Skandal, jaki w ostatnim czasie za sprawą posła Konfederacji, Grzegorza Brauna, wstrząsnął polskim Sejmem, całym krajem i zagranicą, podsunął mi myśl, że warto byłoby, aby nowa Minister Edukacji, Pani Barbara Nowacka, mimo natłoku obowiązków, znalazła czas i zechciała rozważyć postulowaną od co najmniej kilku lat propozycję, zastąpienia kontrowersjnych lekcji religii w szkołach, lekcjami religioznawstwa.
Bo choć prymitywne i odrażające zachowanie tego człowieka – na razie ukaranego wstępnie przez Marszałka Sejmu (a mam nadzieję że rychło także stosownie i surowo ukaranego przez odpowiednie władze państwowe) – budzi odrazę i stanowczy sprzeciw ogółu, to mnie osobiście dodatkowo zaskakuje za trważająco niska wiedza religijna tysięcy osób w naszym kraju – nie wyłączając wielu posłów i dziennikarzy – którzy zdają się niewiele wiedzieć nie tylko o starożytnym i współczesnym Judaiźmie, ale też o innych religiach i wyznaniach licznie reprezentowanych w Polsce! W naszym kraju, wciąż jeszcze – niestety, za przyzwoleniem i z udziałem kościoła powszechnego(!) – w wielu obszarach króluje zabobon i ciemnota, a brak rzetelnej wiedzy, w tym historycznej i religijnej, niektóre osoby rekompensują sobie brawurą!
Stan taki jest nie do zaakceptowania we współczesnych i bez tego trudnych i złożonych czasach, jako że głęboko antagonizuje ludzi, jest przyczyną społecznych niepokojów, oraz otwiera pole do działania kolejnym oszołomom religijnym i politycznym – co „casus Brauna” zdecydowanie potwierdza!
Tym bardziej, że rzeczony G. Braun, który w swym chuligańskim wybryku ukazał nam swą wykrzywioną nienawiścią twarz i sponiewierał usiłująca go powstrzymać dzielną niewiastę, jest pono człowiekiem wykształconym, oraz,,, historykiem!
Nie wiem, jak to jest z jego wykształceniem, natomiast oglądając w Internecie wystąpienia G. Brauna i patrząc na jego postępowanie zastanawiałem się, czy zadał sobie kiedykolwiek podstawowe pytanie, a mianowicie: „CZYM JEST ŻYDOWSKIE ŚWIĘTO CHANUKA? I jakie jest znaczenie i wymowa zapalanych corocznie dzień po dniu kolejno na <Chanukowej Menorze> ośmiu lamp?…
Bo święto Chanuka, obchodzone od połowy II wieku przed Chrystusem, jest upamiętnieniem tragicznych wydarzeń, jakie spadły na Judeę za sprawą podstępnego greckiego króla Antiocha IV Epifanesa, który wydał wojnę Izraelitom i ich religii.
Kim był Antioch IV?
-
„Antioch IV Epifanes, data ur. nieznana, zm. 163 p.n.e. z dyn, Seleucydów. Król Syrii od 175 p.n.e. Drugi syn Antiocha III Wielkiego. Był sprzymierzeńcem Rzymu. Przywrócił potęgę gospodarczą i wojskową Syrii. W 170 p.n.e. zajął Jerozolimę, ograbił świątynię z większości skarbów i przemocą wprowadzał kult greckich bóstw, próbując wyplenić religię judaistyczną i Judaizm. Sprowokowało to wybuch powstania Machabeuszów. Zmarł w czasie wyprawy przeciw Partom.” (Wielka Encyklopedia Świata, Oxfford 2003, Tom. I, str. 201).
Sucha, encyklopedyczna informacja nie oddaje tego, czego Antioch IV (który przybrał przydomek „Epifanes” – „bóg objawiony”) dopuścił się w Jerozolimie i w Świątyni – ani terroru, jakiemu ten oszalały władca poddał Judejczyków. Informacje o tym znajdujemy natomiast w bogatej literaturze, poświęconej historii czasów machabejskich. Wiele miejsca i uwagi poświęciły temu okresowi źródła żydowskie, między innymi I i II Księga Machabejska.
