Powrót do Boga (7) Różdżkarstwo (8)

image_pdfimage_print

Rozdział 7

POWRÓT DO BOGA

Rozpoczęły się moje osobiste doświadczenia z Żywym Bogiem. Wiedziałem już teraz w co mam wierzyć i czego od Niego oczekiwać. Także jakie sprawy powinienem Mu podporządkować. Biblia nauczyła mnie, w jaki sposób mogę się do Niego zbliżyć i modlić. Skończył się okres błądzenia, szukania po omacku i niepokoju; wszedłem w stan radosnej pewności! Wreszcie mój pogląd na Boga, świat i siebie samego mogłem oprzeć na Prawdzie Jego Słowa!

W Biblii jest napisane, że ci którzy uwierzą w podstawowe biblijne zasady wiary i zapragną swe życie poddać Bogu, powinni na wyznanie swojej wiary przyjąć chrzest poprzez całkowite zanurzenie w wodzie. To jest tak, jak w ludzkim życiu, gdy dwoje ludzi się kocha, a potem na wyznanie swojej miłości urządzają oficjalną ceremonię zaślubin. To nie odbywa się nawet ze względu na nich – oni o wiele wcześniej powiedzieli sobie, że się kochają i chcą być razem. Jednak ceremonia zaślubin jest zewnętrznym znakiem tego, że podjęli decyzję wspólnego przejścia przez życie. Taki jest właśnie jeden z celów chrztu: <na wyznanie wiary>.

Moja żona początkowo chodziła na spotkania biblijne tylko ze względu na mnie, ale później otwartym sercem przyjęła wiarę. Tym bardziej że w pewnym momencie stanęła oko w oko z bardzo poważnym problemem, który ją zdecydowanie przerósł. Wtedy w modlitwie przedłożyła tę sprawę Bogu, a gdy została wysłuchana – zaczęła pielęgnować osobistą społeczność z Bogiem, który nas wciąż bezpiecznie prowadzi. Oboje na wyznanie swojej wiary w dniu 18 grudnia 1984 r. zostaliśmy ochrzczeni.

Na tym chciałem w zasadzie zamknąć opis mojego doświadczenia. Ale muszę jeszcze coś dodać. W tydzień po chrzcie przeżyłem szczególne doświadczenie. To nie było jakieś chwilowe, emocjonalne przeżycie. To była trwająca przez wiele dni wielka radość. Czułem wyraźnie, że Bóg zdjął ze mnie całe brzemię przeszłości. Chcę, abyście mnie dobrze zrozumieli. Mam umysł i sumienie dojrzałego człowieka, pamiętam zdarzenia z przeszłości i potrafię je ocenić, oraz moją w nich rolę. Ale od chwili chrztu jakbym utracił z tym jakikolwiek osobisty związek. Tak, jakby ktoś to ode mnie zabrał i uwolnił mnie; przeszłość została zgładzona, by już nigdy do mnie nie powrócić. Natomiast trwała we mnie świadomość nowonarodzenia. Wyznając to dzisiaj chcę powiedzieć, że Bóg obiecał to przeżycie każdemu człowiekowi, który podporządkuje swoją wolę Panu Jezusowi Chrystusowi. Wtedy Jezus obejmuje kierownictwo życia – nowego życia wolnego człowieka, który nie musi już, popędzany przez namiętności i żądze, ciągle za czymś gonić; jest wolny od tych rzeczy.

Mnie i mojej żonie Bóg w Chrystusie ofiarował wolność. Pragnę aby moja opowieść nie była tylko opisem losu człowieka zabłąkanego na manowce psychotroniki, ale żeby była świadectwem o miłości Boga i Pana Jezusa Chrystusa.

Rozdział 8

RÓŻDŻKARSTWO

A teraz chciałbym wraz Wami przyjrzeć się bliżej różdżkarstwu, <zabawom> z wahadełkiem, jasnowidzeniu oraz leczeniu z ich pomocą. Tym wszystkim zajmowałem się kiedyś osobiście i widziałem jak to robią inni.

Przede wszystkim wyjaśnijmy sobie sam termin. Czym jest psychotronika? Trudno znaleźć jej definicję w słownikach czy encyklopediach. Ogólnie przyjmuje się, że jest to wiedza o zjawiskach dotąd nieznanych naukom ścisłym.

Nie jestem naukowcem, ale wykorzystywałem praktycznie zjawiska wchodzące w zakres psychotroniki. Dlatego moja definicja brzmi: Psychotronika to dział wiedzy, który stara się stwierdzić czym są zjawiska metafizyczne. Próbowałem podzielić psychotronikę na pięć dziedzin:

  1. Telepatia, czyli przenoszenie myśli na odległość bez pośrednictwa zmysłów,

  2. Telekineza, czyli wywieranie wpływu na bieg zdarzeń fizycznych samą myślą, pragnieniem, bez rzeczywistego oddziaływania, np. przenoszenie materialnych przedmiotów na odległość,

  3. Hipnoza, stan podobny do snu, wywołany sugestią, w którym wola usypianego jest podporządkowania woli usypiającego,

  4. Magnetyzm, czyli leczenie energią mentalną – czym zajmują się magnetyzerzy i uzdrowiciele,

  5. Telegnoza, czyli pozyskiwanie informacji na odległość. Zalicza się do niej różdżkarstwo oraz jasnowidzenie.

Najpierw chciałbym opowiedzieć o metodach pracy różdżkarza. Kim jest różdżkarz?

