„Ciąg dalszy (niedługo) nastąpi”… (2)

image_pdfimage_print

W pierwszej części tego artykułu zacytowałem znajomego, który nie wierzy w istnienie Covid-19 i z tego powodu jest też przeciwnikiem szczepień przeciw tej zarazie. Przypomnę jego wypowiedź:

  • Jeśli to jest ta zaraza, to nie ma się czym przejmować. Uwierzyłbym w Covid-19, gdybym zobaczył, że idący ulicą ludzie, nagle padają martwi na ziemię; a przecież tak się nie dzieje, prawda?!”…

Podobne słowa słyszę dość często, przy czym osoby prezentujący takie podejście porównują obecną zarazę ze słynną grypą <Hiszpanką>, która przed stu laty zdziesiątkowała Europę. Owszem, tego argumentu, nie powinno się lekceważyć, bo wszak <Hiszpanka> pociągnęła za sobą, jak się szacuje śmierć 50-100 milionów ofiar, podczas gdy z na Covid-19 jak dotąd zaraziło się na świecie 219 mln, a zmarło ponad 5 mln osób… Czy zatem istotnie nie ma się czego obawiać?

Ale tych dwóch sytuacji zupełnie nie da się z sobą porównać!

Bo sto lat temu inny był poziom wiedzy, praktyki i profilaktyki medycznej, nieporównywalnie mizerniejsza baza lecznicza… Nie mówiąc już o tym, że wirus odpowiedzialny za pandemię <Hiszpanki>, rozwinął się w czasie I wojny światowej i zbierał swe żniwo przez kilka kolejnych lat, znalazł wyjątkowo korzystne dla swego rozwoju warunki (ogromne masy wojska tłoczącego się w okopach, na terenie walk, w koszarach i zatłoczonych wielkich miastach)!…

Biorąc pod uwagę wszystkie występujące różnice, bez ryzyka większej pomyłki należałoby przyjąć, że gdyby sto lat temu zamiast A/H1N1, Europę i świat zaatakował SARS-cov-2, trudno byłoby zliczyć jego ofiary, a widok (mnóstwa!) ludzi umierających nagle na ulicach, byłby zjawiskiem codziennym!…

Tymczasem bilans narastających zagrożeń rośnie.

Od początku pandemii Covid-19, gdy w jakimś momencie uświadomiłem sobie możliwe do przewidzenia konsekwencje panującej zarazy, a w analizowanym szczegółowo fragmencie Apokalipsy 16,13-21 dostrzegłem prawdopodobny scenariusz dla końcowych dni „czasów ostatecznych”, zacząłem stawiać sobie pytanie, dlaczego – mimo że ogólna świadomość biblijnych chrześcijan nakierowana jest na Powtórne Przyjście Pana Jezusa Chrystusa – to rzadko kto zdaje się dostrzegać bezpośredni związek tego WYDARZENIA z zarazą, która tak bezwzględnie i dramatycznie wdarła się na świat¸ wstrząsając podstawami ludzkiego bytu…

Ja osobiście, od chwili gdy po raz pierwszy zabrałem w tej sprawie głos (to jest od prawie dwóch lat) nie mogę się oprzeć wrażeniu, że SARS-Cov-2 o kształcie i konsekwencjach, jakie dotąd poznaliśmy, może nie być najgorszą plagą naszych dni. Natomiast – jak to już kilkakrotnie podkreślałem – może się okazać pierwszym ogniwem łańcucha potencjalnych i zatrważających ZMIAN na wszystkich poziomach ludzkiej egzystencji, które ostatecznie położą kres istnieniu życia na Ziemi. Pozwólcie, że przypomnę <ogniwa> tego łańcucha:

  • a więc najpierw uderzenie i różnorakie konsekwencje zdrowotne samej zarazy, która już pozbawiła życia kilka milionów osób, a na kolejne dziesiątki/setki milionów sprowadziła liczne cierpienia.

  • Ogromne szkody materialne dla pojedynczych ludzi, całych narodów i całej światowej gospodarki.

  • Narastający niedostatek, prowadzący do powszechnej nędzy!