Inne źródła historyczne, a także opracowania poświęcone tej postaci, przynoszą znacznie więcej różnych informacji, zwłaszcza gdy chodzi o zbrodnie, jakich ten władca dopuścił się wobec religii i narodu izraelskiego:
-
„Historia życia tego człowieka, jest historią zakładnika rzymskie go i króla potężnego państwa, opierającego się granicami o Nil na południu, i o Indus na wschodzie. Jest to dramatyczna historia zdumiewającego sukcesami wojennymi władcy, zarozumiałego szaleńca, któremu – jak piszą historycy – „wydawało się, że może rozkazywać niebu, ziemi i wichrom”. Nade wszystko zaś jest to historia przeciwnika Bożego, podnoszącego świętokradczą rękę na Przybytek Pański w Jerozolimie, w straszliwy sposób mordującego ówczesny lud Boży, Judejczyków, pokaranego za swe zbrodnicze czyny surowym wyrokiem Najwyższego!
Na tę odrażającą postać zwraca też uwagę starotestamentowe proroctwo Daniela w rozdziale ósmym, w którym przedstawiono zarówno polityczną sylwetkę i dokonania tego władcy, jak również jego zbrodnie oraz karę, jaka go za nie spotkała.
Był synem Antiocha III, zwanego Wielkim. Młodszym synem i dlatego nie mógł myśleć o koronie Seleucydów. Wkrótce zresztą miał go spotkać gorszy los. Pokonany przez Rzym w Bitwie pod Magnezją w roku 190 Antioch III, zawierając pokój z Rzymianami, musiał się zobowiązać do wydania swego młodszego syna jako zakładnika (Rzeczypospolite Rzymska, s. 257). W tym charakterze Antioch znalazł się w „Wiecznym Mieście”. Po trzech latach nastąpiła zmiana w jego sytuacji. W 187 roku Antioch Wielki zginął podczas próby obrabowania świątyni Baala w Elymais, a na tron Seleucydów wstąpił jego starszy syn, Seleukos IV. Ten postarał się o to, by Rzymianie zwolnili jego brata, Antiocha, a na jego miejsce wysłał swego syna Demetriusza (Historia Rzymska, t. I, s. 263). Los Antiocha miał się wkrótce zmienić jeszcze bardziej. Podczas gdy znajdował się w podróży z Rzymu, przyzywający go Seleukos zginął skutkiem zamachu jednego z ministrów, niejakiego Heliodora (Cywilizacja Hellenistyczna, s. 50). Heliodorowi nie było jednak dane cieszyć się owocem swego czynu; jego zamiar zagarnięcia tronu Seleucydów został udaremniony przez królów Pergamonu – Eunemosa i Attalosa – którzy usunęli Heliodora i osadzili na tronie przybyłego właśnie z Rzymu Antiocha, by sobie zjednać jego przyjaźń (Historia Rzymska, t. I, s. 263). Tak to Antioch IV, który przybrał przydomek Epifanesa („boga objawionego”), bez wysiłku i osobistych zabiegów został królem państwa Seleucydów” (St. Kosowski, Prorok Daniel, a Świątynia, Wydawnictwo „Duch czasów”, Bielsko-Biała 1995, s. 30).
Jakich zbrodni Antioch IV Epifanes dopuszczał się w Judei?
