Opisane w czternastym rozdziale Genesis (wersety 18-20) spotkanie Abrama z Melchisedekiem, ma szczególną wymowę, rangę i znaczenie, jako że ci dwaj – pozostający w tak bliskim i bezpośrednim kontakcie ze Stwórcą – mężowie, mogli się spotkać (i prawdopodobnie spotkali się nie tylko ten jeden raz!), by rozmawiać o Bożym działaniu oraz dzielić się błogosławieństwem i darami, które Wszechmogący wylał na nich obficie!
.
Na spotkanie Abrama wychodzi też Melchizedek, król Salemu (starożytna hebrajska nazwa Jerozolimy /Jeruszalajim/ ). Z jego ust płyną słowa błogosławieństwa; Abram wie, że Melchisedek jest przedstawicielem Stwórcy, „kapłanem Boga Najwyższego” (1 Mjż 14,18). Składa mu dziesięcinę!
Kim był najwyższy kapłan?
<Kapłan>, to najogólniej mówiąc, pośrednik między Panem Bogiem, a ludźmi. Osoby znające Biblię wiedzą, że w okresie STAREGO PRZYMIERZA (od dni Mojżesza do Golgoty) kapłani z plemienia LEWIEGO (potomkowie Aarona, brata Mojżesza, którzy jedynie mogli być kapłanami) posługiwali w ZIEMSKIEJ ŚWIĄTYNI, składając krwawe zwierzęce ofiary za wszystkie uznane i wyznane grzechy Izraelitów:
-
„A jeżeli ktoś popełni grzech, przekraczając bezwiednie którekolwiek z przykazań Pańskich, których przekraczać nie wolno, i ściągnie na siebie winę, podlega karze za grzech. To przywiedzie z trzody na ofiarę pokutną barana bez skazy według twojego oszacowania, a kapłan dokona jego oczyszczenia za uchybienie, którego się nagość nieświadomie dopuścił, i będzie mu odpuszczone. Jest to ofiara pokutna za winę, za winę, której się dopuścił” (por. 3 Mjż 5,17-19).
Rytuał oczyszczenia stanowił, by po uświadomieniu sobie swej winy i przyprowadzeniu ofiary do kapłana, winowajca wkładał ręce na głowę zwierzęcia i wyznawał popełnione grzechy, a następnie własnoręcznie je zabijał; dalsze czynności, które były związane ze świątynią, należały do kapłana; „A tak oczyści go kapłan i będzie mu odpuszczone” (3 Mjż 4,31). Ten starotestamentalny, ceremonialny porządek, Pismo Święte nazywa kapłaństwem Lewickim.,
Z kolei w okresie Nowego Przymierza (od Golgoty aż do końca Czasu Łaski, czyli do powtórnego Przyjścia Pana Jezusa Chrystusa), jedynym NAJWYŻSZYM KAPŁANEM i zarazem OFIARĄ za grzechy ludu Bożego, stał się Pan Jezus Chrystus. Tylko On poprzez Swoją śmierć na Golgocie zgładził UZNANE i WYZNANE grzechy ludu Bożego. I to w Jego imieniu i na mocy Jego przelanej na krzyżu krwi, Bóg Ojciec dokonuje całkowitego oczyszczenia z grzechów:
-
„Jeśli mówimy , że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy, i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 Jana 1,8.9);
-
„Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” (1 Jana 2,1.2).
Nasz Zbawiciel jest Najwyższym Kapłanem według Porządku Melchisedeka (czyt. Hbr 7,1-17). Konsekwentnie do tego, w Nowym Przymierzu funkcjonuje też zasada powszechnego kapłaństwa nowonarodzonych dzieci Bożych. Dlatego nowotestamentowe pisma mówią:
-
„Gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujecie się w dom duchowy, a kapłaństwo święte, aby składać ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny. A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, Ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni. Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości” (1 Ptr 2,3-9).
