OCZYSZCZENIE ŚWIĄTYNI (7)
W książce Daniel a współczesność, adwentystyczny autor, Władysław Polok, omawiając ziemską świątynię, sprawowany w niej kult oraz symboliczną wymowę poszczególnych obrzędów, stwierdza stanowczo, że „[…] Każdy szczegół świątyni i jej służby wskazywał na Jezusa Chrystusa. […] Świątynia była czymś w rodzaju <wędrówki pielgrzyma> do Boga. Droga do obecności Bożej w najświętszym, <za drugą zasłoną> (Hbr 9,3), prowadziła przez ołtarz do całopaleń (symbol usprawiedliwienia Golgoty), dalej przez święte ze światłem, chlebem i kadzidłem (symbolem dojrzałości chrześcijańskiej, wyrażonej w zachowaniu niezmiennego prawa Bożego)…” 1)
Podzielam pogląd W. Poloka, gdyż jest on biblijny.
Natomiast autor zdaje się nie zauważać, że wyraził przekonanie stojące w całkowitej sprzeczności do nauki jego własnego kościoła. Bo wszak według Adwentystów część symbolicznej służby świątynnej – i to część liturgii najważniejszego w dorocznej służbie dnia pojednania (10 Tiszri) – symbolizowała szatana! Że W. Polok jest tego świadomy, świadczy następny cytat z sąsiedniej stronicy: „Najwięcej zainteresowania wzbudza 10 Tiszri zwany dniem pojednania lub sądu. Był to najważniejszy dzień w żydowskim kalendarzu…” 2)
W tym cyklu wiele już napisałem o przyczynach tej rażącej niekonsekwencji. Po prostu: jak długo adwentystyczni autorzy trzymają się Biblii, w ich artykułach znajdujemy logiczną i spójną argumentację, kiedy jednak <przypominają sobie> o konieczności obrony historycznie uwarunkowanych i opartych na pismach Ellen G. White doktryn – zapominają o prostych naukach Pisma Świętego!
A teraz, wracając do omawiania ostatnich kwestii symbolicznego i rzeczywistego Dnia Pojednania, chcę poruszyć sprawę współodpowiedzialności za grzech.
Dociekania i analizy, jakie przeprowadziliśmy w poprzednich odcinkach niniejszego cyklu nie pozostawiły złudzeń co do tego, że adwentystyczne tłumaczenie symboliki starotestamentowego dnia pojednania jest błędne. Pismo Święte na żadnym miejscu nie potwierdza, jakoby „kozioł dla Azazela”, na głowę którego w tym dniu wkładano wszystkie wyznane grzechy Izraelitów, miał być symbolem szatana! Wprost przeciwnie, obydwa kozły ofiarowane tego dnia (3 Mjż 16,5), stanowiły jedną „ofiarę za grzech” (3 Mjż 16,5) i symbolizowały jedyną i doskonałą Ofiarę Jezusa Chrystusa.
Nie mogąc obronić swej nauki na gruncie biblijnym, Adwentyści stworzyli pewną konstrukcję myślową, która w myśl ich założeń miałaby ją potwierdzić. <Skoro książę ciemności namawia i kusi ludzi do grzechu – mówią – znaczy to, że ma on w każdym grzechu każdego człowieka określony udział. A zatem słuszne byłoby, aby jako inspirator i pomocnik w wykonaniu grzechu, został obciążony grzechami ludzi i poniósł za nie karę – tak, jak „kozioł dla Azazela”, na którego arcykapłan w dniu pojednania wkładał grzechy Izraelitów>…
Nie mam wątpliwości, że szatan ma swój udział w każdym grzechu każdego człowieka, i nie wątpię, że Boża sprawiedliwość domaga się kary nie tylko dla człowieka, jako bezpośredniego sprawcy przestępstwa, lecz również dla inspiratora i pomocnika w przestępstwie, szatana. Ale czy to znaczy – jak chcą tego Adwentyści – że najważniejsza ofiara starotestamentowego dnia pojednania symbolizowała diabła?
Podział odpowiedzialności – grzech szatana.