: Historyk żydowski, Józef Flawiusz (ur. w Jerozolimie w roku 37 po Chr., zmarły w Rzymie po roku 94.), w swym słynnym dziele „Dawne dzieje Izraela” (wydanie polskie: Księgarnia św. Wojciecha, Poznań, Warszawa-Lublin 1962), w księdze dwunastej, w rozdziale VII, poświęcił temu królowi sporo miejsca, opisując jego, trwającą kilka lat krucjatę przeciwko Żydom. Podane przez niego informacje pozwalają tutaj na skrótowe przedstawienie tamtych wydarzeń, co czynię poniżej:
-
Po raz pierwszy Antioch Epifanes został przyjaźnie przyjęty przez Judejczyków w Jerozolimie w r. 143 rachuby greckiej (tj. w roku 169 przed Chr.), choć za gościnność odpłacił się – jak pisze J. Fliawiusz – „zamordowaniem wielu mężów spośród wrogiego mu stronnictwa, zagarnął wiele pieniędzy i wrócił do Antiochii” (s. 583);
-
„Dwa lata później przybył ponownie do Jerozolimy na czele wielkiej armii i udając, że przybywa z pokojem, zdradziecko zawładnął miastem. Tym razem bogactwo świątyni sprawiło, że zapałał taką chciwością, iż dla złupienia jej skarbów nie zawahał się złamać układu […] Ograbił świątynię, zabierając naczynia Boże, złote świeczniki, złoty ołtarz, stół i inne ołtarze, nie zostawił nawet kotar sporządzonych z byssosu i szkarłatu i opróżnił nawet skarbce tajemne […] Zabronił im też składania ofiar, które codziennie poświęcali według nakazu Prawa. Dokonawszy grabieży w całym mieście, wielu ludzi zabił, wielu również – około dziesięciu tysięcy – pojmał żywych do niewoli wraz z żonami i dziećmi. […] A wzniósłszy na ołtarzu całopalnym Świątyni ołtarz pogański, król zabił na nim wieprze, spełniając ofiarę nieprawą i obcą religii Judejczyków. Przymuszał ich do porzucenia obrzędów odprawianych na cześć ich Boga i do składania ofiar bogom, w których on wierzył. Rozkazał, żeby w każdym mieście i wsi urządzili okręgi poświęcone tym bogom, postawili ołtarze i codziennie składali na nich ofiary ze świń; żeby nie ważyli się obrzezywać swoich dzieci – za wykroczenie przeciw temu zakazowi groził karą. Ustanowił też dozorców, którzy mieli pomagać w przymuszaniu ich do poddania się jego nakazom. […] ale ludzie najgodniejsi, ludzie o duszach szlachetnych, nie baczyli na jego wolę, większą przywiązując wagę do obyczajów ojczystych niż do kary, jaką król groził nieposłusznym. Za to codziennie ich męczono i umierali niezłomnie wśród cierpień okrutnych. Chłostano ich, okaleczano ich ciała i jeszcze żywych i dyszących, przybijano do krzyży, a żony ich i dzieci, które obrzezali wbrew woli królewskiej duszono, dzieci uwiązując u szyi ukrzyżowanych rodziców. Gdziekolwiek znaleziono jakąś świętą księgę albo odpis Prawa, niszczono je, a ci, u których to znaleziono, nieszczęśnicy, nieszczęsny mieli kres” (s. 583.584)!
Wiele z tych okropności opisano także Pierwszej i Drugiej księdze Machabejskiej, dodając przerażające szczegóły:
-
„Do Jerozolimy i do miast judzkich posłał król swoich wysłańców z pisemnym, żeby postępowały według obyczajów, które dla kraju były obce; żeby w świątyni zaprzestano składać całopalenia, ofiary krwawe, a także ofiary płynne; żeby znieważano szabat i święta, i żeby zbezczeszczono świątynię i świętych, żeby [natomiast] wybudowano ołtarze, urządzono święte gaje i ustawiono posągi bożków oraz składano na ofiarę mięso świń i innych nieczystych zwierząt; żeby synów swoich pozostawiali bez obrzezania j żeby dusze swoje. brukali wszystkim, co jest nieczyste i światowe. W ten sposób mieli zapomnieć o Prawie i zarzucić wszystkie jego nakazy. Kto by zaś nie postępował zgodnie z królewskim rozporządzeniem, śmiercią miał być ukarany. […]
W dniu piętnastym miesiąca Kislew 145 roku kalendarza greckiego (grudzień 167 roku przed Chr – przyp. SK)), na ołtarzu całopalenia wybudowano „obrzydliwość spustoszenia” (czyli ołtarz Jowisza Olimpijskiego – przyp. SK)), a w okolicznych miastach judzkich także pobudowano takie ołtarze – ofiary kadzenia składano nawet przed drzwiami domów i na ulicach. Księgi Prawa, które znaleźli, darli w kawałki i palili ogniem. Królewskie polecenia nakazywało, aby zabijano każdego u kogo znalazła się Księga Przymierza, albo jeśli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa. Tak to z miesiąca na miesiąc władzę swoją wykonywali przeciw Izraelowi, przeciwko każdemu, kogokolwiek udało się im pochwycić w miastach. […]
Dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew, składali ofiary na ołtarzu, który zbudowano na ołtarzu całopalenia. Wtedy to zgodnie z dekretem, kobiety, które obrzezały swoje dzieci, zamordowali, powiesiwszy im niemowlęta na szyjach, a także zabili domowników i tych, którzy dokonywali na nich obrzezania (Pierwsza Księga Machabejska 1,44-61)!