Różdżkarzem jest człowiek, który posiada wrażliwość na pewne metafizyczne oddziaływanie – do dziś naukowo nie stwierdzono jakie i czyje – i dzięki tej właściwości potrafi odnajdywać źródła wód, podziemne pieczary, pokłady rud metali, bądź ropy naftowej. Umie także odnajdywać leżące w ziemi instalacje wodne, kable. Potrafi także, często w sytuacjach gdy lekarze są bezradni, zdiagnozować chorego. Znane są też przypadki, gdy różdżkarz uczestniczy w poszukiwaniu osób i przedmiotów zaginionych, np. wskazując na mapie miejsce pobytu poszukiwanej osoby (lub jej zwłok).

A teraz popatrzmy w jaki sposób pracuje się z różdżkami.

Kiedy zlecano nam wykopanie studni, przychodziliśmy na teren właściciela i pytaliśmy, w którym mniej więcej miejscu chciałby mieć tę studnię. Chodziło o to, że wielu ludzi ma już rozplanowane zagospodarowanie działki, wiedzą gdzie chcieliby mieć studnię i zabudowania, a gdzie ogród warzywny czy rabaty z kwiatami. Kiedy właściciel wskazał już potencjalne miejsce, wtedy razem z bratem – trudniliśmy się tym obaj, ale niezależnie od siebie, co miało eliminować ewentualną pomyłkę – rozpoczynaliśmy poszukiwania.

Jak pamiętacie, Józef powiedział mi kiedyś, że głównym instrumentem w tych poszukiwaniach jest ludzka myśl; że różdżki wskażą to, o czym w danej chwili myślę. Krążąc po działce wyobrażałem sobie więc szklankę czystej, smacznej źródlanej wody, pełnej bąbelków powietrza – taką, jaką widzimy po nalaniu jej z syfonu. Dla mnie była ona zawsze symbolem najczystszej pitnej wody, którą można podać nawet choremu.

Jest interesujące, że różdżka potrafi rozróżnić wodę! Potrafi rozróżnić zwykłą użytkową wodę, jakiej używa się do podlewania grządek, od wody pitnej. Ba, potrafi nawet odróżnić wodę pitną dla dorosłych, zdrowych ludzi, od wody, którą mogą pić chorzy i niemowlęta. Jest to coś, co za każdym razem mnie zdumiewało!

A teraz kilka szczegółów związanych z poszukiwaniami.

Kiedy na wskazanym terenie znaleźliśmy źródło wody pitnej, które odpowiadało naszym oczekiwaniom, wówczas staraliśmy się ustalić, czy nie zasila ono już innej studni w pobliżu. Mogło się bowiem zdarzyć, że nowa studnia, nieco głębsza od już istniejącej, zabrałaby tej pierwszej wodę. Po ustaleniu, że nasze źródło nie zasila innej studni, przystępowaliśmy do dalszych czynności.. Teraz trzeba było ustalić czy jest to stałe źródło wody – bo są też źródła czynne sezonowo, które dostarczają wody jedynie wówczas, gdy poziom wód podziemnych jest wysoki. Jest oczywiste, że źródło, które dostarczałoby wodę tylko wiosną czy jesienią, nie nadaje się do eksploatacji. Kiedy różdżka wykazała, że źródło podaje wodę przez cały rok, trzeba było znaleźć najlepsze miejsce dla wykopania studni. Zdarza się bowiem, że czasami (np. na jakimś uskoku), źródło opada o kilka metrów w głąb i trzeba by kopać zbyt głęboko. Szukaliśmy więc miejsca, gdzie źródło znajduje się najbliżej powierzchni ziemi. Kiedy miejsce takie znaleźliśmy – a różdżki wskazywały je precyzyjnie – zaczynaliśmy sprawdzać głębokość.

Praktycznie wyglądało to tak, że stojąc nad źródłem pytałem (słownie, lub tylko w myślą):

– „Czy woda jest na głębokości jednego metra?”…

– „ … na dwóch metrach?”…

– „… na trzech metrach?”, itd.

A kiedy wymieniłem właściwą głębokość, różdżka się wyginała.

Z kolei mój brat robił to tak, że wyobrażał sobie ludzi stojących jeden na drugim, od źródła aż po powierzchnię ziemi. I liczył ilu ich jest:

– „Czy to jest jedna sylwetka?”…

– „… dwie sylwetki?”

– „… trzy sylwetki?”, itd.

I kiedy różdżka odpowiadała (np. że źródło jest na głębokości 3 i ½ sylwetki), szybko przeliczał to na metry, opierając się na wcześniejszym założeniu, że przeciętny wzrost człowieka wynosi 175 cm.

 

Zastanawiające, że pomimo różnych miar, obaj byliśmy zawsze zgodni w naszych pomiarach.

Bible