  • Wojny o żywność.

  • Ostatnia wojna: ARMAGEDON (por. Obj 16,13-21)…

A zresztą spójrzmy na cały glob, który dziś przedstawia sobą koszmarny i zatrważający obraz, gdzie doniesienia o trzęsieniach ziemi, tajfunach, tornadach i trąbach powietrznych, przeplatają się z doniesieniami o ogromnych powodziach, osuwiskach ziemi i innych przerażających zjawiskach!…! Spójrzmy na setki i tysiące trudnych do ugaszenia pożarów, pochłaniających ogromne połacie lasów i tysiące ludzkich domostw!

Spójrzmy na zmieniający się na naszych oczach klimat!… Na zanieczyszczone do granic możliwości morza i oceany!… Na topniejące lodowce, co niesie z sobą niewyobrażalne następstwa dla wszystkich lądów i kontynentów!…

Sygnalizowany od kilku dziesięcioleci <efekt cieplarniany> – zresztą zlekceważony i obśmiany, podobnie jak koronawirus w początkowej fazie – coraz bardziej objawia się w rozchwianiu atmosfery i coraz groźniejszych, momentami apokaliptycznych zjawiskach przyrodniczych i pogodowych!…

Patrząc na różnorakie zagrożenia przyrodnicze – wobec których ludzkość okazuje się bezradna – nie wolno tracić z pola widzenia ustawicznego zamieszania politycznego, konfliktów i wojen, które dzień po dniu zbierają obfite żniwo śmierci. Ani zapominać o arsenałach przerażających broni, co jest nieustannym zagrożeniem ludzkiego bytu!

Oczywiście, nikt z nas nie jest (i nigdy nie będzie!) w stanie wskazać wcześniej dnia końca (Mk 13,32). Jednakże, obserwując opisane w Słowie Bożym znaki wiemy, że to już niedługo (por. 1 Tes 5,1-8). Dlatego Apostoł Narodów stwierdził, że wiernych Chrystusowi biblijnych chrześcijan, dzień ten nie zaskoczy:

  • Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was ten dzień jak złodziej zaskoczył. Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia. Nie należymy do nocy ani do ciemności. Przeto nie śpijmy jak inni, lecz czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Albowiem ci, którzy śpią, w nocy śpią, a ci, którzy się upijają, w nocy się upijają. My zaś, którzy należymy do dnia, bądźmy trzeźwi, przywdziawszy pancerz wiary i miłości oraz przyłbicę nadziei zbawienia” (1 Tes 5,4-8).

Czujność i trzeźwość”, które zaleca Apostoł, to po prostu wezwanie, by biblijni chrześcijanie dzień po dniu uważnie przyglądali się zachodzącym w świecie wydarzeniom, analizując zagrożenia, jakie stoją przed ludzkością!… I aby nieustannie ostrzegali ludzi przed tym, co nieuchronnie nadchodzi…

Powiem teraz coś, co wydaje mi się istotne.

Od początku pandemii Covid – 19, aż do teraz, mimo iż każdego tygodnia uważnie przeglądam dostępne serwisy medyczne, wciąż nie znalazłem nic, co pod znakiem zapytania postawiłoby moje wnioski z komentarza do fragmentu Apokalipsy 16,13-21.

Oczywiście – choć na razie nic na to nie wskazuje – teoretycznie należy założyć, iż pewnego dnia usłyszymy, że wirus SARS-cov-2 został zwalczony i nikomu już nie zagraża! I wtedy będzie można odetchnąć z ulgą! – Jednak do tego, wciąż jeszcze daleka droga; tym bardziej, że aktualnie coraz bardziej <rozpędza się> niosąca śmierć czwarta fala zarazy!