Siódmy rozdział Drugiej Księgi Machabejskiej przedstawia historię niewyobrażalnych cierpień siedmiu braci i ich matki, którzy zostali poddani torturom za to, że odmówili spożycia zakazanej przez Prawo Boże wieprzowiny. W obecności króla, na oczach matki, kolejnym synom, od najstarszego do najmłodszego, prowokacyjnie podawano do jedzenia świńskie mięso, a gdy konsekwentnie i stanowczo odmawiali, byli straszliwie torturowani, okaleczani i zabijani!
Siepacze Antiocha zastosowali okrutne tortury, do których należało m.in. obcinanie języków i wyłupianie oczu, ściąganie skóry z głowy i z całego ciała, obcinanie kończyn, a w końcu … smażenie na wielkich patelniach bezwładnych korpusów swoich umierających ofiar! A to wszystko działo się na oczach najbliższych – w opisanym przypadku na oczach żyjących jeszcze braci torturowanego, i ich matki! W podobnych męczarniach jak najstarszy, zginęli kolejni bracia. A kiedy dla najmłodszego nastał moment kaźni, ten zwrócił do przypatrującego się tym okropnościom króla następujące słowa:
-
„[…] <Ty zaś, bezbożny i pomiędzy wszystkimi ludźmi najbardziej nikczemny zbrodniarzu, nie wynoś się głupio, łudząc się zwodniczymi nadziejami. Nie podnoś ręki na Jego sługi. Jeszcze bowiem nie uciekłeś przed sądem Wszechmogącego i wszystko widzącego Boga. Teraz bowiem bracia nasi, którzy przetrwali krótkie cierpienia prowadzące do wiecznego życia, stali się uczestnikami [obietnic] przymierza Bożego. Ty zaś z sądu Bożego odniesiesz sprawiedliwą karę za swoją pychę. Ja, tak samo jak moi bracia, i ciało i duszę oddaję za ojczyste prawa. Proszę przy tym Boga, aby wnet zmiłował się nad narodem, a ciebie doświadczeniami i karami zmusił do wyznania, że On jest jedynym Bogiem. Na mnie i na braciach moich niech zatrzyma się gniew Wszechmocnego, który sprawiedliwie spadł na cały nasz naród>. Wtedy król rozgniewał się i kazał go poddać gorszym torturom aniżeli innych. Gorzkie więc bowiem były te wyrzuty… Tak więc i ten zakończył życie czysty i pełen ufności w Panu. Ostatnia po synach zmarła i matka…” (2 Mach 7,24-41 BT).
Takie i podobne prześladowania i katusze spadły na naród judejski i poszczególne osoby, za sprawą występnego króla Antiocha IV Epifanesa, zanim wojska Judy Machabeusza rozprawiły się z tym zbrodniarzem i jego siepaczami!
Odbudowa i oczyszczenie Świątyni jerozolimskiej.
Niedola Judejczyków trwała ponad trzy lata, po czym to oni przeszli do ofensywy. Po zwycięstwie Judy Machabeusza nad wojskami Antiocha IV Epifanesa, nastał czas odbudowy i oczyszczenia Świątyni:.
