając przy sytuacji europejskiej, martwią się nie tylko ludzkim zdrowiem, ale zwracają też uwagę na pogarszającą się drastycznie sytuację ekonomiczną mieszkańców Europy. Bo natura rzeczy jest taka, że zaraza prowadzi do niedostatku, biedy i napięć¸ a następnie do niepokojów społecznych, rozruchów i rozlewu krwi!
Początku tych nieszczęść już dziś można doświadczyć, patrząc na sytuację zagranicznych pracowników zatrudnionych w bogatszych państwach europejskich. Tam, gdzie pojawia się zaraza koronawirusa, wszystko zmienia się z dnia na dzień:
-
„[…] W Niemczech, w dwóch powiatach, Guetersloch i Warendorf położonych w Nadrenii-Westfalii, znów wprowadzony został locdown. W tych regionach liczba infekcji znacznie wzrosła. Zamknięto szkoły i przedszkola. Mieszkańców obowiązują ograniczenia w kontaktach. Władze innych landów nie chcą przyjmować urlopowiczów z tych powiatów…”
-
„We Włoszech 26 czerwca władze wysłały wojsko do miasta Mondragone, położonego ok. 45 km na północny zachód od Neapolu. W opuszczonym kompleksie mieszkalnym, w którym zakwaterowali się pracownicy sezonowi, przeważnie z Bułgarii, wykryto 49 przypadków zakażeń. Kompleks objęto kwarantanną, niektórzy z zainfekowanych jednak uciekli. Zamknięcie grozi całemu miastu. Oburzeni miejscowi wyszli na ulice i krzyczeli: „Mondragone jest nasze!”. Cudzoziemcy oskarżyli ich o rasizm. Żołnierze wznieśli zapory i barykady, usiłowali przywrócić porządek…”
-
„Rząd Portugalii ponownie wprowadził zaostrzenia w 19 gminach aglomeracji Lizbony. […] W stołecznej aglomeracji zaraza nie traci mocy; tylko 24 czerwca zdiagnozowano tu 240 przypadków zakażeń. Mieszkańcy 19 gmin będą mogli wychodzić z domu tylko po zakupy. Zgromadzenia liczniejsze niż pięć osób będą zabronione…”
-
„W RFN głównym ogniskiem zarazy stały się zakłady mięsne Tuonnies w Rheda-Wiedenbruck . Przedsiębiorstwo zatrudnia ponad 6500 osób, przeważnie z Rumunii i Bułgarii oraz około 900 Polaków. Ludzie ci pracowali w fatalnych warunkach, gnieździli się w zatłoczonych kwaterach. Niemal 1700 z nich zaraziło się koronawirusem. Ilu jest wśród nich obywateli Polski, nie wiadomo. Niektórzy pracownicy z Bułgarii i Rumunii uciekli z kwarantanny i próbowali wrócić do domu. Według magazynu ”Der Spiegel“ na granicy rumuńsko-węgierskiej zatrzymanych zostało 15 Rumunów, którzy byli zatrudnieni w Tuonnies. Zakłady mięsne i ubojnie w Niemczech od miesięcy są matecznikami zarazy. Pracują w nich przede wszystkim obcokrajowcy z Europy Środkowej i Wschodniej, władze długo wydawały się nie przejmować ich sytuacją.”
-
„Coraz bardziej dramatyczna sytuacja jest w Szwecji, która przyjęła inny model walki z epidemią – nie wprowadzono zaostrzeń ani kwarantanny, nie zamknięto restauracji ani szkół. W rezultacie COVID-19 zabił 5230 osób To znacznie większa śmiertelność niż w państwach sąsiednich. Wiele ofiar to seniorzy, którym nie zapewniono wystarczającej ochrony. 24 czerwca w Szwecji wykryto najwięcej przypadków infekcji od początku epidemii – aż 1610.”