Powiedzcie mi, czy chcę zbyt wiele oczekując, że wszystkie te wydarzenia i okoliczności postrzegane w ich wzajemnym związku, zwrócą w końcu uwagę i odpowiednio wyostrzą duchowy zmysł biblijnych chrześcijan?!…

Powiedzcie mi też, czy w tej sytuacji fragmenty Biblii związane z czasem i okolicznościami Powtórnego Przyjścia Pana, nie powinny być najczęściej czytane i analizowane, a prawda o bliskim powrocie Zbawcy, czyż nie powinna stać się głównym poselstwem zwiastowanym przez naśladowców Pana?!… I czy zgodzicie się ze mną, że przy takim podejściu, jednym z najczęściej czytanych fragmentów Pisma Świętego powinien być fragment księgi Objawienia św. Jana 16,13-21?!…

Bo to przecież tam, niejako <na jednym wydechu>, „Wierny Świadek” mówi o złowrogiej działalności potęg świata (uosobionych w alegorycznym obrazie „trzech nieczystych duchów”), prowadzących ludzkość do Armagedonu, który zachwieje naturalnym porządkiem ziemskiego istnienia i doprowadzi do totalnego chaosu – gdy „znikły wszystkie wyspy i gór już nie było”… Aż w końcu wszystko zasypią wielkie „cetnarowe” bloki lodu, który pokryje zdemolowaną i rozedrganą powierzchnię planety (w.17-21)!…

Czyż więc dla chrześcijan nurtu biblijnego, koronawirus nie powinien stać się znaczącym i alarmującym znakiem, jaki w tym ważnym czasie daje nam Pan Bóg; sygnałem, że rozpoczęło się ostatnie odliczanie?!

Dlaczego więc, na SARS-Cov-2 – wirusa sięgającego w głąb ludzkiej natury, podstępnego, nieprzewidywalnego i groźnego, który poprzez tragiczne konsekwencje zdrowotne, ekonomiczne i społeczne, a w końcu militarne, może doprowadzić do ogólnoświatowej katastrofy i kresu ludzkiej cywilizacji – naukowcy rozlicznych kierunków i specjalizacji albo nie zwracają odpowiedniej uwagi, albo – co bardziej prawdopodobne – nie ujawniają pełnej prawdy, przedstawiając te właśnie, bardzo prawdopodobne zagrożenia?!

A skoro z pewnych względów, informacja taka nie może (nie powinna?) być upowszechniania przez świat naukowy, to dlaczego na tę potencjalnie groźną sytuację, i zarazem ważny znak czasu nie zwracają uwagi ludzie studiujący i tłumaczący proroctwa Pisma Świętego, którzy – jak to ujął autor Listu do Hebrajczyków – „czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę” przed Najwyższym (Hbr 11317)….?!

Owszem, w wielu kazaniach i wykładach, jakie można usłyszeń w zborach czy znaleźć w Internecie, kaznodzieje, cytując liczne wypowiedzi Pisma Świętego generalnie zgadzając się z przeświadczeniem, że żyjemy u kresu czasów, ale zapytani wprost (a wiem to, bo sam co najmniej kilku z nich o to zapytałem!) są zdania, że „to jeszcze nie tak prędko”, że „musi jeszcze minąć trochę czasu”, a „pewne rzeczy muszą się jeszcze wydarzyć” – i w sposób dość wyraźny unikają stwierdzenia, że Jezus Chrystus naprawdę może przyjść lada dzień.

(W tym kontekście – pozwólcie, że znów dotknę tej kwestii – zastanawia mnie i dziwi przede wszystkim to, dlaczego w głoszonych kazaniach i wykładach Pisma, fragment Apokalipsy 16,13-21 – wyraźnie przedstawiający wydarzenia tuż PRZED, W CZASIE i PO Armagedonie – jest niemal przez wszystkich tych kaznodziejów pomijany i więcej mówią oni o nadejściu antychrysta i hipotetycznych siedmiu latach jego rządów nad światem, niż o przyjściu Pana Jezusa Chrystusa!)

Dlaczego?

Ano właśnie: dlatego, że pojawiła się inna eschatologia,

według której tuż przed końcem świata centralnym punktem geograficznym, a równocześnie centrum politycznym Ziemi, stanie się wybudowana w Jerozolimie Trzecia Świątynia z odnowioną służbą starotestamentową (czyli z systemem składania ofiar zwierzęcych, ze wszystkimi dawnymi symbolicznymi świętami, obrzędami i rytuałami!) – zaś główną postacią będzie… ANTYCHRYST, który zasiądzie w tej świątyni „jako Bóg, podając się za Boga” (por. 2 Tes 2,4)!