-
„[…] Juda i jego bracia powiedzieli: <Oto nasi wrogowie są pokonani. Chodźmy, aby Świątynię oczyścić i na nowo ją poświęcić. Zebrało się więc wszystko wojsko i poszli na górę Syjon. Tam zobaczyli, ze świątynia jest spustoszona, ołtarz zbezczeszczony, bramy popalone, na dziedzińcu krzaki rozrośnięte jakby w lesie albo na jakiejś górze, a mieszkania kapłanów zamienione w ruinę. Rozdarli więc swoje szaty i podnieśli ogromny płacz, głowy posypali popiołem, i twarzą upadli na ziemię. Potem zaczęli grać na trąbach sygnałowych i wołali do Nieba. Wtedy Juda rozkazał ludziom, aby walczyli z tymi, co przebywali w zamku (w „twierdzy Akra” – przyp.SK). Następnie wybrał kapłanów nienagannych, a wiernych Prawu. Oczyścili oni świątynię i wynieśli splugawione kamienie na nieczyste miejsce. Potem naradzali się, co zrobić z ołtarzem całopalenia, który został zbezczeszczony. Przyszła im jednak dobra myśl, żeby go rozwalić, aby nie było dla nich hańbą, że poganie go zbezcześcili. Rozwalili więc ołtarz, a kamienie złożyli na oznaczonym miejscu na świątynnej górze na tak długo, aż ukaże się prorok i nimi rozporządzi. Potem, zgodnie z nakazami Prawa, wzięli z nieociosanych kamieni i na wzór poprzedniego wybudowali nowy ołtarz. Naprawili też świątynię i poświęcili wnętrze przybytku i dziedzińce. Wykonali także nowe święte naczynia, do przybytku wnieśli świecznik, ołtarz kadzenia i stół. Na ołtarzu palili kadzidło, zapalili świece na świeczniku, i jaśniały one w przybytku. Na stole położyli chleby i zawiesili zasłonę. Tak do końca doprowadzili wszystko, co rozpoczęli czynić..
Dwudziestego piątego dnia dziewiątego miesiąca – to jest miesiąc Kislew – sto czterdziestego ósmego roku (czyli w grudniu 164 roku przed Chrystusie – przyp. SK)) wstali wcześnie rano. I zgodnie z Prawem złożyli ofiarę na nowym ołtarzu całopalenia, który wybudowali. Dokładnie w tym samym czasie i tego samego dnia, którego poganie go zbezcześcili, został on na nowo poświęcony przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Wszystek lud upadł nas twarz oddając cześć i aż do nieba wysławiając Tego, który im zesłał takie szczęście. Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalne ofiary, ofiary pojednania i dziękczynienia. Fasady świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i drzwi do nich pozakładali, a między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się jego hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i cały zgromadzony Izrael postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew (1 Mach 4,36-65 BT)…
Słów kilka chciałbym poświęcić ośmiu świecom (kiedyś lampkom oliwnym) Chanukowej Menory („Chanukija”). Przekazana przez Żydów tradycja mówi, że podczas przygotowań do oczyszczenie świątyni i ustanowienia święta Chanuki okazało się, że brak jest oliwy do świeczników, a znaleziona w jednym z naczyń poświęcona za dawnych dni oliwa, mogła wystarczyć zaledwie na jeden dzień. Mimo to, pierwszego dnia święta Chanuki, Menora została zapalona i płonęła przez… osiem dni!…
Był to dla kapłanów i dla całego ocalałego ludu izraelskiego oczywisty cud – toteż wydarzenie to określono mianem „CUDU CHANUKOWEGO”, i do dziś tak się je nazywa” – i zarazem ZNAK ŁASKI Najwyższego!
Warto wiedzieć, że podczas tego dorocznego święta, do Jerozolimy przyszedł też Zbawiciel, Pan Jezus Chrystus:
-
„Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęceni Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona” (Jan 10,22 BT);
-
Redaktorzy Biblii Tysiąclecia werset Jana 10,22 opatrzyli komentarzem: „Pamiątka przywrócenia kultu przez Judę Machabeusza; por. 1 Mach 4,59; 2 Mach 10,8. Dzień 25 miesiąca Kislew przypadał na listopad/grudzień”.
Ostatnie dni Antiocha IV Epifanesa.