A mesjanistyczne proroctwo Izajasza w ostatnim rozdziale jego księgi zapowiada:
-
„… przyjdę, aby zebrać wszystkie narody i języki; one przyjdą, aby oglądać moją chwalę! Potem umieszczę na nich znaki tych, którzy spośród nich ocaleli, wyślę do narodów, do Tarszysz, Pul i Lud, do Meszech i Rosz, do Tubal i Jawan, do dalekich wysp, które nie słyszały żadnej wieści o mnie i nie widziały mojej chwały, i będą zwiastować moją chwałę wśród narodów. I przyprowadzę wszystkich waszych braci waszych ze wszystkich narodów na koniach i wozach, w lektykach i na mułach, i na wielbłądach na moją świętą gorę, do Jeruzalemu, jako dar dla Pana – mówi Pan – tak, jak synowie izraelscy przynoszą do świątyni Pana ofiarę z pokarmów w czystym naczyniu. Także spośród nich wezmę sobie niektórych na kapłanów, naz lewitów – mówi Pan. […] I będzie tak, że we każdy nów i w każdy sabat przychodzić będzie każdy człowiek, aby mi oddać pokłon – mówi Pan.” (Iz 66,18-23).
Z kolei biblijne wzmianki o składaniu ofiar w okresie od zaistnienia grzechu (upadek pierwszych ludzi – 1 Mjż 3,1-7), do ustanowienia kapłaństwa lewickiego (czytaj: 1 Mjż 3,21; 1 Mjż 4,1-5; 1 Mjż 8,20; 1 Mjż 12,8; …), dotyczyły ofiar składanych, bądź (wyjątkowo!) przez Boga (1 Mjż 3,21), bądź np. przez głowę rodu (por. 1 Mż 8,20; 1 Mjż 13,4.18; …). Należy pamiętać, że już w rodzinie Abrahama budowa ołtarza ofiarnego i ryt ofiarniczy były dobrze znane, o czym świadczą chociażby słowa Izaaka (1 Mjż 22,7.8)!
Z Siebie Samego?… Jest znamienne, że w czasie gdy już były składane zwierzęce ofiary krwawe – zarówno ta wyjątkowa, jaką wkrótce po UPADKU złożył Pan, by przykryć nagość pierwszej pary ludzkiej (1 Mjż 3,7.21) – jak i kolejne, które składali już oni sami i ich potomkowie (por. 1 Mjż 4,3-5), na Ziemi urodził się człowiek imieniem Melchisedek, o którym Pismo zaświadcza, że był „kapłanem Boga Najwyszego” (1 Mjż 14,18)….
Kim był Melchisedek, i co było istotą jego kapłaństwa?
Siódmy rozdział Listu do Hebrajczyków, który bezpośrednio nawiązuje na tę postać i omawia szczegóły historycznego spotkania Melchisedeka z Abramem, nie tylko potwierdza informacje zapisane w 14. rozdziale księgi Rodzaju, ale ponadto jednoznacznie wywodzi, iż sprawowana przez Melchisedeka posługa kapłańska, z natury rzeczy od początku była nadrzędna wobec kapłaństwa lewickiego, czego ostatecznym dowodem jest fakt, że JEDNORODZONY SYN BOGA, PAN JEZUS CHRYSTUS JEST NAJWYŻSZYM KAPŁANEM WEDŁUG PORZĄDKU MELCHISEDEKA!
A staje się to tym bardziej oczywiste, gdy – analizując tamtą starożytną historię – zwracamy uwagę na jej głębszy, mesjański sens.
Bo wszak Melchizedek, król Salemu – to ”król sprawiedliwości”, „król pokoju” (por. Hbr 7,2), i „kapłan Boga Najwyższego”, zapowiadający Mesjasza i Jego uniwersalne, wieczne kapłaństwo. Także „chleb i wino”, które wyniósł przed Abrama (Abrahama) – cielesnego ojca Izraelitów i duchowego ojca wszystkich, którzy wierzą (Rz 4,16.17) – to zapowiedź Pana Jezusa Chrystusa, który nas zbawił przez własne CIAŁO i KREW, a ich symbolem jest właśnie CHLEB i WINO, przyjmowane podczas Wieczerzy Pańskiej!