Wszystko zależy od tego, na ile szczegółowo będzie się rozważać tę sprawę. Bo oceniając ją ogólnie, zauważymy jedynie problem współodpowiedzialności za każdy popełniony grzech. Natomiast uważna analiza pozwoli dostrzec, że odpowiedzialność za grzech zostaje podzielona między istoty/osoby, które współuczestniczyły w dokonaniu przestępstwa. Ujmując rzecz dokładniej, odpowiedzialność za poszczególne <elementy składowe> konkretnego grzechu – czyli za inspirację, przygotowanie sprzyjających okoliczności, pomocnictwo i w końcu samo wykonanie – jest podzielona między istoty/osoby, a każda z nich odpowiada przed Panem Bogiem za to, co osobiście uczyniła – to jest za swój własny grzech!
Praktycznie oznacza to, że jeżeli szatan jest czynny w namawianiu i zachęcaniu do grzechu, w tłumieniu głosu sumienia i w przygotowaniu sprzyjających przestępstwu okoliczności – to właśnie jest jego winą, jego grzechem. I grzech ten obciąża go bez względu na to, czy kuszony człowiek popełnił przestępstwo, czy nie. W oczach Pana Boga jest on winowajcą <według i na miarę dążeń, zamiarów i usiłowań>, a nie dopiero faktów dokonanych. Jest to słuszne i sprawiedliwe, bo jeśli czasami człowiek nie ulegnie namowie i nie popełni grzechu, to czyż szatan jest bez winy?! Bynajmniej, jest on winien tego grzechu do którego kusił. Bo przecież nie jest jego zasługą, że człowiek nie uległ i nie dopuścił się przestępstwa! Książę ciemności jest sądzony <według intencji i zamiarów> – a jego celem i dążeniem było dokonanie tego złego czynu.
Taki jest biblijny punkt widzenia na sprawę; w taki sposób widzi i ocenia sprawę Pan Bóg, o czym świadczy szereg wypowiedzi Pisma: „Powiedziane było starym: Nie cudzołóż! Aleć ja wam powiadam: ktobykolwiek patrzył na niewiastę aby jej pożądał, już z nią cudzołóstwo popełnił w sercu swoim” (Mt 5,27.28 BG). – W oczach Boga człowiek patrzący pożądliwie na niewiastę, już jest cudzołożnikiem. Tak jak ten, kto nienawidzi brata, jest uznawany przez Boga za zabójcę (Mt 5,21.22)!
Jeżeli Pan Bóg tak patrzy na grzechy ludzkie, to czyż inaczej ocenia i traktuje grzechy szatana?!
Biorąc pod uwagę przedstawiony wyżej w Słowie Bożym podział odpowiedzialności za grzech, chcę teraz sprawę tę zobrazować konkretnym biblijnym przykładem – pierwszego grzechu, jakiego w Ogrodzie Eden dopuścili się nasi prarodzice.
Pan Bóg, który doskonale orientował się w winie każdego z nich, nie potraktował ich na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności za wszystkie elementy i okoliczności grzechu, lecz dokonał podziału odpowiedzialności, zaliczając każdemu jego własne przestępstwo. I tak:
-
wąż-szatan odpowiadał za kłamstwo o Bogu i namawianie do przestępstwa;
-
Ewa odpowiadała za usłuchanie szatana, zjedzenie owocu i podanie go mężowi;
-
Adam odpowiadał za usłuchanie żony i zjedzenie owocu (1 Mjż 3,1-19).
Każdemu Pan Bóg zaliczył jego własny grzech, i tylko za ten grzech obłożył karą. Szatan nie ponosił odpowiedzialności za grzech Ewy czy Adama; a żadne z nich nie odpowiadało za grzech współmałżonka czy szatana. Tak zresztą nie mogłoby być, ze względu na doskonałość i sprawiedliwość Bożą!
I tak jest przez wszystkie wieki; gdy kiedykolwiek i gdziekolwiek zostaje popełniony grzech, Pan Bóg dokładnie określa winę i odpowiedzialność każdego z winowajców. Ile w jakimś grzechu jest winy szatana, to zostaje uznane za jego własny grzech. Za niego też poniesie karę. Nie zostanie na niego włożona wina i konsekwencja za grzech kogoś innego!