O „małym rogu”, który był symbolem i zapowiedzią pojawienia się i działalności tej haniebnej postaci, w proroctwie Daniela 8, 25 powiedziano, że „uwielbi sam siebie w sercu swoim”, oraz że „zostanie zmiażdżony bez udziału ludzkiej ręki” (BW)
I rzeczywiście. Już samo przybranie przydomka „Epifanes” („bóg objawiony”) świadczy o tym, jak wielkie było zadufanie tego króla! Źródła historyczne stwierdzają, że był to chyba jedyny król, który naprawdę wierzył w swą boskość. Podobną opinię wyraża autor Drugiej Księgi Machabejskiej, gdzie czytamy, że Antioch „był przekonany, iż może rozkazywać nawet gwiazdom na niebie” (2 Mach 9,8)
Ale pycha zbrodniczego króla miał zostać ukarana, i to w sposób zatrważający.
Wieść o powstaniu Machabeuszy i oczyszczeniu Świątyni, zastała Antiocha na Wschodzie. Rozgniewany i napełniony furią, postanowił wrócić i stłumić powstanie Żydów:
-
„[…] Polecił woźnicy, aby jechał bez wytchnienia i przyśpieszył koniec podróży. Jednakże sąd z nieba był już nad nim. W swoim gniewie bowiem tak się wyraził: „<Jerozolimę, skoro tylko tam się znajdę, uczynię zbiorowym grobem Żydów>. Ale wszystkowidzący Pan, Bóg Izraela, dotknął go nieuleczalnym i niewidocznym cierpieniem. Zaledwie bowiem wypowiedział te słowa, pochwycił go nieznośny ból wnętrzności i straszne męki wewnątrz ciała. To było całkowicie słuszne, gdyż on wielu różnorodnymi katuszami zadawał męki wnętrznościom innych ludzi. On tymczasem nic nie ustępował od swojej nieopanowanej pychy. W dalszym ciągu pełen zarozumiałości, dysząc ogniem i złością przeciwko Żydom, nakazał jeszcze przyśpieszyć podróż. Wtedy to nagle wypadł z wozu, który niósł go z szumem, a upadek jego byl tak nieszczęśliwy, że doznały porażenia wszystkie części jego ciała. On zaś, który w swej nadludzkiej pysze był przekonany, że może rozkazywać falom morskim i wyobrażał sobie, że na wagę może rzucić szczyty gór, znalazł się na ziemi, skąd zabrano go do lektyki – wyraźny dla wszystkich przykład mocy Bożej. Doszło do tego, że nawet z oczu bezbożnika wydobywały się robaki, a ciało jego za życia w boleściach i mękach odpadało kawałkami, na skutek zaś przykrej woni, jaka od niego wychodziła, całe wojsko cierpiało na mdłości. Tego, któremu krótko przedtem wydawało się, że dotyka gwiazd na niebie, nikt nie mógł znieść, tak nieznośnie silny był zaduch. Odtąd jednak złamany rozpoczął pozbywać się swojej wielkiej pychy i dochodzić do zrozumienia, że pod biczem Bożym każdej chwili doznaje cierpień. Kiedy zaś on sam nie mógł znieść własnej woni, powiedział te słowa: <Słuszną jest rzeczą poddanie się Bogu>. Modlił się też nikczemnik do Władcy, który już nad nim nie miał się zlitować. Obiecywał, że Święte Miasto, do którego śpieszył, aby je zrównać z ziemią i uczynić zbiorowym grobem, uzna za wolne, a Żydów, o których sądził, iż nie są warci tego, aby ich w grobie pochowano, ale że będą pożywieniem dla ptaków razem ze swoimi dziećmi albo że będą wyrzuceni dzikim zwierzętom, wszystkich ich, zrówna z Ateńczykami, święty przybytek, który poprzednio ograbił, przyozdobi najpiękniejszymi darami, wszystkie różnorodne naczynia zwróci, a wydatki potrzebne na ofiary, pokryje z własnych dochodów, do tego zaś jeszcze zostanie Żydem i objedzie wszystkie miejsca zamieszkałe, aby ogłaszać Bożą moc. Boleści nie ustępowały, bo przyszedł na niego sprawiedliwy sąd Boży. Widząc, że jest w beznadziejnym stanie, napisał do Żydów list, który jest załączony, a który ma cechy pokornej prośby…” ( Druga Księga Machabejska 9,4-18 BT).