Wciąż jednak otwartą pozostaje kwestia: „Kim personalnie był Melchisedek?”…
Bezpośredniej odpowiedzi na to istotne pytanie udzielają źródła żydowskie; między innymi redaktorzy, wydanej w Krakowie w roku 2001.przez Fundację Ronalda S. Laudera, pięciotomowej „TORY Pardes Lauder”, gdzie w tomie pierwszym, (Bereszit, na stronicy 88., w przypisie do Genesis 14,18) znajdujemy podane przez Rasziego (średniowiecznego, żydowskiego mędrca, komentatora TORY i Talmudu który w wieku XI uaktualnił Talmud i uczynił go bardziej zrozumiałym dla ówczesnych studentów Tory), wyjaśnienie:
-
„Był to Szem, syn Noacha”!
Opinia Raszi’ego, że „Malki Cedek, król Salemu” (Melchisedek), to Szem” – jest godna uwagi:
-
Bo Szem był nie tylko jednym z trzech synów Noego, mieszkańcem pogrążonego w bezprawiu i zmierzającego do straszliwej zagłady Pierwszego Świata (por. 1 Mjż 6,5- 13) ale miał też przywilej przez pierwsze sto lat życia wzrastać w domu swego sprawiedliwego ojca, który budując korab, dzień po dniu wzywał do pokuty swoich współczesnych (por. 2 Ptr 2,5);
-
Ponadto Sem był nie tylko dziedzicem ogółu duchowych wartości, jakie wyznawali i praktykowali ”synowie Boży” wczesnej historii ludzkości, ale równocześnie potomkiem tak wybitnych postaci tamtego czasu, jak Set (który godnie zastąpił zamordowanego przez Kaina Abla), a za życia jego syna, Enosza, „zaczęto wzywać imienia Pana” – Genesis 4,25.26 BW; „Wtedy to zaczęto wzywać [uroczyście] I mienia Jahwe” – BP… Jak Henoch, który – co poświadcza autor Listu do Hebrajczyków 11,5 – pro wadził wyjątkowo sprawiedliwe życie, „podobał się Bogu” i został żywo zabrany przez Pana (Genesis 5,21-24)! Tenże Henoch, obdarzony proroczym charyzmatem, zapowiedział chwalebne przyjście Pana i surowy sąd nad bezbożnymi (por. Judy 14.15)!
Godnym podkreślenia jest także istotny fakt, że urodzony w 622 roku od Stworzenia Henoch, przez znakomitą większość swego życia (został zabrany do Pana w roku 987), miał możliwość i przywilej słuchać opowieści Pra-Ojca ADAMA o Początkach Dziejów (zanim Adam zmarł w 930 roku). Wiele wskazuje na to, że właśnie z jego ust Henoch poznał i nauczył się poprawnie rozumieć Protoewangelię)!
Te, i wiele innych informacji, doznań i wartości gromadził Sem w swym umyśle i sercu, a znając historię Upadku Pra-Rodziców oraz zawartą w Protoewangelii obietnicę o mającym się narodzić „Potomku niewiasty” wydedukował i uwierzył (albo przekazano mu to w drodze specjalnego objawienia), że „POTOMKIEM” tym będzie posłany na Ziemię jednorodzony Syn Boga, Pan Jezus Chrystus, który zbawi wierzących przez Ofiarę z własnego CIAŁA i KRWI, którą wyobrażają CHLEB i WINO, które w swoim czasie On sam podał Apostołom podczas Ostatniej Wieczerzy (Mt 26,26-29).
W tym kontekście słowa Genesis 14,18 („Melchisedek zaś, król Salemu wyniósł CHLEB i WINO. A był on kapłanem Boga Najwyższego”), są po prostu informacją o tym, że w czasie spotkania z patriarchą Abramem, Melchisedek przekazał mu prawdę o zbawieniu w Ciele i Krwi Pana Jezusa Chrystusa!