Jeżeli szatan kusi i namawia kogoś do kradzieży i osoba kuszona popełni grzech, wówczas szatan odpowiada za kuszenie, gdyż to jest jego grzech, a złodziej odpowiada za kradzież – bo to jest jego grzech. W przypadku, gdyby szatanowi nie udało się namówić człowieka do kradzieży, człowiek jest niewinny, lecz szatan niesie swój grzech.
Wróćmy jeszcze na chwilę do opisanego już wyżej grzechu z Edenu. Szatan niesie popełniony tam przez siebie grzech, i kiedyś zapłaci za niego własną zgubą (Obj 20,20). Inaczej ma się sprawa z grzechem Ewy i Adama, bo jeśli wyznali w skrusze swoją winę, ich grzech niesie („na Swoim ciele poniósł na drzewo” – 1 Ptr 2,24) Zbawiciel, Jezus Chrystus. Ich grzechy przejął On na siebie i zgładził przez przelanie Swojej krwi. To uczynił Jezus Chrystus, i tylko On! Nigdy zaś grzechy Ewy i Adama nie były (i nie będą!) włożone na szatana!
Tak jest ze wszystkimi grzechami popełnianymi przez ludzi w całej historii świata; każdy niesie swój własny grzech. I ci, którzy swój grzech oddali na zgładzenie Chrystusowi, zostali przez Zbawcę uwolnieni od grzechu. Jeżeli zaś ktoś tego nie uczyni, jego grzech też nie zostanie włożony na szatana, lecz „grzech swój poniesie on człowiek”(por. 4 Mjż 9,13 BG), „a nieczystość jego zostanie na nim” (por. 4 Mjż 19,13 BG) aż do końca, to jest do chwili, gdy grzesznik znajdzie zapłatę śmierci w „jeziorze gorejącym ogniem i siarką” (Rz 6,23; Obj 20,15).
Mimo, że sprawa jest oczywista, spotkałem kilku kaznodziejów ADS, którzy w dyskusjach starali się wywieść, że szatan może być nosicielem grzechów ludu Bożego. Powołując się na zaistniałe pono przypadki z dziedziny prawa i sądownictwa twierdzili, że jeżeli osoba namawiana do przestępstwa, np. do kradzieży, nie ulegnie namowie podżegacza, to w przypadku ujawnienia faktu, nagabywany nie jest oczywiście sądzony, zaś podżegacz może być sądzony, ale często również sądzony nie jest. Zupełnie inaczej jest w sytuacji – mówili – gdy namawiany usłucha i dopuści się przestępstwa; bo gdy fakt ten zostanie ujawniony i udowodniony, karę ponosi nie tylko sprawca czynu, lecz również podżegacz. <Z tego wniosek – usłyszałem w dyskusji – że wina, a co za tym idzie odpowiedzialność i kara inspiratora grzechu, rośnie wprost proporcjonalnie do winy osoby popełniającej grzech. Mówiąc inaczej, grzech złodzieja spada na inspiratora tego czynu>. Następnie kaznodzieja przeniósł tę sytuację na arenę duchową, stwierdzając, że na podobnej zasadzie szatan może być nosicielem grzechów ludu Bożego.