Los tego strasznego człowieka, jest podobny do losu innego negatywnego bohatera biblijnego, który w I wieku nowej ery nie tylko okrutnie prześladował pierwszych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, w ich liczbie także Apostołów, ale ponadto uzurpował sobie prawo do przyjmowania (należnej jedynie Najwyższemu) chwały!
Autor trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich – Łukasz – w dwunastym rozdziale księgi Dziejów opisuje końcowe dni panowania króla Heroda Agryppy I (wnuka Heroda Wielkiego, siostrzeńca Heroda Antypasa) – człowieka bezbożnego, który w pierwszym wieku nowej ery mordował naśladowców Jezusa Chrystusa pochodzenia żydowskiego, a w pewnym momencie nie miał oporów, by publicznie przyjąć chwalę, należną wyłącznie Najwyższemu:
-
„[…] W oznaczonym dniu Herod ubrany w szaty królewskie zasiadł na tronie i miał do nich mowę. A lud wołał: <To głos boga, a nie człowieka!>. Natychmiast poraził go anioł Pański za to, że nie oddał czci Bogu. I wyzionął ducha, stoczony przez robactwo. A Słowo Pańskie rozszerzało się i rosło…” (DzAp 12,21-24 BT).
Spotkałem się z opinią,
że gdyby Grzegorz Braun, przynajmniej w ogólnym zarysie poznał historię czasów machabejskich, zechciał przemyśleć słowa dziejopisów i wczuć się w przeżycia straszliwie doświadczanych w tamtych latach Żydów, oszczędziłby przyzwoitym ludziom stresu, a sobie ogromnego wstydu i wielu kłopotów…. Chociaż inni oponują mówiąc, że temu panu i tak by to niewiele pomogło, jako że uprzedzenia niechęć i nienawiść do Żydów wrosły już głęboko w jego duszę; o czym może się przekonać każdy nieuprzedzony człowiek słuchając jego licznych, zamieszczanych w Internecie wypowiedzi!
Biorąc pod uwagę, że Grzegorz Braun uchodzi za zaangażowanego rzymskokatolika (wspierającego konserwatywne i radykalne stronnictwa Lefebrystów, które popadło w schizmę z Rzymem), mam kłopot z ogarnięciem jego radykalnego antysemityzmu. Przecież uwielbiana w kk „Najświętsza Panienka”, cielesna matka Jezusa Chrystusa, którą papieże wynieśli do rangi „Królowej Niebios” – była Żydówką! Tak jak Żydem był jej mąż – Józef, oraz każdy z Dwunastu Apostołów Zbawiciela – TAKŻE ZYDA WEDŁUG CIAŁA!…
Z tą wyraźnie zarysowaną, a dla mnie niezrozumiałą kontrowersją, zetknąłem się już w dzieciństwie, krótko po ukończeniu II wojny światowej, gdy mnie i moich rówieśników straszono Żydami, polującymi na małe chrześcijańskie dzieci, by je zamknąć w beczce, do której potem nabijają gwoździe, i turlają je, by pozyskać potrzebną do wypieku macy niewinną krew!…
Nie trzeba tłumaczyć, jaką grozę i popłoch budziły takie opowieści! I ile dzieci, przeżywając koszmary, budziło się nocami ze strasznym krzykiem!…
Komu zależało, by tworzyć i upowszechniać te bezecne kłamstwa, i to krótko po Holokauście?!… Bo dodam, że urodziłem się w 1943 roku, a mieszkaliśmy niespełna czterdzieści kilometrów od Oświęcimia!…
Wracając do osławionego G. Btauna.
Dla mnie osobiście, jednym z namacalnych dowodów przewrotnej i deprawującej dla społeczeństwa aktywności osobników podobnych do tego pana jest to, że w kilkanaście zaledwie godzin po zapowiedzi nałożenia kar finansowych na tego pana, na utworzone w tym celu konto, wpłynęło blisko dwieście tysięcy złotych!… Tu w mojej ocenie leży źródło zuchwałości i wciąż dobrego samopoczucia Grzegorza Brauna, który czując takie poparcie, staje się coraz bardziej zuchwały i bezczelny!
SK