Jest to naturalny i oczywisty, a zarazem prosty wniosek, który nie tylko uwzględnia podstawowe realia Bożego Planu Zbawienia na Golgocie, ale też pozwala zrozumieć starożytne fakty historyczne, oraz rozwój biblijnej nauki o zbawieniu ludzkości.
Łatwo sobie wyobrazić, jak wielkie wrażenie wywarła na Abrahamie.
Przed laty patriarcha poznał Najwyższego, jako Boga Wszechmocnego (1 Mjż 17,1). Pokochał Go całym sercem! Był Mu bezgranicznie oddany i posłuszny! To był jego Pan i jego Bóg…
A oto teraz, gdy dowiadywał się o zbawieniu dzięki Ofierze jednorodzonego Syna Bożego, odkrywał, że Najwyższy Bóg jest pełnym miłości Ojcem!
To nowe, pogłębione Odkrycie, inicjujące nową Relację i wprowadzające do nowej Rzeczywistości!
To takie Okrycie Najwyższego Boga i Jego jednorodzonego Syna miał na myśli, i do niego dążył Agur, syn Jake z Massy, jak czytamy w Księdze Przypowieści:
-
„Słowa Agura, syna Jake z Massy. Móż ten mówi:
Mozoliłem się nad sprawą Bożą. Mozoliłem się nad sprawą Bożą i uległem.
Zaiste, jestem najgłupszy z ludzi i nie mam ludzkiego rozumu,
Nie uczyłem się mądrości i nie mam wiedzy o Najświętszym.
Kto wstąpił na niebiosa i zstąpił?
Kto zebrał wiatr w swoje dłonie?
Kto owinął wody płaszczem?
Kto stworzył wszystkie krańce Ziemi?
Jakie jest Jego imię? I jakie jest imię Jego Syna? Czy wiesz?…”
Podczas rozmowy z Melchisedekiem, Abram (Abraham) posiadł wiedzę o zbawieniu w Chrystusie. Ale nie tylko to, jako że od tej chwili odczuł silne pragnienie, by dowiedzieć się czegoś więcej o Tym, który Swoim Ciałem i Krwią nas odkupił i zbawił! Co więcej, Abraham prosił, by mógł „oglądać dzień Jezusa”, a prośba patriarchy – co poświadcza sam Zbawiciel – został spełniona:
-
„Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać mój dzień, i oglądał, i radował się” (Jan 8,56).
Do jakich wniosków nawiązał w tej wypowiedzi Zbawiciel?
Niewątpliwie, przekazana Abramowi przez Melchisedeka prawda, o miłości Bożej, objawionej w Piśmie Świętym i okazana w Osobie i Ofierze jednorodzonego Syna Bożego (Jan 3,16), była dla praojca Abrahama wielkim przeżyciem, as zarazem źródłem ogromnej radości i wdzięczności wobec Przedwiecznego i Jego jednorodzonego Syna!
Radość ta spotęgował się w momencie, gdy patriarcha otrzymał zapewnienie, iż będzie „oglądał dzień Jezusa” – a jeszcze bardziej radował się, kiedy to nastąpiło!
-
Czy chodzi o czas, gdy Syn Najwyższego, jako „Syn Człowieczy” przemierzał zakurzone izraelskie drogi?…
-
Czy chodzi o dzień, gdy na Golgocie złożył On Ofiarę z Siebie Samego?…
-
A może chodzi o dzień Jego chwalebnego zmartwychwstania?…
-
Albo o dzień, gdy przed Nim, jako „ustanowionym przez Najwyższego Sędzią” stanie cała ludzkość?…
W rozmowach o tym szczególnym doświadczeniu Abrahama, często pada pytanie o stronę <techniczną> tego przeżycia patriarchy (Czy była to wizja, albo może przeniesienie w czasie?)