Aby zrozumieć w jakich okolicznościach zrodził się taki – równie oryginalny, co bezsensowny i bałamutny – pogląd, musimy się cofnąć do XVI-wiecznej protestanckiej Reformacji i czasu bezpośrednio po niej, kiedy to wielcy reformatorzy w oparciu o Pismo Święte i historię chrześcijaństwa wykazali, że papiestwo jest „człowiekiem grzechu, synem zatracenia”<antychrystem> – co dla tej złowieszczej instytucji było wyjątkowo trudne do przełknięcia!…

To dlatego podczas kontrreformacyjnego soboru trydenckiego w wieku XVI (1545-1563), szukano takiej interpretacji proroctw biblijnych , która zwróciłaby myśli chrześcijan w inną stronę.

I oto jezuita, ks. Francisco de Ribera z Salamanki (który na zlecenie papiestwa, opracował tzw. futurystyczną metodę interpretacji proroctw), w roku 1590., w swym komentarzu do Apokalipsy ogłosił, że „Antychryst to osobnik, który pojawi się tuż przed końcem świata, zostanie przyjęty przez Żydów, odbuduje Jerozolimę, zwróci się przeciwko chrześcijaństwu, zaprze się Chrystusa, będzie prześladował Kościół, i pozostanie przy władzy przez trzy i pół roku” – zanim zostanie zdemaskowany i zniszczony 2)

Podstawą takich domniemań i wyliczeń ks. Ribery stało się źle przez niego zrozumiane i komentowane proroctwo (Dan 9,24-27) dotyczące Izraela, w którym zapowiedziano najważniejsze wydarzenia, jakie miały się rozegrać pośród tego narodu w okresie proroczych „siedemdziesięciu tygodni” (czyli w okresie rzeczywistych 490 lat). Przy czym specyfikacje prorocze bez jakiejkolwiek wątpliwości pozwalają uściślić, że okres 490 lat zamyka się w latach: 457 przed Chr. do roku 34, po Chr.

Proroctwo o „siedemdziesięciu tygodniach” – analizowane w kontekście biblijnym i historycznym – zapowiada: rok wystąpienia Syna Człowieczego, Pana Jezusa Chrystusa, Jego trzy i półroczną ziemską misję, ekspiacyjną śmierć na Golgocie w połowie „ostatniego tygodnia” lat, poprzez którą wypełni i tym samym ostatecznie zniesie niedoskonały, starotestamentowy system ofiarniczy w świątyni izraelskiej (por. Mt 27,50.51; por. Hbr r. 9.).

Sposób, w jaki Francisco Ribera potraktował fragment proroctwa Daniela 9,24-27 jest – mówiąc najdelikatniej – nieprawdziwy i wyjątkowo bałamutny! Nic dziwnego, że takiż charakter i wartość mają wnioski, jakie ów szesnastowieczny jezuicki autor przedstawił chrześcijańskiemu światu:

  • Dane prorocze zostały podane Danielowi tak czytelnie i precyzyjnie, a w biegu historycznych wydarzeń zachodzących w Izraelu w okresie ostatnich kilkuset lat przed pierwszym przyjściem Jezusa Chrystusa wypełniły się tak dokładnie, że (nawet) ksiądz Ribera musiał potraktować je z szacunkiem, dzięki czemu pierwsze „69 tygodni” (483 lata), sięgające do śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa – zinterpretował w zasadzie poprawnie.
  • Niestety, to wszystko, za co można go pochwalić! Bo od tego momentu ks. Ribera jakby nagle zapomniał o zasadach hermeneutyki biblijnej i – naruszając beztrosko integralność proroctwa i bezprawnie łamiąc biblijny i historyczny kontekst – od „69. tygodni” oderwał i przesunął w czasie (o ponad 2 tysiące lat!) „70. tydzień”!