Miałem wiele zastrzeżeń do tej – pono prawnej – konstrukcji, a tym bardziej do wniosków, jakie z opisanej sytuacji wyciągnął mój rozmówca, dlatego starałem się rzecz całą dokładnie rozpoznać. W tym celu udałem się do prawnika, prosząc o kilka informacji i odpowiedzi na pytania, które mię nurtowały. A oto, czego się dzięki temu dowiedziałem:
-
Art. 18 Kodeksu Karnego mówi: „Odpowiada za podżeganie, kto chcąc, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, nakłania ją do tego”. Artykuł nie mówi nic o możliwości uchylenia się podżegacza od odpowiedzialności, lecz żąda postawienia go przed sądem w celu wymierzenia stosownej kary. Na moje pytanie, za co odpowiada podżegacz, tj,. jakie oskarżenie może wnieść przeciwko niemu prokurator, art. 19 KK odpowiada: „Podżegacz i pomocnik odpowiadają w granicach swego zamiaru (podkr. SK), chociażby osoba, która czynu zabronionego dokonała, albo miała dokonać, nie ponosiła odpowiedzialności”. Jak z tego widać, KK jednoznacznie ustosunkowuje się do podżegacza. Bez względu na to, czy przestępstwo zostało dokonane, czy nie, pociąga go do odpowiedzialności, sądząc go za zamiar, za intencję! Należy tu zauważyć zbieżność stanowisk prawa świeckiego i biblijnej zasady wyrażonej przez Jezusa Chrystusa: Według Mt 5,21.22.27.28 grzeszny zamiar, grzeszną intencję i dążenie do grzechu Pan Bóg traktuje jako grzech i osądza jak za grzech wykonany. Nie ma wątpliwości, że w ten sam sposób traktuje On szatana. Tak więc bez względu na to, czy kuszony człowiek ulegnie i grzech popełni, albo da szatanowi odpór, odwieczny podżegacz jest sądzony – jak to formułuje KK – „w granicach swego zamiaru”, a rozmiar jego grzechu określają jego intencje.
-
Art. 19 KK zakłada również sytuację, gdy przestępczy czyn został dokonany, a bezpośredni sprawca nie ponosi odpowiedzialności. Jest to sytuacja podobna, jak w przypadku usprawiedliwionego krwią Jezusa Chrystusa pokutującego grzesznika. Zostaje on uwolniony od winy i kary, natomiast szatan jest winien swego grzechu i za niego odpowiada. A co jest jego grzechem? – Podżeganie, traktowane przez Pana Boga jako jego rzeczywisty grzech „w granicach jego zamiaru”, albo jest to „grzech człowieka, który spada na szatana”? Zapytałem w rozmowie: „Panie Mecenasie, czy z prawnego punktu widzenia, jest zasadne i poprawne twierdzenie, że <wina bezpośredniego sprawcy przestępstwa spada na podżegacza? Mówiąc inaczej, czy podżegacz może odpowiadać przed sądem za przestępstwo, które popełnił namawiany przez niego człowiek?>. Odpowiedź brzmiała: „Twierdzenie takie jest błędne i sprzeczne z zasadą sprawiedliwości. Nie można być sądzonym za winę innego człowieka. Można odpowiadać tylko za popełnione przez siebie przestępstwo. Podżegacz zawsze odpowiada na podstawie artykułu 19 KK, <w granicach swego zamiaru>, a za popełnienie czynu karalnego jest pociągany do odpowiedzialności jego bezpośredni sprawca”.
Okazało się więc, że moje zastrzeżenia, co do poprawności adwentystycznych argumentów i wniosków, jakie oni z nich wyciągają, były słuszne. Są to zmyślone, pseudo-prawne i całkowicie błędne argumenty i wnioski! Nawet prawo świeckie dokonuje wyraźnego rozgraniczenia między winą podżegacza, a winą sprawcy czynu karalnego – i każdego z nich osądza za jego własne przestępstwo. Tym bardziej sprawiedliwy Bóg, który w przypadku każdego popełnionego grzechu, zna dokładnie granicę oddzielającą winę człowieka od winy szatana; każdemu przypisuje jego winę i pociąga do odpowiedzialności za jego własny grzech. A jeśli człowiek nie chce odpowiadać za swoje przestępstwo przed sądem sprawiedliwego Boga, może wyznać swój grzech, i dostąpić usprawiedliwienia w krwi Jezusa Chrystusa: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy, i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 Jana 1,9). Jest to możliwe, gdyż Jezus Chrystus „grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo” (1 Ptr 2,24) i tam je zgładził (Jan 1,29; 1 Jana 3,5; por. Hbr 9,28) – czyli uczynił coś, czego szatan nigdy nie mógłby uczynić.
(c.d.n.)
Przypisy:
-
Władysław Polok, Daniel a współczesność, Wydawnictw3o „Znaki Czasu”, mWarszawa 1982, str. 107.108);
-
Tamże, str. 109.