Wypowiadając się w tej sprawie, komentujący proponują kilka opcji, z których jedna, późnożydowska zakłada, że „Pan Bóg pokazał Abrahamowi za życia na ziemi (Rdz 15,9n n), czasy mesjsńskie” (Ewangelia wg Jana, Biblia Poznańska, t. IV, komentarz do Jan 8,56, str. 250). Ktoż inny zasugerował, że doświadczenie Abrahama było w pewien sposób podobne do przeżycia ap. Pawła, który o tym przeżyciu napisał: „Czy to w ciele było, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie” (2 Kor 1,1-4).
O szczególnym uprzywilejowaniu Abrahama, Pismo Święte świadczy teżź na kilku innych miejscach podkreślając, że Najwyższy oficjalnie uznał patriarchę za Swego „Przyjaciela”, ogłosił ten fakt Swemu ludowi, i zgodnie z tym traktował Abrahama:
-
„Lecz ty, Izraelu, mój sługo, Jakubie, którego wybrałem, POTOMSTWO ABRAHAMA, MOJEGO PRZYJACIELA,” (Iz 41,8);
-
„Czy nie Ty, Boże nasz, wypędziłeś mieszkańców tej ziemi przed swoim ludem izraelskim i dałeś ją Potomstwu Abrahama, PRZYJACIELA SWEGO, na wieki?” (2 Krn 20,7);
-
„I wypełniło się Pismo, które mówi: I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i NAZWANY ZOSTAŁ PRZYJACIELEM BOGA” (Jak 2,23).
„Przyjaciel”, to wielkie słowo. – To ktoś, do kogo mamy ogromne zaufanie, osoba, której skłonni jesteśmy powierzać swoje najgłębiej skrywane tajemnice!… O przyjaciołach i przyjaźni, Andrzej Zuberbier (Słownik teologiczny t. 2.) napisał m.in.:
-
„[…] Przyjaźń (gr.: philis; łac.: amicitia: ) – jest tym rodzajem miłości, który oparty na wspólnocie ducha charakteryzuje się wzajemną, życzliwą bezinteresownością. […].To podobieństwo i wspólnota ideałów, myśli, pragnień, będące koniecznym warunkiem przyjaźni, pozwala mówić, że przyjaciele są „jedną duszą w dwóch ciałach”. Według myślicieli hinduskich do swego przyjaciela można powiedzieć: „ty jesteś ja”. Nie znaczy to jednak, że przyjaźń wyklucza wszelkie różnice. Przeciwnie, niepowtarzalna indywidualność każdej ze stron wzbogaca wzajemny związek. Żadna przyjaźń nie może być jednostronna., w przeciwieństwie np. do miłości bliźniego jest ona takim oddaniem się, które musi być wyraźnie odwzajemnione. Ma też całkowicie dobrowolny charakter. Nikt nie ma obowiązku zaprzyjaźnienia się z kimkolwiek. Przyjaciele dzielą się z sobą tym, co mają najlepszego. Wymaga to łączności, współobecności , komunikowania się. Wprawdzie przyjaciele obdarowują się przede wszystkim dobrami duchowymi, niemniej „prawdziwego przyjaciela poznajemy w biedzie”. Bezinteresowna pomoc, życzliwa opieka w różnych sytuacjach życiowych, stanowi jakby sprawdzian przyjaźni.[…] Przyjaźń rodzi się ze wspólnego dążenia do jakiegoś celu, który wykracza poza samą przyjaźń. […] Przyjaźń nie jest gromadna. Rodzi się między jednostkami, choć nie będąc – w przeciwieństwie do miłości erotycznej – zazdrosna, może łączyć więcej nić dwie osoby. Przyjaźń jest w pewnym sensie ekskluzywna. Wprawdzie nie wyklucza z góry nikogo, ale jej wysokie wymagania sprawiają, że bywa dostępna dla niewielu. Jest bowiem stosunkiem łączącym jednostki na najwyższym poziomie ich indywidualnego rozwoju. Toteż między gronem przyjaciół, a ich otoczeniem powstaje jakaś bariera, krąg