W konsekwencji tego bezprawnego zabiegu, opisane w Dan 9,27 najważniejsze dokonania Pana Jezusa Chrystusa – (1) Jego 3,5-letni wysiłek, by uratować jak najliczniejszą grupę z żyjących za Jego dni Żydów; (2) by własną krwią zgładzić grzechy ludu Bożego – ks. Ribera bez jakiegokolwiek uzasadnienia, nieoczekiwanie odniósł do… pojawiającego się ni stąd ni zowąd antychrysta!

Brnąc w obranym kierunku, roztoczył przed swymi zwolennikami wizję panowania lansowanego przez siebie <antychrysta>, twierdząc, że:

  • w pierwszej połowie „siedemdziesiątego tygodnia” z proroctwa Daniela 9,27 (czyli w okresie trzech i pół roku), wróg Boga i ludu Bożego rozwiąże wszystkie problemy skonfliktowanego świata,

  • a potem – w drugiej połowie tego „tygodnia” (przez kolejne trzy i pół roku), doprowadzi do prześladowania ludu Bożego, ogólnego chaosu i największego w dziejach ucisku, zanim ostatecznie zostanie zdemaskowany i usunięty!

Jak piszą badacze tamtych wydarzeń, rozprawę ks. Ribery jego mocodawcy rozesłali do wielu europejskich uczelni, ale nie spotkała się ona z zainteresowaniem Reformatorów, którzy wiedzieli, że prawdziwym celem pracy jezuity jest obalenie interpretacji proroctw o antychryście, zorientowanych na papiestwo”2)

  • Dwa wieki później Edward Irwing, zafascynowany futurystyczną interpretacją Ribery, przetłumaczył jego rozprawę na angielski. Zainteresował nią m. in. Irlandczyka imieniem John Darby, który rozpropagował jej tezy w USA. Tak dowiedział się o nich Cyrus Scofield, którego komentarz oparty na tej metodzie stał się w XX wieku autorytetem dla większości protestantów w USA. To zaś tłumaczy, dlaczego wielu z nich odwróciło się od zrozumienia proroctw o antychryście, jakie mieli Reformatorzy, oraz wyjaśnia ich osobliwe poglądy odnośnie czasów końca…” 3)

To właśnie dlatego, oparta na spekulacjach Francisco de Ribery eschatologia większości ewangelicznych społeczności – także w Polsce – jest nakierowana na państwo Izrael oraz na Trzecią Świątynię, jaka (podobno) ma zostać odbudowana w Jerozolimie, by przejąć wszystkie wcześniejsze funkcje, przerwane dramatycznie w roku 70. naszej ery, w czasie zdobycia Jerozolimy przez armię rzymską dowodzoną przez syna cesarza Wespazjana, Tytusa.

Podzielając takie przekonanie, wielu znanych protestanckich duchownych i publicystów głosi, że zbliżamy się do czasu objawienia się biblijnego Antychrysta, którego nadejście zapowiadają proroctwa – głównie proroctwa Daniela i Apokalipsy.

Jest paradoksem, że zamiast zwiastować powtórne przyjście Pana Jezusa Chrystusa i wzywać do przygotowania na ten wielki i pełen chwały Dzień, znaczna część protestanckich kaznodziejów wieści nadejście antychrysta i wzywa wierzących, aby się na jego nadejście przygotowali!

I to prawdopodobnie jest przyczyną, że fragment Apokalipsy 16,13-21 jest przez nich powszechnie ignorowany. – No bo jakże ogłaszać, że koniec jest tuż, tuż, gdy jeszcze nie objawił się antychryst, który swoim tajemnym znakiem (ma to być pono liczba 666) oznaczy swoich zwolenników i zniszczy tych, którzy nie będą go posiadali. 4)

Przypisy:

  1. Henryk Turkanik, Powtórne Przyjście Jezusa Chrystusa, wydawnictwo Kościoła Wolnych Chrześcijan, Warszawa 1985, str. 91.

  2. Por. Jonatan Dunkel, APOKALIPSA Ostatnie Wydarzenia na Ziemi w proroctwach Pisma Świętego, wydawnictwo ORION plus, 2002; str. 40.

  3. Tamże.

  4. Patrz artykuł „TYDZIEŃ przesunięty o dwa tysiące lat”.