-
Eksperci wyrażają obawy, że druga wielka fala zarazy przetoczy się przez Europę jesienią, gdy koronawirus będzie szalał wraz z zarazkami grypy i innych chorób sezonowych. Epidemia COVID-19 przecież trwa, i wciąż nie ma szczepionki.” 2)…
Przedstawione wyżej zdarzenia i zrodzone przez nie problemy dowodzą,
że niezależnie od skutków medycznych, pandemia koronawirusa powoduje poważne problemy ekonomiczne, wywołując groźne niepokoje społeczne i polityczne! I nie trzeba być socjologiem, by wyobrazić sobie, jak dalekosiężne i dramatyczne mogą być tego skutki. Brak pracy, to brak pieniędzy na żywność – co prowadzi do potężnych niepokojów społecznych i zamieszek! To w ostateczności rozbijanie sklepów i rabunek, a w końcu totalna anarchia!
Odnosząc się do skutków ekonomicznych pandemii koronawirusa, w drugiej części artykułu „Stało się!” napisałem między innymi:
- COVID-19 rujnuje nam zdrowie i odbiera życie, a rabując spokój i pozbawiając osobistej wolności, czyni nas więźniami we własnych domach! Obserwacja skutków tej zarazy, odziera nas z życiowego optymizmu, a ryzyko kolejnych mutacji, czyni droższymi i opóźnia wynalezienie skutecznej i niedrogiej – by mogła być ogólnie dostępna – szczepionki!
- Stan pandemii i koniecznej ze względu na silną zaraźliwość wirusa kwarantanny, nie tylko zmusza do ogromnych nakładów na ratowanie życia i opiekę zdrowotną, ale też – co gorsza – eliminuje zdrową część społeczeństwa z aktywności zawodowej, pogrążając miliony osób w bezczynności i frustracji!
- Nie ma wątpliwości, że jeśli sytuacja taka będzie trwać, w niedługiej perspektywie koronawirus spowoduje niedostatek i sprowadzi głód, jako że przeciętnych, pozbawionych zasobów i ledwo <wiążących koniec z końcem> ludzi, nie będzie stać ani na żywność ani na comiesięczne opłaty, nie mówiąc już o innych niezbędnych potrzebach, zwłaszcza lekarstwach!
Naprawdę, niewiele trzeba, by ta napięta i niebezpieczna sytuacja, w krótkim czasie doprowadziła do ogólnoświatowego konfliktu, którego już nic nie powstrzyma…
Osoby, które na pierwsze uderzenie COVID-19 sprzed pół roku.
zareagowały lękiem, a niektórzy uznali, że może to być początek ostatniej, „siódmej plagi”, w miarę jak mijają kolejne tygodnie, zaczęli się oswajać z zarazą, a wkrótce do niej… przyzwyczajać! I to tak szybko, że dziś – zaledwie kilka tygodni po tym, jak poszczególne narody lewie zdążyły pogrzebać tysiące swych zmarłych – ludzie doszli do uspokajającego wniosku, że podobne zarazy wielokrotnie nawiedzały ludzkość, i w sumie: NIE MA SIĘ CZYM PRZEJMOWAĆ!…
Choć tymczasem COVID-19 zagarnia coraz większe obszary świata, siejąc strach i spustoszenie!
Sytuacja ta przywołuje wspomnienie pierwszego wieku nowej ery, gdy Żydzi z lękiem patrzeli na oddziały Wespazjana zbliżające się do Jerozolimy, a naśladowcy Jezusa Chrystusa, pamiętając radę Zbawiciela, przygotowywali się do ucieczki z zagrożonego miasta:
- „Gdy ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wówczas wiedzcie, że przybliżyło się jej zburzenie, Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry, a ci, którzy są w obrębie miasta, niech wyjdą z niego, a mieszkańcy wsi niech nie wchodzą do niego. Gdyż dni te, to dni odpłaty, aby się wypełniło wszystko, co jest napisane” (Łk 21,20-22).
Był rok 67. po Chrystusie.
Jednak Wespazjan wycofał się z oblężenia. Żydzi odetchnęli z ulgą, a chrześcijanie, którzy tymczasem uciekli z miasta, stali się przedmiotem szyderstw i pogardy swego środowiska!
Niedługo potem pod mury Jerozolimy przyciągnęła rzymska armia pod wodzą syna Wespazjana, Tytusa. Po straszliwym oblężeniu stolica Izraela padła, świątynia została spalona, a ruiny Jerozolimy Rzymianie posypali solą…
Był rok 70. po Chrzystusie.
(c.d.n.)