samotności. Nie znaczy to, że przyjaźń nie może być dobrodziejstwem dla społeczeństwa. […] Głęboka przyjaźń stanowi dla obu stron ogromną szansę pełnego rozwoju osobowego. Świadomość akceptacji ze strony przyjaciele wywołuje lub umacnia wiarę w siebie… Przyjaciele, pragnąc nawzajem dla siebie dobra, mobilizują się do wysiłku, do pełniejszego „bycia”. Jedną z chlubnych zalet przyjaźni jest jej trwałość. Wprawdzie nie każdy związek określany tym mianem wytrzymuje próbę czasu. Przyjaciele mogą z różnych powodów zerwać swą przyjaźń lub stopniowo odchodzić od siebie. Niemniej jako ideał jest ona wieczna, niezłomna i niezachwiana, opiera się bowiem na głębokim zaufaniu. Aby sprostać temu ideałowi, nie można jednak pochopnie nawiązywać przyjaźni ani traktować jej jako coś naturalnego. Przyjaźń nie jest czym, co się należy, czymś oczywistym, zrozumiałym samym przez się. Zawsze jest darem, a jednocześnie zadaniem. Dlatego też każda ze stron jest odpowiedzialna za podtrzymywanie przyjaźni. Inaczej zaniknie ona i obumrze. […] Pismo święte rzadko używa przyjaźni jako symbolu miłości łączącej Boga i człowieka. Duchowy charakter przyjaźni sprawia, że nie jest ona dobrym symbolem dla spraw ducha. Niemniej zarówno Stary Testament, zwłaszcza księgi mądrościowe, jak i Nowy, głoszą pochwałą przyjaźni, gdyż wierny przyjaciel jest potężną obroną , a kto go znalazł, skarb znalazł” (Syracha 6,14). (str. 166-168).
O wartości przyjaźni mówił też Pan Jezus Chrystus. Apostoł Jan zapamiętał jego notował W piętnastym rozdziale ewangelii wg Jana czytamy:
-
„Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. jesteście przyjaciółmi moimi , jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam. Nie wy mnie wybraliście, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, dał wam.” (Jan 15,14-16).
Relacja Jezusa Chrystusa z uczniami była nie tylko relacją miłości, ale także relacją przyjaźni! Rodzice z natury kochają swoje dzieci, ale Pan Jezus w Swej wypowiedzi podkreślił tę ważną prawdę stwierdził, że przyjaciele dzielą się wszystkim i nie mają przed sobą tajemnic.
Gdy rozmyślałem na powyższą konstatacją, w głowie pojawiło mi się pytanie myśl: Jeśli Pan Jezus zgodnie z tą zasadą i Swym wewnętrznym pragnieniem, przekazał Swym przyjaciołom, „wszystko, co słyszał od Ojca” – między innymi (a może nade wszystko) to, że zostanie uwięziony i zabity, a także że po trzech dniach powstanie z martwych – to co Najwyższy przekazał Swemu Przyjacielowi, Abrahamowi w związku ze śmiercią Swego jednorodzonego Syna?…
Nie mam wątpliwości, że musiało to być coż absolutnie wyjątkowego, ale nie zaraz odkryłem, co to było… Aż do chwili, gdy wyłączyłem umysł, a włączyłem serce…
I wtedy oczami wyobraźni ujrzałem… dwóch Ojców!
-
Najwyższego, który widział jak Jego ukochany, jednorodzony Syn, z powodu naszych grzechów, aby nas zbawić, samotny i opuszczony, umiera na Golgocie… (Mt, 27, 45-50);
-
Abrahama, który prowadząc Izaaka na gorę Moria, w jakimś momencie usłyszał słowa swego ukochanego syna: „Ojcze mój, oto ogień i drwa, a gdzie jest jagnię na całopalenie?” (1 Mjż 22,7)!~
– OTO DWAJ OJCOWIE, KTÓRZY PODZIELILI SWÓJ BÓL I CIERPIENIE!
SK